Re: Pod prąd – czyli 2:50 przed 60
: 14 sty 2018, 21:30
Poniedziałek (8.01) - 12,3 km BS, 5:09.
Trochę już ciężko - szósty dzień biegania z rzędu.
Wtorek (9.01) - BS + 12 x (200 m + 220 m tr.) + BS. Łącznie 11,4 km, śr. 5:09.
Pierwszy raz na 200-metrowej bieżni. W planie było zrobić 10 x 200 m / 200 m truchtu. Źle policzyłem i wyszło 12 razy. Dwusetki wchodziły od 42 do 40 s, a ostatnia 38 s. Oj, szybkości to ja nie mam. Poza tym nie biegałem nigdy takich treningów i zapewne zrobiłem masę błędów.
Zamierzam jeszcze przynajmniej ze dwa razy zrobić podobny trening, będzie do czego porównać.
Czwartek (11/01) - 15,7 km BS, 4:54 (HR 140).
Sobota (13.01) - 3. Górski Zimowy Półmaraton Ślężański. 24 km, czas 2:08:23, tempo 5:20 (HR 168/177). Miejsce 4/(23) w M50 i 50/(338) w open.
To zupełnie inne bieganie niż po płaskim. Łatwo nie było, były kryzysy, dwa upadki, trochę marszu, ale jestem zadowolony. Dzięki zawodom zmusiłem się do wysiłku, którego na treningu bym nie wymusił. Liczę, że to zaprocentuje w niedalekiej przyszłości.
Tydzień - 63 km.
Mały przebieg, ale były w tym dwusetki i górski półmaraton.
W kolejnym tygodniu chciałbym wreszcie przekroczyć 80 km.
Bark boli już mniej, ale zakres ruchu nadal nie jest pełny, pompek też nie mogę robić i spać na lewym boku również.
Trochę już ciężko - szósty dzień biegania z rzędu.
Wtorek (9.01) - BS + 12 x (200 m + 220 m tr.) + BS. Łącznie 11,4 km, śr. 5:09.
Pierwszy raz na 200-metrowej bieżni. W planie było zrobić 10 x 200 m / 200 m truchtu. Źle policzyłem i wyszło 12 razy. Dwusetki wchodziły od 42 do 40 s, a ostatnia 38 s. Oj, szybkości to ja nie mam. Poza tym nie biegałem nigdy takich treningów i zapewne zrobiłem masę błędów.
Zamierzam jeszcze przynajmniej ze dwa razy zrobić podobny trening, będzie do czego porównać.
Czwartek (11/01) - 15,7 km BS, 4:54 (HR 140).
Sobota (13.01) - 3. Górski Zimowy Półmaraton Ślężański. 24 km, czas 2:08:23, tempo 5:20 (HR 168/177). Miejsce 4/(23) w M50 i 50/(338) w open.
To zupełnie inne bieganie niż po płaskim. Łatwo nie było, były kryzysy, dwa upadki, trochę marszu, ale jestem zadowolony. Dzięki zawodom zmusiłem się do wysiłku, którego na treningu bym nie wymusił. Liczę, że to zaprocentuje w niedalekiej przyszłości.
Tydzień - 63 km.
Mały przebieg, ale były w tym dwusetki i górski półmaraton.
W kolejnym tygodniu chciałbym wreszcie przekroczyć 80 km.
Bark boli już mniej, ale zakres ruchu nadal nie jest pełny, pompek też nie mogę robić i spać na lewym boku również.