Re: Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)
: 28 mar 2023, 18:26
Checkpoint
czyli podsumowanie lutego i marca w sumie.
Pisania nie ma, bieganie jest.
11 lutego - dyszka, w tym 4x1 km po ~4:30 na kilometrze BSa.
12 lutego - long (10 km BS + 2x 3 km Tm) -
Dziś ciężej, albo przez dość szybki początek (choć tydzień temu też taki był), albo przez wczorajszy trening. Stąd z planu początkowych 3*3 w tempie maratońskim zrobiłem 2*3, żeby nie piłować. Fajnie, że po drugiej trójce dość szybko mogłem przejść do żwawego BSa, a nie człapałem pokracznie.
14 lutego - 10 km BS po dość dobrym biegowo weekendzie. Bez historii.
15 lutego - 2km BS + 10 km TM.
Fajny trening
pod kontrolą, choć wymagający trochę. Ale mógłbym bieg dalej , czy na HM dziś tym tempem byłbym gotów, nie wiem, ale postęp jest
a do zwierząt które przebiegły mi dróg grę w trakcie biegania dołączyła dziś fretka tudzież inna łasica.
18 lutego - long (BNP: 13 km BS + 8 km TM + 1 km BS)
Dziś albo nie doceniłem wiatru, albo BSa leciałem za szybko (to raczej na pewno, choć niosłoooo
), w każdym razie nie utrzymałem tempa. Tzn bym utrzymał, ale za dużo bym zapłacił, więc zrobiłem 2 minuty przerwy w marszu i dokończyłem. Trening dobry, ode w dobrym kierunku
czy 3:30 możliwe, nie wiem, ale tempo mnie nie przeraża.
Tu następuje 20 lutego, kidy postanowiłem zrobić komplet ćwiczeń od fizjo. Siła na nogi. ZAAAAA MOOOOCNO... oraz do tego:
21 lutego - 8 km BS + 1m5 km P
Nogi skasowane wczorajszymi ćwiczeniami, ale trzeba było pobiegać
[to jest coś, co powinno mnie zastanowić, ale gdzie. W końcu tylko 10 lat biegam.
23 lutego - 2 km BS + 7 km TM-5-7s.
to już było bardzo głupie, bo czułem jeszcze i poniedziałkową siłę i wtorkowe bieganie.
26 lutego - Long run - 17 z 25 km
Noooo, się zachciało poćwiczyć w poniedziałek, się kuku w łydkę zrobiło... i dokładnie to co widać - jakąś kontuzję, na oko płaszczkowaty sobie nadwyrężyłem, i raz, że trzeba było zrobić przerwę w treningu, a dwa, że w treningach. Na szczęście zdrowy rozsądek zwyciężył, kiedyś to bym pewnie tę 25-tkę dobiegł do końca kulejąć.
I tak jak luty styczeń się wynikiem 140 km, to luty 170. Najs, a naważniejsze - że to całkiem przyzwoite bieganie było.
1 marca - testowe wyjście łydkosprawdzające - 7 km BSa po Łazienkach Królewskich w delegacji. Można biegać![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
4 marca - najpierw rano odróbka basenu, 1000m, potem trening - spokojne 10 km BS.
5 marca - niby long, 13 km, z czego 5-6 w TM. Łydka pozwala biegać.
7 marca.
Miało być testowe dla łydki 10 km TM, ale bez łyżew dziś nie dałbym rady. Więc to co przebiegłem to zajawka.
9 marca - 12 km z jakimś tempem maratońskim
11 marca - 17 z 25 km longa.
Sam bieg bardzo fajny i te 25 to by weszło, ale pogoda... Chyba gorzej nie miałem przez 11 lat biegania, deszcz ze śniegiem, pod wiatr przez całe 1,5h. Zło w czystej postaci. Więc dałem sobie luz wcześniej, żeby się nie przeziębić.
12 marca - City Trail #5
Long był skrócony, to piątka po trailu wpadła dzień później
23:11, było dobrze ![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
15 marca - 13 km, z czego dyszka szybciej niż TM. Bardzo fajny, budujący trening.
17 marca - dyszka BSa, bez historii
18 marca - dzień po dyszce, 25 km BNP.
To już solidny trening, chyba 6 czy 7 najdłuższe bieganie w moim życiu
jako bnp. Ładna pogoda, weszło
100m przewyższenia, słuszny dystans i fajne odczucia. Ok, w ciągu dnia nogi zmęczone, ale następnego dnia bez żadnych zakwasów, przykurczów, itp. Miodzio. Zbudował mnie ten trening. Nie wiem, czy będę na 3:30, ale na maraton to i owszem, głowa wie, że się da.
20 marca - dyszka BSa w trailu i... przeziębienie. Wycięło mnie na tydzień, i dopiero teraz wracam do siebie. W weekend pewnie kolejne 20-25 km i potem jakieś progowe, moze szybsze odcinki i pilnowanie zdrowia,
Zostało 19 dni do startu. Teraz nie zepsuć, na starcie nie podpalić się, zacząć między 5:10 a 5:20 (zależnie od odczuć i pogody, u po 3:30-3:45 minutach ciągłego biegu minąć linię mety, ostatni maraton. M39, bo w czerwcu zmiana cyferki wiodącej :D
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Pisania nie ma, bieganie jest.
11 lutego - dyszka, w tym 4x1 km po ~4:30 na kilometrze BSa.
12 lutego - long (10 km BS + 2x 3 km Tm) -
Dziś ciężej, albo przez dość szybki początek (choć tydzień temu też taki był), albo przez wczorajszy trening. Stąd z planu początkowych 3*3 w tempie maratońskim zrobiłem 2*3, żeby nie piłować. Fajnie, że po drugiej trójce dość szybko mogłem przejść do żwawego BSa, a nie człapałem pokracznie.
14 lutego - 10 km BS po dość dobrym biegowo weekendzie. Bez historii.
15 lutego - 2km BS + 10 km TM.
Fajny trening
18 lutego - long (BNP: 13 km BS + 8 km TM + 1 km BS)
Dziś albo nie doceniłem wiatru, albo BSa leciałem za szybko (to raczej na pewno, choć niosłoooo
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Tu następuje 20 lutego, kidy postanowiłem zrobić komplet ćwiczeń od fizjo. Siła na nogi. ZAAAAA MOOOOCNO... oraz do tego:
21 lutego - 8 km BS + 1m5 km P
Nogi skasowane wczorajszymi ćwiczeniami, ale trzeba było pobiegać
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
[to jest coś, co powinno mnie zastanowić, ale gdzie. W końcu tylko 10 lat biegam.
23 lutego - 2 km BS + 7 km TM-5-7s.
to już było bardzo głupie, bo czułem jeszcze i poniedziałkową siłę i wtorkowe bieganie.
26 lutego - Long run - 17 z 25 km
Noooo, się zachciało poćwiczyć w poniedziałek, się kuku w łydkę zrobiło... i dokładnie to co widać - jakąś kontuzję, na oko płaszczkowaty sobie nadwyrężyłem, i raz, że trzeba było zrobić przerwę w treningu, a dwa, że w treningach. Na szczęście zdrowy rozsądek zwyciężył, kiedyś to bym pewnie tę 25-tkę dobiegł do końca kulejąć.
I tak jak luty styczeń się wynikiem 140 km, to luty 170. Najs, a naważniejsze - że to całkiem przyzwoite bieganie było.
1 marca - testowe wyjście łydkosprawdzające - 7 km BSa po Łazienkach Królewskich w delegacji. Można biegać
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
4 marca - najpierw rano odróbka basenu, 1000m, potem trening - spokojne 10 km BS.
5 marca - niby long, 13 km, z czego 5-6 w TM. Łydka pozwala biegać.
7 marca.
Miało być testowe dla łydki 10 km TM, ale bez łyżew dziś nie dałbym rady. Więc to co przebiegłem to zajawka.
9 marca - 12 km z jakimś tempem maratońskim
11 marca - 17 z 25 km longa.
Sam bieg bardzo fajny i te 25 to by weszło, ale pogoda... Chyba gorzej nie miałem przez 11 lat biegania, deszcz ze śniegiem, pod wiatr przez całe 1,5h. Zło w czystej postaci. Więc dałem sobie luz wcześniej, żeby się nie przeziębić.
12 marca - City Trail #5
Long był skrócony, to piątka po trailu wpadła dzień później
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
15 marca - 13 km, z czego dyszka szybciej niż TM. Bardzo fajny, budujący trening.
17 marca - dyszka BSa, bez historii
18 marca - dzień po dyszce, 25 km BNP.
To już solidny trening, chyba 6 czy 7 najdłuższe bieganie w moim życiu
![:spoczko:](./images/smilies/spoczko.gif)
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
20 marca - dyszka BSa w trailu i... przeziębienie. Wycięło mnie na tydzień, i dopiero teraz wracam do siebie. W weekend pewnie kolejne 20-25 km i potem jakieś progowe, moze szybsze odcinki i pilnowanie zdrowia,
Zostało 19 dni do startu. Teraz nie zepsuć, na starcie nie podpalić się, zacząć między 5:10 a 5:20 (zależnie od odczuć i pogody, u po 3:30-3:45 minutach ciągłego biegu minąć linię mety, ostatni maraton. M39, bo w czerwcu zmiana cyferki wiodącej :D