mariuszbugajniak - 2015 - walczymy z dyszkami...
: 22 cze 2013, 11:06
Witam Serdecznie Wszytkich, którzy czytają moje skromne wypociny...
Jak do tej pory byłem po drugiej stronie barykady w tym dziale forum, ale ostatnie wydarzenia wykszatałciły we mnie chęć do podzielenia się z innymi tym co aktualnie tworze, jeśli chodzi o bieganie, a mam nadzieje, że z nudów lub z innych nieokreślonych powodów ktoś rzuci okiem na ten temat...
Więc może zaczne od początku. Mariusz, 25 lat, 186cm wzrostu aktualna waga 68kg (było 92kg) biegam od czerwca 2011 roku, oczywiście w moim przypadku na bieżnie zaprowadziły mnie kompleksy, chciałem pozbyć sie balastu i tak sobie zacząłem truchtać w zwykłych butach po szutrowej bieżni we Włoszczowie, bo z tego miasta pochodze i tutaj do dziś mieszkam, taka mała miejscowość między Kielcami a Częstochową... Motywacji i chęci miałem dużo, od razu w sumie trafiłem na bieganie.pl, a z racji tego, że bardzo lubie wiedzieć dużo o tym co robie, czytałem, czytałem i czytałem, wiadomo jak to na poczatku część do mnie docierała, część była zupełną czarną magią, ale sięgnąłem po Plan Pumy dla początkujących, kupiłem buty, oczywiście były kontuzje, urazy, częste, jedne mniej groźnie, inne bardziej, były przerwy w bieganiu spowodowane pewnie brakiem techniki, brakiem wyczucia... Ale sprawiało mi to radość, zrezygnowałem nawet ze swojej życiowej pasji, z motocykli, poczułem się zupełnie wolny od innych rzeczy, zrozumiałem, że nie potrzebuje do szczęści niczego innego, nie musze na siłe szukać jakiś tematów, które podnoszą moje poczucie wartości, świat wszechobecnej konsumpcji nagle stał mi się obcy, zresetowałem mój umysł... I tak jest do dzisiaj...
Wydaje mi się, że pierwszy sezon od czerwca 2011 przebiegłem jak na początkującego dosyć szybko, progres był, nie człapałem wolno, może za szybko i pewnie dlatego przyplątywały się urazy. Po miesiącu przebiegłem bez zatrzymania godzine, po 1,5 miesiąca przebiegłem pierwszy półmaraton i od razu poniżej 2h, po 2 miesiacach 8km w pierwszych zawodach pokonałem w średnim tempie 4,40min/km. W pierwszym roku biegania 9od czerwca do grudnia) ponokałem 415km w średnim tempie 5,30 oczywiście było sporo przerw na leczenie urazów i do tego wtedy jeszcze zima mnie odstraszała
2012 rok rozpoczął się bieganiem na bieżni mechanicznej, dopiero od marca na świeżym powietrzu, biegałem dosyć sporo, szybko, dużo interwałów, oczywiście jak na początek, w kwietniu ukończyłem 4 Bieg Częstochowski z rekordem życiowym 43,27 na dyche, potem troszke bieganie mi się rozregulowało i potem kontuzja... kolejna...
Po wyleczeniu kontuzji w mojej głowie zapaliła się lampka pt. 34 Maraton Warszawski, zostały do niego wtedy 2 miesiące, a ja nie biegałem od miesiąca wogóle, a w sumie to od dwóch... Jako, że bałem się o powrót problemów kolanowych postanowiłem zwolnić z tempem i przygotowywać się do maratonu długimi wybieganiami raz w tygodniu Przez 2 miesiące do maratonu zrobiłem 15 treningów i przebiegłem 153km PRZEZ 2 MIESIĄCE... Maraton przebiegałm dosyć dobrze, biegłem na 3.45 do 33km, potem dupa, ale nie zatrzymałem się nawet na krok i dobiegłem w 4h3min59s 2012 rok zamknąłem przebiegiem 1037km w średnim tempie 5,03min/km Jedynie grudzień 2012 był owocny zakończony 223km w średnim tempie 4,48.
2013 rok zapowiadał się bardzo dobrze, dystanse i tempa były obiecujące, ale zrobiłem sobie duże ziazi na basenie pływając ostro i długo żabką. Kolano wyszło bokiem 29 stycznia, potem fizjoterateuta, ćwiczenia, rehabilitacja, masaże, nastawianie. 2 miesiące zupełnego nie biegania, a planem był Orlen w kwietniu... Powróciłem dopiero 16 kwietnia. Biegam od tego czasu systemem 1/1 czyli dzień biegania, dzień regeneracji, do tego na co dzień przemieszczam się dosyć szybko rowerem. Zawsze rano robie pompki i brzuszki, a od ostatniego czasu rano i wieczorem
Teraz jestem mądrzejszy, sprawdziłem wszystko na sobie, wiem co i jak, co jest dla mnie dobre, a co nie, ucze się cały czas...
Stosuje teraz następujące środki teningowe:
- spokojne bieganie, 4.50-5.10min/km, nie lubie i nie potrafie biegać wolniej niż 5.10min/km
- bieg narastającą prędkością
- tempo 6-10km
- interwały, najbardziej lubie 400m i 200m
Jeśli chodzi o buty, to jak wspomniałem zaczynałem w Adidas Handball Stabil , potem Kalenji Eliofeet 400km a teraz od dłuższego czasu mam romans z Puma Faas 500 i jestem naprawde bardzo zadowolony, na ta chwile mają 1480km nalotu. Od początku 2012 roku gdy kupiłem Faas'y chciałem przestawić się na śródstopie, gdy biegałem tempem udawało się, gdy biegałem wolno waliłem piętą, może nie tak ordynarnie ale zawsze. Dopiero po ostatniej kontuzji od kwietnia coś we mnie pękło i złapałem zupełnie nową technike, biegam ładnie, naturalnie, ląduje na śródstopiu, szybie kółka na bieżni lece praktycznie na mocnym przodzie stopy, jestem zadowolony, nie odczuwam od tego czasu kolan, jest dobrze...
Przed każdym treningiem rozgrzewka, rozciaganie, po treningu core stability, rozciąganie, potem ćwiczenia na ITBS i rolowanie na butelce, na razie jest dobrze, nie ma dolegliwości kolanowych, przy każdym potreningowym prysznicu chłodze kolana, niekiedy kompresem żelowym też się przytrafi robić okłady, ale to bardziej zapobiegawczo.
W tym roku z ważniejszych wydarzeń jeśli chodzi o zawody to przebiegłem na teście coopera 3070m ze średnim tempem 3,55 Ukończyłem XXI Półmaraton Świętokrzyski z czasem 1,32,36 4,23min/km Ostatnim moim startem była 5 Legionowska Dycha, niestety do 8km była patelnia słoneczna, ale i tak wykręciłem życiówke 41,13 tempo 4,07
Staram się zdrowo odzywiać, jadać naturalne produkty, jedynie bolączką są słodycze, mam niekiedy napady i wpierdziele naprawde bardzo dużo jednorazowo, ale i tak w sumie wszystko przepalam, tam sobie przynajmniej tłumacze
Jak na dziś dzień w 2013 przeczłapałem 463km w średnim tempie 4,44
JEŚLI KTOŚ DOCZYTAŁ DO KOŃCA, TO CHYLE CZOŁA I DZIĘKUJE
Może nie zanudzałem zbytnio, obiektywnie chciałem wszystko od początku przedstawić jak to ze mną było
A i jeszcze jedno, NAJWAŻNIEJSZE... Jak w tytule bloga, wiem, że ten cel to marzenie, ale marzenia trzeba realizować, to czyni ludzi mocniejszymi... daje paliwo do życia... Dlatego może we wrześniu nie zdaże przed południem, ale będe robił wszystko żeby tak było... Minimum to 3,10-3,15 a po drodze 10km poniżej 40 minut...
Jeszcze dopisze, chce, bo może zmotywuje autorów, że jednak ich treningi i styl życia przelewany na bloga dopinguje innych... Od dawna czytam i podziwam: DOM, Gife, Quentino, Mały89, Burczybrzuch, kiedyś Raul7, Wojtek87.
Jak do tej pory byłem po drugiej stronie barykady w tym dziale forum, ale ostatnie wydarzenia wykszatałciły we mnie chęć do podzielenia się z innymi tym co aktualnie tworze, jeśli chodzi o bieganie, a mam nadzieje, że z nudów lub z innych nieokreślonych powodów ktoś rzuci okiem na ten temat...
Więc może zaczne od początku. Mariusz, 25 lat, 186cm wzrostu aktualna waga 68kg (było 92kg) biegam od czerwca 2011 roku, oczywiście w moim przypadku na bieżnie zaprowadziły mnie kompleksy, chciałem pozbyć sie balastu i tak sobie zacząłem truchtać w zwykłych butach po szutrowej bieżni we Włoszczowie, bo z tego miasta pochodze i tutaj do dziś mieszkam, taka mała miejscowość między Kielcami a Częstochową... Motywacji i chęci miałem dużo, od razu w sumie trafiłem na bieganie.pl, a z racji tego, że bardzo lubie wiedzieć dużo o tym co robie, czytałem, czytałem i czytałem, wiadomo jak to na poczatku część do mnie docierała, część była zupełną czarną magią, ale sięgnąłem po Plan Pumy dla początkujących, kupiłem buty, oczywiście były kontuzje, urazy, częste, jedne mniej groźnie, inne bardziej, były przerwy w bieganiu spowodowane pewnie brakiem techniki, brakiem wyczucia... Ale sprawiało mi to radość, zrezygnowałem nawet ze swojej życiowej pasji, z motocykli, poczułem się zupełnie wolny od innych rzeczy, zrozumiałem, że nie potrzebuje do szczęści niczego innego, nie musze na siłe szukać jakiś tematów, które podnoszą moje poczucie wartości, świat wszechobecnej konsumpcji nagle stał mi się obcy, zresetowałem mój umysł... I tak jest do dzisiaj...
Wydaje mi się, że pierwszy sezon od czerwca 2011 przebiegłem jak na początkującego dosyć szybko, progres był, nie człapałem wolno, może za szybko i pewnie dlatego przyplątywały się urazy. Po miesiącu przebiegłem bez zatrzymania godzine, po 1,5 miesiąca przebiegłem pierwszy półmaraton i od razu poniżej 2h, po 2 miesiacach 8km w pierwszych zawodach pokonałem w średnim tempie 4,40min/km. W pierwszym roku biegania 9od czerwca do grudnia) ponokałem 415km w średnim tempie 5,30 oczywiście było sporo przerw na leczenie urazów i do tego wtedy jeszcze zima mnie odstraszała
2012 rok rozpoczął się bieganiem na bieżni mechanicznej, dopiero od marca na świeżym powietrzu, biegałem dosyć sporo, szybko, dużo interwałów, oczywiście jak na początek, w kwietniu ukończyłem 4 Bieg Częstochowski z rekordem życiowym 43,27 na dyche, potem troszke bieganie mi się rozregulowało i potem kontuzja... kolejna...
Po wyleczeniu kontuzji w mojej głowie zapaliła się lampka pt. 34 Maraton Warszawski, zostały do niego wtedy 2 miesiące, a ja nie biegałem od miesiąca wogóle, a w sumie to od dwóch... Jako, że bałem się o powrót problemów kolanowych postanowiłem zwolnić z tempem i przygotowywać się do maratonu długimi wybieganiami raz w tygodniu Przez 2 miesiące do maratonu zrobiłem 15 treningów i przebiegłem 153km PRZEZ 2 MIESIĄCE... Maraton przebiegałm dosyć dobrze, biegłem na 3.45 do 33km, potem dupa, ale nie zatrzymałem się nawet na krok i dobiegłem w 4h3min59s 2012 rok zamknąłem przebiegiem 1037km w średnim tempie 5,03min/km Jedynie grudzień 2012 był owocny zakończony 223km w średnim tempie 4,48.
2013 rok zapowiadał się bardzo dobrze, dystanse i tempa były obiecujące, ale zrobiłem sobie duże ziazi na basenie pływając ostro i długo żabką. Kolano wyszło bokiem 29 stycznia, potem fizjoterateuta, ćwiczenia, rehabilitacja, masaże, nastawianie. 2 miesiące zupełnego nie biegania, a planem był Orlen w kwietniu... Powróciłem dopiero 16 kwietnia. Biegam od tego czasu systemem 1/1 czyli dzień biegania, dzień regeneracji, do tego na co dzień przemieszczam się dosyć szybko rowerem. Zawsze rano robie pompki i brzuszki, a od ostatniego czasu rano i wieczorem
Teraz jestem mądrzejszy, sprawdziłem wszystko na sobie, wiem co i jak, co jest dla mnie dobre, a co nie, ucze się cały czas...
Stosuje teraz następujące środki teningowe:
- spokojne bieganie, 4.50-5.10min/km, nie lubie i nie potrafie biegać wolniej niż 5.10min/km
- bieg narastającą prędkością
- tempo 6-10km
- interwały, najbardziej lubie 400m i 200m
Jeśli chodzi o buty, to jak wspomniałem zaczynałem w Adidas Handball Stabil , potem Kalenji Eliofeet 400km a teraz od dłuższego czasu mam romans z Puma Faas 500 i jestem naprawde bardzo zadowolony, na ta chwile mają 1480km nalotu. Od początku 2012 roku gdy kupiłem Faas'y chciałem przestawić się na śródstopie, gdy biegałem tempem udawało się, gdy biegałem wolno waliłem piętą, może nie tak ordynarnie ale zawsze. Dopiero po ostatniej kontuzji od kwietnia coś we mnie pękło i złapałem zupełnie nową technike, biegam ładnie, naturalnie, ląduje na śródstopiu, szybie kółka na bieżni lece praktycznie na mocnym przodzie stopy, jestem zadowolony, nie odczuwam od tego czasu kolan, jest dobrze...
Przed każdym treningiem rozgrzewka, rozciaganie, po treningu core stability, rozciąganie, potem ćwiczenia na ITBS i rolowanie na butelce, na razie jest dobrze, nie ma dolegliwości kolanowych, przy każdym potreningowym prysznicu chłodze kolana, niekiedy kompresem żelowym też się przytrafi robić okłady, ale to bardziej zapobiegawczo.
W tym roku z ważniejszych wydarzeń jeśli chodzi o zawody to przebiegłem na teście coopera 3070m ze średnim tempem 3,55 Ukończyłem XXI Półmaraton Świętokrzyski z czasem 1,32,36 4,23min/km Ostatnim moim startem była 5 Legionowska Dycha, niestety do 8km była patelnia słoneczna, ale i tak wykręciłem życiówke 41,13 tempo 4,07
Staram się zdrowo odzywiać, jadać naturalne produkty, jedynie bolączką są słodycze, mam niekiedy napady i wpierdziele naprawde bardzo dużo jednorazowo, ale i tak w sumie wszystko przepalam, tam sobie przynajmniej tłumacze
Jak na dziś dzień w 2013 przeczłapałem 463km w średnim tempie 4,44
JEŚLI KTOŚ DOCZYTAŁ DO KOŃCA, TO CHYLE CZOŁA I DZIĘKUJE
Może nie zanudzałem zbytnio, obiektywnie chciałem wszystko od początku przedstawić jak to ze mną było
A i jeszcze jedno, NAJWAŻNIEJSZE... Jak w tytule bloga, wiem, że ten cel to marzenie, ale marzenia trzeba realizować, to czyni ludzi mocniejszymi... daje paliwo do życia... Dlatego może we wrześniu nie zdaże przed południem, ale będe robił wszystko żeby tak było... Minimum to 3,10-3,15 a po drodze 10km poniżej 40 minut...
Jeszcze dopisze, chce, bo może zmotywuje autorów, że jednak ich treningi i styl życia przelewany na bloga dopinguje innych... Od dawna czytam i podziwam: DOM, Gife, Quentino, Mały89, Burczybrzuch, kiedyś Raul7, Wojtek87.