Re: Jarek (keiw) - Luźne wpisy
: 21 cze 2021, 10:53
Czerwiec 2021
Tydzień 3: 14-20.06 - 83,8 km - "Gorąc"
No cóż, tydzień pod względem temperatur bardzo ciężki. No Pomorzu Zachodnim gorąc przyszedł najszybciej i upały chyba były (i jeszcze są) jedne z największych w kraju.
Nad ranem temperatura spadała jedynie do 22-23 st. a o północy słupki pokazywały jeszcze 27-28st. W pokojach mam okna od zachodu, temperatura cały czas utrzymuje się w granicach 28-30 st. nawet nocą.
To wszystko męczy i w tym tygodniu najbardziej zawaliłem ćwiczenia.
Po prostu ciężko jest ćwiczyć jak masz 30 st. w pokoju i się kleisz do maty.
Odpuściłem, odpoczynek może nie zaszkodzi
Poniedziałek:
Regeneracyjne 10km dzień po biegu w górach.
Biegałem w Rawiczu, około godziny 10:00, świeciło słonko a temperatura była około 20 st. więc pogoda dobra.
Po górach czułem "czwórki" (jak zawsze), źle nie było ale bieg bez lekkości
Wtorek:
Regeneracja: trochę chodzenia po Rawiczu.
Na targu w Rawiczu kupiłem sobie miodek:
Temperatura dobijała już do 29 st.
Później podróż autem do Szczecina i spacer po podróży.
Kolejna przyrodnicza zagadka - co tak ładnie kwitnie?
Środa:
W "czwórkach" jeszcze trzymały domsy więc postanowiłem zrobić kolejny bieg spokojny.
Biegłem po 8 rano jak temperatura była jeszcze około 20 st.
Później było trochę chodzenia.
Temperatura się rozkręcała.
Czwartek:
Rano zrobiłem około 8km spaceru a było już 25 st.
Słońce trawy już wypaliło.
Postanowiłem pobiegać coś w ramach aklimatyzacji cieplnej w upale przed godziną 14-stą. Na sobotę umówiłem się z Przemkiem, że przyjdę na Parkrun, więc w czwartek nie chciałem za bardzo robić akcentu, ale i tak go zrobiłem
Jeszcze domsy mnie lekko trzymały.
Garmin zaproponował mi 5x8min po @4:48 na przerwach 3 min.
Były 32 st. w cieniu i stwierdziłem, że może to nie będzie złe
Na akcent pobiegłem na w miarę zacienioną pętlę ale poniosła mnie z lekka fantazja i zamiast po 4:48 pierwsze powtórzenie zrobiłem tempem 4:36.
Wydawało mi się to całkiem spokojne bieganie i postanowiłem dalej się trzymać tego tempa
Całość:
Jak widać dowiozłem to do końca, ostatnie lekko szybciej ale ani więcej ani szybciej w tym upale bym już nie zrobił. Piąte powtórzenie to już biegłem siłą woli.
Jak biegłem do domu po akcencie to chyba z 3x zatrzymałem się i już miałem wyłączyć zegarek i dalej iść, ale zawsze jakoś się pozbierałem, bo mówiłem sobie że na ultra lżej nie będzie Puls na "schłodzeniu" (jakim?) miałem masakrycznie wysoki.
Piątek:
Dzień odpoczynku od biegania. Nie napiszę, że regeneracja bo przy takich temperaturach po prostu ciężko się właściwie zregenerować.
Wyszedłem trochę pochodzić w tym upale ale szukałem cienia, wyszło 7km spaceru.
Termometr w zaciemnionym miejscu pokazywał 37 st.
Sobota:
Na Parkrun z domu mam około 6km i normalnie bym tam pobiegł ale o 8 rano była pełna patelnia i 27 stopni. Nie wspomnę o gorącej nocy, która mnie tylko umęczyła
Pojechałem więc na Arkonkę autem. Zabrałem do auta więcej wody. Chciałem zrobić z 4-5km rozgrzewki, później 5km Parkrun i finalnie dotruchtać po lesie do 20 km.
Zrobiłem 4km rozgrzewki. W jej trakcie musiałem skorzystać z "tojki", po wyjściu z której po prostu się ze mnie lało - stała w słońcu więc pozostawiam sprawę waszej wyobraźni
Szczerze miałem dość tej pogody i postanowiłem Parkrun przelecieć po 5:00 by się za bardzo nie męczyć. Spotkałem Przemka, który miał powalczyć o wynik ale w tych warunkach postanowił po prostu mocniej pobiec.
Trochę to mnie zmotywowało i postanowiłem, ze jednak pobiegnę BNP, zacznę po 5:00 i co 1km będę obcinał 10s: 5:00/4:50/4:40/4:30 i ostatni kilometr ile dam radę.
Dodam, że od roku nie biegłem w sumie żadnego zorganizowanego biegu.
Wystartowaliśmy, zacząłem jak planowałem spokojnie, Przemek szybko odskoczył, biegnąć swoim tempem. Coś się we mnie przełamało, może bieg wspólny z innymi, czego od dawna nie robiłem.
Dogoniłem Przemka i trzymałem już tempo około 4:07.
Nie odpuściłem do końca, Przemek został, bo to dla niego było za szybko.
Na ostatnim kilometrze "łyknąłem" jeszcze dwóch biegaczy, jeden mnie wcześniej wyprzedził.
Parkrun wyszedł z czasem 20:37
Całość - Parkrun zaznaczyłem czerwonym obramowaniem - Stryd zmierzył 40m więcej:
Wynik mnie cieszy, biorąc pod uwagę niedawny bieg po górach, przedwczoraj robiony akcent, ciężką pogodę oraz to, że nie było to bieg na maksa.
Od powrotu Parkrun w zeszłą sobotę mamy też w Szczecinie zmienioną trasę. Miejsce jest to samo ale obecna trasa jest bardziej "pofalowana" więc trochę bardziej wymagająca. Wcześiej robiliśmy prawie trzy okrążenia po 1700m dookoła Arkonki a teraz jest jedno większe plus jedno mniejsze. Na stronie Parkrun trasa jest już zaktualizowania.
No cóż, podobno to kobieta zmienną jest a ja tu wszystko zmieniałem w czasie biegu
Po Parkrun chwila odpoczynku i jeszcze potruchtałem 4km w ramach schłodzenia i dałem sobie spokój z dokręceniem do 20 km ze względu na upał i ogólną niechęć.
Zwaliło się tam też już za dużo ludzi - na kąpielisko.
Całość:
Po południu przejechałem się też rowerem robiąc 15,5 km w miarę zacienionym miejscu. Przyszły jakieś chmury i temperatura z 37 st spadła do 35 nic się jednak z tych chmur w tym dniu nie wykluło.
Wieczorem oglądałem mecz i położyłem się po meczu spać.
Niedziela:
Budzik nastawiłem na 4:30 ale sam wstałem o 4:29
Kolejna ciężka noc. O tej godzinie temperatura spadła najniżej w ciągu doby do 23 st.
Szybka toaleta i przed piątą zacząłem bieg.
Na bieg zrobiłem sobie 1,2l izo: pomarańcza, cytryna, miód, sól i woda.
Wszystko wypiłem, miałem jeszcze w zapasie 0,5l samej wody ale tego już nie ruszyłem.
Od samego początku już się mocno pociłem. Do 6:30 było w miarę znośnie, później słońce szło coraz wyżej i robiło się ciężkawo.
Na szczęście o tej porze miałem jeszcze sporo cienia. Większość trasy to cross.
W pewnym momencie jak przebiegłem ul. Miodową to wyskoczył z 10m przede mną spory odyniec. Chyba nawzajem się z lekka wystraszyliśmy
Cały bieg:
Relive:
https://www.relive.cc/view/vYvrAJXyNxq
***
W sumie zostały jeszcze 2 tyg. biegania z większym kilometrażem a ostatnie 2 tyg, przed ultra już luzuję.
Jutro druga dawka Pfizera więc treningi w tym tygodniu uzależniam od samopoczucia.
Dziś chcę coś spokojnego potruchtać.
Tydzień 3: 14-20.06 - 83,8 km - "Gorąc"
No cóż, tydzień pod względem temperatur bardzo ciężki. No Pomorzu Zachodnim gorąc przyszedł najszybciej i upały chyba były (i jeszcze są) jedne z największych w kraju.
Nad ranem temperatura spadała jedynie do 22-23 st. a o północy słupki pokazywały jeszcze 27-28st. W pokojach mam okna od zachodu, temperatura cały czas utrzymuje się w granicach 28-30 st. nawet nocą.
To wszystko męczy i w tym tygodniu najbardziej zawaliłem ćwiczenia.
Po prostu ciężko jest ćwiczyć jak masz 30 st. w pokoju i się kleisz do maty.
Odpuściłem, odpoczynek może nie zaszkodzi
Poniedziałek:
Regeneracyjne 10km dzień po biegu w górach.
Biegałem w Rawiczu, około godziny 10:00, świeciło słonko a temperatura była około 20 st. więc pogoda dobra.
Po górach czułem "czwórki" (jak zawsze), źle nie było ale bieg bez lekkości
Wtorek:
Regeneracja: trochę chodzenia po Rawiczu.
Na targu w Rawiczu kupiłem sobie miodek:
Temperatura dobijała już do 29 st.
Później podróż autem do Szczecina i spacer po podróży.
Kolejna przyrodnicza zagadka - co tak ładnie kwitnie?
Środa:
W "czwórkach" jeszcze trzymały domsy więc postanowiłem zrobić kolejny bieg spokojny.
Biegłem po 8 rano jak temperatura była jeszcze około 20 st.
Później było trochę chodzenia.
Temperatura się rozkręcała.
Czwartek:
Rano zrobiłem około 8km spaceru a było już 25 st.
Słońce trawy już wypaliło.
Postanowiłem pobiegać coś w ramach aklimatyzacji cieplnej w upale przed godziną 14-stą. Na sobotę umówiłem się z Przemkiem, że przyjdę na Parkrun, więc w czwartek nie chciałem za bardzo robić akcentu, ale i tak go zrobiłem
Jeszcze domsy mnie lekko trzymały.
Garmin zaproponował mi 5x8min po @4:48 na przerwach 3 min.
Były 32 st. w cieniu i stwierdziłem, że może to nie będzie złe
Na akcent pobiegłem na w miarę zacienioną pętlę ale poniosła mnie z lekka fantazja i zamiast po 4:48 pierwsze powtórzenie zrobiłem tempem 4:36.
Wydawało mi się to całkiem spokojne bieganie i postanowiłem dalej się trzymać tego tempa
Całość:
Jak widać dowiozłem to do końca, ostatnie lekko szybciej ale ani więcej ani szybciej w tym upale bym już nie zrobił. Piąte powtórzenie to już biegłem siłą woli.
Jak biegłem do domu po akcencie to chyba z 3x zatrzymałem się i już miałem wyłączyć zegarek i dalej iść, ale zawsze jakoś się pozbierałem, bo mówiłem sobie że na ultra lżej nie będzie Puls na "schłodzeniu" (jakim?) miałem masakrycznie wysoki.
Piątek:
Dzień odpoczynku od biegania. Nie napiszę, że regeneracja bo przy takich temperaturach po prostu ciężko się właściwie zregenerować.
Wyszedłem trochę pochodzić w tym upale ale szukałem cienia, wyszło 7km spaceru.
Termometr w zaciemnionym miejscu pokazywał 37 st.
Sobota:
Na Parkrun z domu mam około 6km i normalnie bym tam pobiegł ale o 8 rano była pełna patelnia i 27 stopni. Nie wspomnę o gorącej nocy, która mnie tylko umęczyła
Pojechałem więc na Arkonkę autem. Zabrałem do auta więcej wody. Chciałem zrobić z 4-5km rozgrzewki, później 5km Parkrun i finalnie dotruchtać po lesie do 20 km.
Zrobiłem 4km rozgrzewki. W jej trakcie musiałem skorzystać z "tojki", po wyjściu z której po prostu się ze mnie lało - stała w słońcu więc pozostawiam sprawę waszej wyobraźni
Szczerze miałem dość tej pogody i postanowiłem Parkrun przelecieć po 5:00 by się za bardzo nie męczyć. Spotkałem Przemka, który miał powalczyć o wynik ale w tych warunkach postanowił po prostu mocniej pobiec.
Trochę to mnie zmotywowało i postanowiłem, ze jednak pobiegnę BNP, zacznę po 5:00 i co 1km będę obcinał 10s: 5:00/4:50/4:40/4:30 i ostatni kilometr ile dam radę.
Dodam, że od roku nie biegłem w sumie żadnego zorganizowanego biegu.
Wystartowaliśmy, zacząłem jak planowałem spokojnie, Przemek szybko odskoczył, biegnąć swoim tempem. Coś się we mnie przełamało, może bieg wspólny z innymi, czego od dawna nie robiłem.
Dogoniłem Przemka i trzymałem już tempo około 4:07.
Nie odpuściłem do końca, Przemek został, bo to dla niego było za szybko.
Na ostatnim kilometrze "łyknąłem" jeszcze dwóch biegaczy, jeden mnie wcześniej wyprzedził.
Parkrun wyszedł z czasem 20:37
Całość - Parkrun zaznaczyłem czerwonym obramowaniem - Stryd zmierzył 40m więcej:
Wynik mnie cieszy, biorąc pod uwagę niedawny bieg po górach, przedwczoraj robiony akcent, ciężką pogodę oraz to, że nie było to bieg na maksa.
Od powrotu Parkrun w zeszłą sobotę mamy też w Szczecinie zmienioną trasę. Miejsce jest to samo ale obecna trasa jest bardziej "pofalowana" więc trochę bardziej wymagająca. Wcześiej robiliśmy prawie trzy okrążenia po 1700m dookoła Arkonki a teraz jest jedno większe plus jedno mniejsze. Na stronie Parkrun trasa jest już zaktualizowania.
No cóż, podobno to kobieta zmienną jest a ja tu wszystko zmieniałem w czasie biegu
Po Parkrun chwila odpoczynku i jeszcze potruchtałem 4km w ramach schłodzenia i dałem sobie spokój z dokręceniem do 20 km ze względu na upał i ogólną niechęć.
Zwaliło się tam też już za dużo ludzi - na kąpielisko.
Całość:
Po południu przejechałem się też rowerem robiąc 15,5 km w miarę zacienionym miejscu. Przyszły jakieś chmury i temperatura z 37 st spadła do 35 nic się jednak z tych chmur w tym dniu nie wykluło.
Wieczorem oglądałem mecz i położyłem się po meczu spać.
Niedziela:
Budzik nastawiłem na 4:30 ale sam wstałem o 4:29
Kolejna ciężka noc. O tej godzinie temperatura spadła najniżej w ciągu doby do 23 st.
Szybka toaleta i przed piątą zacząłem bieg.
Na bieg zrobiłem sobie 1,2l izo: pomarańcza, cytryna, miód, sól i woda.
Wszystko wypiłem, miałem jeszcze w zapasie 0,5l samej wody ale tego już nie ruszyłem.
Od samego początku już się mocno pociłem. Do 6:30 było w miarę znośnie, później słońce szło coraz wyżej i robiło się ciężkawo.
Na szczęście o tej porze miałem jeszcze sporo cienia. Większość trasy to cross.
W pewnym momencie jak przebiegłem ul. Miodową to wyskoczył z 10m przede mną spory odyniec. Chyba nawzajem się z lekka wystraszyliśmy
Cały bieg:
Relive:
https://www.relive.cc/view/vYvrAJXyNxq
***
W sumie zostały jeszcze 2 tyg. biegania z większym kilometrażem a ostatnie 2 tyg, przed ultra już luzuję.
Jutro druga dawka Pfizera więc treningi w tym tygodniu uzależniam od samopoczucia.
Dziś chcę coś spokojnego potruchtać.