B&B 2012 - run to have fun i finisz na Narodowym AD 2012
: 03 sty 2011, 21:51
Obiecywałam sobie nowego bloga na drugą połowę 2010, ale jakoś... mi się nie chciało.
Biegałam nieregularnie, bez większego ładu i składu, bez planu, niewiele. I na pewno nie chciało mi się o tym pisać.
Zamknęłam rok po raz pierwszy od trzech lat poniżej 3 tys. km (zabrakło mi raptem 20 km
). I po raz pierwszy - bez życiówki w maratonie. Ale za to z życiówkami na innych dystansach. I z trzecim czasem w maratonie - raptem 3,5minuty wolniej niż rok temu po Greiffie.
Tyle podsumowania.
A teraz czas na nowe otwarcie. Blogowe. Bo biegowe dokonało się przez ostatni tydzień w Kętach na obozie Biegania.pl, gdzie przez 7 dni biegałam, skakałam i spałam... Dostałam ogromny zastrzyk energii, odpoczęłam (hyhy, 99 km w tydzień, ale odpoczęłam
)), mam motywację i dużo pozytywnych emocji. Plan na nowy sezon jest prosty. Bieganie ma mi sprawiać frajdę. Ma być radością, a nie obowiązkiem, powinnością, przymusem. Mam się cieszyć bieganiem. A jak przy okazji uda się pobiec lepiej - będzie super.
Ważniejsze starty na razie zostały zaplanowane do kwietnia:
16.01. - Chomiczowka - 15 km => 1:11:11, czyli życiówka, chociaż nie całkiem
12.02. - Kracząca 15-tka - 15 km => 1:12:42, czyli lepiej niż plan
27.02. - Wiązowna - 21,1 =>1:40:14, czyli dobrze, ale bez fajerwerków
27.03. - Warszawa - 21,1 => 1:37:48, czyli pora na szampana (a po drodze jeszcze 10 km - 45:32, 15 km - 1:08:43, czyli szampan z bąbelkami)
10.04. - Rotterdam - 42,2 => 3:44:50. Bez fajerwerków, ale przyzwoicie.
Do tego biegi górskie w Falenicy => też życióweczki
i najlepsze wyniki i pewnie Grand Prix Warszawy => bardzo dobre starty.
Liczę na doping oraz oczywiście konstruktywną krytykę.
Edit pomaratonski:
17.04. - Puchar Maratonu - 5 km => 00:21:26 - życiówka
Nowe cele? Jakoś niedługo.
==========================================================================
Edit: czerwiec 2011
Nowym celem jest Maraton Warszawski 2011
A po drodze...
Na pewno Bieg Powstania, ale bez spinania się.
Puchar Maratonu - treningowo.
Warsaw Track Cup - jako ciekawe elementy szybkościowe.
Życiowa Dycha w Krynicy - tutaj mam plany konkretne. Konkretnie ma być lepiej nić rok temu (44:01)
Reszta będzie ustalana w miarę ewentualnych postępów...
==========================================================================
Kolejny edit (październik 2011)
Druga połowa sezonu była zdecydowanie mniej udana od pierwszej.
Właściwie jedyny udany start to Życiowa Dycha w Krynicy - 43:53.
Dobre starty na GPW na Kabatach we wrześniu i najszybsze Biegnij Warszawo.
Oraz kilka nie najgorszych startów na bardzo krótkich dystansach (mila, 3 km na Warsaw Track Cup).
A także najgorszy start na 20 km (w Pucharze Maratonu).
Trochę kłopotów ze zdrowiem, masa pracy w pracy, bieganie bez planu, w kratkę.
Trochę więcej niż zwykle stresu i takich tam...
To wszystko zaskutkowało słabszym wynikiem w maratonie - 3:48 w Warszawie to nie był szczyt moich marzeń.
Ale co nas nie zabije...
Więc jesień i zima upłyną pod znakiem przygotowań do odsieczy wiedeńskiej - 15.04.2011.
Na początek jednak jeszcze w tym roku:
6.11. - Praska Dycha - bieg, gdzie zazwyczaj biegało mi się życiówkowo
11.11. - Bieg Niepodległości
a potem pewnie tradycyjnie: Falenica, Chomiczówka, Wiązowna, Warszawa....
EDIT 20.04.2012.
Odsiecz wiedeńska 15.04. uwieńczona sukcesem (choć niepełnym).
3:35:50
Ponad 6 minut lepiej od starej życiówki.
Po drodze mniejsze sukcesy:
marzec: Zimowe Biegi Górskie w Falenicy - 49:28 - życiówka poprawiona o 34 sekundy
styczeń: Bieg Chomiczówki - 1:10:26 - życiówka oficjalna poprawiona o prawie 50 sekund
listopad: Bieg Niepodległości - 44:31 - życiówka z regulaminowej dych poprawiona o 58 sekund
Duży sukces:
marzec - GPW Kabaty - 43:20 - życiówka poprawiona o 59 sekund
I mała porażka:
marzec - PMW - 1:39:40 (prawie dwie minuty gorzej od życiówki)
W sumie - bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, że tym razem trenowałam bez planu, bez pomocy trenera i właściwie wyłącznie wg samopoczucia i samochęci. Natomiast na pewno bardzo dużą rolę odegrały regularne treningi na hali pod okiem Ewy i Andrzeja Piotrowskich z Ortorehu. Od wiosny hala zmieniła się w salę i treningi funkcjonalne - ale nadal chodzę.
Dobrym kopem był też obóz Tatra Running. W ogóle zaczynam doceniać obozy...
Teraz lekki odpoczynek i pora na nowe plany. Tym razem już jakoś usystematyzowane jednak.
Biegałam nieregularnie, bez większego ładu i składu, bez planu, niewiele. I na pewno nie chciało mi się o tym pisać.
Zamknęłam rok po raz pierwszy od trzech lat poniżej 3 tys. km (zabrakło mi raptem 20 km

Tyle podsumowania.
A teraz czas na nowe otwarcie. Blogowe. Bo biegowe dokonało się przez ostatni tydzień w Kętach na obozie Biegania.pl, gdzie przez 7 dni biegałam, skakałam i spałam... Dostałam ogromny zastrzyk energii, odpoczęłam (hyhy, 99 km w tydzień, ale odpoczęłam

Ważniejsze starty na razie zostały zaplanowane do kwietnia:
16.01. - Chomiczowka - 15 km => 1:11:11, czyli życiówka, chociaż nie całkiem
12.02. - Kracząca 15-tka - 15 km => 1:12:42, czyli lepiej niż plan
27.02. - Wiązowna - 21,1 =>1:40:14, czyli dobrze, ale bez fajerwerków
27.03. - Warszawa - 21,1 => 1:37:48, czyli pora na szampana (a po drodze jeszcze 10 km - 45:32, 15 km - 1:08:43, czyli szampan z bąbelkami)
10.04. - Rotterdam - 42,2 => 3:44:50. Bez fajerwerków, ale przyzwoicie.
Do tego biegi górskie w Falenicy => też życióweczki
i najlepsze wyniki i pewnie Grand Prix Warszawy => bardzo dobre starty.
Liczę na doping oraz oczywiście konstruktywną krytykę.
Edit pomaratonski:
17.04. - Puchar Maratonu - 5 km => 00:21:26 - życiówka
Nowe cele? Jakoś niedługo.
==========================================================================
Edit: czerwiec 2011
Nowym celem jest Maraton Warszawski 2011
A po drodze...
Na pewno Bieg Powstania, ale bez spinania się.
Puchar Maratonu - treningowo.
Warsaw Track Cup - jako ciekawe elementy szybkościowe.
Życiowa Dycha w Krynicy - tutaj mam plany konkretne. Konkretnie ma być lepiej nić rok temu (44:01)
Reszta będzie ustalana w miarę ewentualnych postępów...
==========================================================================
Kolejny edit (październik 2011)
Druga połowa sezonu była zdecydowanie mniej udana od pierwszej.
Właściwie jedyny udany start to Życiowa Dycha w Krynicy - 43:53.
Dobre starty na GPW na Kabatach we wrześniu i najszybsze Biegnij Warszawo.
Oraz kilka nie najgorszych startów na bardzo krótkich dystansach (mila, 3 km na Warsaw Track Cup).
A także najgorszy start na 20 km (w Pucharze Maratonu).
Trochę kłopotów ze zdrowiem, masa pracy w pracy, bieganie bez planu, w kratkę.
Trochę więcej niż zwykle stresu i takich tam...
To wszystko zaskutkowało słabszym wynikiem w maratonie - 3:48 w Warszawie to nie był szczyt moich marzeń.
Ale co nas nie zabije...
Więc jesień i zima upłyną pod znakiem przygotowań do odsieczy wiedeńskiej - 15.04.2011.
Na początek jednak jeszcze w tym roku:
6.11. - Praska Dycha - bieg, gdzie zazwyczaj biegało mi się życiówkowo
11.11. - Bieg Niepodległości
a potem pewnie tradycyjnie: Falenica, Chomiczówka, Wiązowna, Warszawa....
EDIT 20.04.2012.
Odsiecz wiedeńska 15.04. uwieńczona sukcesem (choć niepełnym).
3:35:50
Ponad 6 minut lepiej od starej życiówki.
Po drodze mniejsze sukcesy:
marzec: Zimowe Biegi Górskie w Falenicy - 49:28 - życiówka poprawiona o 34 sekundy
styczeń: Bieg Chomiczówki - 1:10:26 - życiówka oficjalna poprawiona o prawie 50 sekund
listopad: Bieg Niepodległości - 44:31 - życiówka z regulaminowej dych poprawiona o 58 sekund
Duży sukces:
marzec - GPW Kabaty - 43:20 - życiówka poprawiona o 59 sekund
I mała porażka:
marzec - PMW - 1:39:40 (prawie dwie minuty gorzej od życiówki)
W sumie - bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, że tym razem trenowałam bez planu, bez pomocy trenera i właściwie wyłącznie wg samopoczucia i samochęci. Natomiast na pewno bardzo dużą rolę odegrały regularne treningi na hali pod okiem Ewy i Andrzeja Piotrowskich z Ortorehu. Od wiosny hala zmieniła się w salę i treningi funkcjonalne - ale nadal chodzę.
Dobrym kopem był też obóz Tatra Running. W ogóle zaczynam doceniać obozy...
Teraz lekki odpoczynek i pora na nowe plany. Tym razem już jakoś usystematyzowane jednak.