Sprobuje jeszcze raz i niesmialo licze na komentarze, bo wydaje mi sie, ze pisze sama do siebie...
20 kwietnia 2011
Az do dzisiejszego poranka obiecywalam sobie, ze dzis nie bede biegac interwalow z planu. Ten zakladal na dzis 2 km + 4x1.2km (4'20) p3'30 + 2 km. Uznalam, ze skoro poniedzialkowy 'lekki' trening wyszedl mi jako.. no, mocno nielekki
to dzisiaj sie raczej rozbiegam. Nogi mnie bowiem bolaly okrutnie, tak po poniedzialkowym biegu, jak i wczoraj przez caly dzien. Nie to ze zakwasy, ale taki ogolny 'zmecz'.
Rano, zbierajac sie na trening, narysowalam sobie trase - 15 km, w tym po drugiej stronie Wisly. Zjadlam, ubralam sie i.. pobieglam na Agrykole 8) 8)
Nastepne moje bieganie bedzie w piatek po poludniu lub w sobote (nastawiam sie raczej na sobote), a kolejne tego typu interwaly zdarza mi sie raczej dopiero w przyszly piatek. W ten piatek o tej porze bede siedziec w pociagu do Gdanska
Przy pierwszym okrazeniu szybszego biegu pomyslalam sobie, ze nie jestem bynajmniej chodzacym rozsadkiem, ze tak zdecydowalam. Nie biegalo mi sie tak milo i lekko jak poprzednio - czulam ten 'maraton' rowerowo-biegowo-silkowy.
Ale to bylo chwilowe wrazenie
Im wiecej biegalam szybkich okrazen, tym bylo mi przyjemniej. I znowu - kazde kolejne przyspieszanie bylo milsze niz poprzednie.
Niestety nie moglam ogarnac, gdzie jest linia polowy boiska (bo sie byla zmyla
) i dopoki inny biegacz nie polozyl tam czapki jako oznaczenia na polowe okrazenia, nie wiedzialam, gdzie ten punkt tak naprawde jest :lol:
Wszystkie okrazenia pocisnely mi sie szybciej niz zakladane 4'20. Srednio na okrazenie wychodzilo 1'41 zamiast planowych 1'44. Polowka w ~50 sekund, a wiec calkiem rowne tempo
A wiec realizacja:
3 km + 4x1.2 km (~4'10) p3'30 + 3 km
Zapis Sport Trackera:
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... jepd3dj9lv
Tetno:
rozgrzewka - 71% !!!!! :D sukces! a bieglam po chodniku! :D
schlodzenie - troche wiecej - w pierwszej polowie mniej (~70%), w drugiej wiecej (ok 77% :oops: ), bo juz bieglam sama. Ale srednia intensywnosc schlodzenia to 72%
Na Agrykoli biegal oprocz mnie jeszcze pan biegacz - maratonczyk
ktory przybijal mi piatke podczas rozgrzewki :D
Kiedy zatrzymalam sie po zakonczeniu interwalow na chwilke, aby zalozyc bluze, wlozyc klucze do kieszeni i ruszyc truchtem do domu, On tez skonczyl swoj trening, wiec troche postalismy i porozmawialismy, a potem ruszylismy truchtem do domow, bo okazalo sie, ze Jurek tez mieszka przy Czerniakowskiej. Milo
Jesli chodzi o tetno przy interwalach,
to albo pulsometr ma problem, albo hjuston, mamy problem 8)
Mierzylam trzeci interwal i pulsometr pokazal tetno srednie 84% (167), maksymalne 92% (183). To chyba dosyc wiarygodny wynik, bo jak zerkalam na pulsometr podczas biegania, to pokazywal wlasnie cos w tych granicach. Pierwsze przyspieszenia na pewno byly intensywniejsze (o dziwo?), bo zobaczylam nawet 94% :shock: Problem natomiast w tym, ze wedlug Polarka w ktoryms momencie treningu osiagnelam 101% HRmax, czyli 202 8) 8) 8) czyli, ze moje hrmax jest zapewne jeszcze wyzsze....
Nie wiem co o tym sadzic, bo przy pierwszym bieganiu z pulsometrem tez pokazywal takie dziwne wartosci, a wtedy z cala pewnoscia nie doszlam do takiego szalonego tetna. Wtedy jednak problem lezal w bluzce, ktora sie elektryzowala i zaklocala pomiar. Dzisiaj mialam jednak 'dobra' koszulke, ktora takich errorow nigdy nie powodowala. Ale zeby 202? No kiedy?
23 kwietnia 2011
No to Gdansk
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... gbp69p7lj6
Bardzo podobna trasa do
tej, ktora przebieglam w listopadzie, a wczesniej z Wojtkiem w sierpniu -
raz i
drugi
Planowalam pobiegac troche dluzej, ale dzisiaj nie bylo to mozliwe, bo umowilam sie juz na spacer z dawno nie widziana kolezanka, a potem na rowery z kolega jw
Wstalam, jak na siebie, strasznie pozno, bo prawie o 8. Obudzilam sie co prawda przed szosta, ale jako ze zeszlym tygodniu nie wstawalam pozniej niz 5:50, a w ostatnich dniach o 5 (czw) i 4:30 (wczoraj), wiec dzisiaj, korzystajac z mozliwosci wyspania sie przy otwartym oknie bez dzwiekow z warszawskiej ulicy, poszlam sie jeszcze przekimac.
Gorzej, ze jak wstalam o tej 8, zwarta i gotowa na wyjscie, spedzilam jeszcze prawie godzine na gubieniu, szukaniu i dokrecaniu kulki do kolczyka 8) 8) 8) jak sie z tym w koncu uporalam, to sfrustrowana pozna godzina szybko wszamalam sniadanko, wyszlam na chwilke z psem i poszlam biegac.
WIOSNA jest
i jest cudownie.
Biegalo sie fajnie, ale mam wielki problem z pulsometrem i nie ukrywam, ze licze na Wasze sugestie
To mile urzadzonko najwyrazniej ma jakas awarie. Juz jak wyszlam z psem, majac uruchomiony pulsometr, pokazywal mi on jakies dziwne wartosci, na przyklad chwilowe 00% pulsu 8) 8) potem, podczas biegu, bylo fatalnie - przez chwile myslalam, ze moze faktycznie biegne za szybko i stad te ~86%, ale rozwial moje watpliwosci, kiedy przez dluzszy czas pokazywal mi.. 100% :roll: dodam, ze bieglam caly czas w zblizonym tempie...
potem, gdy zrobilam sobie pierwsze z 30 sekundowych przyspieszen, twierdzil, ze intensywnosc mi w ogole nie wzrosla. po chwili jednak cos chyba w nim zaskoczylo, bo od tej pory juz nie mial tak wielkich wahan i mowil mi, ze biegne na ~77%, w co jestem sklonna uwierzyc, bo bieglam po asfalcie, nioslo mnie.. i tak dalej
niemniej jednak to juz nie pierwszy raz, kiedy pulsometr mi swiruje. w domu znowu mialam 00%, lol
nie wiem, z czego to wynika, bo ani mi nie spadl, ani nic mu sie zlego nie stalo - oprocz tego, ze ciagle go uzywam, co moze byc dla niego o tyle fatalne, ze - niestety nie zartuje! - urzadzenia tego typu mnie nie lubia. przy kazdej okazji wspolpracy mojej z telefonem, komputerem tudziez innym ustrojstwem zdarzaja sie jakies przedziwne, niewytlumaczalne wprost awarie. wystarczy, ze w/w urzadzenie zacznie obslugiwac ktos inny i wszystko wraca do normy. moze powinnam odwiedzic bioenergoterapeute :lol:
Moze macie jakies pomysly, skad to sie wzielo?
EDIT: Wlasnie spojrzalam, ze jak biegalam te trase z Wojtkiem, mielismy tempo 5:11 min/km i naprawde czulam wtedy, ze biegne. To byl wowczac dosc intensywny trening. W listopadzie mialam 5:22 i bieglam bardziej na luzie. Dzisiaj 5:12 i bieglo mi sie
zdecydowanie lzej, niz wtedy w sierpniu i mam wrazenie, ze rowniez lzej niz w listopadzie. Tylko co z tego, skoro pulsometr twierdzi, ze strasznie cisnelam
Pozostaje miec nadzieje, ze faktycznie nie mial racji.
24 kwietnia 2011
Dzis - 15 km w tym prawie 4 km brzegiem morza i ze 2-3 km lasem/łąką
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... mitc17ppie
Zdecydowanie nie ma nic lepszego niz bieg w niedzielny, sloneczny, wiosenny poranek
Dobieglam do plazy 'normalnie'
kawaleczek przed wejsciem na plaze zatrzymalam sie, aby zdjac buty i skarpetki i ruszylam dalej :D
Morze jest fajne i chlodne, swietnie sie bieglo kiedy przyplyw oblewal mi stopy - choc, rzecz jasna, po piasku nieco ciezej sie poruszac, niz po czymkolwiek innym
Po wyjsciu z plazy znowu krotki postoj na zalozenie butow i - kurcze, jaka zmiana
Wychodzenie na trening wiosna o godzinie przelomu bardzo rano i rano ma te wade, ze trudno sie wstrzelic w dobry ubior
Zalozenie bluzy bylo bledem, jesli spojrzec na to od strony termicznej, zwlaszcza pod koniec treningu, ale mimo wszystko nie zaluje, ze sie w nia ubralam, bo...
Pulsometr odwariowal :shock:
Mysle, ze to znowu kwestia ubioru wlasnie. Wczoraj przeciez wariowal mi okropnie, a jedyna roznica miedzy biegami wczorajszym i dzisiejszym jest taka, ze wczoraj mialam na sobie koszulke i kurtke-wiatrowke, a dzisiaj miedzy tymi warstwami jeszcze bluze. No i puls byl
normalny, bez zadnych dziwnych, niewyjasnionych skokow w gore czy w dol. Smieszna rzecz - rozumiem, ze termoaktywna bluzka Brubecka moze zaklocac pulsometr, bo jest bardzo obcisla i bardzo sie elektryzuje, ale zeby leciutka luzna kurtalka? i to jeszcze na koszulce, ktora zadnych awarii nie wywoluje?!
W ogole tetno mi sie bardzo przyzwoite udalo. Az jestem zaskoczona
Srednie tetno treningu - 73% (146), maksymalne 83% (165). GPS pokazuje, ze bieglam tempem 5:42 min/km i pewnie tak bylo. Fragment trasy, ktory bieglam plaza byl w tempie ~6 min/km (ach ten piaseczek 8) ), natomiast odcinki pozaplazowe byly szybsze.
26 kwietnia 2011
Wczoraj udalo mi sie zrobic przerwe od biegania (zrobilam sobie za to ciekawy trening uzupelniajacy w postaci dlugiego spaceru po plazy - coz za masaz dla stop
), dzis natomiast:
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... ee01j39d0l
Tak o, luzniutko, bez zadnego planu - po prostu poszlam sobie pobiegac w strone Gdanska Glownego.
Chyba musze zainwestowac w jakas porzadna odziez, ktora nie bedzie mi zaklocac pulsometru
bo czuje, ze jeszcze raz wyjde na trening w bluzie i kurtce-wiatrowce i UMRE :lol:
porazka - bluze musze miec, bo w samej kurtałce nie złapie mi pulsometr, kurtkę muszę miec, bo mam w niej kieszenie na klucze, mp3jke i telefon :roll:
Jesli chodzi o tetno, to nie wiem, czy pulsometrek mi teraz nie fiksuje w druga strone. Sa trzy opcje - albo rzeczywiscie sfiksowal i pokazuje mi nizsze tetno, niz mam faktycznie, albo nauczylam sie przebierac nogami wolniej i juz sie do tego przyzwyczailam, albo.. obnizylo mi sie tetno? Autentycznie mam wrazenie, ze jak realizowalam pierwsze treningi z pulsometrem, to zeby utrzymac tetno ~75% musialam biec potwornie, ale to poootwoooornie wolno. A teraz wydaje mi sie, ze moje poruszanie sie przypomina bieg, kiedy na pulsometrze widac podobne wartosci. A moze to tylko zludzenie?
W kazdym razie, przez dluzsza czesc treningu mialam tetno okolo 72-74%. Dopiero po pierwszym przyspieszeniu zatrzymalo mi sie na ~76% i raczej juz nie schodzilo ponizej 75%. Zrobilam sobie kilka przyspieszen, po 30-60 sekund, nie jakos strasznie szybko, ale tak, zeby poprzebierac odnozami. Tetno mi roslo do okolo 88% i po takiej minutowej przebiezce wracalo mi do wartosci wyjsciowej (77%) w ciagu dwoch minut.
I jeszcze na koniec male westchnienie, przed ktorym absolutnie nie moge sie powstrzymac:
Ach, wiosna!
27 kwietnia 2011
Gdyby wczoraj odpadly mi nogi, to nie moglabym miec do nich zadnych pretensji. Wieczorem moje plany na poranne bieganie staly sie watpliwe :lol: 8) ale szybko wrocilam do zywych. Wprost nie moglam dzis nie biegac
jako ze czeka mnie 6 godzin w pociagu (masakra, MASAKRA, kiedys pociagi na trasie Wawa-Gdansk jezdzily ~3.5 godziny, pamietam to doskonale.. katorga po prostu, ale co zrobic - trza sie jakos dotelepac. Jedynym plusem tego uziemienia jest to, ze mam dzieki temu wyjatkowa szanse nauczenia sie na jutrzejsze kolokwium i dokonczeniu pracy na zamowienie
). A wiec - maly, rozgrzewajacy biezek z okazji ladnego poranku
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 3amruc7t5a
Bardzo, bardzo fajny bieg. Bieglo mi sie nawet jakos lzej i lepiej niz wczoraj
Tetno - przez dluuuuugi czas bieglam, bieglam, a tetno nie wzbijalo sie powyzej 72%. Dopiero po rozpoczeciu przyspieszania poszlo troche do gory. Na przyspieszeniach (trwajacych minute) roslo mi do 82, a potem do ~86%. Pomiedzy przyspieszeniami i pozniej, gdy juz truchtalam, mialam tetno ~77% z tendencja raczej w dol niz w gore
Srednie tetno treningu wyszlo rowniutko
75% :D
I znowu mam rozkmine - pulsometr sie popsul, czy to ja?
Kurcze no, nikt mi nie wmowi, ze zanim zaczelam biegac z pulsometrem, to bieglam duzo szybciej. I ze jak zaczelam biegac z tym urzadzonkiem i uczyc sie zwalniac, to tempo po zwolnieniu bylo takim tempem, jakim biegam teraz. No nie ma opcji - wtedy sie wloklam, a teraz poruszam sie czyms, co z cala pewnoscia przypomina bieg. A moze naprawde sie przyzwyczailam i teraz sie wloke i mysle ze biegne??? :? :?
29 kwietnia 2011
Zrobilam sobie bieg po trasie na wtorek.
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... icbt995jcm
Mniej wiecej tam, gdzie bedzie Bieg Konstytucji, troche sobie przyspieszylam. Tak, ze czulam, ze biegne, ale moglabym jeszcze szybciej.
Z pulsometrem kiszka, musialam zalozyc kurtke-wiatrowke, zeby miec w co wlozyc gpsa i klucze (fataliza po prostu, MUSZE dokonac jakiegos zakupu w sklepie sportowym, bo jeszcze raz wyjde tak ubrana w taki gorac i umre
), wiec Polar mial zaklocenia. Wydaje mi sie, ze chwilami sie ogarnial i wtedy staralam sie kontrolowac tempo (np. gdy wracalam do domu prawie caly czas mialam 75%, potem przyspieszylam na ostatni kawaleczek i bylo 82%).
Treningowo - byloby swietnie, gdyby nie ta stopa...
Wczoraj bolala mnie zwlaszcza rano, a pozniej, im wiecej chodzenia, tym mniejszy bol. Dzis rano znow kiepsko, a podczas biegu.. gorzej niz myslalam :? :?
Najgorsze jest to, ze najbardziej mnie boli podczas zbiegania. A wtorkowa trasa to glownie zbieganie.
Do tego mam wrazenie, ze wygladalam jak najgorsza sierota. Bol jest, niestety, dosc uciazliwy
Ech, bylam niemalze pewna, ze ta plaza mnie uszkodzi, bo czulam, ze wykrecam nienaturalnie stope - no i mam.
Poza tym, jesli chodzi o samopoczucie, biegalo mi sie swietnie. I pobieglabym dluzsza trasa, gdyby nie ta obrzydliwa kostka
A tak zupelnie na marginesie - wczoraj w koncu poszlam na silke, po tygodniu przerwy. Dzisiaj odczuwam lekki bol miesni, ktore popracowaly (czyli łapy, brzuch i grzbiet), ale jestem tym zachwycona, bo spodziewalam sie wielkich zakwasow. Zwlaszcza, ze na zdecydowanej wiekszosci maszyn pozwiekszalam troche obciazenia, mimo ze nie mialam zamiaru tego robic po tej tygodniowej przerwie. Ale była moc, wiec ja wykorzystalam
pare godzin pozniej....
Ale sie zalatwilam. Nie moge chodzic, lol. Przejdzie do wtorku czy nie przejdzie, oto jest pytanie. Dzisiaj staram sie poruszac raczej na rowerze, bo wtedy nie boli. Jutrzejszy dylemat - czy biegac i co biegac - zostal zwyciezony przez propozycje Wojtka, zeby isc rano na basen. Po poludniu zapewne silka i sauna, wiec jest szansa, ze nie bede miala czasu na myslenie o bieganiu. Ale w niedziele to bym sobie cos pobiegala... To straszne nie moc biegac w takich warunkach, zwlaszcza, ze wiosna daje mi tyle dobrej energii. Mam nadzieje, ze do wtorku przestanie mnie bolec, bo naprawde mam ochote na ten Bieg Konstytucji. Zyciowki w nim nie pobije, nie ludze sie, bo podbieg na Agrykoli zapewne mnie troche zadziwi, jak bedzie w warunkach zawodow
A zbieg.. coz.. dzisiaj sobie kompletnie nie umialam poradzic na tym zbiegu - bol byl okropny - wiec moze byc kiepsko.
30 kwietnia 2011......
Zaczynam miec coraz powazniejsze obawy w kwestii mojego wtorkowego startu :? Do zawodow raczej nie pobiegam, wiec jesli rusze we wtorek, to z wielkim głodem biegania Im wieksza niepewnosc, czy bede mogla biec, tym wieksza ochota aby startowac...
Dzisiaj przez pol dnia była kulawizna stajla, po południu kupiłam sobie przeciwból, łyknęłam i.. ach, czemu nie uczynilam tego wczesniej? Aktualnie jest zaskakujaco dobrze, ale to pewnie przejsciowe, niestety - wzielam 2 tabletki, a na mnie w ogole wszystkie lekarstwa dzialaja bardzo, bardzo szybko i skutecznie. Unikam brania jakichkolwiek medykamentow, a srodki przeciwbolowe zdarza mi sie pozerac naprawde sporadycznie. Dzis jednak uznalam, ze przyszedl czas , bo nienaturalny ruch, wymuszony przez ból około kostki, powodowal przy okazji to, ze bolala mnie lydka :roll:
Juz dzisiaj odczuwam wielki zal z powodu braku treningu biegowego, na szczescie poranek (czyli najlepsza pore na biezek ) udalo sie przezyc bez frustracji z tego powodu. Poszlismy na basen (!!! ostatnio na basenie bylam w czerwcu zeszlego roku. aaaale bylo fajnie :D ciekawe, czy bede miala zakwasy po tym plywaniu po takiej przerwie ), potem zakupy (mam krotkie spodenki biegowe z Kalenji i, co najwazniejsze!!! - pas z kieszonka na telefon/klucze i malymi bidonikami :D :D :D :D :D ), poza tym sporo rowerowania (w tym męczenie psa, który - stwierdzam z dumą - schudł już 400 gramów od rozpoczecia treningu fat burning :lol: :lol: ) i niedawno siłownia. Dzisiaj 'pakowalam' na nogi (+brzuch ), odpuscilam sobie dwie maszyny, ktore moglyby wplynac niekorzystnie na moja miła kontuzje ( :? ), czyli wyciskanie i cwiczenie na miesnie lydek. Wszystko poza tym 'po staremu', czyli 4 serie po 8 powtorzen. Troszke pozwiekszalam obciazenia - maszyna na miesnie posladkowe, na czworoglowe, na dwuglowe o 2,5 kg na dwie serie, na przywodziciele i odwodziciele po 10 kg na dwie serie (przyw. 55 kg, odw. 60 kg).
3 maja 2011...
niewyobrazalnie frustruje mnie to ze nie moge wyjsc pobiegac :roll:
ech, gdyby tylko ta stopa tak nie nachrzaniala.. mam wielka ochote na bieganie - dlugie, krotkie, intensywne, gorskie, interwalowe, rytmowe, KAZDE. zadna inna aktywnosc nie daje mi takiej satysfakcji i poczucia spelnienia. co gorsza, moge caly dzien chodzic, jezdzic, silkowac i basenowac i nadal nie mam dosyc, bo brakuje mi tego najwazniejszego elementu, jakim jest biezek swoja droga nie wiem, czy to nie przypadkiem kwestia tego milego supla, jaki zakupilam. pisalam juz wczesniej, ze zaopatrzylam sie w BCAA XPLODE POWDER. biore sobie pol miarki przed wiekszym bieganiem (tzn jesli mam w planie cos mocniejszego niz 30-50 min spokojniutkiego biegania) albo wtedy, kiedy jade rowerem na dluzsze silkowanie. nie spodziewalam sie wcale, ze efekt tej suplementacji bedzie w jakikolwiek sposob dostrzegalny, ale faktem jest, ze czuje totalna regeneracje w totalnie krotkim czasie.
trening uzupelniajacy trwa przedwczoraj rolki, wczoraj siłka, dziś basen. no i rzecz jasna codziennie sporo rowerowania i wybiegiwania sie z psem na rozne sposoby
rolki to fajna sprawa, nie jezdzilam jakies 5 lat, teraz jak bylam w gdansku to wyciagnelam je z szafy, pare razy wybralam sie na przejazdzke i znow mi sie spodobala ta opcja. przytargalam je wiec ze soba do warszawy (co nie bylo takie proste, w pociagu znowu bylam jedna z najbardziej obladowanych pasazerek - torba podreczna, torba z rolkami, torba z laptopem, walizka i pies 8) ) i tutaj tez zamierzam pojezdzic. na razie rolkowalam raz i bylo calkiem niezle. w gdansku jezdzi sie o niebo lepiej, bo jest tam swietna, nowa, dluga i szeroka droga rowerowa wzdluz morza, ale lepszy rydz niz nic
basen to tez niezle cofniecie sie w przeszlosc kiedys regularnie plywalam, od lat znowu nic. wyjatkiem byla jedna wizyta na plywalni w zeszlym roku w czerwcu. i od tej pory znowu nic. bylismy z Wojtkiem w sobote na Warszawiance, aby przypomniec sobie, jak sie plywa bez hardkoru, 13 basenow + chwila wygrzania sie w jacuzzi + 13 basenow i wsio, dzisiaj podobnie, ale po 16 dlugosci.
5 maja.....
Kolejny dzien bez biegania :shock: Nie czuje wcale, ze 'odpoczywam' od biegania, bo to odpoczywanie okropnie mnie stresuje.
Znalazlam mily zamiennik biegania - pinnacle trainer na silce. Dzisiaj 20 minut, 10x 2' na najslabszym levelu i 2' na poziomie 3. Potem silowy. I krociutka sauna.
Wczoraj tez byla silka (nogi - dzis łapy), jutro bedzie powtorka + brzuch. Pewnie wskocze tez na ten potworny trenazer bo to calkiem fajna maszyna. W sobote totalny odpoczynek, bo wyjezdzamy. I mam marzenie, zeby od poniedzialku najpozniej wrocic do biegania... :roll: No, ciekawe...
Żałoba po Holmes Place trwa ale mimo wszystko ciesze sie, ze udalo mi sie zapisac na jakakolwiek silownie. Pomijajac klimat, atmosfere, ludzi i tak dalej i tak dalej..., to przeskok w zwiazku z maszynami jest straaaaszny. Niby podobne maszyny, a obciazenia, jakie bralam w HP i jakie biore w Calypso roznia sie znacznie. Dziwna rzecz.
5 maja........
Bylam dzisiaj u ortopedy (jak dobrze miec pakiet w LuxMedzie ). Pan doktor powiedzial, ze to typowy bol przeciazeniowy stawu skokowo-jakiegostam (pietowego?). Polecil okladac na noc Altacetem (ktory niniejszym zakupilam) i smarowac Traumonem, ktorego jednakze NIE wykupilam, bo po pierwsze byl drogi, a po drugie nie wiadomo, czy o to lekarzowi chodzilo, bo mowil ze to zel Bayera, a w aptece sie okazalo, ze wcale nie.
Dzis wiec nie biegalam, ale.. po raz pierwszy (naprawde najpierwszy! az dziwne ) orbitrekowalam. Na silowni najpierw zapodalam sobie trening silowy na nogi, potem troche na brzuch, a potem pomyslalam sobie, ze wskocze na chwile na orbitrek. Spedzilam tam w koncu 20 minut na interwalach - minuta na poziomie 5, minuta na poziomie 11. Strasznie fajna maszyna!! Stopa nie dostaje tak bardzo w kosc (a raczej w staw ) jak przy probach biegania*, a musze przyznac, ze nawet chwilowo sie umęczyłam :D :D :D Zrobilam 1081 krokow :lol:
*dzisiejsza proba zrobienia kilku krokow biegiem nie byla juz tak fatalnym obrazkiem jak wczoraj czy przedwczoraj.
jutro totalny odpoczynek od silkowania, biegania, plywania i rowerowania (jedziemy do Katowic), w niedziele nie wiadomo natomiast zyje nadzieja, ze do poniedzialku wydobrzeje na tyle, zeby moc pobiegac.
9 maja..............
moja frustracja siega zenitu. proby biegania juz tak nie bola, wiec mam nadzieje, ze zmierza ku dobremu. moge juz nawet wykonywac ruchy podobne do biegania, ale jeszcze nie sa do konca normalne, jakos dziwnie stawiam przez ten bol stope - zupelnie nienaturalnie.
dzisiaj wiec silowy (ale 'na gore' ) i orbitrek, jako ze trening na orbi wydaje mi sie w miare podobny do treningu biegowego :roll: 30 minut, w tym 25 minut interwalow 1' na poziomie 5/1' na poziomie 11.
moze jutro sie uda pobiegac.......?
10 maja.........
nosi mnie potwornie. ze stopą dużo lepiej, przy chodzeniu właściwie już w ogóle nie boli, przy próbach biegania znacznie mniej, niż pare dni temu. dziś nie biegałam, pocisnęłam trochę na rowerze - w sumie jakieś 50 km. przy okazji zaliczyłam niezłe usmażenie. jutro basen i siłka, w czwartek zajęcia rano, więc być może uda się jeszcze wstrzymać z bieganiem do czwartku/piątku :roll: potem już nie ma bata, nie ma że boli, nie można tak długo nie biegać przeca. musze wreszcie przetestowac nowy pas z bidonami. a tak serio to nie musze nic testowac, po prostu chce juz bieeecccc.
11 maja.........
Dzis delikatnie probowalam biegac. Co prawda byla to delikatna proba, wiec moze nie powinnam sie przedwczesnie cieszyc, ale kurcze nie bolalo :D (i stopa tez nie bolala ). Mysle, ze jutro w koncu TO nastapi.... :D :D Ale na razie nie zapeszam.. Alez mi sie chce biegac!
Dzisiaj jeszcze trening pozabiegowy - basen (30 dlugosci w 40 minut, co pozwolilo mi sie zamknac w 1h pobytu w strefie oplat :lol: ale jestem kozak! 8) ), rower, silowy.
Plywanie coraz bardziej mi sie podoba. Mam nadzieje, ze ta tendencja chodzenia raz w tygodniu na basen sie utrzyma Zdziwilo mnie jedynie to, ze o 7 rano byl calkiem spory tłoczek :? Mialam cicha nadzieje na 'osobisty tor' a tu niemila niespodzianka. Troche niefajnie, bo bylo sporo spowalniaczy, ktorych albo musialam wyprzedzac, albo podskakiwac w wodzie i czekac, az dobija do konca
13 maja 2011, szczesliwy piatek :D
Wczorajsze trzygodzinne rowerowanie (jakies 40 km, w tym Las Kabacki i.. Agrykola
) pomoglo mi w podjeciu decyzji o zaczekaniu z bieganiem do dnia nastepnego.
Dzisiaj nastal 'dzien nastepny' :D
Tak strasznie czekalam na ten dzien. Przez przeszlo tydzien budzilam sie rano i musialam bardzo mocno sie wstrzymywac, zeby nie pojsc biegac. Dzisiaj w koncu nadeszla ta chwila
I...
Rano czulam sie fatalnie, mimo, ze hardkorowo odespałam (spalam do 8, co sie rzadko zdarza
). Prawdopodobnie wczoraj czyms sie podtrulam, a do tego - jako meteopatka - czuje sie przytlumiona przez sfiksowana pogode. Rozwazalam nawet, czy wobec tego nie wstrzymac sie jeszcze do soboty, ale pomyslalam, ze dzisiejszy bieg i tak ma byc tylko proba biegu po kontuzji.
Uznalam wiec, ze jesli pobiegam sobie wolniutko 30 minut i stopa nie bedzie mnie bolala, to plan zostanie wykonany w 100%
A co z tego wyszlo? hmmm.... 8)
Pierwsze 15-20 minut byly definitywnie niefajne. Gdybym miala choc troche wiecej rozsadku, zapewne bym sie po prostu zatrzymala i wrocila marszem do domu. Stopa bolala tylko troszeczke i bol sie nie poglebial, ale byl inny problem - klulo&sciskalo mnie w brzuchu chyba wszystko, co tylko moglo mnie kluc i sciskac (odczucie bylo podobne do tego, jakie mialam na drugim okrazeniu podczas Sztafety, a wtedy juz naprawde czulam sie umierajaco
). Cieszylam sie jedynie, ze - mimo wczesniejszego zamiaru - nie ubralam sie w bluze z dlugim rekawem, bo wyszlo piekne slonce i zrobilo sie naprawde cieplo.
Im dluzej bieglam, tym czulam sie lepiej. W koncu nastapil jakis przelom i swiat stal sie absolutnie piekny
Dobrze, ze nie usiadlam do kompa od razu po powrocie z biegania, bo tresci, jakie bym tu umiescila, bylyby zdecydowanie szkodliwe dla zdrowia
Teraz juz troche ochlonelam i moge to ujac w delikatniejszy i pelny ogłady sposob
Czulam sie, jakby bieganie bylo najbardziej pozadanym i najbardziej naturalnym dla mojego organizmu stanem. Nawet nie ruchem, ale wrecz stanem. Nogi mnie niosly same, troche jakby styki miedzy swiadomoscia&rozumem a ukladem ruchu sie porozlaczaly
Nie spodziewalam sie tego, bo troche dowalilam nogom na silowni w srode, a do tego wczoraj ponad cztery godziny pedałowały na rowerze - myslalam, ze bede odczuwac jakies zmeczenie, ale gdziezby znowu!
Najwyrazniej strzelil mnie endorfinowy haj, bo gdyby nie to, ze co jakis czas czulam dolegliwosci ze strony zoladka (?), ktoremu nie podobal sie ruch podskakujaco-trzesacy, to moglibyscie tu przeczytac relacje z dzisiejszych warunkow nad Morzem Baltyckim. Albo ze zwiedzania Grodu Kraka. Masakra
Chyba jestem nalogowcem. Ale to takie przyjemne...
Nie bylo wiec opcji, zeby po trzydziestu minutach znalezc sie w domu. Nogi mnie zaniosly w zupelnie innym kierunku i nie moglam na to nic poradzic
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... ct3s9o0pm2
Srednie tetno treningu 76%. A wiec nie tak najgorzej
I czuje sie zdecydowanie lepiej, niz po wstaniu z lozka. Choc dopoki cisnienie nie przestanie wariowac, to tak zupelnie dobrze nie bedzie.
Po raz pierwszy biegalam w nowych spodenkach 3/4 Kalenji - sprawdzily sie doskonale. Rownie doskonale, co nowy pas na biodra, rowniez z Kalenji. Zakupienie go bylo strzalem w dziesiatke. Jest niesamowicie wygodny, miesci telefon i klucze, w ogole nie przeszkadza podczas biegu.
Aha, jeszcze najwazniejsze - stopa
Tak jak napisalam wyzej, przez kilkanascie minut ja czulam. Nie byl to ostry bol, ale czulam, ze cos jej nie gra. Potem to po prostu puscilo. I przez reszte biegu nie bolalo. A co najwazniejsze - nie boli rowniez teraz.
Nie chce sie jeszcze cieszyc tak obrzydliwie i bez zahamowan, zeby nie zapeszyc
... Ale nie boli tak bardzo (
), ze nie sadze, zeby moglo tak po prostu wrocic.
HAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
14 maja :D
Cudownie jest moc biegac :D
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... rrbiuffbtd
10 km, srednie tetno 78%. Podczas wbiegania na Agrykole wzroslo do 90%, wiec gdyby nie ten mily podbiezek
pewnie srednia bylaby nizsza chociaz o jedna jednostke..
Wczoraj sie usmialam, jak przypomnialam sobie, jak biegalam zima, kiedy bylo -15 albo -20 stopni. Grube skarpetki, rajstopy, leginsy, bluzka termoaktywna z dlugim rekawem, golf, kominiarka, czapka, dwie pary rekawiczek 8) 8) - wygladalam jak Biegnące Oczy. Jak ja kocham wiosne..
15 maja
Mozliwosc biegania jest tak cudowna, ze nie moge z niej nie korzystac...
Dzisiaj rano byl jednak dobry pretekst -
nowe cudenka :D ktore trzeba bylo wyprobowac.
Wczoraj mialam okazje potrenowac w nich na silce i stwierdzilam, ze chodzi sie fajnie
Bieganie tez bylo bardzo mile i komfortowe - ciekawe, czy lydki albo stopy faktycznie pracowaly inaczej, niz do tej pory. Dowiem sie pewnie jutro
A więc,
miła rozgrzewka na dobry początek dnia:
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 1ma8pl1f4h
Niecale 5.5 km, srednie tetno 76%.
:D
16 maja
dzisiaj.. hmmm
chcialam podjac sie realizacji ostatniego tygodnia swojego planu. zakladajac start na 10 km na sobote dzisiaj powinnam pobiec sobie:
2 km + 4x0.8km (4'20) p 3'30 + 2 km
Aaaale...
Dobieglam na Agrykole, a tam psikus. Rozkladano jakies graty na zawody pilkarskie, wiec nie daloby sie pobiegac nawet po pierwszym torze. Musialam porzucic zamiar biegania okrazen na biezni, wiec wymyslilam, ze pobiegne sobie w gore Mysliwiecką, zbiegnę Belwederską, wbiegnę Agrykolą, zbiegnę Górnośląską+Myśliwiecką i wroce do domu
Trasa rzeczywiscie tak wygladala. Wszystko spoko, choc nie sadzilam, ze wyjdzie mi z tego prawie 15 km - myslalam, ze bedzie ok 10, ewentualnie do 11 :shock:
Urozmaicilam sobie ten trening jeszcze bardziej.
Od wbiegu Mysliwiecka przez 10 minut grzałam
(~85%), potem przez kolejne 10 (Czerniakowska-Agrykola) bieglam wolniej - schlodzeniowo - a potem kolejne 10 minut (od Agrykoli do konca zbiegu Mysliwiecka) znowu szybciej (wbieg Agrykola do 91%, jeah
). Pozniej juz znacznie wolniej, tempem rozgrzewkowym, do domu.
Jako ze nie trafiam czasami w przyciski na telefonie 8) dzisiejszy trening mam podzielony w STrackerze na dwa.
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... ns8944d7t9 - tutaj do Agrykoli. wlaczylam pauze wbiegajac na boisko, na chwile przeszlam do marszu, jako ze mialam zamiar zdjac bluze, rzucic ja na ktoras z lawek i biec zalozone interwaly, ale jak ogarnelam, ze nic z tego, to potruchtalam sobie stamtad
a tutaj od stadionu do konca -
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... svn3s19g2a
lacznie prawie 15 km, lol. a myslalam, ze do startu na dyche juz nie bede biegac tak dlugich dystansow :shock:
KOMENTARZE