b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17.08.2018

BS + 20 krótkich, 15-sekundowych przebieżek na dość długiej, bo minutowej, przerwie.
  • BS 10,84 km / 54:41 / śr. tempo 5:03/km

19.08.2018

Ostatni etap Siedleckiej Ligi Biegowej - do zaliczenia miałem dystans 1500 metrów i musiałem go pobiec dość żwawo, tzn. około 5 minut. Temperatura od rana dawała się we znaki, ale na szczęście byłem spokojny, bo wiedziałem, że taki krótki wysiłek jeszcze nie będzie problematyczny. Rano na spokojnie pół bułki z dżemem, kawa i załatwienie potrzeb.
Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem na co mnie stać. Przez co najmniej 6 tygodni tylko raz biegałem jakieś typowe interwały a tak wszystkie treningi były raczej nakierowane na półmaraton - tzn. dłuższe powtórzenia i na tempach około mistycznego progu.
25 minut przed startem rozgrzewka - około 15 minut truchtu, przebieżek, dynamicznego rozciągania.
No i start - mocno biegło nas tylko 3, z czego lider był raczej niezagrożony, potem ja i kolega, który robił sobie bardzo mocny trening (tzn. 3 dystanse jednego dnia, każdy w pałę). Lider biegł swoje, potem pobiegł tenże wspomniany kolega, ja trzeci. Każde 100 metrów miało wchodzić w 20 sekund a tu dosłownie na styk wszystko i nijak przyspieszyć. 300 metrów w 61 sekund. Masakra, zero możliwości przyspieszenia. Następne 800 metrów w 2:50 czyli już strata 10 sekund (tu przesunąłem się na 2 miejsce). Normalnie wlokłem się! 1:25 na 400m to 3:32/km, to powinno w miarę normalnie wchodzić. Końcowe 400 metrów z mocnym finiszem 1:19,6. Wynik końcowy to 5:11 - bardzo słaby, odstający w dół od wyników na 5k i 10k. Na szczęście dał mimo wszystko 1. miejsce w kategorii wiekowej. Bardzo dużo zyskałem na 5k, tu nad drugim zawodnikiem miałem ponad 20 sekund zysku, nad trzecim ponad minutę. Ale krótsze dystanse słabiutko, słabiutko. Liczę na to, że to oznaka "nastawienia" organizmu na półmaraton a po wdrożeniu interwałów na końcówkę sezonu będzie też dobry wynik na 5k i 10k.

Bardzo fajne nagrody - karnet na crossfit (jednak muszę sprzedać jakoś, bo daleko jeździć), kilka wejściówek na basen, na grotę solną, kręgielnię. To wykorzystam na 100%. :)


20.08.2018

Dość dynamiczny BS, chciałem to pobiec nie na odpierdziel a tak "żwawo". Pulsometr też założyłem, żeby sprawdzić jak wygląda puls na takim biegu.
  • BS 11,45 km / 55:47 / śr. tempo 4:52/km / śr. tętno 159 bpm (78% HRmax)

21.08.2018

Ostatni półakcent przedstartowy, tzn. 3x1,6km w tempie danielsowskiego P. Według książki to powinno być po 4:00, ale jakoś mi to nie wchodziło. Pierwsze powtórzenie to w ogóle z czapy, nie wiem dlaczego tak wolno wyszło, bo wydawało mi się, że biegnę dużo za szybko. 2. i 3. na spokojnie domykane, powiedziałbym że z mniejszą intensywnością niż pierwsze.
  • BS 2,19 km / 11:03 rozgrzewka
    • 1. Th / 1,6 km / 6:38 / śr. tempo 4:09/km
      1:30 przerwa
      2. Th / 1,6 km / 6:26 / śr. tempo 4:02/km
      1:30 przerwa
      3. Th / 1,6 km / 6:29 / śr. tempo 4:03/km
      1:30 przerwa
    BS 2,05 km / 11:04 schłodzenie
No i cała praca wykonana, została tylko pokazówka w niedzielę. Czy jestem gotowy? Chyba tak - czuję, że forma jest niezła. Nie czuję się jednak na 1:25. Raczej zacznę po 4:07 - czyli na 1:27/1:26. Pogoda ma być niezła, tzn. zachmurzenie i dość dobra temperatura. Gdyby jednak prognoza się nie sprawdziła, czyli słońce będzie paliło - robię jedno koło (~10,5 km) i schodzę. Tydzień później jest nocny HM w Warszawie i wtedy na niego się zapiszę - ale to tylko i wyłącznie opcja w przypadku bardzo złych warunków.

PS. Mam wrażenie, że trenuję "na odpierdziel", że nie daję tyle ile mógłbym. Progres niby jakiś jest, ale bardzo powolny. Może trzeba nieco przycisnąć bardziej, zaryzykować...
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.08.2018

9. Bieg Siedleckiego Jacka

Nie będę się rozpisywał za specjalnie, nie ma sensu bo plan upadł tak czy owak. Rano zajechałem na miejsce, pakiet szybko odebrany, bez żadnych problemów natury "gastrycznej" tzn. wszystko co musiałem zostawiłem w domu.
Na rozgrzewce czułem się dobrze, luźno. Przed startem spotkałem Krzyśka, zagadałem czy na życiówkę będzie próbował atak ale on jednak miał problemy w ostatnich kilkunastu dniach i chciał trochę wolniej. Na początku biegliśmy razem, około... no nie wiem - 5? 6 kilometrów? Jakoś tak, tempo wychodziło 4:02/km. Niby luźno się czułem, ale wiedziałem że to nie do utrzymania - zwolniłem. 5 km wpadło w 20:18 czyli o 17 sekund za szybko. 10 km już 41:04 przy planowych 41:10. Biegło się nieźle, raczej nie było problemów żadnych.
Około 12-13 kilometra, już nie pamiętam, zaczęły łapać mnie skurcze prawego dwugłowego. Zdziwiłem się ostro, bo o ile na 18-19 km może bym nie był zaskoczony, to jednak ledwo za połową biegu już była surprajz. Każda próba wejścia na tempo poniżej 4:10 kończyła się "prądem". Jeszcze tak do 16-17 km traciłem może po 10 sekund na kilometrze, później już wchodziły kilometry po 4:30 i wolniej.

No nic, to akurat wybitna nauka, że jednak nie mogę samym bieganiem przygotowywać się do zawodów - muszę dodać ćwiczenia i mam najlepszy przykład, które ogniwo wymaga wsparcia.

Bieg ukończyłem w 1:30:48 - niby nawet przyzwoicie, ale jak to się ma do 1:26:XX... Jak znajomi pytali jaki czas i mówiłem, że 1:30 to "oooo, wow i ty narzekasz??". Tak ciężko zrozumieć, że 4 minuty od celu to jednak jest porażka?

Dzień później - mega domsy (chyba nawet po Ultra Mazury takich nie miałem). Do tego, dla psychicznego odpoczynku, we wtorek poszedłem na piłkę z kolegami. Także jak w poniedziałek było źle, tak we środę po ścianach chodziłem a buty zakładałem na siedząco. Dzisiaj to samo. Także i tu nie wiem czy przypadkiem te 37 km nie było za długo i za blisko zawodów. Raczej więcej takiego startu nie zrobię.

Na dzisiaj chodzi po głowie jeszcze jedna próba startu w HM w Toruniu w końcówce października, 2 miesiące czasu jeszcze... No ale to już trochę logistyki musiałbym uskutecznić, a nie wiem czy mi się jeszcze chce w tym sezonie.

Na teraz to muszę zwalczyć domsy bo wykituję. :bum:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dawno nie pisałem, wczoraj wróciłem z urlopu więc dzisiaj chyba czas nadrobić zaległości.

Domsy po półmaratonie trzymały mnie dość długo. Do tego chyba psychicznie potrzebowałem odpocząć od biegania, nabrać trochę "głodu", trochę się zmotywować... A więc...


31.08.2018

Rower. W nocy, ze światłami... Fajnie można było pojeździć bo ruch mały a drogi jakimi jeździłem całkiem przyzwoite.

Rower 41,02 km / 1:42:07 / śr. prędkość 24,1 km/h

02.09.2018

Tego dnia już mi się trochę chciało biegać, ale narzeczona miała obstawę medyczną na dożynkach to sobie podjechałem do niej rowerem.
Etap pierwszy to dojazd - trochę lasami, trochę asfaltem, ogólnie luźno. Powrót w pałę - na koniec uda już paliły. Dopowiem - rower crossowy, więc opony średnio na asfalt do tego nie dało się położyć za bardzo.

I) Rower 25,72 km / 1:10:40 / śr. prędkość 21,8 km/h
II) Rower 26,70 km / 55:18 / śr. prędkość 29,0 km/h

03.09.2018

Długo bez biegania, ponad tydzień. Ostro mi banię chyba sponiewierał ten półmaraton. Wyszedłem na rozbieganie, takie dość żwawe. Chciałem zobaczyć co pulsometr pokaże po tygodniu przerwy. Jeśliby założyć, że II zakres jest od 80% HRmax to zmieściłem się nawet w I a tempo pryzwoite. ;)
  • BS 9,21 km / 43:59 / śr. tempo 4:47 / śr. tętno 160 bpm (79%)
04.09.2018

Piłeczka. Mało grałem, a to się piszczelami zderzyłem z kolegą i przez następne 3 dni mnie to bolało.

06.09.2018

BS. Znowu z pulsometrem i znowu całkiem bystro. Czyżby forma urosła? Średnie wyszło 74% to ja takie miałem zazwyczaj przy 5:20-5:30.
  • BS 11,65 km / 58:40 / śr. tempo 5:02/km / śr. tętno 152 bpm (75%)

Iiiiii tu zaczynam urlop w górach. Wiedziałem, że będzie mało biegania ale nogi będą napierdzielać. No i fajnie.

10.09.2018

Z narzeczoną w tych Tatrach całych byłem, no to na pierwszy dzień wydawało mi się, że trasa dość łatwa. Dla mnie tak, ale narzeczona po pierwszym dniu zdomsowana na cacy, kolana napierdzielają. Trasa: Kuźnice - Kasprowy Wierch - Kopa Kondracka - Kuźnice.
  • Kuźnice - Kasprowy 8,58 km / 3:04
    Kasprowy - Kopa Kondracka - Kuźnice 13,06 km / 4:33
11.09.2018

Jak pisałem - druga połówka domsy i ogólnie brak chęci na piesze wędrówki. Namówiłem chociaż na Nosal. ;)
  • Kuźnice - Nosal - Kuźnice 5,50 km / 2:12
11.09.2018

Tego samego dnia wybrałem się jeszcze na bieganko. Miało być koło 12,5 km, może 13. Ale w Zakopcu się poje.... i dołożyłem chyba ze 3 kilometry.
Pobiegłem sobie Drogą pod Reglami do Doliny Strążyska na Polanę Strążyska i stamtąd do Doliny Białego i do domu. Gdzie się dało biec tam biegłem, gdzie trzeba było podchodzić tam podchodziłem. Przydałyby się jednak buty lepiej klejące się skały - było trochę wilgotno, wcześniej trochę pokropiło. Biegłem w Glide Boost, to na suchej skale Continental trzymał się jak powalony, serio bardzo dobrze. Na mokrej i na luźnym piasku - wziuuuum, jazda na lodzie.
  • Bieg w górach 16,50 km / 1:47:02 / śr. tempo 6:29/km
12.09.2018

Środa na grubo - wypad na Rysy. Oczywiście sam, bo mojej lubej na słowo "Rysy" zaczynała złowrogo brewka tykać. Rano wyszedłem, bus do Polanicy i 7:15 ruszyłem. Za późno jak się okazało - piękna pogoda sprawiła, że dużo ludzi wpadło na ten sam pomysł. No ale... Na Rysy jakoś tam się wdrapałem. Już zaczęły się zatory, ale na razie to był niewielki problem, bo stosunkowo mało osób jeszcze schodziło. Ale jak już byłem pod samym szczytem to widziałem kolejkę kurde od samego Czarnego Stawu pod Rysami. Już tam wiedziałem, że zejście na polską stronę w moim wydaniu będzie niemożliwe. OK - mam lekki lęk wysokości, ale nie taki paraliżujący. Bez tego wężyka ludzi bym zszedł jak człowiek, ale nie odważyłbym się mijać tego bokiem. Powrót na Słowację - w kieszeni 25 zł, ani jednego ojrasa. Qrła, jeszcze rano wyjąłem stówkę "a bo jeszcze gdzie zgubię"... Okazało się, że takich słomianych wdowców jak ja było co najmniej trzech. Doszliśmy sobie do Strbskiego Plesa (Szczyrbskiego Stawu?), stamtąd elektriczką do Starego Smokowca i tam jest autobus do Zakopanego, kosztujący ... 22 zł. Hah, karwa, dzisiaj wygrałem. :hahaha:

PS. Zejście na stronę słowacką to bajka, można by było nawet zbiegać.
  • Rysy 22,57 km / 8:24
14.09.2018

W czwartek aktywności zero. Relaks w termach w Bukowinie. Na piątek prognoza pogody pokazywała załamanie - opady, burze... Dlatego na szybko, rano wybrałem się na Grzesia i Rakoń. Założeniem było biec tam gdzie się da. 6:52 start z Siwej Polany. Do schroniska na Polanie Chochołowskiej dobiegłem po 41 minutach. Podejście na Grzesia (a niech to piorun, dla mnie było cięższe niż na Kasprowy) - 50 minut. Kilka minut pitstop na szczycie. Na całym szlaku nikogo nie spotkałem. Dopiero gdzieś daleko koło Wołowca widać było jakieś postacie. Przejście z Grzesia na Rakoń - 33 minuty.
Tu napiszę - może ktoś kiedyś będzie się zastanawiał czy warto - bardzo warto. Widoki są piękne.
Z Rakonia już nie wbiegałem na Wołowiec, miałem w głowie te prognozy i jak się okazało - to była dobra decyzja. A więc zbieg z Przełęczy pod Wołowcem do Polany Chochołowskiej. Wg drogowskazów to powinno zająć 2 godziny, mi zajęło jakieś 45-50 minut. Nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć, bo spotkałem po drodze kozice i zrobiłem pauzę. Po sesji foto zapomniałem puścić dalej trening i wychodzi że jakieś 15 minut zbiegu wyparowało. Powrót z Chochołowskiej do Siwej 43 minuty. Wolniej niż ten sam odcinek na początku mimo że miałem z góry. Nogi już odmawiały posłuszeństwa.

Całość na zegarku wyszła 3:26 (trzeba doliczyć te 15 minut bez rejestracji treningu), całkiem nieźle, bo wg oznaczeń to ta trasa zajmuje 8:55. ;) Od razu kupiłem i wypiłem pół litra coli. Po dojeździe na kwaterę - prysznic. W tym momencie zaczęło lać, grzmieć i ogólnie argagamedon. Dobrze, że ominąłem Wołowiec.

Cały czas się zastanawiam jak wielką odwagę mają zawodowcy typu Świerc czy Łobodziński, że są w stanie tak zapierdzielać na górskich zbiegach. Masakra, tyle powiem
  • Siwa Polana - Polana Chochołowska - Grześ - Rakoń - Siwa Polana ~24,5 km / 3:40

Miałem czas pomyśleć o swoich planach jeszcze na ten sezon. Robię 3-4 tygodnie intensywnego treningu pod dychę.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.09.2018

No dobra, to chyba czas, żeby zacząć się przygotowywać pod jakąś dyszkę w listopadzie. Po powrocie z Zakopanego w sobotę już nic nie robiłem bo i nie miałoby to sensu, ale w niedzielę już można. Nie zrywałem się rano specjalnie, koło 17 bodajże sobie wyszedłem i pobiegłem BS z wplecionymi 20-sekundowymi przebieżkami na przerwie 1:40 w tempie biegu spokojnego. Sztuk 15. Średnie tętno z całości wyszło 77% HRmax.
  • BS + przebieżki 11,46 km / 56:45 / śr. tempo 4:57/km

18.09.2018

BS. Krótki bo i czasu miałem niewiele. Najciekawsze w tym tygodniu dopiero przed nami.
  • BS 7,81 km / 38:16 / śr. tempo 4:54/km

19.09.2018

No to zaczynamy zabawę! Zaczynam interwały. Na początek bez szaleństw - 6x800m. Muszę się najpierw rozkręcić, dlatego zaczynam od takiego a nie innego zestawu. Tempo ciut wolniejsze niż by Daniels sugerował (3:41 w tabelce) - postanowiłem biegać po 3:45. Muszę w końcu pożyczyć kółko pomiarowe od znajomego, bo mam takie drogowe oznaczenia ale czy one są dokładne... Jeśli tak, to chyba 4 z 6 powtórzeń za szybkie o jakieś dodatkowe 2-3 sekundy.
Wyszło nieźle, bez jakiejś rzeźby. Ale czy bym 6x1000 tak pobiegł? Nie wiem. ;)
  • BS 2,64 km / 17:04 rozgrzewka
    1. 0,8 km / 2:59,0 / śr. tempo 3:44/km
    przerwa 2:30
    2. 0,8 km / 3:00,2 / śr. tempo 3:45/km
    przerwa 2:30
    3. 0,8 km / 2:57,1 / śr. tempo 3:41/km
    przerwa 2:30
    4. 0,8 km / 2:57,9 / śr. tempo 3:42/km
    przerwa 2:30
    5. 0,8 km / 2:59,5 / śr. tempo 3:44/km
    przerwa 2:30
    6. 0,8 km / 2:58,4 / śr. tempo 3:43/km
    przerwa 2:30
    BS 2,59 km / 14:49 schłodzenie

20.09.2018

Okropnie ciężkie nogi na treningu - mimo wczorajszych interwałów musiałem w końcu coś porobić koło domu i doszło duuuużo chodzenia. Na to wszystko zaaplikowałem sobie jeszcze ciągły w II zakresie. Miało być szybsze rozbieganie, takie w tempie "śmieciowym", ale jak szybko weszło w okolice 84-85% to i tak to dobiegłem do końca. W niedzielę zawody na 5 km, więc spokojnie powinienem zregenerować takie dwudniowe kombo.
  • BS 2,0 km / 10:35 / śr. tempo 5:17/km
    BC2 8,0 km / 37:18 / śr. tempo 4:39/km / śr. tętno 174 bpm (85%)
    BS 1,49 km / 9:31 / śr. tempo 6:23/km
Stosunkowo wolno ten ciągły wyszedł, ale serio - nogi były ciężkie jakby z ołowiu. Za specjalnie mnie to akurat nie martwi - przynajmniej na razie. Mogą jeszcze nawet góry wychodzić, w końcu trochę tam nachodzone było. Zobaczymy jak pójdzie 5 km, jakie będą odczucia.

Podsumowując tydzień - wyjdą 3 akcenty, ale staram się wszystko rozkładać niekoniecznie w mikrocyklach 7-dniowych. Ma być czas na regenerację i tyle.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.09.2018

IV. Piszczacki bieg po zdrowie
Takie lokalne zawody - no, prawie lokalne. Miałem niecałe 60 kilometrów, ale powiedzmy, że wśród znajomych to pojechałem. Tanie wpisowe - ok.
Rok temu też biegłem te zawody i chyba to jest powodem mojego skonfundowania. Ok, rok temu byłem tu w końcówce przygotowań, tzn. na 2 tygodnie przed startem docelowym, teraz jestem dopiero na początku "ostrzenia". Może też pogoda trochę była niesprzyjająca, bo serio mocno w mordę wiało jak wyszliśmy na taką długą prostą (od 1 do 3 km), ale z drugiej strony później w plecy wiało...

Ok, przechodząc do szczegółów. Zajechałem na miejsce, pakiet (czyli numer + chip + woda) odebrałem, przygotowałem strój i pokręciłem się chwilę. 12:30 (start o 13) zacząłem rozgrzewkę. O 12:50 usłyszałem, że start przesunięty o 10 minut - super... Nienawidzę takich akcji. Dogrzałem się przebieżkami zgodnie ze swoim rytuałem i schowałem się jeszcze na 5 minut do ciepłego samochodu. 13:03 wysiadłem, ponownie chwilkę potruchtałem, przebieżka i na start.
Zaraz po starcie uformowały się grupy - pierwsza z liderami (17:40 i 17:46 na mecie), druga z mocnymi zawodnikami ale nie na wygraną (~18:30) i trzech zawodników, w tym ja, nazwijmy - pościgowa. Na 4 km zostało nas dwóch, ale widziałem że raczej nie utrzymam się chłopaczka - mocny był. Już ze mną kilka razy wygrał. Nawet rok temu też dobiegłem chwilkę po nim.

Wynik 19:41. Tylko że było bankowo więcej niż 5 km - zegary wszystkim pokazywały około 5,2 km, mi 5,25 a po mapach jak zmierzyłem to wyszło równe 5,20. Myślę, że te 5,20 właśnie było, może 5,15. Rok temu przebiegłem to w 19:26 a chyba wcale lżej mi się tego nie biegło. Stąd właśnie moje zastanowienie - why. I chyba ma na to wpływ faza treningu. Wtedy już sporo interwałów natłukłem, byłem właśnie pod koniec przygotowań.
Tak czy owak - wartościowy trening - ponad 5 km w tempie ciut poniżej 3:50.

Na deser - nagradzane było 5 pierwszych miejsc w open i kategorie. Skończyłem na 6 miejscu, więc z racji niedublowania nagród przywiozłem pucharek za kategorię.

PS. Lipa straszna wyszła, bo kobieta w open za wygraną dostała pluszaka, a facet dostał taki hamak/siedzisko/leżak (nie wiem jak to nazwać) na stojaku, co bankowo z 400-500 zł kosztuje. Na miejscu organizatora chyba bym wolał od sponsora jednak zamiast tego dostać nawet po 200 zł i dać zwycięzcom jak już bardzo chciał.
PS2. Pytałem organizatora czy czynny strażak OSP może zapisać się do klasyfikacji służb mundurowych. Zaczął wymyślać jakieś zaświadczenia od Bóg wie kogo, że tam wolontariat, że coś tam, czym się zajmuję w jednostce, legitymacje. Odpuściłem, nie mam czasu załatwiania tego. Co widzę? 2. miejsce zajął strażak z OSP. Wmawiam sobie, że on miał czas to załatwiać a nie po prostu na chama się zapisał. ;)
  • Zawody 5,25 km / 19:41 / śr. tempo 3:44/km

24.09.2018

Wczoraj szybko, dzisiaj dłużej. Z latarką po lesie - bardzo fajnie się sprawdza Skilhunt H03, na średnich ustawieniach lecę jak w dzień niemalże. Fajnie widać wszelką zwierzynę, oczy się z daleka świecą. Klimatycznie tak. Za kaganiec pulsometr na 79% HRmax ustawiony. Czasami pikał, że przekraczam ale ogólnie to spokojnie się biegło. Od 12 mam kilometr z taką jebitną górą, kiedyś pisałem o niej - jakieś 50 metrów w górę na 600-700 metrach. Dzisiaj pierwszy raz pod nią wbiegłem (raczej wczłapałem, bo to było po 6:10 około). Taki mały sukces. :hahaha: Ale HR to tam skoczyło na 90%.
  • BS 16,38 / 1:26:00 / śr. tempo 5:15/km / śr. tętno 156 bpm (76%)
Jutro wolne (tylko ćwiczenia na dwójki i poślady), środa pewnie jakieś 12x400 albo 16x200 ewentualnie 5x1000.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.09.2018

Dzień wcześniej miałem to biegać, ale mocno wiało, mocno padało a prognoza na dzień następny pokazywała, że przynajmniej ma przestać padać. Tak też było - żeby trochę od wiatru się osłonić, tradycyjnie pobiegłem na swoją "interwałową" trasę.
W planie 5 x 1000 metrów. Szybciej niż 800-tki, zakładałem czasy między 3:41 a 3:44. Wychodziło około 3:42-3:43, w miarę równo. Ostatnie powtórzenie wyraźnie szybciej, ale biegłem z górki - raczej utrzymałem intensywność.
Po raz kolejny sobie zarzucę, że nie pożyczyłem koła pomiarowego, bo jeśli oznaczenia drogowe są ok, to biegałem 3:38-3:40. Michał, ogarnij temat!
  • BS 2,69 km / 17:45 rozgrzewka
    • 1. 1,00 km / 3:41,5
      p. 3:00
      2. 1,00 km / 3:42,9
      p. 3:00
      3. 1,00 km / 3:42,4
      p. 3:00
      4. 1,00 km / 3:42,6
      p. 3:00
      5. 1,00 km / 3:35,9
      p. 3:00
    BS 0,91 km / 5:33 schłodzenie
28.09.2018

Zaraz po pracy pojechaliśmy do kolegi z pracy "w odwiedki". Oczywiście gościna, jedzenie, ciastko... Napakowany jak stodoła po żniwach ruszyłem na BSa z przebieżkami. Zmęczenia wczorajszymi interwałami nie odczuwałem, nie odczuwałem również ponad 13k kroków dzisiaj w pracy. Ale po 400 metrach już miałem chęć wracać z racji napakowanego żołądka. Jakoś siłą woli wmówiłem sobie, że dam radę, trochę pooddychałem ... no i pobiegłem. Trening dokończony, przebieżki zrobione, żyję.
  • BS + przebieżki 8,47 km / 44:01 / śr. tempo 5:12/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.09.2018

Dzisiaj trening na zawodach. Takie treningi są ciężkie do wykonania z prostego powodu - chcesz dać z siebie wszystko, no bo zawody. Udało mi się jednak dzisiaj zakodować, że mam inne cele jeszcze na ten sezon i zajezdnia na ~14,5 km crossie nie będzie dobrym pomysłem. Było mi i jednocześnie łatwo to zrobić i z drugiej strony trudno... Trudno, bo bieg lokalny, 3 km od mojego domu (fajnie jest dojechać sobie na miejsce rowerem, bez wstawania o 6 rano), a łatwo bo nie miałem nawet chęci za bardzo startować a zapisałem się, bo parę razy usłyszałem "no jak to, u siebie nie pobiegniesz?".
Mniej więcej wiedziałem jakie jest moje miejsce w tym szeregu i nie marzyłem nawet o jakiejś walce o podium. Przyjechało trzech harpaganów, którzy między sobą rozstrzygnęli podział podium ... i reszta. Szybko zobaczyłem, że nie ma sensu starać się trzymać tempa poniżej 4, bo się zajadę i do następnego piątku będę męczył akcenty. Utrzymać TOP10 i będzie dobrze. No i skończyłem na 10. miejscu.
Udało mi się mniej więcej wykonać to, co chciałem. Tak jak wspomniałem - bieg był crossowy, początkowe 7 km płasko. Później górki pagórki i około 2,5 km ciągły podbieg niemalże do samej mety.

No więc tak - to co płaskie to pobiegłem średnio po 4:13/km.
Następny kilometr jest fajny - 43 metry w górę, 0 w dół. Tu była też wspinaczka na górkę - Kalwarię Podlaską, na której jest ustawiona Droga Krzyżowa. Był moment, gdzie uznałem za bezcelowe wbieganie na nią (może będzie fotka później to wrzucę jak to wyglądało) i zwyczajnie dynamicznie wszedłem. Ten kilometr wyszedł w 5:23.
Następny kilometr płaski (6m+, 6m-) i wyszło 4:30. Później zbieg - 4:14. Tu trochę odrobiłem to, co straciłem na podbiegu. Nie wspominałem wcześniej, ale czułem na plecach oddech kolegi, który na płaskim biega gorzej ode mnie (gorzej czyli o 3-4 minuty na 10k) ale na podbiegach zwyczajnie zmniejszał dystans.
Następne kilometry: (28m+,20m-) w 5:01, (19m+, 0m-) też 5:01 i (25m+,0m-) 4:51.
Końcówka: 4:22 i 430 metrów w tempie 4:03.

Rozpisałem się z tymi kilometrami, może kiedyś mi się ta rozpiska przyda.
Nie wiem, może te przewyższenia nie są jakieś mordercze w porównaniu z górskimi biegami, ale te 20 metrów na kilometrze (kurde, to niby tylko 2%) dla mnie jest sporym wyzwaniem.

Podsumowując całe te opisy - ja jestem zadowolony z tego biegu. Zadowolony jestem, że wyszedł taki mocny ciągły (na treningu bankowo nie utrzymałbym takiej intensywności na takiej trasie). Gdzie miało być mocniej tam było mocniej, gdzie zwolniłem - to na tyle, żeby intensywność była odpowiednia.
  • I Cross Nadbużański 14,43 km / 1:04:44 / śr. tempo 4:29/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.10.2018

Po dniu odpoczynku zastanawiałem się, czy warto robić jeszcze BS czy cisnąć mocno. Wybrałem opcję drugą - tzn. 10 x 400m @ 1:20. Przerwa stosunkowo długa - 2 minuty. Może mógłbym to skrócić do 1:30, ale i tak nie było lekko.
Kolejne powtórzenia wychodziły następująco: 1:21,0; 1:22,0; 1:21,4; 1:21,4; 1:19,3; 1:20,8; 1:21,4, 1:23,5; 1:21,6; 1;22,2. Powtórzeń było 10, ale planowo miało być 12. Na 8 wiedziałem, że zrobię 10 maksymalnie, bo dalej będzie rzeźba i kaleczenie ruchu a nie o to chodzi.
  • 10x400 10,42 km / 1:01:59
04.10.2018

BS. Można powiedzieć, że historyczny, bo po raz pierwszy w życiu pobiegłem bieg na 75% HRmax w tempie poniżej 5:00. Aby się nie podpalić za bardzo i jeszcze trafić ze szczytem dobrze...
  • BS 11,64 km / 58:05 / śr. tempo 4:59/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
06.10.2018

Druga mocna jednostka w tygodniu, tym razem już należało wdrożyć treningi wytrzymałości tempowej. Czasu coraz mniej do 11. listopada a więc i jednostki 3x2, 4x2, 3x3 muszą się pojawiać.
Zacząłem od najmniejszego obciążenia a więc 3x2km. Muszę przyznać, że wyszło bez większej rzeźby. Niezbyt przyjemnie, nie powiem, ale też bez umęczania głowy pod koniec powtórzenia. Ostatnie powtórzenie wg GPS najwolniejsze, ale ani trochę w to nie wierzę. Nie było na prostym odcinku, dwa skręty po 90' i przebieg pod linią średniego napięcia gdzie zawsze GPS mi świrował. Wg mnie to tam z 5 sekund najmniej było szybciej. Ale... Nawet po 3:51 wszystko było w normie.
  • BS 2,59 / 15:37 rozgrzewka
    • WT 1. 2,00 km / 7:36,3 / śr. tempo 3:48/km
      przerwa 4:00
      WT 2. 2,00 km / 7:37,8 / śr. tempo 3:49/km
      przerwa 4:00
      WT 3. 2,00 km / 7:41,4 / śr. tempo 3:51/km
      przerwa 4:00
    BS 3,14 km / 17:04 schłodzenie
07.10.2018

Dzień po akcencie chciałem z rana pobiec coś na spokojnie. Zaplanowaliśmy jednak wyjazd do Lublina w odwiedziny i miałem wybór - wstać o 6 i iść biegać (około 1:20-1:30), żeby jak człowiek do 9 się wyrobić i jechać, albo odpuścić bieganie z rana i zobaczyć co wyjdzie wieczorem. Wiadomo - wybrałem opcję drugą, nie jestem wariat. :bum:
Nogi po wczoraj nieco zmęczone, do tego podróż nie taka krótka. No powiem uczciwie, że trochę mi się nie chciało. Chociaż pogoda fajna, bo bezchmurne niebo, ciepło. Kto wie, czy nie ostatnie takie dni, że wieczorem można pobiegać góra/dół na krótko. Pod koniec treningu zerwał się jakiś mocniejszy wiatr i zaczęło robić się ciężko bo najpierw wiał mi z boku, a później skręciłem w stronę domu i już wiało w gębę.
Na klacie hamulec - pulsometr. Pik pik ustawiłem nawet dość nisko, bo jakoś na 158 uderzeniach czyli ~78% i tak sobie biegłem. Gdzie płasko czy z górki to poniżej 5:00, gdzie pod górkę czy pod wiatr później - ciut wolniej. Całkiem przyjemnie było, chociaż pod koniec zaczynałem na serio odczuwać zmęczenie.
Tętno całkiem niskie przy tempie tylko ciut ponad 5:00, raczej spodziewałem się średniego o 4-5 uderzeń wyższego przy tempie ~5:15/km. Pozytywny znak - tak mi się wydaje. Zastanawiam się nawet, czy nie skrócić przygotowań i pobiec jakieś 10 km już 28. października albo 4. listopada, żeby się nie wypstrykać za wcześnie i na 11. listopada pozostać zmęczonym. Z drugiej strony 4 treningi w tygodniu dają sporo czasu na regenerację, powinno być ok.
  • BS 14,76 km / 1:15:23 / śr. tempo 5:06/km / śr. tętno 151 bpm (74%)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.10.2018

Niestety wypadł mi trening wtorkowy, na którym to miałem zrobić krótki BS i ćwiczenia - wyszły tylko ćwiczenia. Muszę jakoś sobie to rozpisać ładnie, bo na razie wszystko na łapu-capu. Yacool'owe dygnięcia fajnie wchodzą. ;)

W środę interwały - po ćwiczeniach ani śladu a wręcz czuję, że w nodze petarda. Przebieżki w tempie poniżej 3:00 to już było wiadomo, że będzie gitara.
W planie 6x1000 po 3:40 i przerwa 3 minuty. Taki klasyk bym powiedział. Z ciekawości założyłem pulsometr, ale tylko do analizy. Nawet nie włączałem widoku tętna, żeby sobie nie mącić w głowie.
No więc tak:
  • BS 2,7 km / 17:10 rozgrzewka
    • Int 1. 1,00 km / 3:37,7
      przerwa 3:00
      Int 2. 1,00 km / 3:42,1
      przerwa 3:00
      Int 3. 1,00 km / 3:40,4
      przerwa 3:00
      Int 4. 1,00 km / 3:39,7
      przerwa 3:00
      Int 5. 1,00 km / 3:40,7
      przerwa 3:00
      Int 6. 1,00 km / 3:38,9
      przerwa 3:00
    BS 2,32 km / 12:49 schłodzenie
Nie mogę powiedzieć, żeby to był spacer, ale też nie orka i kończenie na ostatnich nogach. Powiedziałbym, że domknięte spokojnie, z zapasem, nawet chyba z w miarę poprawną techniką (a nie że na zmęczeniu kolebie mnie na wszystkie strony a nogi potykają się o siebie).
Tętno na 1. interwale tylko dobiło do 193 (95%), ale widać, że był za szybki o 2 sekundy no i pierwszy - dopiero się porządnie rozgrzałem. W tych zamykanych blisko 3:40 było 189, 191, 188, 187. Takie tętno, jeśli patrząc by tylko na kalkulatory, to okolice T8. Ciekawe, może trzeba by 27. października pobiec 5k, akurat mam taki bieg blisko. :)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11.10.2018

Dzień po interwałach chciałem pobiec BSa, ale takiego żwawszego. Oczywiście hebelek na klatce i tak sobie biegłem z założeniem, że ma mi zegar piknąć jak przekroczę 80%. Jak teraz patrzę na lapy z tego biegu, to jestem w szoku. Megaaaaa równo mi to wychodziło - 5 i 6 kilometr dokładnie po 4:45,9, 7 i 8 kilometr 4:43,5 i 4:43,2, 9 i 10 km oba po 4:42,4. Co do dziesiątej części sekundy.
  • BS 10,01 km / 47:59 / śr. tempo 4:48/km / śr. tętno 161 bpm (79%)
13.10.2018

Ładnie wpasowałem trening w plan soboty. Raczej tego dnia nie miałem możliwości obsuwki, musiało wszystko zagrać co do minuty. :bum: Udało się wykonać kolejny trening wytrzymałości tempowej, tzn. podstawowe pod dychę 3x2km. Trochę żałuję, że nie zrobiłem 4x2 bo już by można było, ale trudno. Każde powtórzenie bez problemów, spokojnie. Oddech miarowy 2x2, bez wielkiego zmęczenia.

Pogoda na treningu dobra, trochę lampa z nieba, ale jednocześnie nie za gorąco i lekki, nieprzeszkadzający wiaterek. Może nawet pomocny, bo tak nie grzało.
  • BS 3,51 km / 21:22 rozgrzewka
    • WT 1. 2,00 km / 7:35,2 / śr. tempo 3:48/km
      4:00 przerwa
      WT 2. 2,00 km / 7:36,1 / śr. tempo 3:48/km
      4:00 przerwa
      WT 3. 2,00 km / 7:38,1 / śr. tempo 3:49/km
      4:00 przerwa
    BS 3,17 km / 17:03 schłodzenie
14.10.2018

I dzień po akcencie luźniutkie rozbieganko w terenie. Również założyłem pulsometr, ale widzę, że trzeba już go było uprać, trochę podciągnąć a może i baterię wymienić. Wykres tętna mocno "zębaty" a raczej tak nie było. Wystarczyło np. poprawić pasek i tętno z 84% spadało zaraz do 68-70%. No ogólnie wiem, że było leciutko ale nie do końca mam przekonanie jakie tam tętno było. Mniejsza.

Pogoda fajna, wychodziłem to było koło 11-12 stopni no i bezchmurne niebo. Nawet przez chwilę myślałem, że za luźno się ubrałem. Ale później, jak już się rozgrzałem, to było ok.
  • BS 15,01 km / 1:19:34 / śr. tempo 5:18/km

PS. Wpadł mi do głowy trochę szalony pomysł, żeby "wyczynowy" sezon zakończyć 11. listopada a na urodziny (nieco ponad 2 tygodnie później) strzelić sobie własny, prywatny maraton. Taki wyliczony na mapach google, dla frajdy (jeśli tak to można nazwać), nie na wyśrubowany wynik - czyli coś około 3:25-3:30. Tutaj problemem dla mnie może być tylko zmęczenie mięśniowe. Ale po tym mógłbym bez żalu odpocząć sobie nawet tydzień. Dłuższego roztrenowania nie planuję, bo nie potrzebuję. Fizycznie jak na razie jest świetnie, biegam po 50 km w tygodniu i za specjalnie nie mam problemów z regeneracją a przynajmniej nie czuję, żeby zmęczenie się kumulowało.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.10.2018

Spokojny BS. Krótki, bo kiepsko mi było na żołądku i mimo zaplanowanych jeszcze około 2 kilometrów zdecydowałem skrócić.
  • BS 9,01 km / 47:09 / śr. tempo 5:14/km / śr. tętno 151 bpm (74%)
17.10.2018

Modyfikacja treningu interwałowego - dużo krótkich powtórzeń ze stosunkowo krótką przerwą. Po wykonaniu treningu widzę - za wolno, za mało. Biegałem 15x400 metrów w założeniu po 1:28 i na przerwie 100 metrów (50 metrów marsz, 50 trucht - wychodziło około 53-55 sekund). Powinienem raczej zrobić 20 powtórzeń, może 1-2 sekundy szybciej (ewentualnie tak samo) i przerwa około 45 sekund. Wydaje mi się, że w układzie w jakim to zrobiłem bardzo mało popracowałem w granicach VO2max - szkoda, że nie założyłem pulsometru, bo wtedy bym widział jak tętno spadało na przerwach.
Powtórzenia tak czy owak wychodziły ciut szybciej, tylko pierwsze jakoś nadzwyczajnie wolno - 1:30. Reszta od 1:26,1 do 1:28,6 (tylko 2 powtórzenia ponad 1:27,9, reszta niżej).
Dzień po czuję się obolały po tym treningu - bardziej mnie takie 400 metrów męczy mięśniowo niż kilometrówki czy dwójki. Łydki jakieś pospinane, w ogóle taki ból w człowieku. Liczę na kompensację jutro, bo chcę zrobić 30-35' tempo run.
  • BS 2,67 km / 16:52 rozgrzewka
    • Interwały 15x400m/p. 100m / ~1'27"/55" / 36:33
    BS 2,20 km / 12:13 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20.10.2018

Początkowo ten trening miał być wczoraj, ale tak cholernie kiepsko się czułem po tych krótkich interwałach, że zdecydowałem przenieść to na sobotę. No naprawdę, jakiś taki obolały, wręcz zdziadziały się czułem. Wczoraj trochę porolowałem się, żeby rozbić mięśnie i dzisiaj rzeczywiście było o niebo lepiej.
Oczywiście gdyby w planie był jakiś BS to pewnie bym nie przenosił, ale założyłem dzisiaj pobiec tempo run. To nie jest trening, który można zrobić na zmęczonych nogach. Dawno biegałem taki trening, jakoś koło czerwca-lipca ostatnio. Dzisiaj fajnie weszło, może ciut za wysokie tętno w stosunku do tempa ale nie ma jakiejś tragedii. W założeniach miało być w przedziale 4:02-4:08 i jako cel 4:04-4:05. Długo było w tych widełkach ale jakoś w końcówce tempo spadło najpierw na 4:06 i na ostatnich 200 metrach na 4:07. Te 2 sekundy ze średniego jednak powinny zjechać, ciut to było za wolno.
Odczucia - ciężko ale wykonalnie. Czy pobiegłbym tak jeszcze 25 minut do pełnej godziny? Pewnie tak - końcówka nie była jakaś "wleczona". Na wykresie tętna widać, że jak po około 8 minutach wbiłem się na tętno około 89% tak i praktycznie do końca treningu trzymało się w granicach +-2 uderzenia - to cieszy, bo nie było dryfu tętna mimo trzymania w miarę równego tempa (na endo widzę, że kilometry szły każdy +- 2 sekundy od średniego, najwolniejszy 4:10.
  • BS 2,39 km / 13:30 rozgrzewka
    • Tempo run 8,5 km / 35:00 / śr. tempo 4:07/km / śr. tętno 182 bpm (89%)
    BS 2,14 km / 14:02 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.10.2018

Długie wybieganie. Bez czegokolwiek nadzwyczajnego, ot wolno z "kagańcem". Kiepsko z rana mi się biega - jestem pewien, że jakbym to biegał około 18-19 to bym miał tempo o jakieś 10 sekund na kilometr lepsze.
  • BS 20,20 km / 1:47:14 / śr. tempo 5:18/km / śr. tętno 155 bpm (76%)
Później niestety dowiedziałem się, że zmarł mój dziadek... Chorował, raczej nikt się nie spodziewał cudu, ale mimo wszystko rozwaliło mnie to psychicznie...

Poniedziałek bez biegania, wtorek bez biegania bo był pogrzeb, środa bez biegania bo ... nie wiem. Pogoda kiepska, można było się pomordować ale zdecydowałem że tylko porobię yacoolowe dygnięcia (5x25+5x50).

25.10.2018

Jako że wypadło kilka dni, trochę się plan pozmieniał. W sobotę zawody a raczej mocny trening na nich. Wiedziałem, że do zrobienia mam akcent wytrzymałościowy - początkowo rozpisałem sobie tempo run, ale już dzisiaj za blisko tych zawodów. Tak jak pisałem - traktuje je treningowo w 100%, ale nawet przed treningiem nie chcę robić 2 dni wcześniej biegu tempowego, który będę czuł do niedzieli. Stąd zamiast biegu tempowego wpadł bieg w II zakresie, ale nie 8-9 km, a ciut więcej. Wyszło 11 km akcentu + rozgrzewka i schłodzenie w sumie dały 15 km.
Tak średnio mi się to biegło. Teoretycznie powinienem czuć petardę po tylu dniach odpoczynku, ale coś raczej jej nie czułem. Może trochę za dużo dygnięć wczoraj? Nie wiem. Strasznie źle też nie było, ale...
  • BS 3,00 km / 16:02 rozgrzewka
    • BC2 11,00 km / 49:36 / śr. tempo 4:30/km / śr. tętno 179 bpm (87%)
    BS 1,07 km / 6:41 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.10.2018

3. Nocny bieg na lotnisku - Biała Podlaska. Żaden trening nie da Ci tyle, co zawody - nawet pobiegnięte najgorzej. Ja na szczęście jestem bardzo zadowolony z tego biegu. Co prawda życiówki - przez moją głupotę, bo nic innego - nie zrobiłem, ale sam bieg pokazał, że jestem na dobrej drodze.
Trochę zmaściłem godziny przed zawodami. Zabrałem się za grabienie liści i takim sposobem nastukałem 14000 kroków do 15. :bum: Trochę odczuwałem to na starcie, ale nie było tragedii. Takie życie amatora - wolna (i pogodna) sobota to skarb, który trzeba wykorzystać. Rano lekkie śniadanie, koło 13 zjadłem 3 naleśniki i tyle. Po raz kolejny potwierdzam - naleśniki meeeega mi się sprawdzają przed zawodami wieczornymi.
Do Białej zajechałem na 16:40, mogłem przynajmniej w spokoju zaparkować blisko mety, odebrać pakiet. Start był o 18:30 a więc po ogarnięciu spraw zostało 1:30. Nawet za bardzo się nie dłużyło, szybko doleciało do 17:50 i zacząłem się rozgrzewać. Temperatura 9-10 stopni i to chyba było większym problemem, bo ubrałem się jak na zimę. Zrobiłem 2,5 km truchtu i do samochodu biegiem zrzucać z siebie połowę rzeczy (termo, koszulka, kurtka, dresy, spodenki pod spodem) - została koszulka, kurtka, spodenki. Jeszcze trochę ćwiczeń i 18:25 stanąłem na starcie.

I sam bieg... Powiem szczerze, że trochę zgłupiałem. Starałem się biec po 3:40, ale biegło się luźniutko. I ... bałem się przyspieszyć. Bałem się, że jak docisnę, to zaraz mnie zetnie i tyle będzie biegu. Wiedziałem, że początek to może być złudny. No nic, biegliśmy tak gdzieś grupką 7 osób, przed nami grupa 5-6 zawodników. Jako że to była noc, to tak naprawdę nic nie było wiadome jak sytuacja wygląda.
I tak: 1 km 3:38, 2 km 3:41 - i to jest zabawne, bo trzeba było tu te 3 sekundy urwać, po biegu wiem, że to było możliwe spokojnie. 3 km - 3:44 - zaczęliśmy 2. okrążenie i tam pierwsza prosta była pod wiatr - lekki, ale odczuwalny. Tylko że najgorsze jest to, że nie on mi przeszkadzał - przeszkadzała mi świadomość jego obecności. Zwolniłem ... bo się bałem, że nie dam rady, że wiatr będzie przeszkodą. :wrr: Cały czas biegło mi się stosunkowo luźno, pamiętam różne biegi na 5 km, to już tu zaczynałem kaleczyć. 4 km - 3:40, 5 km - 3:41 i doliczone przez Garmina 90 metrów w 15 sekund. Czas na mecie: 18:39 - sekunda od życiówki. OK, tak naprawdę to tu nie było atestu, ale z tego co koledzy mierzyli, to wychodziło między 5,0 a 5,1. Zmęczenie? Może 2 minuty i praktycznie wszystko odeszło.
Tej sekundy nie przeżywam, bo dużo większe zadowolenie dało mi to, że ten bieg był w pełni kontrolowany. Że to nie było takie wyrwane sub 19, tylko wręcz treningowy bieg. Wiadomo, intensywność była, ale nie taka, żeby trzeba było walczyć o utrzymanie tempa. No i nauka... Gdybym się odważył jednak pójść do porzygu, albo chociaż prawie :bum: to bym miał szansę powalczyć z 3 zawodnikami - myślę, że spokojnie samą koncentracją i odwagą co najmniej 10 sekund było do urwania. Już jednak na tych tempach granica dobrze/źle jest bardzo cienka i można łatwo przesadzić.
Do dyszki zostają 2 tygodnie, do zrobienia jeszcze 2 akcenty w przyszłym tygodniu i luzowanie. Polecam 5 km właśnie na 2 tygodnie przed dyszką, bo może to być fajnym wyznacznikiem i jednocześnie treningiem. Na treningu nigdy bym się nie zmusił pobiec 5 km po 3:40.
  • Zawody 3. Nocny bieg na lotnisku / 5 km / 18:39 / 12. Open
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ostatni tydzień mocny. Czy dał pozytywne spojrzenie na zawody? Hmm, chyba mniej niż poprzedni.

30.10.2018

Poniedziałek wolny, we wtorek BS z przebieżkami po 22" w trakcie. Taki ciąg - 15' BSa, 15 x 22"/1'30" przerwy i BS do końca.
  • BS + R / 9,82 km / 51:07 / śr. tempo 5:12/km
31.10.2018

Akcent - 6x1km. Tempo na interwałach tradycyjnie po 3:40/km. Lekko nie było, ale domknięte bez porzygu. Hmm oczekiwałbym jednak nieco niższej intensywności, ale... Jak zerknąłem na rozpiskę planu, to tylko jeden akcent zrobiłem dzień po BSie. Zazwyczaj było odwrotnie - akcent i dzień później BS. Do tego tematu jeszcze wrócę w opisie niedzielnego treningu.
  • BS 2,72 km / 18:34 rozgrzewka
    • I 1. 1,00 km / 3:40,7
      3:00 przerwa
      I 2. 1,00 km / 3:40,6
      3:00 przerwa
      I 3. 1,00 km / 3:41,2
      3:00 przerwa
      I 4. 1,00 km / 3:40,3
      3:00 przerwa
      I 5. 1,00 km / 3:38,2
      3:00 przerwa
      I 6. 1,00 km / 3:39,6
      3:00 przerwa
    BS 2,54 km / 13:48
03.11.2018

Znow zrobiłem ten sam układ, tzn. BS i następnego dnia akcent. BS wyszedł spokojnie ale i wolno.
  • BS 9,78 km / 51:28 / śr. tempo 5:16/km / śr. tętno 151 bpm (74%)
04.11.2018

Ostatni trening WT w tym cyklu. I, kurczątko, nie poszło nazbyt lekko. Powiedziałbym nawet, że niepokojąco ciężko. Próbuję przeanalizować co mogło mieć wpływ i widzę takie możliwe przyczyny:
1) BS przed akcentem - zrobiłem go o 16, akcent o 11. Może krótka przerwa.
2) Mało wczoraj podjadłem. Śniadanie o 8, o 15 dopiero talerz zupy + kanapka i wieczorem piwo, trochę słodyczy i paczka czipsów.
3) Odnosząc się jeszcze do (1) - przez cały plan, tylko raz zrobiłem układ BS -> akcent dzień po dniu. Może zwyczajnie nie działa na mnie żadne rozruszanie a powinienem być na odpoczynku.
Albo prawidłowa jest któraś z tych opcji, albo będzie licho w niedzielę, bo było ciężko. :bum:

No dobra, wracając do treningu. Zrobiłem wszystko niemalże jak symulację zawodów - wstałem po 8, zjadłem śniadanie jak przed zawodami, ubrałem strój startowy, dresy i bluzę na rozgrzewkę (którą zrobiłem jak przed zawodami). Dodatkowe ciuchy zostawiłem po rozgrzewce w bezpiecznym miejscu i zacząłem trening.
O ile 1. i 2. powtórzenie weszło tak, że nie ma o czym pisać, to na 3. zaczęły się schody. Po zeszłotygodniowych zawodach spodziewałem się nieco niższej intensywności, wręcz odczuwania dużego luzu. No nie powiem, druga połówka tego treningu już nie była taka "luźna". Wydaje mi się, że te zawody wychodziły luźniej - stąd też moje przypuszczenie o koniecznym dniu wolnym przed zawodami czy akcentem.
Koniec końców zrobiłem wszystko w zakładanym tempie, ale już końcówka 4. powtórzenia to była walka z głową.
  • BS 3,38 km / 23:13 rozgrzewka
    • WT 1. 2,00 km / 7:39,3 / śr. tempo 3:50/km
      4:00 przerwa
      WT 2. 2,00 km / 7:40,0 / śr. tempo 3:50/km
      4:00 przerwa
      WT 3. 2,00 km / 7:40,2 / śr. tempo 3:50/km
      4:00 przerwa
      WT 4. 2,00 km / 7:41,8 / śr. tempo 3:51/km
      4:00 przerwa
    BS 3,31 km / 19:44 schłodzenie
Trochę mnie ten "konieczny" dzień wolny martwi, bo zgodziłem się wziąć udział w sztafecie 100 km na 100-lecie Niepodległości w swojej okolicy. Czeka mnie 3 km, teoretycznie nie powinno to być problemem, ale jak teraz patrzę na akcenty w ostatnim tygodniu, to wolałbym jednak odpocząć. No ale już się zgodziłem...
Druga sprawa - większość serwisów z pogodą zapowiada na 11.11 wietrzną aurę. !@#$%, ja pisałem że pewnie będzie pizgać i króliczka dalej będę gonił. :bum: No ale - 7 dni to kupa czasu, może się jeszcze pozmieniać.
ODPOWIEDZ