Trochę przypomnienia o sobie.Mam już 48 lat i mieszkam w Olsztynie. Biegam od 2004 roku.
Do tej pory zaliczyłem 25 maratonów z rekordem życiowym 3:41:41 (2007) w Poznaniu.
Od tamtej pory jeszcze parę razy próbowałem ale bez sukcesu.
Poprzedni rok postanowiłem cały sezon przelatać na luzaku bez walki o wynik i bez trenowania na siłę tzn jak nie miałem ochoty to nie biegałem a zdarzało się nawet że przez parę tygodni biegałem tylko 1-2 w tygodniu.
Przygotowania do nowego sezonu zacząłem ambitnie ,wg. książki „Bieganie metodą Danielsa” ale w tym roku wcześnie przyszła zima (w moich terenach bardzo śnieżna) i zaczęły się schody.Grudzień,styczeń przelatany w kratkę a dopiero luty solidny.Wtedy zaczęły się kłopoty,( jak mi się wydawało z mięśniami czterogłowymi ) a jednak po wizycie u lekarza okazały to się jakieś mięśnie w okolicy bioder.
Od 27 lutego i startu w Półmaratonie Wiązowskim nie biegałem wcale aż do dzisiaj.Najbliższe plany to Półmaraton Warszawski i Cracovia Maraton ale ten ostatni już ze zmienionym celem nie jak zamierzałem złamanie 3:29:xx a a jedynie przebiec poniżej 4 godzin.W maju Sielpia czyli „Przez Piekło do Nieba” i czerwiec „Bieg o puchar Rzeźnika”.Ale zapewne jak zwykle życie zweryfikuje wszystkie plany
)
Wtorek 15 marca 2011
Temperatura: 0
Warunki pogodowe: pogodnie
Asics Gel Nimbus 11
Garmin F305
BS (Bieg spokojny) - 60 min
Miejsce: Park Kusocińskiego godz.18:55
Dystans: 10.330 km
Czas: 01:05:35
Tempo: 6,20 min/km
Pierwszy dzień po przerwie,lekko,bardziej żeby sprawdzić co z nogą.Mile zaskoczenie,czuję "coś" w mięśniu ale to nie jest ból i spokojnie mogę biegać.Nie chcę chwalić za wcześnie.