świąteczne biegania są najlepsze, ja wiem, że są tacy co piwa nie piją, nie wiem jak im współczuć, to niewyobrażalna tragedia jednak, bo różne rzeczy powiedzieć można o mnie, ale nie to, że przeciwnikiem piwa jestem.
oczywiście, mówimy o piwie, a nie o tych rozpuszczalnikach pomieszanych z karbidem, typu lech, tyskie czy tfuj inny żywiec. świąteczne biegania są najlepsze dlatego, że nikt nie myśli o bieganiu, tylko o tym piwie co w samochodzie leży, także dzisiaj było, jak zwykle, krótko czyli cztery kilometry po śniegu, a potem PIWKO

matko, jak ja lubię tą gorycz

żeby nie było, raptem po dwa, do tego lwówek, słaby jak mój wynik na 10 km, raptem 4,2 %.
kiedyś popełnię dłuższy wpis o piwie, co warto pić, cobyśta nie truli się jakimiś rozpuszczalnikami. biegowo to nas dzisiaj siedem osób było, pojechaliśmy sobie tradycyjnie do lasu, z tym, że jak raz nie do tego co zawsze jeździmy, pierwszy raz od ponad 12 lat w inne miejsce, wszystko przez ten cholerny śnieg, bo o ile w grudniu, można się przebijać przez zaspy, to na wielkanoc to jednak lekkie przegięcie. w sumie jezioro to same, tylko inna strona. o bieganiu za dużo to nie popiszę, potruchtaliśmy tylko, potem piwo i obowiązkowe zdjęcia, i już nawet je wywołałem, wyszło coś, pytanie tylko co, bo w aparacie mój ukochany film efke. efke cudnym materiałem jest, emulsja z recepturą z lat pięćdziesiątych, gdzie jeszcze filmy srebrem, nie plastikiem jak teraz, kapały. różnica w tonalności i jakości obrazu jest znaczna. efke ma tylko jedną, w zasadzie już dwie wady. pierwsza, że jak to mój kumpel mówi, materiał może i świetny, ale wytwarzany gdzieś w garażu na chorwacji, i zależy jak kto do kadzi ze składnikami napluje , tak wychodzi. fakt faktem, czasami trafi się idealna, a czasami są takie dziury i syfy w emulsji, że masakra. potem fotografia jest cała usyfiona tak, że nawet mój kot nie chce na to nasikać

ale jako, że kocham ten materiał, a kupiłem szpulę, 30,5 metra z której wychodzi po nawinięciu prawie 20 rolek filmu, a chciałbym go jutro założyć na foty, to dziś musiałem zrobić próbę. także film schnie; zobaczymy, czy dwadzieścia rolek do kosza, czy daj Panie, trafiłem na porządną partię materiału. pies.... te dwie stówy, chociaż to mało nie jest, zdecydowanie nie jest, ale szkoda ujęć, no i tego klasycznego looku efkowskiego na zdjęciach. druga zła wiadomość, to taka, że przestali już w ogóle produkcji tego filmu, jak to mój ulubiony koleś mówi,
" widać im się ta chochla co mieszali emulsje w garnku złamała, i całą produkcje..." nie powiem co strzelił

tym bardziej byłoby szkoda, niemniej film schnie, i najwyżej pokaże foty z syfami. ech...ale dobra, mam też fotę z ajfona, coby jednak potwierdzić, że trening był udany.