ursus - siła i honor...i ew. Cracovia Maraton 2014 <3h ;)

Moderator: infernal

ursus
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 09 lut 2014, 15:10
Życiówka na 10k: niebawem;)
Życiówka w maratonie: 03:04:42

Nieprzeczytany post

Witam Wszystkich, którzy zdecydowali się stracić swój czas, aby przeczytać jak kolejny amator wylewa na treningach krew, pot i łzy dla osiągnięcia tak "obieganego" celu :bum:

Zgodnie z przykazaniami kilka słów o mnie:

rocznik: 88
wzrost: 178 cm
masa: 84-86 kg (budowa grubokostna, mało tłuszczu;p)
Typ biegacza: wytrzymałościowy (na 100m to mnie żona leje :bum: )
życiówki:
1/2M - 1h 26'14" (Dąbrowa Górnicza 2012)
M - 3h 04'34" (Cracovia Maraton 2012)
HR MAX - ~215 (osiągnięte kilka razy na treningu przy masie ponad 90 kg)
Dieta - zero "śmieci"...no może od czasu do czasu :bum:

Cele biegowe 2014:
16.03 - Wrocław - 10 km<38'
22.03 - Sobótka - 1/2M - treningowo
6.04 - Dąbrowa Górnicza 1/2M<1h25'
18.05 - Kraków - M<2h55'

Wyniki biegowe nie są dla mnie celem samym w sobie. A w zwodach startuję bo...endorfiny uzależniają :hej: Poza tym drzemie we mnie chęć rywalizacji, która sezonowo się budzi i nakręca moją ambicję do przesuwania granic własnych możliwości :hej: Generalnie dążę do utrzymania wysokiej sprawności fizycznej, która pozwala na czerpanie przyjemności z różnych rodzajów aktywności. Biorąc pod uwagę, że z masą poniżej 80 kg wyglądam dość chudo to raczej nie wchodzi w grę zbijanie wagi poniżej tej granicy, choćbym miał wtedy biegać maraton w 2h30' - co dla zawodowców i tak będzie żałosnym wynikiem :hejhej:

Moja sportowa "kariera" wiodła mnie przez różne dyscypliny, z których w żadnej nie osiągnąłem spektakularnych sukcesów...właściwie takich niespektakularnych tez nie osiągałem;) Zaczynałem od akrobatyki sportowej (w okolicach 3-4 klasy podstawówki) po czym zacząłem trenować karate (ok. 6 lat). W liceum sportowym przerzuciłem się na sport, który z bieganiem maratonów ma tyle wspólnego co dinozaur z kurą...pchnięcie kulą - przynajmniej to już lekkoatletyka;) Wyniki były marne bo o ile dość łatwo przychodziło mi robienie siły i masy (ważyłem wtedy max ~ 100 kg) to na moc się to nieszczególnie przekładało (natura poskąpiła mi włókien szybko-kurczliwych). Na studiach zacząłem od...studiowania;) Dopiero na drugim roku zapałałem miłością do gór (właściwie to żona, a ówczesna dziewczyna, rzuciła mnie w objęcia tej "kochanki" :oczko: wybierając Rysy na na moją pierwszą od wielu lat tatrzańską wycieczkę). No i się zaczęło...chciałem włazić coraz wyżej, więc aby to sobie ułatwić zacząłem wylewać litry potu, maltretując swoje stawy (zacząłem przy masie ok. 95 kg) na krakowskich Błoniach. Celem było wtedy (2011 r.) przygotowanie się do wyjazdu w alpy i wczłapanie na Mont Blanc'a. Biegałem 4-5 razy w tyg. głównie wolne rozbiegania, czasami 2 zakres + jakieś przebieżki. Odstawiłem słodycze, zmniejszyłem spożycie kcal i przy masie ok. 85 kg, czując się jak młody bóg;), wspólnie z żoną, 16 lipca 2011 r. stanąłem dachu Europy (po drodze udało się nawet wyprzedzić kilku rencistów i emerytów ale ze względu na nadprodukcję gazów wybuchowych :bum: po niezbyt dobrze strawionym posiłku, wyjście okazało się nader wyczerpujące).

Coby nie zanudzać wstępem i tak już rozwleczonym jak sweter Kałamagi (Łowcy.B - dla niezorientowanych;), opis kolejnych dokonań zawężę do tematyki tego forum :oczko:

Listopad 2011 - ogarnia mnie groza - masa znów niebezpiecznie zbliża się do 100 kg. Bieganie zaczynam dopiero po zrzuceniu paru kilogramów w okolicach lutego 2012 stosując zmodyfikowany plan Skarżyńskiego (M<3h) - ok 60-70 km/tydz + dwa dni mocnego treningu siłowego z żelastwem (coby ustrzec się fizjonomii maratończyka;). Nie myślałem wtedy, że będę w stanie przebiec 42km jednym ciągiem. Z planu skorzystałem bo lubię trzymać się jakiś wytycznych. Po zrzuceniu masy do ~82 kg. i nabraniu wyglądu okablowanego sprintera :bum: pomyślałem, że skoro udało się zrobić kilka wybiegań (dokładnie 3) w okolicach 25 km to czemu nie przebiec półmaratonu...Zdecydowałem się na połówkę w Dąbrowie Górniczej (tam chodziłem do liceum sportowego) i założyłem ambitnie, że złamię 1h40'. Żona miała zrobić mi fotki na porywającym finiszu :bum: ale niestety nie zdążyła bo nie pilnowałem tempa i przybiegłem trochę za wcześnie :hej: Następnego dnia pomyślałem, że skoro po półmaratonie nie czuję jakiegoś skrajnego wyczerpania to może i maraton jakoś dobiegnę...akurat w kolejny weekend był Cracovia Maraton więc postanowiłem tam spróbować swoich sił. Cały bieg czekałem na "ścianę" coby wszamić na jakimś postoju wiadro badanów i odbić sobie trochę z poniesionego finansowego wkładu, który dla studenta bywa wyzwaniem samym w sobie :bum: . "Niestety" nogi poniosły aż do mety i na obżarstwo nie było czasu. Odbiłem to sobie kilka miesięcy później i kolejne treningi biegowe (w grudniu 2012) rozpoczynałem jak zwykle ze sporym balastem do zrzucenia. Tym razem cel już miałem biegowy - M<3h w Krakowie (liczyłem na ok. 2h55'). No i tym razem niestety zbyt ambitnie zacząłem do tego podchodzić. Czyli za dużo km, zbyt szybkie zbijanie kg. i za mało ćwiczeń poza bieganiem, a dodatkowo mało czasu na dobrą regenerację. Najpierw w styczniu 2013 przeciążyłem achillesa, później pojawił się nieszczęsny ITBS, z którym przebiegłem półmaraton marzanny w Krakowie (gdzie człowiek miał głowę :niewiem: ) i przez kolejny miesiąc ledwo chodziłem, a bieganie odłożyłem na jakieś 8 miesięcy, szybko odzyskując straconą masę i dobijając do magicznej granicy 100 kg z dużym udziałem wysokoenergetycznego smalcu :bum:

Kolejna transformacja rozpoczęta w połowie października 2013. Tym razem bez szaleństw. Podstawa na początku to różnorodność ćwiczeń żeby nic nie przeciążyć i zejść do sensownej wagi, z którą można już coś pobiegać. Zacząłem więcej jeździć na rowerze, na siłowni eliptyki + machanie ciężarami dla podtrzymania mięcha;). Jak tylko pojawiła się "krata", a wskazówka wagi zaczęła fluktuacyjne wskakiwać w przedział poniżej 90 kg, zacząłem włączać więcej treningów biegowych, starając się pogodzić to wszystko jakoś z pracą i nie zapominać o odpowiedniej regeneracji (chociaż 6h snu niestety często jest nieuniknione).

Aktualnie biegam do 5x w tyg. Od stycznia zacząłem pracę nad poprawą szybkości bo z tym mam największe problemy. Biegam z tym planem (KLIK) i jak na razie jest ciągły progres. 1-2x/tydz korzystam z sauny IR + 2 razy tygodniu staram się znaleźć czas na trening siłowy. Myślę, że realne jest nieznaczne złamanie 38 minut w najbliższym starcie na 10 km. Później zmienię specyfikę treningów coby przygotować się pod docelowy start czyli maraton.
New Balance but biegowy
ursus
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 09 lut 2014, 15:10
Życiówka na 10k: niebawem;)
Życiówka w maratonie: 03:04:42

Nieprzeczytany post

Obrazek
15.02.2014

Miał być dzień wolny ale poniosło mnie w teren :hejhej:

OWB1 ~ 1h - 65-70% HRmax + 6x60m (sprinty po górkę na pełnym wypoczynku)
Dystans ~ 12km
Trening był nieplanowany i biegany na samopoczucie, a nie tempo więc dokładnych parametrów brak;)

No ale najważniejsze, że Kmil dziś wywalczył kolejny złoty medal...jak ja bym chciał tak sobie polatać :hejhej:
ODPOWIEDZ