Strona 18 z 37

Re: mclakiewicz - Silesia Maraton, kulawe przygotowania

: 02 paź 2014, 22:17
autor: mclakiewicz
Dystans: 7,4 km. Czas: 47:12. Tempo: 6:21.
Bardzo spokojny bieg z dwoma przebieżkami. Ostatni rozruch.
Podsumowując: od Cracovii zrobiłem trochę ponad 700 km, ujdzie, chociaż mogło być lepiej. Jestem o tyle mądrzejszy, że wiem czym jest maraton. Frycowe zapłaciłem.
W niedziele ustawię się w okolicy zająca na 4 h i mam zamiar biec swoje. Cel: ukończyć w zdrowiu. Wszystko poniżej 4 h biorę z otwartymi ramionami.
Lece u siebie, więc musi być dobrze.
Nie wiem czy będzie transmisja LIVE jakby kto chciał pokibicować to mój numer 583.

Re: mclakiewicz - Silesia Maraton, kulawe przygotowania

: 05 paź 2014, 17:41
autor: mclakiewicz
Tak na szybko, relacja będzie potem.
Silesia Marathon - 4:16:20, tempo 6:04/km. 877 open.
Trasa masakryczna, płuca mi wysiadły. Gratuluję wszystkim, którzy ukończyli bo łatwo nie było.

Re: mclakiewicz - Silesia Maraton, kulawe przygotowania

: 05 paź 2014, 20:11
autor: mclakiewicz
6. SILESIA MARATHON
Czas netto 4:16:15. Miejsce (po korektach): open 874/1198, M 827/1096, M30 388/498.

Pakiet odebrałem wczoraj, więc dzisiaj luzik. Pobódka o 5:30, kibelek, śniadanie, 3 laremidy (wczoraj jeden), kibelek, lekka rozgrzewka i rozciąganie, kibelek... Waga poranna 95 kg- udało się zejśc do 2 kg ponad planowaną wagę startową.
Na miejscu byłem przed ósmą, spotkałem Pawła - Sosika i Wieśka - Acera. Dzieki chopaki za spotkanie, miło było znów Was spotkać. Liczyłem, że gdzieś mi mignie jeszcze Aga, ale niestety...
Szatnia, depozyt, lekka rozgrzewka. Było dość chłodno i mgliście. Mgła jest zapowiedzią ciepłego dnia i nie inaczej bylo dziś, ale nie uprzedzajmy...
Ustawiłem się obok baloników na 4:00, dwaj fantastyczni biegacze którzy prowadzili grupę idealnie dzieląc się wodą, bananami, izo.
Start honorowy, kawałek dalej start ostry. Poszly konie po betonie. Źle przeanalizowałem trasę bo okazało się, że biegniemy od razu do Spodka i potem w górę. No i podbieg znany z Korfantego. Jest dobrze, tempo równe, baloniki cały czas kilka metrów przede mną. Właściwie to nic sie nie działo. Poza problemami w strefach bufetu. Były za krótkie, więc panował w nich straszny tłok. Ja korzystalem póki co z bidona. Poza tym nie umiem pić z kubka, więc uznałem, że wodę będę brał jak skończę swoją.
Po wbiegnięciu do Myslowic zaczęły się solidne górki. Praktycznie cały czas góra, dół, góra, góra, góra...
No i właśnie po jednym z takich podbiegów, na 27-28 km zatkało mnie. Ból w klatce, trudnośc ze złapaniem oddechu. Ewidentnie poczułem się jak Marit Bjoergen - w kierunku astmy wysiłkowej jeszcze się nie badałem. Przeszedłem do marszu, wyrównałem oddech i lece dalej. No i tak już musiałem robić do samego końca. Plus był taki, że momenty biegowe szły mi dużo szybciej (najszybszy kilometr 31. po 5:10). Od 35 km skurcze. Oj bolało.
39 km to ostatni podbieg. Tam mnie minęły baloniki na 4:15, masakra, myśłałem że padnę.Jednak ostatnie 2 kilometry już przebiegłem. Wreszcie meta. Koniec. Koniec z maratonami.
Medal, odpoczynek, spotkałem paru znajomych, m.in. JacęCH. Stracone kalorie szybko uzupełniłem na miejscu, w restauracji.
Podsumowując. Trasa cholernie ciężka - czas zwycięzcy 2:35. Chyba ostatni maratn w Polsce, gdzie pierwsze kilkanaście, kilkadziesiąt miejsc zajmują Polacy. Na Śląsku! :orany:
Cieszę się, że ukończyłem, z życiówką, w dobrym zdrowiu. Kolana wytrzymały.
Serio serio, z maratonami kończę, cytując MarJasa - to nie jest dystans dla normalnych ludzi. DGratuluję wszystkim ukończenia, życiówek i dziękuję współbiegaczom i kciukotrzymaczom.
Czas na połówkę w Gliwicach.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 07 paź 2014, 20:09
autor: mclakiewicz
I jeszcze fotka z ok. 38 km, gdy mózg wyłączył już wszystkie zbędne funkcje życiowe, poza wdech-wydech i lewa-prawa. No i poza "Kur... po co mi to".

Obrazek

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 09 paź 2014, 22:10
autor: mclakiewicz
Dystans: 6,2 km. Czas: 35:31. Tempo: 5:39.

Spokojne rozbieganie. Jeszcze co nieco czuć w mięśniach. Jeden kilometr szybciej coby przypomnieć sobie prędkości, po nim złapał jakiś ból nad lewym biodrem. Najwyraźniej jeszcze trzeba trochę odpocząć.
Pogoda dziś iście wiosenna, do tego pełnia, więc po parku szwędały się chyba wszystkie największe bytomskie dziwolągi, takiej menażerii już dawno nie było :hahaha: Niech juz się robi chłodno.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 12 paź 2014, 11:21
autor: mclakiewicz
Dystans: 16 km. Czas: 1:27:26. Tempo: 5:28.

Średni long - kombos: 3 km T21 + 6 km BS + 3 km T21 + 4 km BS.
Wybrałem się na wycieczkę do lasu. Piękne jesienne widoki, wzdłuż ścieżki poryte - to żerujące dziki. Zrobiłem parę przystanków, żeby pozbierać żołędzie dla Wuwuzelki, mam nadzieję, że dziki nie wystraszą się pozostawionego przeze mnie zapachu.
Pogoda nieprzyjemna, ciepło i duszno. Gdyby dziś przyszło nam biegać Silesie, to byłaby rzeźnia. Tym bardziej trzymam kciuki za walczących w Poznaniu, bo jeśli macie taką samą pogodę jak jest tutaj, to współczuję.
Lewe kolano ciągle daje o sobie znać, biegłem z bandażem i stabilizacją. trzeba chyba znów zacząć smarować.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 14 paź 2014, 22:04
autor: mclakiewicz
Dystans: 8,2 km. Czas: 48:22. Tempo: 5:53.

Lajtowy BeeSik. Nie chciałem nic szybszego ryzykowac, bo w parku kupa mokrych liści, bieżnik w butach już nie pierwszej młodości.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 16 paź 2014, 22:03
autor: mclakiewicz
Dystans: 6 km. Czas: 35:39. Tempo: 5:56.

Ostatnie, lekkie rozbieganie przed połówką. Jeden kilometr postanowiłem zrobić sobie żywszy dla odmulenia, przy okazji wpadł rekord na 1 km (3:54). Teraz trochę węgielków do pieca i w niedzielę ma być ogień :hahaha: A tak serio, co się nabiega, to się nabiega. Rok zacząłęm połówką i tak samo kończę, będzie miarodajny progres.
O dziwnych ukłuciach, skrzypieniach i bólach nawet nie wspominam, liczę, że po zakupie nowych butów wszystko przejdzie.
Tak że kto będzie, to widzimy się w Gliwicach, pacemakerem na 1:30 ma byc sam Jerzy Skarżyński (szkoda, że nie latam na tym poziomie), jak będą jacyś tez na słabsze czasy, to może się podepnę pod któregoś.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 19 paź 2014, 15:02
autor: mclakiewicz
I PÓŁMARATON GLIWICKI

Czas: 1:56:08. Tempo: 5:27.

Poracha na całej linii, chyba z własnej głupoty, ale tego się już nie dowiem.
Ale po kolei. Pakiet odebrałem wczoraj, bo zgodnie z informacjami, dzisiaj biuro miało być czynne od 6 do 7. Start o 10... Heloł!
A i tak okazało się, że o 9 gdy byłem na miejscu jeszcze wydawano pakiety. No sory, ale organizatorzy z tym torchę się nie popisali, bo gdybym wiedział, to bym wczoraj się nie tłukł do Gliwic.
Pakiet średni: bardzo fajna koszulka New Balance, rozmiarowo trochę myląca, bo dostałem XL, która jest większa niż wszystkie moje inne XXL! Jak ktoś brał mniejszy rozmiar to mógł sie nieźle zdziwić. Puszka "Tigera" (że co? "TIGERA"? Nie Isostara, czy innego izo?) Numer, cip, i cała sterta nieprzydatnej makulatury (drzewa płaczą, ekolodzy lamentują).
Cała reszta zorganizowana wzorowo. Kupa miejsca, toi toiów więcej niż na Silesi! Pacemakerzy, zabezpieczenie i takie tam szmery bajery.

Aha, najważniejsza decyzja dnia: "Eee tam, 21 km, co się może stać, zostawiam stabilizator kolana w plecaku".

10:00 Start. Podczepiłem się pod zająca na 1:45, bo taki był mój cel. Początki to wymijanie w tłumie, gdybym miał to sam robić na pewno bym stracił nieco z tempa, a lecąc za zającem, który nieźle lawirował i trzymał tempo udało się wyprzedzić maruderów. Lapa ustawiłem co 5 km, wg prywatnej strategii miałem być na 5 km o 26:05 i potem co 25 minut na każde 5 km, a końcówkę przyspieszyc, czyli coś jak na Dąbrowskim.
Wszystko szło świetnie, pogoda dopisała, kibice też (o wiele bardziej niż na maratonie), idziemy równo po 5/km. Podbieg na początku, który tak straszył w profilu trasy okazał się dość łagodny, do przebiegnięcia. Od około 5 km ostry zbieg. Pace krzyczy "teraz z górki to przyspieszamy". I tu żeśmy się rozstali, bo ja postanowiłem trzymać stałe tempo nawet za zbiegach. Grupa zaczęła mi odchodzić, doganiałem ją na bufetach (nie korzystalem to tylko połówka, więc miałem swoje picie i dwa żele - zeżarte na 7 i 13 km).
10 km minął lecimy dalej równo, przez centrum Gliwic, parki, obok palmiarni. Wszędzie doping i złorzeczący kierowcy.
15 km piknął - o! mam minutę zapasu, no to luzik. Dociągnąć do 18 i wchodzimy na progowe.
15,5 km. W lewym kolanie zakłuło, ale myślę, oj tam, 5 km zostało jakoś dociągnę.
Nie dociągnąłem.
Za 16 km się zatrzymałem bo sie nie dało. Masowanie kolana, życiówka w pizdu i od tego momentu 500 metrów truchtu i postuj, masowanie i tak do mety. Po drodze chwilę biegłem z jednym biegaczem, który opowiadał, że ma podobny problem z kolanami i jego ścięło we Wrocławiu. Chwilę biegniemy razem i znów postu (pozdrawiam, mam nadzieję, że udało Ci się szczęśliwie dobiec).
Kilometry mijają bardzo powoli, minęły mnie baloniki na 1:50, coraz więcej osób mnie wyprzedza, ale szczerze mówiąc mam to gdzieś, niech Wam się szczęści. Ja se już tylko truchtam. Wbiegam bez ciśnienia na metę, biorę medal, wypijam gorący kubek pomidorówki (też ciekawy patent) i idę do depozytu.
Powrót. A ja cały czas się zastanawiam, czy gdybym ubrał stabilizator, to bym dał radę?

Jedyny plus był taki, że swoje stanowisko miał browar URSA z Bieszczadów. Kupiłem pare butelek na pocieszenie.

-------

Dla mnie to koniec sezonu. Miało nie być roztrenowania, ale się nie obejdzie. Kolano musi odpocząć, muszę je wyleczyć. Może nowe buty pomogą, bo moje asicsy już straciły amortyzację, szczególnie pod śródstopiem, co bardzo odczuwam.
Następne zawody to dobiero połówka w Dąbrowie w kwietniu.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 21 paź 2014, 08:04
autor: Glonson
Szkoda, że się tak zakończył Twój sezon. Masz rację, teraz czas na to by się wykurować. Wracaj do zdrowia. Pozdrawiam

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 28 paź 2014, 22:28
autor: mclakiewicz
Dystans: 10 km. Czas: 55:15. Tempo: 5:31.

BS + rytmy.

Powoli wracam do treningów. Kolano się uspokoiło, o stabilizatorze nie zapominam, do tego doszedł nowy motywator w postaci:
Obrazek
Adidas response boost. Kupione w promocji w Intersporcie.
Buty są kapitalne, dobra amortyzacja, taka "ubita" a nie jak w asicsach (przymierzałem jeszcze pulse gel 6) "ciapata" i miękka. Do tego niesamowita dynamika (chociaż sam nie wiem czy dzisiaj to był efekt butów, czy może głodu biegowego i sugestii tego co boosty oferują). W każdym razie ową lepszą sprężystość można poczuć.
No i doszedł motywator wagowy. Dopadł mnie Syndrom Snu Zimowego i od połówki jem jem i jem. W tydzień jest mnie o 6 kilo więcej. Drożdżówki, tłuste mleko, pizza, piwo i czekolada. Teraz jem ciastka czekoladowe, a przed chwilą zeżarłem 3 zapiekanki, banana i mango... Ja pier.....

Ten sezon startowy kończę i rozpoczynam przygotowania do następnego.

Plany 2015:
Półmaraton w jak najlepszym czasie. Jeden wiosną (myślałem o Dąbrowie, ale Sosik mnie zaintrygował Marzanną) i jeden jesienią.
Cykl Biegu Dzika - chciałbym zaliczyć w całości, ze względu na statuetkę dzika, którą otrzymuje się na końcu.
Piątki zupełnie odpuszczam - nie mój zakres tętna, nad dziesiątkami się zastanowię.

Plan treningowy:
Podpierając się Danielsem, ale jako, że trenuję do połówki to i kilometraż nie musi być tak duży jak do maratonu. Do końca roku 3 treningi w tygodniu:
wt - BS + rytmy i skupienie się na poprawie techniki (biodra do przodu, klata wyprostowana)
śr/czw - interwały/progi
nd - longi - spokojne, danielsowe kombosy, longi z elementem tempa półmaratońskiego i raz w miesiącu bardzo długie longi
po nowym roku dojdzie jeszcze:
pt - podbiegi

Oprócz tego siła w domu.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 30 paź 2014, 21:45
autor: mclakiewicz
Dystans: 8,8 km. Czas: 50:30. Tempo: 5:42.

BS. Trasa jak we wtorek, ale zapomniałem włączyć stoper na światłach i 1 km zeżarło.
Dziś bez historii. Postanowiłem sobie dac czas do końca tygodnia z obżarstwem i trza powiedzieć stop bo setka jest już czymś zupełnie realnym (pisząc to jem pierniczki, czekoladę kokosową i paluszki... ja pierd.....).

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 02 lis 2014, 18:05
autor: mclakiewicz
Dystans: 19,5 km. Czas: 1:55:58. Tempo: 5:57.

Długi, spokojny long. Wybrałem się na Miechowice i dalej do lasu.
W Miechowicach to wieczorami chyba łazi się z łukiem? Przeryte całe trawniki między blokami, dobrze, że w ciągu dnia nic tam się nie szwenda.
Stabilizacja i smarowanie sprawiły, że kolana wogóle nie czuć. Było tak lecieć dwa tygodnie temu...

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 04 lis 2014, 21:46
autor: mclakiewicz
Dystans: 5,8 km. Czas: 33:51. Tempo: 5:50.

BS skrcony - zjedzona na obiad pierogi miast leniwe okazały się ekspresowe i postanowiły szybciej opóścić miejsce swego przeznaczenia, przy okazji powodując u mnie niemałą komplikację.

Re: mclakiewicz - skupmy się na połówkach.

: 11 lis 2014, 21:58
autor: mclakiewicz
Dystans: 12,3 km. Czas: 1:08:41. Tempo: 5:34.

Dobra, po falstarcie zaczynam jeszcze raz. Dziś BS w ramach przypomnienia sobie jak to się robi. Pogoda bardzo fajna, dość ciepło. Całość właściwie bez historii. Poza tym podobno był dziś w moim parku jakiś bieg niepodległości. Szkoda, że dowiedziałem się o nim dopiero z galerii na "macierzystej" stronie. No nic, trudno.

A ostatni tydzień żeby nie było, że się obijałem: wybrałem się w Góry Świętokrzyskie. Niestety pogoda się spartoliła i udało mi się zaliczyć jedynie obowiązkową do Korony Łysicę. Wrzucam pare fotek mej facjaty. Aura jak z horroru. Mgła i zacinający deszcz. Na szlaku harcerze mieli jakieś zawody więc parę osób było. Wszyscy kurtki, spodnie, ciepło odziani. Ja byłem jedyny w krótkich galotkach...

ObrazekObrazekObrazek

W planie na ten dzień była jeszcze Łysa Góra z Nowej Słupii, ale deszcz się wzmagał, doszedł przenikliwy chłód więc trzeba było odpuścić. Tzn ja bym bez problemu wlazł, nawet w tych krótkich galotkach, ale ciąganie po górach w takich warunkach trzylatki byłoby już trochę lekkomyślne. I tak żeśmy się wymordowali na śliskich kamieniach na tę Łysicę bez jakichś szczególnych lamentów i marudzenia.

Biegowa refleksja: Święta Katarzyna na bieganie się nie nadaje. Wąska droga główna, praktycznie bez chodnika, co chwilę tiry. Nie polecam. Nawet nie próbowałem.