szuracz - szuramCię asfalCie...
: 21 gru 2011, 16:39
Witajcie!
Mam na imię Paweł, w styczniu 2012 będę odliczał już moją 32 zimę. 180 cm wzrostu, brunet (choć z mojej "brunetości" niewiele zostało...większość zamieniła się w srebro:), waga na dzisiaj: 93 kg (ogólnie wszystko mam szczupłe:) - ręce jak patyki, góra również, nogi w porządku - tylko ta "piłka" po środku:) - lustrzyca jeszcze nie grozi - ale...)
Jeśli chodzi o staż biegowy, jest baaaardzo lichy. Pierwsze "szuranie" zacząłem miesiąc temu. Wcześniej (daaawno temu), pewnie jak wielu z Was sport nie był mi obcy. Grałem "mocno" w koszykówkę, trenowałem w klubie lekkoatletycznym (100 i 300 metrów), a w późniejszych czasach zapaleńczo jeździłem na rowerze górskim(kilka maratonów na dystansie MEGA). Od czasów rowerowych zmieniło się dużo. Rodzina, dwie córki (ale za jednym razem:) - aktualnie 3,5 letnie przedszkolaczki. Psa nie mam i nie miałem...
Praca raczej stacjonarna, choć weekendy często wyjazdowe po całej Polsce. Pracuje w dużym klubie sportowym, a wiec z zawodowcami mam do czynienia na bieżąco.
Tak się teraz zastanawiam jakie ja mam cele, jeśli chodzi o bieganie...? Oczywiście pewnie jak 99,9% zaczynających ruszać się inaczej niż z pokoju do kuchni, chciałbym zrzucić troszkę kilogramów. Oczywiście chciałbym być sprawniejszy, może nie aż tak jak kiedyś - bo wiem, że czasu nie cofnę, ale na pewno bardziej niż teraz. No i oczywiście pewnie jak 90% osób na tym forum, chciałbym znowu poczuć atmosferę zawodów, zarówno tych mniejszych, jak i tych, które są dla mnie teraz nieosiągalnym "kosmosem". Tak marzy mi się maraton!
Nie przykładam wielkiej wagi do sprzętu...może nie do końca słusznie, ale póki co obyło się bez jakichkolwiek inwestycji.
Biegam w butach do...piłki ręcznej:)
i dobrze mi z tym - choć trochę dają popalić achillesom i delikatnie krzywią lewą stopę. Po zimie zainwestuje parę groszy w coś przeznaczonego do biegania.
Nie mam pulsometru - czy chce mieć - nie wiem, nie odczuwam szczerze takiej potrzeby. Biegam "na czuja"
Korzystam z Endomondo w telefonie - fajna zabawka
staram się aby było coraz lepiej...choć troszkę przyjemności też potrzebuje. Nie lubię czekolady i 99% słodyczy! Nie odmawiam jedynie żelkom Haribo:)
Tu odkryłem kolejne wspaniałe działanie biegania. Uwielbiam muzykę, kocham, pieszczę i szanuję:) Ale z uwagi na moją pracę, w domu rodzinę, w samochodzie brak odtwarzacza CD (3 lata się zbieram, żeby go zamontować) jestem mocno w plecy z muzyką. Podczas biegania mam to co lubię i odkrywam na nowo, bądź odkrywam po raz pierwszy wspaniałe dźwięki. Nie mogę żyć bez muzyki - 9 lat pracy w radiu robi swoje...
Nie zanudzając moimi tematami, chciałem powiedzieć, że ogromnie się cieszę, iż zacząłem "to" robić. Że zacząłem się ruszać i że zacząłem tu być. Obserwowałem od jakiegoś czasu to forum, szczególnie dział Zacznij Biegać i powiem, że jestem mocno zbudowany Waszą postawą. Normalnym podejściem do nas "szuraczy z brzuszkami" Nie ma wywyższania, niszczenia i naśmiewania. Bardzo mi się to podoba.
Tak jak pisałem wyżej, ruszam się od miesiąca, nie chcę Was zanudzać tymi początkami. Całość opisałem w normalnym blogu www.ukonczemaraton.blogspot.com na który oczywiście zapraszam - nie ma reklam, nie zarabiam na nim. Powstał po to aby mnie dodatkowo motywować. A wtedy nie wiedziałem jeszcze o istnieniu tego miejsca. Jeśli jednak nie klikniecie, to w wieeeelkim skrócie:
Zacząłem od bieżni stacjonarnej, przebiegnięcie 2 minut było męczarnią. Ale walczyłem, robiłem interwały. Cieszyłem się z pierwszego kilometra, później z drugiego. 4 km, po dwóch tygodniach było osiągnięciem. Bałem się wyjść na zewnątrz - bo zimno, mokro, pojawił się śnieg. Poczytałem forum, i wyszedłem:)
Biegam średnio 3-4 razy w tygodniu - jak czas pozwoli. Około 30 minut, oczywiście czasami przeplatam szybkim marszem, bo płuca nie pozwalają na więcej. Ostatnio dałem radę ponad 7km, w 50 minut. To póki co mój rekord! I jestem z niego dumny. Jeszcze miesiąc temu był nie do pomyślenia!
W czasie tego miesiąca schudłem ponad 5 kg.
Nadal uwielbiam Pepsi w puszcze...i nadal niestety palę papierochy...
Fajki rzucę! Z Pepsi będzie gorzej:)
Jeszcze raz gorąco witam i cieszę się, że mogę z Wami być!
Mam na imię Paweł, w styczniu 2012 będę odliczał już moją 32 zimę. 180 cm wzrostu, brunet (choć z mojej "brunetości" niewiele zostało...większość zamieniła się w srebro:), waga na dzisiaj: 93 kg (ogólnie wszystko mam szczupłe:) - ręce jak patyki, góra również, nogi w porządku - tylko ta "piłka" po środku:) - lustrzyca jeszcze nie grozi - ale...)
Jeśli chodzi o staż biegowy, jest baaaardzo lichy. Pierwsze "szuranie" zacząłem miesiąc temu. Wcześniej (daaawno temu), pewnie jak wielu z Was sport nie był mi obcy. Grałem "mocno" w koszykówkę, trenowałem w klubie lekkoatletycznym (100 i 300 metrów), a w późniejszych czasach zapaleńczo jeździłem na rowerze górskim(kilka maratonów na dystansie MEGA). Od czasów rowerowych zmieniło się dużo. Rodzina, dwie córki (ale za jednym razem:) - aktualnie 3,5 letnie przedszkolaczki. Psa nie mam i nie miałem...
Praca raczej stacjonarna, choć weekendy często wyjazdowe po całej Polsce. Pracuje w dużym klubie sportowym, a wiec z zawodowcami mam do czynienia na bieżąco.
Tak się teraz zastanawiam jakie ja mam cele, jeśli chodzi o bieganie...? Oczywiście pewnie jak 99,9% zaczynających ruszać się inaczej niż z pokoju do kuchni, chciałbym zrzucić troszkę kilogramów. Oczywiście chciałbym być sprawniejszy, może nie aż tak jak kiedyś - bo wiem, że czasu nie cofnę, ale na pewno bardziej niż teraz. No i oczywiście pewnie jak 90% osób na tym forum, chciałbym znowu poczuć atmosferę zawodów, zarówno tych mniejszych, jak i tych, które są dla mnie teraz nieosiągalnym "kosmosem". Tak marzy mi się maraton!
Nie przykładam wielkiej wagi do sprzętu...może nie do końca słusznie, ale póki co obyło się bez jakichkolwiek inwestycji.
Biegam w butach do...piłki ręcznej:)
i dobrze mi z tym - choć trochę dają popalić achillesom i delikatnie krzywią lewą stopę. Po zimie zainwestuje parę groszy w coś przeznaczonego do biegania.
Nie mam pulsometru - czy chce mieć - nie wiem, nie odczuwam szczerze takiej potrzeby. Biegam "na czuja"
Korzystam z Endomondo w telefonie - fajna zabawka
staram się aby było coraz lepiej...choć troszkę przyjemności też potrzebuje. Nie lubię czekolady i 99% słodyczy! Nie odmawiam jedynie żelkom Haribo:)
Tu odkryłem kolejne wspaniałe działanie biegania. Uwielbiam muzykę, kocham, pieszczę i szanuję:) Ale z uwagi na moją pracę, w domu rodzinę, w samochodzie brak odtwarzacza CD (3 lata się zbieram, żeby go zamontować) jestem mocno w plecy z muzyką. Podczas biegania mam to co lubię i odkrywam na nowo, bądź odkrywam po raz pierwszy wspaniałe dźwięki. Nie mogę żyć bez muzyki - 9 lat pracy w radiu robi swoje...
Nie zanudzając moimi tematami, chciałem powiedzieć, że ogromnie się cieszę, iż zacząłem "to" robić. Że zacząłem się ruszać i że zacząłem tu być. Obserwowałem od jakiegoś czasu to forum, szczególnie dział Zacznij Biegać i powiem, że jestem mocno zbudowany Waszą postawą. Normalnym podejściem do nas "szuraczy z brzuszkami" Nie ma wywyższania, niszczenia i naśmiewania. Bardzo mi się to podoba.
Tak jak pisałem wyżej, ruszam się od miesiąca, nie chcę Was zanudzać tymi początkami. Całość opisałem w normalnym blogu www.ukonczemaraton.blogspot.com na który oczywiście zapraszam - nie ma reklam, nie zarabiam na nim. Powstał po to aby mnie dodatkowo motywować. A wtedy nie wiedziałem jeszcze o istnieniu tego miejsca. Jeśli jednak nie klikniecie, to w wieeeelkim skrócie:
Zacząłem od bieżni stacjonarnej, przebiegnięcie 2 minut było męczarnią. Ale walczyłem, robiłem interwały. Cieszyłem się z pierwszego kilometra, później z drugiego. 4 km, po dwóch tygodniach było osiągnięciem. Bałem się wyjść na zewnątrz - bo zimno, mokro, pojawił się śnieg. Poczytałem forum, i wyszedłem:)
Biegam średnio 3-4 razy w tygodniu - jak czas pozwoli. Około 30 minut, oczywiście czasami przeplatam szybkim marszem, bo płuca nie pozwalają na więcej. Ostatnio dałem radę ponad 7km, w 50 minut. To póki co mój rekord! I jestem z niego dumny. Jeszcze miesiąc temu był nie do pomyślenia!
W czasie tego miesiąca schudłem ponad 5 kg.
Nadal uwielbiam Pepsi w puszcze...i nadal niestety palę papierochy...
Fajki rzucę! Z Pepsi będzie gorzej:)
Jeszcze raz gorąco witam i cieszę się, że mogę z Wami być!