Strona 1 z 5
cały @~3:30
: 29 sie 2010, 16:02
autor: kulawy pies
1. Jest taki
człowiek
2. Jest taki
wyścig
3. Jest też taki rekord trasy tego człowieka: 3:55.
No i z tym trzecim punktem właśnie coś by wypadało zrobić.
-----------------------------------------------------
Wróciłem wczoraj z Włoch dokąd przeszedłem się z plecakiem ze Szwajcarii (jakieś 250-300km w te siedem dni, ale biegania ledwie odrobina; ze 20 km, głównie po lodowcach).
To wszystko w ramach odpoczynku po starcie koło Luzerny na 33km z 2525m przewyższenia. (21.08.2010)
Szwajcarzy są jednak zadziwiająco mocni na porządnych alpejskich podbiegach; a konkretnie ten jeden Szwajcar, co to był szybszy ode mnie.
Dobrze wypocząłem, dostałem kilka razy porządny wp... od pogody, pospałem sobie w szałasach pasterskich, jak już mówiłem - pobiegałem sobie trochę po lodowcach, objadłem się malin i jagód, schudłem parę kilo.
Jednym słowem - życie.
Było, minęło. Do roboty.
Dzisiaj wyszło bo ja wiem? ze 20km? Do tego jakieś rytmy skipy, bosobiegi.
Bolą jeszcze kolana i kostka, którą trochę nadwyrężyłem, no ale dziwniejsze by było gdyby nie bolały po takiej wycieczce.
dygresja:
Przejrzałem sobie kalendarz na
http://www.skyrunning.com/ ;
Dlaczego Sky Runnerzy tak nisko latają?
Re: Dorwać Denisa.
: 01 wrz 2010, 21:55
autor: kulawy pies
yyy miał być akcent, bo taka moc wilkołacza we mnie wstąpiła po powrocie z tych czterech tysięcy, a wyszło jak zwykle:
dzisiaj dwie godziny snu i 18 godzin pracy, wczoraj podobnie.
plus jest taki, że ewidentnie mi po obozie forma w robocie skoczyła.
--------------
taka mnie refleksja naszła w związku z faktem, że nasz minister transportu przejechał rowerem 200km (po zwykłej drodze zamiast autostrady, którą był obiecał, że wybuduje - a wyszło jak zwykle)
wiem, jak nadrobić wszystkie nasze braki krajowe na okoliczność Euro2012:
1 sprzedać wszystkie koparki
2 za uzyskane pieniądze robotników wysłać na obóz kondycyjny do Sankt Moritz
3 faza transformacji i BPS - tym razem już z łopatami.
4 100km/tydzień (nowych autostrad w sensie)
5 drugi obóz w Sankt Moritz
6 faza transformacji i BPS, tym razem z piłką
7 największy europejski sukces naszych kopaczy.
eh, ale się rozmarzyłem; zawsze tak się marzę jak nie biegam.
Re: Dorwać Denisa.
: 02 wrz 2010, 21:02
autor: kulawy pies
dzisiaj znowu nic, ale się przynajmniej prawie wyspałem.
odebrałem buty do oszczepu. są zajefajne.
DUUUŻO kolców (11 na but), leciutkie (obstawiam <300g), wysoka cholewka, ZERO pianki, zero dizajnu.
no mówię wam 100% punk rock
Jak się wyrobię z robotą coś w nich pobiegam, i może nawet jakiś test napiszę. A co!
I tak ich nikt nie kupi.
Adam, puściłbyś coś takiego jak test biegowy najtańszych chińskich butów oszczepniczych na główną?
Re: Dorwać Denisa.
: 05 wrz 2010, 23:20
autor: kulawy pies
wstałem dzisiaj rano, po czternastu godzinach snu, wreszcie jako tako wypoczęty, i postanowiłem jednakowoż jechać do Piły;
jak już mam robić tylko jeden trening w tygodniu - to niech przynajmniej będzie porządny.
1:18:57 netto, życiówka o dwie minuty w dół; bardzo dziwny bieg - od dwóch i pół miesiąca nie biegałem nic szybszego; tylko objętość i siła, zero pracy tempowej.
prędkość udało się jako tako oszacować(choć to też było dla mnie niezłą zagwozdką z początku), no i tak sobie biegłem, właściwie od początku ze świadomością, że jeśli tylko ktokolwiek z grupy szarpnie - w ogóle nie będę w stanie zareagować.
do szesnastego tak się jakoś udawało trzymać, wtedy grupa się rozerwała, a ja tak zostałem dreptając spokojnie swoje do końca.
przypuszczam, że dwa, trzy treningi specyficzne pod połówkę sprawiłyby cuda z tym wynikiem - no ale może to i lepiej, że thresholdu wyszło 79 minut zamiast 75-76.
ultraparszywe samopoczucie po biegu i 90zł wpisowego (WTF?) dopełniają obrazu tej treningowej życiówki.
-------------------
jeszcze raz dzięki gasper za transport i towarzystwo.
Re: Dorwać Denisa.
: 06 wrz 2010, 11:01
autor: kulawy pies
refleksja na dzisiaj:
kurde, wczoraj w Tyrolu były takie fajne zawody - Stihl Timbersport Series, a ja głupi pojechałem do Piły;
Dzięki Eddie za zdjęcia
Re: Dorwać Denisa.
: 07 wrz 2010, 19:21
autor: kulawy pies
dzisiaj ulubiony trening: (40 minut truchtania po 4:50 + ~1h rozciąganie/sprawność) x 2,
coby odwrócić proces petryfikacji łydek.
Re: Dorwać Denisa.
: 08 wrz 2010, 19:42
autor: kulawy pies
prawa łyda już doszła, lewa jeszcze trzyma;
dzisiaj poprawka: dyszka tuptania i znowu godzinka sprawność+rozciąganie+automasaż+ stick
refleksja na dzisiaj:
odkryłem że moja pięcioletnia pancerna nokia 6630 idealnie nadaje się do sterowania treningiem -
dzisiaj załatwiałem sprawy zawodowe z intensywnością konwersacyjną czyli coś około 75% hrmax.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
trening progowy jako parafraza outsourcingu w turbokapitalizmie:
odbierający telefon podwykonawcy
- ledwie dyszą
Re: Dorwać Denisa.
: 09 wrz 2010, 23:33
autor: kulawy pies
zaimpregnowałem dzisiaj buty do oszczepu klejem do billboardów;
wyszło idealnie; plastyczna, jakby gumowa powłoka zupełnie nie przepuszcza wody.
pobiegałem sobie troszkę lekkich podbiegów (na co mnie ta Piła była...) w błocie po górkach na cytadeli.
22 kolce trzymają się podłoża jak brzytwa gardła.
jestem absolutnie zachwycony.
--------------
aaaa... najważniejsze!
Niniejszym oficjalnie oświadczam, że mnie soda do głowy uderzyła.
W Taterniku na Gołębiej chciałem kupić ochraniacze; nie udało się.
dali mi za free.
po wykładzie Noakesa (zajebistym; przynajmniej z mojej perspektywy) poszedłem do Dragona - chciałem się napić piwa i wiśniówki.
okazało się, że barman za młodu biegał średnie; napić się napiłem ale Alex zamiast na kreskę jak zwykle - nalał za free.
nadeszła jeszcze jedna wiekopomna chwila - Fredzio chciał z własnej nieprzymuszonej woli chciał zapłacić mi za tekst, na szczęście się nie dałem.
------------
reasumując:
może i na bieganiu ciężko zarabiać, ale nieograniczone możliwości redukcji kosztów stałych zachwycą każdego managera.
I co najdziwniejsze - to wszystko na poziomie leszcza biegającego dychę w 34 minuty
Re: Dorwać Denisa.
: 10 wrz 2010, 20:15
autor: kulawy pies
Czy pan się nie boi lwa? A takiego lamparta? A tych żmij i innych potwornych węży? - tym podobne pytania zadają mi ludzie czy to tu w Afryce, w Europie, czy w Azji Mniejszej.
Zawsze wtedy wyrywa mi się odpowiedź jednakowa: boję się jedynie stworzonego przez ludzi świata cywilizowanego, pełnego wiz, kaucji, urzędników emigracyjnych, gwarancji i innych nowości mających niby ułatwiać życie i zwiększających "wolność" cywilizowanego człowieka.
Każdy dzień na świecie przynosi nowe prawa, ustawy rozporządzenia...
- Kazimierz Nowak, "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd, listy z podróży afrykańskiej 1931-1936"
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
minęło osiemdziesiąt lat od 20.000 km podróży rowerowej pana Kazimierza, a chyba jedyne co się jednoznacznie pozytywnego wydarzyło w prawodawstwie światowym - to traktat z Schengen.
Po licznych przygodach otrzymałem wreszcie dziś wizę rosyjską. Wygląda na to, że jednak wyjeżdżam.
Strada!
Dziękuję wszystkim za wsparcie.
Re: Dorwać Denisa.
: 29 wrz 2010, 11:09
autor: kulawy pies
wróciłem wczoraj wieczorem, koniec zabawy w reprezentację Polski, trzeba zapier...
mam na najbliższych parę dni furę roboty, postaram się jakoś ogarnąć i opisać tutaj głównie co bardziej technicznie szczegóły biegu
- w papierowym bieganiu pójdzie jakaś relacja, a głupio opowiada się te same kawały.
--------------
telegraficznie:
Jędrek Bargiel, mistrz Polski w ski-crossie dał czadu i poprawił rekord Urubki o 32min, (miał 3:23)
ja miałem piąte w klasie extreme; drugie z ośmiu startujących Polaków (4:45)
trzecie miejsce przej... na ostatnich 350m przewyższenia - ale o wszystkim później, jak się tylko z robotą ogarnę.
pe es
w życiu bym nie pomyślał, że tak wesoło się biega z biało czerwoną flagą po Kaukazie.
już mi wróciło czucie w palcach u rąk
,
natomiast laczki do oszczepu sprawdziły się wyśmienicie
!@$%^& nieziemski - ale i przygoda życia.
zdrówko
Re: Dorwać Denisa.
: 30 wrz 2010, 08:54
autor: kulawy pies
PiotrekMarysin pisze:Piotrek, czy był choć jeden kawałek, gdzie można było podbiec?
Jeden był.
Ale to moje osobiste zdanie; Jędrka powinieneś zapytać, on by Ci prawdę powiedział.
---------------------------------------
tak sobie policzyłem średnie prędkości w moich trzech ostatnich poważnych startach :
przed-przedostatni start: 9,82 km/h
przedostatni start: 8,39 km/h
ostatni start: 2,53 km/h
- i bardzo mnie to wszystko ucieszyło:
matematyka nie kłamie;
wyraźnie widać, że trening idzie w dobrym kierunku!
--------------------------------------
wracając do Rejsu na Elbrus:
Kije, kije, kije.
możemy (my, płaskostopi biegacze z nizin) podśmiechiwać się z nordic walkerów wszelkiej maści, ale na zawodach tej długości, gdzie średnie nachylenie oscyluje ~ 30%, technika i odpowiednia wytrzymałość siłowa rąk to moim zdaniem klucz do sukcesu.
Yacool, zamiast ciągle te swoje Dibaby pstrykać - wziąłbyś na warsztat jakiegoś porządnego skiturowca (poza sezonem narciarskim)
to, jak Andrzej ruszał się z kijkami - to była bajka. przynajmniej dla mnie.
płynność, zmiany rytmu i stylu, estetyka ruchu. i pałer dla tradycyjnie dwunożnych nieosiągalny.
Rosjanin, który był drugi w extreme to z kolei były biegacz narciarski (wydaje mi się, że był w kadrze; głowy nie dam, bo średnio się w rosyjskim wyznaję)
Założę się za to , że również Justynie Kowalczyk Elbrus Rejs bardzo by się spodobał jako mocny trening w sezonie przygotowawczym.
- i to jest chyba najważniejsza obserwacja; po prostu w takich warunkach tradycyjni biegacze (nawet górscy) nie bardzo mają czego szukać.
na potwierdzenie tej teorii dodam jeszcze, ze Janek Lenczowski - jedyny z naszej grupy zbudowany jak przystało na szosowca (bardzo szczupły, dość wysoki; z najniższym BMI z całej grupy), biegający maraton w 2:5x (czyli gdzieś tak na oko na moim poziomie) dotarł do mety w 5:27.
---------------------------------------
jakoś tak; dygresji cdn.
Re: Dorwać Denisa.
: 04 paź 2010, 11:38
autor: kulawy pies
przy okazji wizyty u teściów w Lesznie (z Dagestańskim koniaczkiem...), postanowiłem na własnej skórze przetestować ile jest prawdy w "teorii zamulenia".
w ramach biegu sokoła w Bukówcu poleciałem piątkę, coby przetestować prędkość.
wynik: 17:23 - najgorszy czas na ulicy chyba od dwóch lat na tym dystansie, w tym roku biegałem już ponad minutę szybciej.
coś jednak jest na rzeczy, duuuużo dwusetek przede mną w najbliższym czasie...
zdrówko
Re: jeden wielki eksperyment
: 11 paź 2010, 20:52
autor: kulawy pies
wczoraj przetruchtałem tempem zmiennym (od 3:50 do 6:30 min/km) w sumie jakieś 48 kilometrów w klapkach, posilając się pięcioma piwami, jednym bananem i dwoma kubkami z wodą.
1 co do piwa - biegłem wystarczająco szybko, żeby całkowicie zniwelować efekt diuretyczny... i wystarczająco wolno żeby nie rozlać. Nie ma to jak dobre (najlepsze?) węglowodany podczas biegu.
---------------------
1.1 O dziwo żaden z kilkuset policjantów nie próbował mnie zatrzymać za spożycie w miejscu, skądinąd - publicznym. Wygląda na to, że maraton jest kolejną tymczasową strefą autonomiczną - gdzie w danym miejscu i czasie Prawo obowiązuje...tak sobie. Coraz więcej tych stref...coraz więcej, niedługo będę w nich spędzał więcej czasu niż poza nimi. To cieszy.
----------------------
2 Tak, da się podczas maratonu na 4000 osób porozmawiać ze wszystkimi znajomymi. Trzeba zacząć odpowiednio szybko, a potem odpowiednio zdecydowanie zwalniać. Sprawa jest prostsza niżby się mogło wydawać - znajomi biegnący na 2:40, są znacząco mniej rozmowni od tych biegnących na 4:15 - to ułatwia sprawę.
----------------------
3 część najbardziej oficjalna MP - czyli prowadzenie szwagierki od ~27 km na nową życiówkę -poszła nadzwyczaj dobrze. No ale to już bardziej jej zasługa niż moja.
----------------------
4 teoria "maraton biegany wolno bardziej męczy" wydaje mi się jakąś wielką ściemą. biegłem ponad półtorej godziny wolniej niż pb, a dzisiaj rano nogi świeżutkie aż miło. no ale może to przez ten trening, co ostatnio robiłem.
----------------------
dzisiaj stadion i trochę szybkości, a przedwczoraj pościgałem się na piątkę z hakiem.
zdrówko
Re: jeden wielki eksperyment
: 11 paź 2010, 21:03
autor: kulawy pies
aaa, jeszcze jedno:
croksy to super startówki na maraton:
na pewno są lżejsze od twoich, i na pewno mają lepszą amortyzację.
zakład?
z czystej złośliwości dodam, że za moje (chińskie podróbki) dałem 20 złotych.
pod rozwagę.
zdrówko
Re: jeden wielki eksperyment
: 16 paź 2010, 13:49
autor: kulawy pies
Postanowione.
Zaczynam porządnie nowy cykl treningowy.
W związku z faktem, że mi się te wszystkie danielsy, pfitzingery, mulaki, skarżyńskie, noakesy (i co tam jeszcze) znudziły, zdecydowałem się na coś ciekawszego.
Cały trening opiera się na trzech podstawowych filarach teoretycznych:
1
Zohar
2
I Cing
3
Chance operations i schematy aleatoryczne Cage'a
---------------------------
dzisiaj wyszła szybkość w pakiecie strukturyzowanym:
9km obudowy
3x 150 m podbieg
2x3x 200m stadion; czasy odcinków:
40s
34s
28s
40s
33s
27s
-----
3x przebieżka boso po przekątnej stadionu - dla odzyskania czucia w nogach po łupaniu tartanu.
zdrówko