mdj - od zera do półmaratonu we wrześniu / walka z ITBS
: 20 sty 2011, 20:46
Witam, zaczynam (ponownie) przygodę z bieganiem i z blogowaniem - takie miłe 2 w 1.
Nie jest to moje pierwsze podejście do tematu biegania, biegałem już kiedyś przez ok 3 miesiące, jednak praca na trzy zmiany nie pomagała w systematycznym treningu i temat ucichł. Powrót do biegania kiełkował we mnie przez ok 3 lata, jednak nie mogłem się zmusić do tego by znów ubrać się w dres i drałować przed siebie.
Przełamałem się niedawno - skłonił mnie do tego stres, z którym spotykam się codziennie w pracy (kieruję dwudziestoosobowym zespołem) oraz mały synek, który daje mi ostro do wiwatu. Czas kiedy biegam, mam tylko dla siebie, co bardzo mi odpowiada - chyba każdy z Was wie o czym piszę Po biegu czułem się wspaniale.
Mój cel to PRZEBIEC pilski półmaraton, który odbywa się we wrześniu.
Trenuję w systemie wtorek/czwartek/sobota/ niedziela
20.01.2011
Temperatura 0 stopni. Było mi troszkę zimno, dobrze, że jedzie już do mnie koszulka Kalenji z długim rękawem.
Dystans:
Skromne 2 km w czasie 11'06
Po ostatniej niedzieli, kiedy to przebiegłem 5 km w 35 min odczuwam dziwny dyskomfort podczas biegania - mianowicie sztywnieją mi mięśnie w okolicach stawu skokowego i piszczeli. Muszę przejść w marsz żeby minęło, i dopiero potem mogę dalej biec. Dziwne, nigdy przedtem czegoś takiego nie miałem. Bardzo mnie to irytuje, ponieważ mógłbym spokojnie biec dalej, jednak boję się kontuzji. Chyba nie obejdzie się bez nowych butów, biegnąc ląduję na pięcie, więc może moje Adidasy już nie amortyzują.
Nie mam tendencji do tycia, przy wzroście 190 cm ważę 81 kg. Chudnąć nie chcę, więc jem wszystko i dużo.
Nie jest to moje pierwsze podejście do tematu biegania, biegałem już kiedyś przez ok 3 miesiące, jednak praca na trzy zmiany nie pomagała w systematycznym treningu i temat ucichł. Powrót do biegania kiełkował we mnie przez ok 3 lata, jednak nie mogłem się zmusić do tego by znów ubrać się w dres i drałować przed siebie.
Przełamałem się niedawno - skłonił mnie do tego stres, z którym spotykam się codziennie w pracy (kieruję dwudziestoosobowym zespołem) oraz mały synek, który daje mi ostro do wiwatu. Czas kiedy biegam, mam tylko dla siebie, co bardzo mi odpowiada - chyba każdy z Was wie o czym piszę Po biegu czułem się wspaniale.
Mój cel to PRZEBIEC pilski półmaraton, który odbywa się we wrześniu.
Trenuję w systemie wtorek/czwartek/sobota/ niedziela
20.01.2011
Temperatura 0 stopni. Było mi troszkę zimno, dobrze, że jedzie już do mnie koszulka Kalenji z długim rękawem.
Dystans:
Skromne 2 km w czasie 11'06
Po ostatniej niedzieli, kiedy to przebiegłem 5 km w 35 min odczuwam dziwny dyskomfort podczas biegania - mianowicie sztywnieją mi mięśnie w okolicach stawu skokowego i piszczeli. Muszę przejść w marsz żeby minęło, i dopiero potem mogę dalej biec. Dziwne, nigdy przedtem czegoś takiego nie miałem. Bardzo mnie to irytuje, ponieważ mógłbym spokojnie biec dalej, jednak boję się kontuzji. Chyba nie obejdzie się bez nowych butów, biegnąc ląduję na pięcie, więc może moje Adidasy już nie amortyzują.
Nie mam tendencji do tycia, przy wzroście 190 cm ważę 81 kg. Chudnąć nie chcę, więc jem wszystko i dużo.