Re: rubin - Ronda del Cims 2018
: 31 sie 2017, 09:38
25.08 – 15’ rozgrzewki na elektryku + GR + siłownia trening obwodowy, 4 obw.
26.08 – 34 km treningu górskiego w Gorcach. Pojechaliśmy z całym klubem, ale już na wstępie rozdzieliliśmy się na grupki. Z trenerem wymyśliliśmy, że na Turbacz wejdziemy 2x. Najpierw od strony Długiej Polany, bo tam pozostawiony był klubowy bus. Ze szczytu zbiegliśmy czerwonym, po drodze wbiliśmy się w zielony szlak w kierunku Koninek i tam, trochę trawersem, trochę stokiem narciarskim zbiegliśmy do szlaku niebieskiego, który prowadził z powrotem do schroniska pod Turbaczem. Jeszcze raz weszliśmy na szczyt. W dół do Długiej Polany najpierw żółtym szlakiem, potem trochę pokombinowaliśmy przez krzaki, weszliśmy w czarny w kierunku Hrube, z którego zbiegaliśmy w dół nieoznaczoną ścieżką. Bardzo przyjemny kawałek. Na Hrubem wieżyczka, pewnie należąca do myśliwych. Pod wieżyczką świeżo rozrzucone żarcie dla saren i dzików na przynętę…
Wracając do stoku narciarskiego – stromo, ale był dość długi i podłoże bezpieczne (trawa, a jeśli kamyczki to drobniutkie – idealne do przećwiczenia szybszych zbiegów). No to tak przećwiczyliśmy, że jeszcze do wczoraj bolały mnie nogi.
27.08 – 8 drętwych km w tym 12 przebieżek.
28.08 - 12’ na elektryku + GR + siłownia trening obwodowy, 3 obw. + sauna 3x10’ 100 st.C
29.08 – 5 km rozgrz. + GR + 6 x 1 km/3’p +1 km truchcik po trawce, upał, ledwo przetrzymałam; na CKS-ie znów rugbyści z treningiem, po tym, jak wiosną dostałam piłką w udo – przez kilka miesięcy doprowadzałam dwugłowy uda do porządku. Fajnie popatrzeć, ale trenować przy nich nie lubię.
30.08 – 13 km nocnego krosu po jurajskich pagórkach. Odkopałam swoją czołówkę. Ostatni raz biegałam z nią pod koniec kwietnia, a tu za kilka dni całonocny górski wyścig mnie czeka. Przed wyjściem zaprogramowałam różne tryby, przetestowałam. Sprzętowo wszystko tańczy gra i śpiewa.
31.08 – wolne. Ze stresu - jak nie widzę to nie myślę i mogę nic nie jeść, ale za to jak już się nawinie - to nie wiadomo kiedy znika w każdych ilościach.
26.08 – 34 km treningu górskiego w Gorcach. Pojechaliśmy z całym klubem, ale już na wstępie rozdzieliliśmy się na grupki. Z trenerem wymyśliliśmy, że na Turbacz wejdziemy 2x. Najpierw od strony Długiej Polany, bo tam pozostawiony był klubowy bus. Ze szczytu zbiegliśmy czerwonym, po drodze wbiliśmy się w zielony szlak w kierunku Koninek i tam, trochę trawersem, trochę stokiem narciarskim zbiegliśmy do szlaku niebieskiego, który prowadził z powrotem do schroniska pod Turbaczem. Jeszcze raz weszliśmy na szczyt. W dół do Długiej Polany najpierw żółtym szlakiem, potem trochę pokombinowaliśmy przez krzaki, weszliśmy w czarny w kierunku Hrube, z którego zbiegaliśmy w dół nieoznaczoną ścieżką. Bardzo przyjemny kawałek. Na Hrubem wieżyczka, pewnie należąca do myśliwych. Pod wieżyczką świeżo rozrzucone żarcie dla saren i dzików na przynętę…

Wracając do stoku narciarskiego – stromo, ale był dość długi i podłoże bezpieczne (trawa, a jeśli kamyczki to drobniutkie – idealne do przećwiczenia szybszych zbiegów). No to tak przećwiczyliśmy, że jeszcze do wczoraj bolały mnie nogi.
27.08 – 8 drętwych km w tym 12 przebieżek.
28.08 - 12’ na elektryku + GR + siłownia trening obwodowy, 3 obw. + sauna 3x10’ 100 st.C
29.08 – 5 km rozgrz. + GR + 6 x 1 km/3’p +1 km truchcik po trawce, upał, ledwo przetrzymałam; na CKS-ie znów rugbyści z treningiem, po tym, jak wiosną dostałam piłką w udo – przez kilka miesięcy doprowadzałam dwugłowy uda do porządku. Fajnie popatrzeć, ale trenować przy nich nie lubię.
30.08 – 13 km nocnego krosu po jurajskich pagórkach. Odkopałam swoją czołówkę. Ostatni raz biegałam z nią pod koniec kwietnia, a tu za kilka dni całonocny górski wyścig mnie czeka. Przed wyjściem zaprogramowałam różne tryby, przetestowałam. Sprzętowo wszystko tańczy gra i śpiewa.
31.08 – wolne. Ze stresu - jak nie widzę to nie myślę i mogę nic nie jeść, ale za to jak już się nawinie - to nie wiadomo kiedy znika w każdych ilościach.