Strona 1 z 24

mariuszbugajniak - 2015 - walczymy z dyszkami...

: 22 cze 2013, 11:06
autor: mariuszbugajniak
Witam Serdecznie Wszytkich, którzy czytają moje skromne wypociny...

Jak do tej pory byłem po drugiej stronie barykady w tym dziale forum, ale ostatnie wydarzenia wykszatałciły we mnie chęć do podzielenia się z innymi tym co aktualnie tworze, jeśli chodzi o bieganie, a mam nadzieje, że z nudów lub z innych nieokreślonych powodów ktoś rzuci okiem na ten temat...

Więc może zaczne od początku. Mariusz, 25 lat, 186cm wzrostu aktualna waga 68kg (było 92kg) biegam od czerwca 2011 roku, oczywiście w moim przypadku na bieżnie zaprowadziły mnie kompleksy, chciałem pozbyć sie balastu i tak sobie zacząłem truchtać w zwykłych butach po szutrowej bieżni we Włoszczowie, bo z tego miasta pochodze i tutaj do dziś mieszkam, taka mała miejscowość między Kielcami a Częstochową... Motywacji i chęci miałem dużo, od razu w sumie trafiłem na bieganie.pl, a z racji tego, że bardzo lubie wiedzieć dużo o tym co robie, czytałem, czytałem i czytałem, wiadomo jak to na poczatku część do mnie docierała, część była zupełną czarną magią, ale sięgnąłem po Plan Pumy dla początkujących, kupiłem buty, oczywiście były kontuzje, urazy, częste, jedne mniej groźnie, inne bardziej, były przerwy w bieganiu spowodowane pewnie brakiem techniki, brakiem wyczucia... Ale sprawiało mi to radość, zrezygnowałem nawet ze swojej życiowej pasji, z motocykli, poczułem się zupełnie wolny od innych rzeczy, zrozumiałem, że nie potrzebuje do szczęści niczego innego, nie musze na siłe szukać jakiś tematów, które podnoszą moje poczucie wartości, świat wszechobecnej konsumpcji nagle stał mi się obcy, zresetowałem mój umysł... I tak jest do dzisiaj...

Wydaje mi się, że pierwszy sezon od czerwca 2011 przebiegłem jak na początkującego dosyć szybko, progres był, nie człapałem wolno, może za szybko i pewnie dlatego przyplątywały się urazy. Po miesiącu przebiegłem bez zatrzymania godzine, po 1,5 miesiąca przebiegłem pierwszy półmaraton i od razu poniżej 2h, po 2 miesiacach 8km w pierwszych zawodach pokonałem w średnim tempie 4,40min/km. W pierwszym roku biegania 9od czerwca do grudnia) ponokałem 415km w średnim tempie 5,30 oczywiście było sporo przerw na leczenie urazów i do tego wtedy jeszcze zima mnie odstraszała :bum:

2012 rok rozpoczął się bieganiem na bieżni mechanicznej, dopiero od marca na świeżym powietrzu, biegałem dosyć sporo, szybko, dużo interwałów, oczywiście jak na początek, w kwietniu ukończyłem 4 Bieg Częstochowski z rekordem życiowym 43,27 na dyche, potem troszke bieganie mi się rozregulowało i potem kontuzja... kolejna...

Po wyleczeniu kontuzji w mojej głowie zapaliła się lampka pt. 34 Maraton Warszawski, zostały do niego wtedy 2 miesiące, a ja nie biegałem od miesiąca wogóle, a w sumie to od dwóch... Jako, że bałem się o powrót problemów kolanowych postanowiłem zwolnić z tempem i przygotowywać się do maratonu długimi wybieganiami raz w tygodniu :bum: :bum: :bum: Przez 2 miesiące do maratonu zrobiłem 15 treningów i przebiegłem 153km PRZEZ 2 MIESIĄCE... :bum: Maraton przebiegałm dosyć dobrze, biegłem na 3.45 do 33km, potem dupa, ale nie zatrzymałem się nawet na krok i dobiegłem w 4h3min59s 2012 rok zamknąłem przebiegiem 1037km w średnim tempie 5,03min/km Jedynie grudzień 2012 był owocny zakończony 223km w średnim tempie 4,48.

2013 rok zapowiadał się bardzo dobrze, dystanse i tempa były obiecujące, ale zrobiłem sobie duże ziazi na basenie pływając ostro i długo żabką. Kolano wyszło bokiem :bum: 29 stycznia, potem fizjoterateuta, ćwiczenia, rehabilitacja, masaże, nastawianie. 2 miesiące zupełnego nie biegania, a planem był Orlen w kwietniu... Powróciłem dopiero 16 kwietnia. Biegam od tego czasu systemem 1/1 czyli dzień biegania, dzień regeneracji, do tego na co dzień przemieszczam się dosyć szybko rowerem. Zawsze rano robie pompki i brzuszki, a od ostatniego czasu rano i wieczorem :bum:

Teraz jestem mądrzejszy, sprawdziłem wszystko na sobie, wiem co i jak, co jest dla mnie dobre, a co nie, ucze się cały czas...

Stosuje teraz następujące środki teningowe:
- spokojne bieganie, 4.50-5.10min/km, nie lubie i nie potrafie biegać wolniej niż 5.10min/km
- bieg narastającą prędkością
- tempo 6-10km
- interwały, najbardziej lubie 400m i 200m

Jeśli chodzi o buty, to jak wspomniałem zaczynałem w Adidas Handball Stabil :bum: , potem Kalenji Eliofeet 400km a teraz od dłuższego czasu mam romans z Puma Faas 500 i jestem naprawde bardzo zadowolony, na ta chwile mają 1480km nalotu. Od początku 2012 roku gdy kupiłem Faas'y chciałem przestawić się na śródstopie, gdy biegałem tempem udawało się, gdy biegałem wolno waliłem piętą, może nie tak ordynarnie ale zawsze. Dopiero po ostatniej kontuzji od kwietnia coś we mnie pękło i złapałem zupełnie nową technike, biegam ładnie, naturalnie, ląduje na śródstopiu, szybie kółka na bieżni lece praktycznie na mocnym przodzie stopy, jestem zadowolony, nie odczuwam od tego czasu kolan, jest dobrze...

Przed każdym treningiem rozgrzewka, rozciaganie, po treningu core stability, rozciąganie, potem ćwiczenia na ITBS i rolowanie na butelce, na razie jest dobrze, nie ma dolegliwości kolanowych, przy każdym potreningowym prysznicu chłodze kolana, niekiedy kompresem żelowym też się przytrafi robić okłady, ale to bardziej zapobiegawczo.

W tym roku z ważniejszych wydarzeń jeśli chodzi o zawody to przebiegłem na teście coopera 3070m ze średnim tempem 3,55 Ukończyłem XXI Półmaraton Świętokrzyski z czasem 1,32,36 4,23min/km Ostatnim moim startem była 5 Legionowska Dycha, niestety do 8km była patelnia słoneczna, ale i tak wykręciłem życiówke 41,13 tempo 4,07

Staram się zdrowo odzywiać, jadać naturalne produkty, jedynie bolączką są słodycze, mam niekiedy napady i wpierdziele naprawde bardzo dużo jednorazowo, ale i tak w sumie wszystko przepalam, tam sobie przynajmniej tłumacze :bum:

Jak na dziś dzień w 2013 przeczłapałem 463km w średnim tempie 4,44

JEŚLI KTOŚ DOCZYTAŁ DO KOŃCA, TO CHYLE CZOŁA I DZIĘKUJE :hej:

Może nie zanudzałem zbytnio, obiektywnie chciałem wszystko od początku przedstawić jak to ze mną było


A i jeszcze jedno, NAJWAŻNIEJSZE... Jak w tytule bloga, wiem, że ten cel to marzenie, ale marzenia trzeba realizować, to czyni ludzi mocniejszymi... daje paliwo do życia... Dlatego może we wrześniu nie zdaże przed południem, ale będe robił wszystko żeby tak było... Minimum to 3,10-3,15 a po drodze 10km poniżej 40 minut...

Jeszcze dopisze, chce, bo może zmotywuje autorów, że jednak ich treningi i styl życia przelewany na bloga dopinguje innych... Od dawna czytam i podziwam: DOM, Gife, Quentino, Mały89, Burczybrzuch, kiedyś Raul7, Wojtek87.

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 22 cze 2013, 11:30
autor: mariuszbugajniak
Po chyba przydługim wstępie czas na pierwszy wpis treningowy, tak się złożyło, że dziś od 16 będe siedział na kanapie i oglądał Drużynowe ME, dlatego może podświadomie już od wczoraj plan był, żeby wstać dziś o 5 i iść na bieżnie robić interwały oraz test na 1km. No i jak zaplanowałem tak zrobiłem, 5.15 pobudka, wypiłem porcje Nutrend Flexit Liquid, wziąłem Gelacoll, potem toaleta, pompki, brzuszki, jogurt z płatkami owsianymi, rozgrzewka i w droge.

rozgrzewka + dobieg do stadionu i kilka przebieżek 2,03km 9,21min 4,37min/km
test 1km (masakra jak się biega bez rywalizacji) zupełnie nie dałem z siebie wszystkiego :grr: 1km 3,29min (endo pokazało 3,21)

potem to co lubie czyli interwały, oczywiście między seriami przerwa ale nie ma co pisac o jej czasie, kogo to obchodzi :hej:
400m 88s
400m 86s
200m 39s
200m 38s
100m 18s
100m 18s
łącznie 3,24km 14,28min 4,28min/km

potem powrót do domu 1,44km 6,53min 4,46min/km

cały trening 7,71km

jutro w planach albo start w bełchatowie na 10, albo półmaraton w radomiu, z tym, że nie miałem tych startów w planach, a biec żeby biec to nie ma zbytnio sensu, więc najbardziej to chodzi mi po głowie wstać o 6 i iść w las strzelić długi bieg, robie trening 1/1 jak pisałem wyżej, czyli dzień biegania, dzień regeneracji, ale dziś interwał mnie nie nadszarpnął a jakiś duży głód biegania odczuwam, a pewnie jak dziś się ME naoglądam to jutro wyrusze...

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 23 cze 2013, 16:56
autor: mariuszbugajniak
W sobote wieczorem już wiedziałem, że nie pojade na zawody, ani do Bełchatowa ani do Radomia, postawiłem na ulubione bieganie po lesie :bleble: W planach było wstanie 5-6, póki jest jeszcze w miare chłodno, gdyż planowałem coś w okolicach 20km. Jednak o 5 obudziła mnie ogromna burza, połączona z mega oberwaniem chmury, dlatego pomyślałem, że jednak dziś z biegania nici i poszedłęm spać, wstałem o 9 i o dziwo drogi suche... Ale słońce już dokuczało, może nie bardzo ale jednak. Jogurt z płatkami owsianymi, rozgrzewka i poleciałem w kierunku lasów. Wyszedł bardzo przyjemny easy run w super scenerii, ale ostatnie 5km mimo, że tempo nie spadło i było komfortowe, to niestety byłem na pełnym słońcu, nie lubie tego... A wtedy już grzało mocno.

Podsumowując wyszło 22,67km 1,49,51 tempo 4,51

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 25 cze 2013, 22:56
autor: mariuszbugajniak
Dziś był dobry dzień... Najbardziej lubie takie bieganie, nieplanowane, szybkie, wymagające... Zaczęło się wszystko od tego, że nie byłem w stanie wstać o 5, jak sobie planowałem, wstałem o 7 i na 8 już byłem w pracy, postanowiłem pobiegać zaraz po pracy koło 18. Planowałem 8-10km easy, zdecydowanie nie chciałem tupać po asfalcie tylko zresetować się po lasach, więc wsiadłem na rower i szybki rozgrzewkowy dojazd do lasu 5km. Potem endomondo i heja, z założenia miało być wolno, trasa super, malownicza i wyciszająca, easy było do 6km w tempie 4,53 potem pomyślałem, że zrobie 2km tempo, a wyszło 6km tempo już do końca średnio 4,07 w tym 2 szybkie km 3,52 i 3,56

Dobrze robią mi takie treningi, czuje się mocno i świeżo... :bum:

Podsumowując wyszło 12,56km 56,32min tempo 4,30

Jutro regeneracja, a w czwartek się zobaczy... :hej:

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 27 cze 2013, 10:02
autor: mariuszbugajniak
Pobudka przed 5 rano, pompki, brzuszki, banan + szklanka soku, rozgrzewka i w droge, nie wiedziałem co zrobić i gdzie biec, więc postanowiłem zrobić jakiś regeneracyjny bieg w wolnym tempie, dosyć duży przysrost km miałem ostatnio, a nie było czasu odpuścić. Pobiegłem w kierunku lasu, miejscami bardzo sypki piach, dużo zarośniętych dróg, fajnie... Przebiłem się przez las, była pare podbiegów dosyć ostrych, wyszło ok. 10km w tempo 5,00 potem dorzuciłem 2km tempa po 4,00

Podsumowując 11,90km 58,43min tempo 4,56

Zbliżam się do 200km w miesiącu, dla mnie to już sporo...

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 28 cze 2013, 22:19
autor: mariuszbugajniak
W planach były interwały na bieżni, ale wstałem o 6 rano, nie miałem siły zupełnie, więc zrobiłem zamiast porannego biegania podwójną serie pompek i brzuszków, motywacja jest duża, bo po 2 latach walki wreszcie mam zajebisty brzuch... :hej:

Po pracy niestety padało, ale dziś miałem ochote się potaplać, niestety dużo dziś wciągnąłem wszelkiego pokarmu i byłem strasznie ociężały, dlatego nie ryzykowałem interwałów, tylko postanowiłem zrobić jakieś coś po lasach... Nie czułem wogóle siły, do lasu wybrałem się rowerem 5km dojazdu, potem się okazało, że jednak nogi niosą i zrobiłem sobie cały trening w tempie maratonu...

Wyszło 13,85km 1,02,44min tempo 4,32

Pękło 200km w czerwcu, jak na mnie to już coś :bum:

Jutro regeneracja, a w niedziele będe w częstochowie zawieść mame, na wczesno ranny autobus, więc zrobie sobie longa w częstochowie w okolicach zamku w olsztynie, jura w końcu to jura :oczko:

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 30 cze 2013, 14:19
autor: mariuszbugajniak
Łoooo... Ale się działo...

Wczoraj było Piotra i Pawła, zaliczyłem udanego grilla u rodziny, wrzuciłem w siebie mega dużą ilość chleba, piersi z kurczaka i placków... Ogromnie się napchałem, bieganie następnego dnia stało pod dużym znakiem zapytania, ale pomyślałem, zobacze co będzie jutro... Położyłem się o 22.30, wstałem o 3.25 więc 5h snu jedynie, zawiozłem mame do Częstochowy, pojechałem na fajną miejscówke obok Olsztyna, rozgrzewka i o 5.30 rano wyruszyłem, dodam, że z racji wczorajszego mega najedzenia nic nie jadłem przed bieganiem, jedynie wypiłęm 500ml Tigera, żeby nie usnąć za kółkiem... Ścieżka prowadziła przez las, mega las... Pięknie!!! Chciałem biec delikatnie, ponieważ odczuwałem nadciągnięty mięsień łydki i napięcie ścięgna pod kolanem, ale dziś było ok, dla spokoju nie ryzykowałem, waliłem 5min/km, chciałem pobiec w strone zalewu w Poraju, nie znałem tych okolic, nie wiedziałem ile to km, ale czułem się super... Mega MOC, doleciałem do Poraja, postanowiłem obiec w koło cały zalew, na drugim końcu zalewu widziałem już 21km na telefonie, więc pomyślałem, robi się ciekawie :bum: ale moc była!!! Po kółku przy zalewie, wróciłem do Poraja, a potem w strone lasu, zostało 12km, nie czułem ściany, niczego, postanowiłem delikatnie przyspieszyć, wyszło szybko, bo ostatnia dycha wyszła 46minut :bum: :bum: :bum: :bum:

Podsumowując przebiegłem dziś treningowo MARATON, po sprawdzeniu trasy na google i przemierzeniu, czy endomondo się nie pomyliło (a przebiegłem troche więcej, żeby nie było, że zabrakło 200m) wyszło

42,3km w czasie 3h25min16s śrdnie tempo 4,51min/km

Zero ściany, przyspieszenie na końcu, potem rozciągnąłem się, zjadłem banana, dokończyłęm tigera. Następnie pojechałem do Galerii Jurajskiej i kupiłem batony białkowe... :hej:

Teraz nic nie odczuwam, jak po treningu 15km... Dziwne... Tętno nie przekroczało 140bmp

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 01 lip 2013, 11:05
autor: mariuszbugajniak
Dziś wolne po wczorajszym maratonie, myślałem wstępnie, że jutro też odpuszcze, ale strat nie zanotowano, syndromu dnia następnego nie zdiagnozowano :bum: aż dziwne, po 1 maratonie nie chodziłem tydzień, nie biegałem miesiąc, a teraz... organizm ludzki zadziwia...

PODSUMOWANIE CZERWCA

Jak do tej pory to był najbardziej obfitujący w kilometraż miesiąc biegowy w moim życiu, również ostatni tydzień czerwca okazał się masakryczny jak dla mnie, wyszło ponad 80km... Wykonałem 4 biegi powyżej półmaratonu... Mniej było interwałów w porównaniu do maja, ale było sporo mocnych tempówek...

Czerwiec zamykam: 242.97km 19:01:02h 4:41min/km 16 dni treningowych

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 02 lip 2013, 23:11
autor: mariuszbugajniak
Po niedzielnym maratońskim treningu, poniedziałek tradycyjnie regeneracyjny, a dziś delikatny trening regeneracyjny. Bardzo nie lubie takich biegów, ale cóż, trzeba szanować swoje ciało. Więc wyszło tak, 6km dojazdu do lasu na rowerku, 6km powrotu, a w międzyczasie

7,07km 36,53min tempo 5,13min/km (ostatni km tempo 4,17 tak na odmulenie)

po maratonie śladów nie ma, urazów brak, jedynie delikatnie nadciągnięte ścięgno pod kolanem, ale to już stara sprawa, luzuje rozciąganie na tą noge i się zagoi, nadciągnięty mięsień łydki był dość mocno, ale po maratonie odpuścł :bum:

jutro wolne, a w czwartek zobaczymy...

ogólnie ten tydzień trzeba zluzować z kilometrażem... bo potem już nie będzie na to czasu :hej:

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 05 lip 2013, 07:49
autor: mariuszbugajniak
Napisałem posta i się skasował przed wysłaniem, ale nic to :bum: Wczorajszy dzień zakończony treningiem z cyklu BNP, w całości po lasach, w cieniu ok, ale gdy pojawiało się słońce nie było miło. 6km dojazdu rowerkiem na miejsce treningu i potem zaczynamy. Od 4,47 do 3,47 na końcu. Potem powrót rowerkiem do domu, core stability, rozciąganie, ćwiczenia na itbs zapobiegawczo, pompki, brzuszki, coraz więcej czasu to wszystko zajmuje, ale dobrze, takie chwile jak w ostatnią niedziele rekompensują mi cały nakład pracy i czasu...

Podsumowując 14,60km 1h4min16s tempo 4,24

Dziś regeneracyjny dzień :chrap:

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 06 lip 2013, 22:26
autor: mariuszbugajniak
Dziś od rana na FB pytałem znajomych o jakieś fajne pagórki w okolicy, niedalekiej okolicy dodam, bo zupełnie wyeliminowałem samochód z mojego życia i w razie potrzeby dojeżdzam rowerkiem na trening jak czytaliście wcześniej. Miałem potrzebe pobiegania po fajnym terenie, podbiegi, zbiegi... Nie robiłem ostatnio typowych podbiegów i interwałów, tylko tempa ciągłe... Dlatego, ponieważ chciałem ostatecznie wyeliminować nadciągnięcie ścięgna pod kolanem i mięśnia łydki, już nie czuje ich praktycznie zupełnie...

Kolega polecił mi droge wenętrzną lasów państwowych, która prowadzi przez "Góry Marcowe", 5km ode mnie, więc pomyślałem, że zobacze co i jak, dojechałem rowerkiem, potem ogień na trase, piękna szeroka droga na użytek leśników, nowo położona, dobrze zagęszczony grysik, a jakie widoki, jakie podbiegi, zakręty na szczycie, zbiegi, długie, krótkie, kręte, coś pięknego, 4km w jedną strone, naprawde super, jak w Szklarskiej się poczułem...

Ale niestety, nie będe tak teraz często wracał, ponieważ przez dłuższy czas, a praktycznie przez 8 z 10km treningu walczyłem z mega wielkimi robalami latającymi, było ich nad moją głową koło setki!!! Ogromna ilość!!! Pocieły mnie masakrycznie, próbowałem przyspieszyć ale nic z tego, nie uciekłem, nie mogłem oddychać, bo pchały się do ust, do nosa, uderzały w oczy!!! Poradziłem sobie w ten sposób, że podciągnąłem koszulke na twarz i wtedy mogłem oddychać... MASAKRA!!! Dawno takiego syfu nie widziałem...

W ucieczce przed tymi robalami wyszło mi coś takiego

10,03km 44,49min 4,28min/km

Biorąc pod uwage, że profil trasy był nie kiepski, to bieg bardzo mocny, tym bardziej, że odpuszczałem zbiegi zupełnie, mocniej napewno wbiegałem niż zbiegałem... 3km z tych 10 wyszło bliżej 4 minut na km...

Jutro nie będzie wolnego... Coś od rana pobiegne, ale na luzie i nie więce niż 15km... Miało być mało km w tym tygodniu, a też wyjdzie pod 50... :bum:

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 07 lip 2013, 11:45
autor: mariuszbugajniak
Dziś miałem w planie coś innego niż typowa niedziela i coś powyżej 20km, bardziej zależało mi aby zrobić bieg spokojny, regenracyjny... Wstałem rano o 7, jajecznica z 5 jajek, kromka chleba razowego, poczekałem godzinke, rozgrzewka i w droge. Tempo wolne, bardzo wolne ale jakoś było ciężko, tak jak wcześniej pisałem nie lubie biegać wolno, bardziej się mecze chyba wtedy, ale dziś dodatkowo był temat pełnego słońca, a ja biegałem po polnych drogach, oczywiście koszulce powiedziałem cześć, pomyślałem, że chociaż z tego wolnego biegania wróce deczko opalony. Doczłapałem do 10km, gdzieś od połowy już leciałem na luzie, przyzwyczajony do zamulającego tempa... Ale najważniejsze, że ten tydzień zakończyłem jedynie 42km nabiegu, lekkie obniżenie kilometrażu w tym tygodniu było potrzebne. Dziś pod koniec delikatnie poczułem kolano, ale nic specjalnego.

Podsumowując dzisiejszą piękną i słoneczną niedziele wyszło

10,07km 49,41min tempo 4,56

Jutro wolne i regeneracja gnatów, a we wtorek bieganie w okolicach Częstochowy i Olsztyna w pięknych lasach...

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 10 lip 2013, 01:43
autor: mariuszbugajniak
Dziś,a w sumie to już wczoraj, bo jest prawie 2 w nocy, biegałem znowu po pięknych terenach w okolicach Częstochowy i zamku w Olsztynie, w sumie z tym zamkiem to przez przypadek wyszło. Dziś masakrycznie się najadłem, nie miałem ochoty na jakieś tempo więc wybrałem opcje jakiegoś delikatnego longa, nie za długiego, w tempie lajtowym... Zacząłem nieopodal granic Częstochowy i skierowałem się lasami w kierunku Poraja, trasa ostatniego maratonu, ale potem chciałem pozmieniać coś, żeby wyszło mniej km oczywiście i tak pozmieniałem, że pogubiłem się w lesie, ogólnie wiedziałem w którym kierunku jest cywilizacja ale nie do końca wiedziałem ile km mam do niej, ostatecznie wybiegłem obok zamku w Olsztynie właśnie, tereny prześliczne... Potem do auta, rozciąganie i powrót do centrum Częstochowy a potem do domu...

Podsumowując wyszło w tempie luźnym

19,15km 1.31.43s tempo 4,47

Ostatnie dni postanowiłem walczyć z moją mega bolączką, a mianowicie objadaniem się słodyczami, zastąpiłem je dobrą dietą, bogatą w białko i węgle... Skończyło się tym, że nie miałem siły wyjść na trening i w niedziele easy było nie easy... Organizm w takim razie sam wie czego potrzebuje...

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 10 lip 2013, 19:58
autor: mariuszbugajniak
Dziś miała być regeneracja po wczorajszym średnim longu, ale jakaś mega moc odczuwałem od południa, miałem to wykorzystać na posprzątanie mieszkania, ale postanowiłem zadać organizmowi klina i zrobić interwały na pełnym słońcu. Po pracy rowerkiem na stadion, 2km rozgrzewki na bieżni i potem 4x400m (3,25min/km) przerwa w biegu 400m 4,35min/km. Potem 2 km rozbiegania.

Mega trudne są te treningi, ale świetnie się po nich czuje, nie jestem zamulony, wręcz mega silny i pobudzony.

Wyszło tak:

2,04km 4,35min/km
4x400m po 82sek tempo z przerwami 4,01min/km
2,02km 4,44min/km

Re: mariuszbugajniak - Zdążyć przed południem 29 września...

: 12 lip 2013, 10:26
autor: mariuszbugajniak
Dziś wstałem przed 6 i rowerkiem pojechałem na bieżnie.

2km rozgrzewki 5,08min/km
1km tempo 3,38min/km
1km przerwy 4,50min/km
1km tempo 3,42min/km
2,2km rozbiegania 4,27min/km

Wyszło w sumie 7,2km 32,05min 4,27min/km


Uwielbiam takie akcenty, czuj się mega mocny przez cały dzień.

Dziś wizyta u masażysty + kontrola i nastawianie kręgosłupa mojego kochanego, masaż nóg... Bajka

A dziś wieczorem chyba 2 trening cykne, jakiś easy do dyszki :taktak: