b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.05.2017

No dobra, zaczynamy ludzkie treningi. "Nie ma opier***ania się" jak to mówił Hardkorowy Koksu. Tydzień treningowy zaczynamy od treningu siły biegowej - nie takie typowe podbiegi góra, zejście, góra tylko - powiedzmy - bieg zmienny - podbieg krótki stromy, dobieg, podbieg długi, dobieg - takie kółko ok 1,6 km. Miało tego być 5 sztuk (10 podbiegów), ale pomyliłem się - zrobiłem jedną serię więcej. Dobiegi starałem się biegać luźno, spokojnie, ale bez truchtania. Wychodziło między 5:00 a 4:40. Na podbiegach mocna praca, starałem się pilnować techniki, ale czy to mi wychodzi dobrze... Może uda mi się z narzeczoną ustawić tak, żeby nagrała to do analizy.

Obrazek

Wziąłem ze sobą wodę - dobrze zrobiłem. Szybko zrobiło się sucho w gardle, ale wystarczyło przepłukać usta i łyknąć ciut wody i było ok. Wziąłem pełną 1,5-litrową butelkę, wypiłem może ze 250-300 ml. Ale bez tego byłoby dużo ciężej.

  • BS 2,03 / czas 11:07 / śr. tempo 5:29/km
    • 1) 7:34 / 1,63 km / śr. tempo 4:38/km
      2) 7:32 / 1,63 km / śr. tempo 4:38/km
      3) 7:28 / 1,60 km / śr. tempo 4:40/km
      4) 7:34 / 1,60 km / śr. tempo 4:45/km
      5) 7:32 / 1,58 km / śr. tempo 4:46/km
      6) 3:42 / 0,81 km / śr. tempo 4:35/km

    BS 1,52 km / czas 8:19 / śr. tempo 5:28/km

    Łącznie 12,44 km / czas 1:00:51
(6. lap jest krótszy, bo nie robiłem kolejnego dobiegu)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.05.2017

Dzisiaj w planie typowo polski akcent po sile biegowej - drugi zakres. :hej: Powiem od razu, że po jego zakończeniu jestem w dużym szoku. Wybiegając lekko, tak naprawdę lekko, czułem zmęczenie mięśni po wczoraj, ale po około 500 metrach nic już z tego odczucia nie pozostało. Noga kręciła się lekko i przyjemnie. Założyłem pulsometr - tak z ciekawości - a widełki tempa ustaliłem na 4:40-4:30.

I w tym miejscu mogę napisać, że chyba wskoczyłem na wyższy poziom. Albo mam awarię zegarka :bum:

Rozgrzewka to jakieś 2 km + 3 przebieżki i między przebieżkami 100-200 metrów truchciku. Wyszło 2,7 km. Ok. Zaczynamy akcent. Noga kręci, muszę się hamować a tętno nie przekracza 170 uderzeń czyli jakichś 82%. W tym momencie zacząłem kontrolować zegarek ze słupkami drogowymi, bo myślałem że zdurniał a ja biegnę tak naprawdę dużo wolniej niż mi pokazuje. Okazuje się, że zgadza się mniej więcej ze słupkami - na kilometrze było może 10-15 metrów różnicy.
Większość czasu spędziłem gdzieś w okolicach 167 bpm, dopiero na końcu, mając podbieg skoczyło do "szalonych" 176 (czyli 85%). Sprawdziłem - ostatni ciągły w drugim zakresie (wtedy to było tempo 4:23 i bardziej to takie danielsowskie tempo run) biegałem w kwietniu i średnie tętno wyszło 176. Dzisiaj tempo 4:29 ale tętno to tylko 167. Nawet gdybym biegał to na samopoczucie to czułem się jak na szybkim rozbieganiu. Ok, w drugim zakresie, ale komfortowo. Dla mnie szok.
  • BS 2,77 km rozgrzewka
    • BC2 7,00 km / czas 31:20 / śr. tempo 4:29 / śr. tętno 167 bpm (81%)
    BS 2,80 km schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25.05.2017

Wpis będzie krótki, bo i specjalnie nie ma się nad czym rozwodzić. "Midlong" czyli ni to krótkie ni to długie. Na koniec 4 dynamiczne przebieżki. Umyślnie nie biegłem tego BSa w okolicach 5:00/km, zwolniłem do 5:20 - byłem po dwóch dniach akcentowych. No i fajnie. :) Dzisiaj zapewne zrobię bez biegania trochę ćwiczeń (marsz z wysoko unoszonymi kolanami itp.) i core, a jutro (wyjątkowo nie w niedzielę - komunia) coś długiego. 18-20 km.
  • BS 13,75 km / czas 1:12:45 / śr. tempo 5:17/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.05.2017

Long. Wyjątkowo nie w niedzielę, tylko w sobotę. Planowałem między 18 a 20 km, ale trasa, którą wyjątkowo lubię ma 21,25 km i właśnie ją wybrałem. Taki półmaraton na treningu. Z ciekawości leciałem z zegarkiem i dodatkowo z telefonem z włączonym Endo. Wnioski - dystans pokrywa się niemalże idealnie (zegarek chyba 21,22 pokazał, Endo 21,25), ale międzyczasy totalnie z d... Wg GPSu biegłem np. kilometr po 4:58 by następny wlec się 5:27. A wg zegarka oba po 5:12. Albo np. Endo pika kilometr, gdy na zegarku jest 12,02 (niemalże w punkt), następny lap to na zegarku już 13,07, kolejny 14,01. Zabawne.
  • Long 21,25 / czas 1:50:07 / śr. tempo 5:11/km
Pozytyw z tego tygodnia - nareszcie wróciłem do kilometrażu powyżej 50 km. Wyszło dokładnie 60. Wykonałem 4,5 z 5 zaplanowanych treningów. To 0,5 jest dlatego, że przed longiem powinien być BS i ćwiczenia (marsz z wysoko unoszonymi kolanami i tak dalej) - nie zrobiłem biegu, ale ćwiczenia zrobiłem.

Dziś poniedziałek, a ja czuję się wyjątkowo zmęczony po weekendzie... W sobotę nie odespałem - "dyżur" w pracy, w niedzielę tak samo - wyjazd na komunię. A ja jestem stworzenie, które lubi spać... Dzisiaj nie dość, że czuję się mega pełny to jeszcze niedospany. W ogóle ta komunia to jakaś dziwna - tylko się siedziało, jadło, ewentualnie trochę spacerowało a nogi to jak po wyprawie w góry...
Postaram się dzisiaj wcześniej położyć, bo nie pasuje mi kumulacja zmęczenia - jeszcze nie teraz. Nogi już wczoraj były chłodzone, więc jest przyzwoicie.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.05.2017

Wtorkowy trening to znów siła biegowa w wykonaniu crossowym. Czyli kółeczka z mocnym atakowaniem podbiegów. Tym razem dobiegi były trochę wolniejsze, czułem się deczko zmęczony - dlatego całe okrążenie wolniej niż tydzień temu. Pewnie ten kiepski (w kwestii regeneracji) weekend miał tu coś do powiedzenia. Dzisiaj (dzień po treningu) czuję mocno zmęczone nogi, szczególnie rano. Założyłem pulsometr - tak z ciekawości.

Dzisiaj nie wiem jeszcze jaki trening wykonać, teoretycznie powinien być drugi zakres ale wieje przeokrutnie i nie bardzo mam chęć na mordownię. Obecnie najbliżej mi do minutówek.


Czas / Dystans / Czas odc / Dł. odc / Tempo odc / Początkowy puls / Końcowy Puls / Maks. Puls / Śr. puls
0:11:42 / 2,00 / 11:42 / 2,00 / 5:52 / 76 (37%) / 111 (54%) / 156 (76%) / 143 (70%)
0:19:34 / 3,65 / 7:51 / 1,65 / 4:46 / 111 (54%) / 155 (76%) / 182 (89%) / 161 (78%)
0:27:23 / 5,30 / 7:49 / 1,65 / 4:44 / 155 (76%) / 156 (76%) / 184 (90%) / 166 (81%)
0:35:21 / 6,94 / 7:57 / 1,65 / 4:50 / 156 (76%) / 157 (77%) / 182 (89%) / 165 (81%)
0:43:18 / 8,56 / 7:56 / 1,62 / 4:55 / 157 (77%) / 156 (76%) / 182 (89%) / 161 (79%)
0:51:12 / 10,16 / 7:53 / 1,60 / 4:57 / 156 (76%) / 153 (75%) / 182 (89%) / 161 (78%)
0:55:19 / 11,03 / 4:07 / 0,88 / 4:43 / 153 (75%) / 154 (75%) / 181 (88%) / 166 (81%)
1:04:56 / 12,55 / 9:36 / 1,52 / 6:19 / 154 (75%) / 142 (69%) / 154 (75%) / 132 (64%)

PS. Wybaczcie za nieczytelność tej "tabeli". Lenia mam, żeby to ładnie zedytować. :P
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

31.05.2017

A jednak ciągły. Wybiegłem z zamiarem wykonania 15 x 1'/p. 1' ale okazało się, że wieczorem wiatr już zelżał. Zelżał na tyle, że nie było problemu wykonać to co jest w planie - czyli ciągły w II zakresie. Ponownie utrzymywałem się w widełkach 4:30-4:40 i było to dość komfortowe tempo. Śmieszna sytuacja - mijałem patrol drogówki i mnie zmierzyli. :bum: Mijając policjantów usłyszałem "między 13 a 14 na godzinę". No zgadzało się. Zrobili mi dzień. :hahaha:
W sobotę zawody - wieczorna dyszka. Pogoda zapowiada się idealna, ale trasa nie jest prosta. Mocno pofalowana - takie mniejsze pagórki, ale widoczne. Do tego jeden mocny i długi podbieg. Ale za to na 4 km i sam finisz (pewnie ciut ponad kilometr) - z górki. Już od jutra luzuję - będzie tylko lekki rozruch w piątek + przebieżki. Nie nastawiam się jakoś specjalnie na wynik. Gdzieś tam majaczy się te 40 minut, ale mam świadomość, że może być ciężko na takiej trasie.
  • BS 2,73 km / czas 15:14 rozgrzewka
    BC2 8,00 km / czas 35:59 / śr. tempo 4:30/km
    BS 2,57 km / czas 15:04 schłodzenie
Maj kończę całkiem przyzwoicie - 227 km / 19h:07m:34s
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oszukali mnie kurna. Teoretycznie atest.
40:07
Na tabliczce 9 km zegarek pokazywał 9,06 km i czas 35:28. 4:31 żeby przebiec kilometr. I na pewno tyle nie biegłem, na stadionie leciałem już 3:30... Na mecie za to pokazał 10,33 km i 40:07. Nie wiem czy żużlowy stadion może być uwzględniony do atestu. Takie wtf :niewiem: :niewiem:

A z pozytywnych rzeczy to wygrałem kategorię (nominalnie 3. miejsce, ale nagrody się nie dublowały, więc wygrałem. :D Jutro szczegóły.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

03.06.2017

VI Siemiatycka Wieczorna Dycha
Jedne z niewielu (chociaż jak przeglądam kalendarz, to zaczynają organizatorzy iść w ten schemat) zawodów, które odbywają się wieczorem a nie w południe. Rano jajecznica, koło 14 trzy naleśniki z dżemem i koło 16 mała kawa. Ten schemat sprawdził się w 100%. Nie czułem się ani głodny, ani przesadnie napchany.
Przechodząc już do samych zawodów - sporo znajomych, fajna atmosfera i jednocześnie świadomość trudności trasy. Temperatura - jedni mówili, że ciepło a ja sobie od wczoraj wmówiłem, że idealna temperatura i naprawdę, nie miało to dla mnie tym razem znaczenia.
Startowałem bez spiny na połamanie 40 minut, wiedziałem że chcę pobiec to mocno, bez odpuszczania. Wiedziałem, że nawet jak mnie pierwsza piątka skudła (od znacznika 5 km zaczyna się ~600-metrowy podbieg) to na tymże podbiegu nie stanę! Choćbym miał zwolnić do 5:00 to nie stanę.
Zacząłem mocno - 3:47, 3:50, 3:54, 3:47 - piątka padła w 19:07. Na podbiegu zwolniłem - umyślnie, z pełną kontrolą. Migało tam 4:15, chwilami wracałem do 4:00 - ten kilometr zrobiony w 4:07. Zazwyczaj w tym momencie u mnie zaczynał się ostry kryzys. Nie tym razem. Rzeczywiście po podbiegu ciężko mi było wejść na tempo poniżej 4:00 ale zwyczajnie powiedziałem sobie "Michał, przyspiesz kurna" i nogi na nowo zaczęły się kręcić. Co prawda tylko w bliskiej okolicy 4:00 (3:59 i 4:03), ale było ok. Na tabliczce 7 km widziałem że mam 27:XX i już wtedy wiedziałem, że nawet jak pobiegnę po 4:00 wszystkie pozostałe to będzie dobrze. Na tabliczce 9 km czas był 35:28.
I tu dochodzimy do kwintesencji mojego biegu - tabliczki. Zegarek na 7 km pokazywał 7,05, na 9 km 9,06. No niby fajnie, błąd marginalny. A na mecie - 10,33. Zabrakło 8 sekund, żeby w końcu się uporać z granicą 40 minut. Czas 40:07. Zegarek 10 km strzelił w 38:58. Wszystkim po GPSie pokazywał jednak w miarę dobry dystans, do tego atest jest. No mój błąd. Tak jak pisałem w komentarzach pisałem - było sporo przebiegania z lewej do prawej strony i zazwyczaj robiło się to na ukos, może tu trochę metrów doszło a atest szedł po najkrótszej...
Dobiegłem na 14. pozycji open, 3. miejsce w kategorii M20. Wygrał mało znany zawodnik w Polsce - Siergiej Okseniuk. :hejhej: Dzięki temu, że nagrody się nie dublowały - stanąłem na najwyższym stopniu podium w swojej kategorii. Fajnie. :)

PS. Po wypłacie kupuję Garmina. :bum:

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04.06.2017

Zastosowałem jeden z teoretycznie bardziej eksploatujących treningów jaki jest dostępny "w palecie" metod treningowych - wybieganie po zawodach. Ambitnie wymyśliłem trasę około 19 km, narzeczoną posadziłem na rower jako poganiacza i support w jednym. Litr wody, bo temperatura była raczej plażowa - 25'C w cieniu.

Pierwszy raz to stosowałem, zazwyczaj po sobotnich zawodach w niedzielę to maksymalnie krótki, jakiś 8 km beesik albo i nic. Trochę miałem obawy, że dobije mnie kombo - zawody wieczorem, trening w południe i wysoka temperatura. Okazało się, że nie było tragedii. Ok, skróciłem z 19 do 16 km ale problemem była temperatura a nie wyczerpanie zapasów energii. Litr wody to było jednak dla mnie za mało.

Teraz będzie dla mnie dość problematyczny tydzień - druga zmiana, do tego cały weekend zajęty na wyjazd na wesele na drugi koniec Polski. Dodatkowo muszę jutro i w środę rano jechać wykonać badania do OSP a jak to u lekarzy bywa - wiadomo. Nie bardzo wiem jak uda mi się tu wpleść treningi.
  • BS 16,02 km / 1:23:55 / śr. tempo 5:14/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

06.06.2017
07.06.2017

Nie będzie w tym wpisie wiele pisania - wtorek i środa to mało ciekawe BSy. Środowy z elementami siły biegowej - jedynie to warte opisania.

Wtorek
BS 10,3 km / czas ~51 minut (piszę z pamięci)

Środa
BS 6,5 km / ~32 minut + 5 x 60m marsz z wysoko unoszonymi kolanami + 5 x 60m dynamiczny marsz z wysoko unoszonymi kolanami + ćwiczenia na nogi

Jutro w planie ciągły w drugim zakresie. 10-11 km. A potem chyba 3 dni bez biegania - piątek wyjazd 600 km, sobota wesele (chyba że ogarnę się z rana i jakiś BS), niedziela poprawiny i powrót.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

08.06.2017

Na szybko uzupełnienie dzienniczka treningowego. :) Tak jak pisałem w poprzednim poście - zrobiłem BC2. Powiem tak - tempo około i nieco poniżej 4:30 jest dla mnie przyjemne, ale gdybym przyspieszył do ~4:15 (czyli ciut około tempo "wymarzonego" HM) to musiałbym włożyć trochę wysiłku. Jednym słowem - to chyba optymalnie dobrane tempo II zakresu.
Niestety, już w czwartek koło południa czułem się "trefny". Jakby miała mnie brać jakaś choroba. Ze względu na wyjazd związany z weselem kuzyna - kuracja gripexem i jakoś przeszło. Tętno było podniesione o około 8-10 uderzeń. Warunki pomiaru co prawda nie były "laboratoryjne". W piątek nadal słabe samopoczucie, z 500 km podróży przespałem około połowy. Do tego leki tak czy owak. Noc z piątku na sobotę to zjazd. Dreszcze, poty, myślę że spora gorączka. Trochę nerwy, czy całego wesela nie spędzę w łóżku. Nie, w sobotę rano czułem się już nieźle. Nie w 100% zdrowy, bo zaczęło mnie drapać w gardle, ale było względnie dobrze. No ale dzisiaj jednak poszedłem do lekarza, bo gardło nie odpuszcza. I antybiotyk, bo lekko "zabielone" migdałki. I chyba nawet przejdę tę kurację, bo mam problem żeby coś zjeść. :/
Wiem, że to może durne, ale jakieś doświadczenia w stosowaniu najpopularniejszych antybiotyków? Amotaks, Augmentin, Duomox (to ta sama grupa) - teoretycznie powinienem odpuścić treningi, ale... Po pierwsze - gorączki nie ma, po drugie to wiadomo, my biegacze nie do końca mamy sprawne rozumki, szczególnie jak w grę wchodzi tydzień bez biegania.

Jeszcze co do wesela - masakra dla nóg. :bum: Biegania w ciągu tych trzech dni nie było, ale można to chyba uznać za jebitny trening siły. Ja na żadnym crossie, na żadnych podbiegach ani na żadnych ćwiczeniach tak nie skatowałem czwórek i łydek. :hahaha:

  • BS 1,94 km rozgrzewka
    BC2 11,03 km / czas 49:09 / śr. tempo 4:27
    BS 1,64 km schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cóż, nie biegam.

W poniedziałek zrobiłem lekki trening, rozbieganie. Nie czułem się źle, ogólnie jeśli miałbym po samopoczuciu decydować to wróciłbym do treningów. Cały czas doskwiera gardło a raczej język (i tylko - albo aż - to) - chyba mam uszkodzoną śluzówkę języka, przez co jedzenie, mówienie jest problemem. Przez to mało jem...

Wczoraj, tzn. w czwartek - rower. Pomyślałem, że jest to dużo mniejszym obciążeniem dla serca, a może nieco zastąpić trening biegowy. 42,5 km w równe 2h na niskim pulsie.

W niedzielę 25. czerwca teoretycznie zawody. Nie wiem czy w ogóle do nich podchodzić i ryzykować dalszy spadek odporności. Ostatnio jeden znajomy z okolicy wrócił do treningów i mam solidną konkurencję - niby dobry, motywujący czynnik. Chciałem tam walczyć o wygraną w powiecie, ale ten kolega od dzieciaka był "genetycznie przystosowany" do szybkiego biegania. Na dystansie HM bym z nim raczej wygrał, ale na dychę już nie tak łatwo. Na razie jestem o około minutę przed nim, ale u niego może być błyskawiczny skok do poziomu 38 minut albo i lepiej. Same zawody nie są dla mnie bardzo istotne, nie planowałem tam biec na życiówkę (trasa niełatwa, do tego zazwyczaj jest ciepło), a tutaj musiałbym ostro spiąć poślady co w połączeniu z antybiotykami i słabym żywieniem w tym tygodniu może mi nie wyjść na zdrowie.

Może w sobotę i niedzielę wyjdę na krótkie rozbiegania, też na niskim pulsie. Ot żeby wprowadzić serce na ciut wyższe obroty, żeby tam ładnie walczył organizm z infekcją. :bum:
A w poniedziałek podejmę decyzję - po pierwsze czy raz jeszcze udać się do lekarza w celu leczenia języka, a po drugie czy startować mocno w niedzielę. No bo jak ma być mocno, to trzeba będzie normalnie potrenować a nie człapać.

Coś mi te zdrowie ostatnio szwankuje. Kontuzje, a teraz infekcja i antybiotyk - ja jakieś 10 lat (a nawet może i dalej, bo już chyba w liceum byłem "anty" dla tego typu leczenia) nie brałem antybiotyku. :niewiem:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17.06.2017

Tak jak pisałem - krótkie, lekkie rozbiegania - przynajmniej w teorii. Praktycznie było mi ciężko, mięśnie jakby się zastały i ten trening był dla nich jeszcze lekkim szokiem. Oddechowo dobrze, mięśniowo ciężko. No ale musiałem odpokutować za 4 pełne dni bez biegania.

BS 8,29 km / czas 45:29 / śr. tempo 5:29/km

18.06.2017

Kolejne spokojne rozbieganie, trochę dłuższe i po lesie tym razem. Już ten trening był dla mnie dużo lepszy, nogi luźniejsze. Nawet po tempie widać - wczoraj nie mogłem się wkręcić na żadne tempo około 5:00/km, dzisiaj bywało, że trzeba było hamować.

BS 12,13 km / czas 1:01:57 / śr. tempo 5:06/km

19.06.2017

Haaaa a tu koniec optymizmu. :bum: Pomyślałem, że skoro nogi już jakby nie ołowiane, to trzeba by coś pobiegać szybciej. No więc BC2 wskoczyło na rozpis. Uo Jezu, jak żałuję. :D Wyszedłem na trening niemalże w samo południe (druga zmiana), na termometrze 25'C i wysoka wilgotność - a przynajmniej odczuwalnie wysoka. Moje najulubieńsze warunki. Przyspieszyłem do teoretycznego tempa BC2 a tętno mi wywaliło gdzieś w kosmos, koło 90% (jeszcze dokładnie nie wiem, nie zrzuciłem treningu i tak z pamięci piszę). Zrobiłem 30 sekund przerwy po 4 km. Tętno spadło tylko o kilka uderzeń i dosłownie od razu po przyspieszeniu znowu wyleciało w kosmos. Ok, zakończyłem akcent. Potruchtałem do domu. Gdyby nie było much (przebiegałem przez las), to bym przespacerował. Nogi jeszcze bardziej ołowiane niż w sobotę, wręcz ciągnąłem je za sobą. Szurałem. W domu najchętniej wziąłbym tylko zimny prysznic i poszedł spać, ale niestety - praca...
Po drodze zakupiłem dwie paczki krakersów i banany. Do tego dużo wody. Tak sobie uświadomiłem, że przecież przez anginę jadłem bardzo mało i praktycznie tylko bułeczkę z jakimś dżemem, bo nic nie przechodziło przez gardło. Do tego antybiotyk - coś musiał zostawić po sobie.
No nic, trzeba się zregenerować po chorobie w pierwszej kolejności. W tej sytuacji zawody w niedzielę nie będą na maksa. Postaram się 42-43 minuty zrobić. Martwi mnie start o 13, jakoś takie mam przeczucie że będzie koło 26-28 stopni... Wtedy i 43 minuty to będzie bardzo moooocny bieg.

edit:
Tak, do 90% tętno dodryfowało. Dla potomnych link do treningu, bardzo ładnie widać ten dryf - na 6 km 35 sekund postoju i na dalszym "truchcie" tętno hop ponad 90%.
https://www.endomondo.com/users/2983450 ... /947118182
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.06.2017

Po dzisiejszym treningu zupełnie inne odczucia - mimo, teoretycznie, pracy na wyższym tempie i tętnie. Ostatni półakcent przed zawodami, trzeba by się jakoś rozruszać a więc 4 x 1 km @ 3:55/km. Bez rzeźby na żadnym powtórzeniu. Myślę, że 6-7 spokojnie bym zrobił, może z małą "zadyszką" na końcu. Tętno dość wysokie, ale odczucia miałem zupełnie inne niż w poniedziałek. Sporo węgli wpadło od tamtego treningu - ziemniaki, makarony, krakersy i od razu inaczej. No i jem w końcu normalnie.
  • BS 2,48 km / czas 14:27 rozgrzewka
    • 1) WT 1 km / czas 3:54 / max tętno 186 bpm
      3:00 przerwa
      2) WT 1 km / czas 3:56 / max tętno 189 bpm
      3:00 przerwa
      3) WT 1 km / czas 3:55 / max tętno 189 bpm
      3:00 przerwa
      4) WT 1 km / czas 3:54 / max tętno 190 bpm
    BS 2,52 km / czas 15:09 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25.06.2017

Przybyłem, zobaczyłem, nie do końca zwyciężyłem, ale wróciłem zadowolony. :) Takim wstępem mogę rozpocząć krótką relację z 8. Krynica Vitamin Biegiem przez Platerów.
Już rano wiedziałem, że dzisiaj karty rozda pogoda. Temperatura należąca do takich, których się zwyczajnie boję. Już będąc na miejscu termometr wskazywał od 26 do 28 stopni w zależności od ilości chmur na niebie. Serce mówiło, żebym powalczył, ale rozum dobrze wiedział, że ten pomysł jest skazany na porażkę. Wczorajszy pomiar tętna spoczynkowego również pokazywał, że jeszcze nie jestem do końca gotowy na szybkie bieganie. Dzisiaj nie było o wiele lepiej.
Planem B na takie warunki było pobiegnięcie około 43 minut, z założeniem takim, że muszę stanąć na pudle w klasyfikacji powiatowej. I dokładnie tak wyszło. Patrząc z boku, mógłbym ględzić - słaby czas. Patrząc obiektywnie - pobiegłem na tyle, na ile mnie dzisiaj było stać. I na ile potrafię biegać w cieple.
Początek oczywiście za szybki, mimo ciągłej kontroli tempa i gadania sobie pod nosem "wolniej Michał, kurrrr wolniej". Tłum pociągnął. Na agrafce skontrolowałem gdzie konkurenci do pudła - jeden przede mną dość daleko, drugi za mną - wtedy jeszcze w bezpiecznej odległości, ale na 9 km zobaczyłem go całkiem blisko i mimo tego, że już bolało mnie z tego ciepła zmotywowałem się i dowiozłem 2. miejsce w powiecie. I cholera bardzo się cieszę, bo jeszcze tydzień temu to ja byłem jak dętka bez powietrza. A do tego wygrałem blender, a za pierwsze miejsce był czajnik :hahaha:
  • Zawody 10,00 km / czas 43:11 / śr. tempo 4:19
Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ