kkkrzysiek - Ah sh*t, here we go again

Moderator: infernal

kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No dzień dobry, trochę mnie nie było. Wiosna biegowo właściwie stracona z różnych powodów, o których nie chcę pisać. Jedyny sukces jest taki, że udało mi się zbudować objętość i bazę pod prawdziwe przygotowania do jesieni. Straciłem start w połówce w Lizbonie - nie było sensu startować, bo poza małą szansą (przy optymalnych warunkach) na minimalną życiówką musiałbym polecieć w sobotę i wrócić w niedzielę, co jeszcze zmniejszało prawdopodobieństwo udanego wyścigu. Może uda się wziąć udział w jakimś biegu w okresie ostatni tydzień maja - połowa czerwca, żeby zobaczyć gdzie dokładnie jestem.
Cel na jesień? Starty w październiku i listopadzie. W październiku chcę wrócić na tor w Poznaniu i poprawić wynik na 10 km, później wystartować w jakimś półmaratonie (Kościan byłby idealny, o ile się odbędzie), a jeśli nie, jakiś bieg niepodległości i kolejna próba poprawienia życiówki na 10 km.
Cel numer dwa? Osiągnięcie wagi startowej ok. 67 kg, co powinno pomóc mi biegać szybko.

Cały maj będę robił jeszcze bazę, wtedy zadecyduję, co będzie startem docelowym. Jeśli 10 km w październiku, zaczynam plan od początku czerwca, jeśli 10 km/HM w listopadzie, plan startuje od lipca. Jaki plan? Sprawdzona kombinacja 10 km/HM z Danielsa.

Czas? Będę próbował złamać 33'/10 km.
New Balance but biegowy
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Coraz bardziej przekonuję się do tego, żeby za start docelowy wybrać bieg listopadowy. A na razie siła i wprowadzanie wytrzymałości tempowej. Miałbym teraz czas, żeby zrobić kilka treningów tempowych, żeby organizm przyzwyczaił się do szybszego oddychania i byłaby już jakaś adaptacja do wyższej temperatury przed właściwymi akcentami.

10.05.2022
10x200 m podbieg

Podbiegi już jakiś czas wykonuję, wcześniej było 2 razy w tygodniu w sprawdzonej formie - od 100 do 400 m (wszystkie zmierzone kołem, więc długości dokładne). Generalnie starałem się robić raz krótsze i dynamiczniejsze powtórzenia, drugi raz coś dłuższego. Za to chyba za każdym razem łączna długość podbiegów to 2 km, różnica to długość odcinka, tempo i przerwa. Tym razem wymyśliłem 10 x 200 m. Przy czym ostatnie 50 m to już bardzo łagodny podbieg, ale tego dnia fajnie wiało w twarz, więc i tak było co robić.
Obrazek
Obrazek
Nogi odczuwały niedzielny bieg długi (27 km), ale na szczęście w poniedziałek było kilka przebieżek, dzięki czemu nie było betonu. Pierwsze 3 powtórzenia na luzie, oddech jeszcze spokojny, przerwa w założeniu miała trwać do 3x czas powtórzenia. Jak już wróciłem spokojnym truchtem do punktu startu, chwilę maszerowałem i jak byłem gotowy, zaczynałem kolejne powtórzenie. Dwa ostatnie odcinki trochę szybciej.
Trochę kombinowałem z krokiem, czasami wybijałem się bardziej do góry, czasami bardziej płasko. Takie wybicie mocniej do góry sprawiało, że czas lotu subiektywnie trwa dłużej, kadencja też wydaje się spadać, ale dłużej jak 100 m trudno to trzymać.


13.05.2022
3x1.6 km/1' przerwy (stadion)

Wybrałem się na stadion. Raczej spokojny dobieg ok. 3,5 km, później rozgrzewka dynamiczna, kilka ćwiczeń w miejscu, 3 przebieżki - ok. 60, 80, 100 m i można zaczynać. Nabieg ok. 80 z narastającą prędkością i wio:
Obrazek

3 tor, jak to zazwyczaj bywa na tym stadionie, więc trzy pełne okrążenia plus na czwartym minus 60 m. Trochę za szybko zacząłem pierwsze koło, stabilizacja tempa po ok. 250-300 m, ale po pierwszym kole nie skontrolowałem czasu. Na drugim patrzę, a tam ponad 3' i jestem lekko zdziwiony, bo powinno być raczej 2:50-53. Przyspieszać? Utrzymywać tempo? Intensywność mi się podoba, ale jednak delikatnie dociskam. Trzecie koło wciąż jestem wolniej niż zakładałem. Zostaje czwarte, tu już nie walczę szczególnie o nadrobienie sekund, widać z formą jest gorzej niż zakładałem. Lap. 5:45. Dawno tak wolno nie biegałem tego typu powtórzeń. :zmieszany: Zaraz, drugie koło na zegarku? No kurna, patrzyłem na czas całości, nie na czas okrążenia. Okazało się, że wręcz trochę przesadziłem. Minuta przerwy, głównie marsz. Trochę wody, bo było duszno i raczej ciężkie powietrze. Start drugiego powtórzenia - tu już przełączyłem na dobrą tarczę i kontrola była od początku. Równiej, mniej szarpania, raczej spokojnie. Trochę trzeba było omijać dzieciaki, bo niestety zajmowały tory od 3 do 8. Przerwa - chodzony i picie wody. Duchota straszna. Nie że gorąco, a powietrze jakieś trudne do oddychania. No nic, trzeba do tego się przyzwyczaić, bo w najbliższych miesiącach będzie tylko gorzej, byle do drugiej połowy września.
Trzecie powtórzenie to powtórka drugiego. Jest pik tętna do 164, ale to jakiś błąd pomiaru, bo tętno przez cały czas niemal równo, tylko gdzieś po 3 minutach zrobiło strzał ze 157 do 164.
Czwartego powtórzenia nie było. Po wszystkim oblałem się resztą wody, zabrałem swoje rzeczy i powrót do domu. I, jak zawsze po szybszym tempie zrobionym z rezerwą (dałbym radę zrobić jeszcze 1-2 powtórzenia, ale na to przyjdzie czas), na schłodzeniu ciężko mi zwolnić, tym bardziej, że jest prawie cały czas w dół.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

15.05.2022
BD

Chciałem zbliżyć się do 2 h biegu, ale to jest po prostu nudne. Doszedłem do 1:55 i nie wiem czy będę chciał jeszcze wydłużać czas, prędzej kolejne biegi będą krótsze. Jak ludzie wytrzymują regularne tuptanie i po 2-2:30 tydzień w tydzień?
Pierwsza połowa z wiatrem raczej korzystnym (składowa boczna i w plecy), po nawrotce odwrotnie - czyli bok i w twarz. Kiedy wiem, że ma już odczuwalnie wiać, najczęściej staram się dobierać trasę tak, żeby pierwsza połowa była pod wiatr, a powrót łatwiejszy. Tym razem celowo zrobiłem odwrotnie, bo chciałem trochę utrudnić. W takich warunkach lekko przyspieszyłem. Było całkiem dużo hopek po drodze, co w dłuższej perspektywie powinno oddać.



17.05.2022
5x400 m PDB

Wiało głównie z północy, więc podbieg wybrałem taki, żeby w górę było na południowy wschód. Pierwsze dwa kilometry dobiegu to rycie pod wiatr, później wiatr boczny i w końcu w plecy. Po dotarciu do wiaduktu chwila zastanowienia, co dokładnie chcę biegać. W grę wchodziła jakaś piramidka, np. 100/200/300/400/400/300/200/100 lub długie podbiegi. Po chwili stwierdziłem, że zdecyduję w trakcie pierwszego podbiegu, minąłem 100 m i było dobrze, 200 m, wciąż dobrze, więc nie było sensu kombinować i kontynuowałem do 400 m. W górę z wiatrem z boku, może minimalnie w plecy. Powrót w truchcie, później jeszcze chwila na dole na uspokojenie, tak do 3'. Łącznie pięć serii. Po ostatnim powtórzeniu stanąłem na kilka sekund, oparłem dłonie na kolanach, kawałek marszu i w końcu powrót biegiem do domu. Zauważyłem ostatnio, że oddech szybciej mi się uspokaja jak na przerwie truchtam, a nie maszeruję czy stoję. Inna kwestia to nogi - tutaj już nie widzę takiej przewagi truchtu nad marszem, przynajmniej po podbiegu. Ale w ogólnym rozrachunku trucht jest chyba lepszy, dlatego wydaje mi się, że moje podejście jest całkiem sensowne - najpierw trucht na uspokojenie i dokończenie przerwy w spokojnym marszu jak już jestem w okolicy startu kolejnego powtórzenia.

Obrazek

Podoba mi się, że na podbiegu trzymam dość równo moc do końca (trochę ponad 500 W), bez gaśnięcia z każdym kolejnym krokiem. I podobnie wyglądały wszystkie powtórzenia:
Obrazek

Była to 12. jednostka siły biegowej w ostatnich tygodniach, na razie starczy. Wciąż będzie coś wpadało, ale przez jakiś czas nie będę poświęcał całego treningu na siłę, prędzej będzie to mocniejsze pokonanie podbiegów na trasie, może żwawy kross.

Był to też test bojowy Skechers GoRun Speed Elite Hyper (dłuższej nazwy wymyślić się nie dało?). Na dobiegu miałem wrażenie, że jest twardo i trochę wątpiłem, że się polubimy, ale na szybkich odcinkach but pokazał swoją wartość. Lekki, dobrze dopasowany do stopy, dynamiczny. Nie wiem, może stopa musiała się po prostu dobrze ułożyć, może but musiał chwilę popracować, ale na szybkich odcinkach on i stopa stanowiły jedność, a kolejne uderzenia w asfalt były nieodczuwalne. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Będzie trzeba też wypróbować na stadionie i na dłuższych odcinkach.

Z minusów:
- krótkie sznurówki,
- cholewka (od wewnątrz wzmocnienie wokół kostki, język lub jego część, i wewnętrzne wzmocnienie przy palcach) częściowo jest zrobiona z zamszu (lub czegoś podobnego) pomalowanego na niebiesko i on trochę puszcza farbę przy kontakcie ze spoconą stopą; sam materiał bardzo przyjemny,
- siateczkowa cholewka robi wrażenie plastikowej,
- trochę dziwne ułożenie gumy na podeszwie, przez co pianka z przodu po zewnętrznej stronie może dość szybko zacząć się wycierać.


20.05.2022
2x1.6 km P/1' przerwy

Od wtorku wiedziałem, że będzie tego dnia problem. Prognozy zapowiadały wysoką temperaturę i silny wiatr. Mogłem opóźnić wyjście do 19, może nawet 20, ale z jakiegoś powodu jednak wyszedłem najszybciej jak tylko mogłem, czyli ok. 16:30. No i nie był to dobry pomysł, ja dość długo cierpię zanim organizm przyzwyczai się do wyższych temperatur. Już sam dobieg to była mordęga. Na stadionie zrobiłem rozgrzewkę, dodałem kilka prostych ćwiczeń na otworzenie bioder, które moim zdaniem świetnie zagrały. Pierwsze spotkanie z taką temperaturą, słońce, wiatr. No i przez otwarte biodra nie miałem wyczucia prędkości (czyli można rozgrzać się za dobrze), a pod wiatr pracowałem za mocno. Pierwsze powtórzenie w 5:24. Lanie wody na głowę, żeby się ochłodzić. Niewiele pomogło. Dobra, ruszam jeszcze raz. I tu już położyłem od razu. Pierwsze 300 m biegło mi się tak luźno (z odcinkiem z silnym wmordewindem), że nawet uspokajanie na ostatniej prostej sprawiło, że koło (415 m) pokonałem w 82'' (powinno być w ok. 85-86'', może 84'' przy założeniu, że pierwsze 50 m trochę za szybko). No i później już było zwalnianie i kolejne wyjścia pod wiatr to jednak była cięższa praca. 5:31. Woda na głowę. Nie pomaga. A pierdolę, nie dokładam kolejnych powtórzeń, bo głowa mi się po prostu gotowała. Nogi spoko, puls i oddech też, ale temperatura (a to tylko ok. 25 stopni, tyle że w słońcu) mnie pokonała.

Co było źle?
- zła pora, zamiast poczekać do znośnych warunków, poszedłem w zwarcie z pogodą, której nie lubię; muszę się adaptować do upałów, ale lepiej jeśli zacznę robić to bardziej stopniowo, czyli na początku jednostki trudniejsze będę przenosił bliżej wieczora, dopiero jak trochę przyzwyczaję się do wyższych temperatur będzie można próbować trudniejszych warunków,
- to ma być wciąż dopiero wprowadzenie i wybadanie terenu, na co mogę sobie pozwolić podczas realizacji planu, więc to nie są prawdziwe akcenty, które muszę wykonać
- nie chcę zbyt szybko wejść w wysoką formę, bo szczyt ma być w październiku-listopadzie, nie sierpniu, więc na razie nie chcę naciskać zbyt mocno
- muszę trochę polatać szybko i nie aż tak krótko (powyżej 400 m), może też z raz jakieś kilometrówki po płaskim, żeby lepiej czuć tempo i trochę przedmuchać płuca, bo trochę brakuje mi wyczucia na takich prędkościach


Drugie użycie Skechersów, tym razem na stadionie. Wciąż dobre wrażenia, ale dla mnie to chyba but maks. do 5 km i chyba spróbuję w nich startu na tym dystansie, jak będzie okazja, tylko nie będę na taki start parł za wszelką cenę, więc nie wiem kiedy będzie okazja. W 2019 byłbym zachwycony, ale mamy rok 2022 i jednak konkurencja zrobiła lepsze buty długodystansowe. Uważam, że za 400-500 zł to wciąż całkiem sensowny but startowy na 5-10 km lub na szybkie treningi, na które szkoda ulubionych startówek.

Kącik szafiarski - Saucony Endorphin Pro 2:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I porównanie z jedynkami o przebiegu ok. 850 km:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dziury w cholewkach w okolicy małego palca pojawiły się po ok. 600-650 km, z czasem się powiększają, ale myślę, że do 1000 km spokojnie dotrwają, a może i więcej. Buty już nie są tak dynamiczne jak na początku, ale wciąż bardzo je lubię i ostatnio wykonywałem w nich na przykład niektóre podbiegi czy biegi długie. Ta część cholewki przy małym palcu ulega przetarciu jako pierwsza właściwie we wszystkich moich butach, nie tylko biegowych. Biorąc pod uwagę, że są to startówki, cholewka jest bardzo delikatna, jestem bardzo zadowolony z jej żywotności.

Skechers GoRun Speed Elite Hyper. Są lekkie, ważą zaledwie 194 g w rozmiarze 45 EU (11.5 US, choć w klepie były sprzedawane jako 11 US), czyli 23 g mniej niż Vaporfly Next%. Jest mniej pianki pod piętą, ale przy 5 km czy krótszych odcinkach to może być nawet zaleta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo wąskie, ale cholewka dobrze układa się na stopie i nie ma wrażenia ściskania. Po pierwszym biegu stopa i but chyba się dopasowały.



W czerwcu chcę przyzwyczaić się do wyższej temperatury i zrobić raz jakiś tempo run, powiedzmy ok. 25-30'. Start planu z Danielsa będzie w pierwszym lub drugim tygodniu lipca, będę musiał jeszcze dokładnie policzyć.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To nie jest tak, że znowu znudziło mi się pisanie - po prostu jestem w trakcie zmiany pracy i chwilowo co innego mnie zajmuje niż wrzucanie treningów na bloga. Biegam, ale ponieważ "właściwy" plan startuje za ok. miesiąc, to nie spinam się, żeby wrzucić choćby te wykastrowane akcenty, które robię. Biegam, nawet pierwszy raz od dawna założyłem kolce, żeby coś sprawdizć - i wiem, że trzeba się obiegać, by móc w nich regularnie akcenty robić, a na razie to chyba nie częściej niż raz na 2 tygodnie mogę myśleć o ich użyciu.

Kto sprowadził tropiki do Białegostoku? Nawet wychodząc ok. 4 rano zdarza się mieć temperaturę powyżej 20 stopni. Chore.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Uff, chwilę mnie nie było. W telegraficznym skrócie. Była przerwa spowodowana urazem - zbyt mocno zasznurowany but plus podwinięty język podrażnił mi ścięgna/więzadła w prawej stopie. Potrzebowałem 2 tygodni przerwy. Ale z innych powodów przerwa się przedłużyła o kolejne 2 tygodnie, więc razem wyszły 4 tygodnie bez biegania. Październikowy start stracił sens. Dodatkowo wciąż mam sporo zawirowań i biegać mogę tylko rano, czasami bardzo wcześnie rano (wyjścia przed 3:30 też się zdarzają), czego robić nie lubię. Walczę, żeby udało się wystartować w biegu niepodległości, bo wcześniej nie mam szans przygotować się na satysfakcjonującym poziomie. Nawet listopad stoi pod dużym znakiem zapytania.

Z ciekawych rzeczy? Po przerwie pierwsze BSy (hehehe) pokazywały tempo maks. 177 bpm na podbiegu, czyli wartości, których normalnie właściwie nie widuję nawet na interwałach. Postaram się zrzucić treningi z ostatnich tygodni, bo wydaje mi się, że ten proces jest dużo ciekawszy niż tylko pokazanie budowania formy w końcowej fazie, gdzie ciało już jest przygotowane do mocnej pracy i odbywa się szlifowanie.

Brakowało mi forum.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23 lipca 2022
Sobota. Pierwszy bieg po 4 tygodniach przerwy. Zacząłem ok. 6, tego dnia było nieznośnie upalnie - a przynajmniej ja tak go zapamiętałem - nawet noc i ranek były zbyt ciepłe, dodatkowo powietrze było ciężkie od wilgoci. Wiedziałem, że muszę pobiec dość spokojnie i raczej krótko. Biegło mi się zaskakująco lekko, jak na warunki, dlatego biegłem za szybko, szczególnie, że założenia miałem, że ma być spokojnie i bez szaleństw. Chciałem zrobić dość małą pętlę z dwoma fajnymi podbiegami na wiadukty. Pierwszy wszedł fajnie, drugi już gorzej. Przebiec, przebiegłem, ale po ok. 200 m zbiegu stwierdziłem, że na ten dzień mi wystarczy. Oszałamiające 5 km. Puls na końcu drugiego podbiegu dobijał do 177 bpm, choć zwalniałem. Najgorsze było oddychanie w gęstej zupie, bo tętna tak nie czułem, a o tak wysokim wskazaniu dowiedziałem się dopiero po zgraniu biegu do Garmin Connect.

Obrazek

Temperatura jest przekłamana (w ogóle temperatura z zegarka zawsze jest z dupy w moim FR 945, bezużyteczny gadżet, za który dodatkowo trzeba płacić kupując zegarek), bo było raczej ok. 20 jak zaczynałem, choć dość szybko rosła, dodatkowo słońce ładnie świeciło, a ja biegłem po trasie bez cienia. Nie pomógł też za krótki sen. Najważniejsze jednak było, że po kilku tygodniach znowu się przełamałem i zmobilizowałem do wyjścia. Skoro nie mogę biegać popołudniami lub wieczorami, to spróbuję robić to rano.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25.07.2022
Pierwszy bieg po przerwie wyszedł dziwnie, więc stwierdziłem, że na początek spróbuję wychodzić co drugi dzień, czyli w poniedziałek. Biegło mi się zdecydowanie lżej, przez co trochę przyspieszyłem. Nie wiem, czy to było mądre, ale zaufałem nogom i płucom. Po wszystkim okazało się, że i puls był wyraźnie niższy niż w sobotę. Nawet start chwilę po czwartej był do zniesienia.

Obrazek

27.07.2022
Znowu ranek, znowu zaufałem ciału, że wie, czego chce.

Obrazek

29.07.2022
Właściwie wierna kopia biegu środowego.
Obrazek

31.07.2022
Pierwszy bieg długi. Aż 16 km. Wybrałem trochę dziwną trasę, po 13. km trochę cierpiałem, przede wszystkim nogi były zdziwione, że chcę dalej biec. Chyba idealnie dobrałem pętlę, bo po przebiegnięciu ok. 15,5 km miałem już dość (głowa, bo ciało by jeszcze pobiegło więcej), ale byłem na tyle blisko domu, że postanowiłem przekroczyć 16 km.

Obrazek

1.08.2022
Postanowiłem, że powinienem dołożyć czwarty bieg w tygodniu, więc w poniedziałek też wyszedłem. Tym razem trasa taka, że pierwsza połowa przeważnie pod górę i przed nawrotką puls poszedł wysoko. Za to z powrotem był odpoczynek, ale puls jakoś trzymał się w wysokich rejonach, nie chciał wrócić niżej. Czyli z formą jest gorzej niż myślałem. Ale właściwie to czego mogłem się spodziewać?

Obrazek

3.08.2022
Widziałem, że wszystkie wskazania elektroniki sugerują, że powinienem zdecydowanie zwolnić, żeby puls w trakcie biegu był znowu na poziomie ~135 bpm, ale płuca i nogi sugerowały "olej puls, takie tempo to to, czego nam trzeba". I olałem puls:
Obrazek

5.08.2022
Znowu bieg na samopoczucie, trochę gorzej się czułem, ale też bardzo mało spałem, do tego start ok. 3:45, więc nie ma się co dziwić. Ale nogi i tak złapały rytm i po prostu robiłem swoje.
Obrazek

7.08.2022
I drugi bieg długi. Tutaj już chiałem więcej, nogi też chciały więcej, ale po wewnętrznej walce skończyłem na dystansie minimalnie powyżej 21 km. Nie ma co przesadzać.
Obrazek


Niewątpliwym plusem jest to, że wszystkie poranne biegi robię na czczo, więc odchodzi mi problem "zjadłem obiad, więc biegać mogę za 3 godziny, czym się zająć, żeby ten czas nie minął bez sensu". Drugim plusem jest bieganie w znośnej temperaturze - czasami jest powyżej 20 stopni, ale słońce jest na tyle nisko lub jeszcze nie wzeszło, więc temperatura odczuwalna jest czasami nawet niższa niż to, co wskazuje termometr. A że latem nigdzie nie wystartuję, więc nie martwię się o brak adaptacji temperaturowej.

Podczas przerwy udało mi się w miarę utrzymać wagę, a od powrotu do biegania nawet z nią zejść poniżej 70 kg. Nie, to nie przez bieganie, po prostu odkryłem w sobie nową motywację, żeby lepiej pilnować tego, co jem. Za to na pewno za mało śpię, na razie nie mam rozwiązania tego problemu. Funkcjonuję normalnie, w dzień nie jestem śpiący, po prostu 5, maksymalnie 6 godzin i się budzę. Póki nie widzę problemów w codziennym funkcjonowaniu, nie chcę brać żadnych leków na sen. Poza tym, krótszy sen to podobno przypadłość ludzi starych. Najwidoczniej taki już jestem, choć rocznikowo brakuje mi jeszcze jednego roku do kategorii masters.

Jeśli mam spróbować być w przyzwoitej formie w listopadzie, muszę zaryzykować, więc na razie będę podbijał formę szybkimi "biegami spokojnymi", nie będę zupełnie zwracał uwagi na puls (będę obserwował trend, może zareaguję, jak zobaczę coś niepokojącego). Niedługo dojdą podbiegi, ale chyba nie mam czasu na 6 tygodni, więć będę musiał być kreatywny.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.08.2022
Doszły przebieżki. Kilka fajnych przyspieszeń w drugiej połowie treningu.

Obrazek

12.08.2022
Znowu bieganie z przebieżkami. Serce wchodzi na wysokie obroty po przyspieszeniu i dużo wolniej wraca do spokojnego rytmu, to jest chyba największa różnica względem tego, co było przed przerwą.

Obrazek

14.08.2022
Bieg długi. Było jakieś przyspieszenie na światłach, ale poza tym raczej równo przez cały dystans.

Obrazek

15.08.2022
Znowu rozbieganie z przebieżkami. Trochę czułem bieg długi w nogach, ale przyspieszenia dało się zrobić całkiem dobrze - odcinki po ok. 12-15 sekund, przerwa ok. 40 sekund.

Obrazek

17.08.2022
Tego dnia tylko spokojne bieganie. Bez historii, tylko tyle, że tętno idzie w dół, choć wciąż bardzo wysokie jak na moje standardy. Ale tempo dobieram do tego jak czuję nogi i jak łatwo/trudno mi się oddycha.

Obrazek

18.08.2022
Bez historii. Bieg zaliczony.

Obrazek

19.08.2022
Wpadły przebieżki drugi raz w tygodniu. Trzeci dzień treningowy z rzędu.
Obrazek

21.08.2022
Niedziela, więc bieg długi. Trochę wolniej niż w poprzednim tygodniu, dopier ostatnie ok. 1,5 km dość mocno przyspieszyłem, żeby tempo wyszło podobne. Przy okazji trochę dłużej potrzymałem nogi na nieco wyższej intensywności.

Obrazek
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

22.08.2022
Przebieżki, tym razem pierwsze trzy pod górę. I ponieważ tempo było, jak na mnie, konkretne, to pojawił się naprawdę ciężki oddech.
Obrazek

24.08.2022
Ostatnio mało śpię, przez co cierpi moja regeneracja. Czasami mocno. Ale obecnie nie mam jak inaczej biegać, więc próbuję wykorzystać ten czas, jaki jest dostępny. Niby była przerwa, niby spokojniej niż dwa dni wcześniej, a parametry gorsze.
Obrazek

I właściwie tutaj mógłbym skończyć, bo znowu się zesrało. Właściwie to nawet nie potrafię powiedzieć, co, jak i dlaczego. Objawy mocnego skręcenia kostki. Ale nic takiego nie miało miejsca. Jedyne co mi przychodzi do głowy to fakt, że w środę siedziałem długo z prawą stopą pod tyłkiem. Czułem jakiś dyskomfort, ale trochę to ignorowałem. Następnego dnia znowu się ubrałem, zacząłem biec, ale po może 500 m nawrotka, bo ze stopy szły bardzo niepokojące sygnały. Później pojawiła się opuchlizna, ból nawet przy chodzeniu. W piątek zapowiadało się, że będzie dość szybko szło ku lepszemu, ale w sobotę załatwiłem stopę konkretnie - cały dzień spędziłem na drabinie (niech żyje weekendowe odstresowanie!) i najwyraźniej taka forma obciążenia sprawiła, że kolejny tydzień ledwie chodziłem. Serio.
Po dwóch tychodniach przerwy już, już miałem wyjść biegać, ale wpadła delegacja do Wrocławia i stwierdziłem, że 3 dni mnie już nie zbawią i nie zabrałem ani stroju, ani butów. Powrót do aktywności dopiero w zeszłym tygodniu.

12.09.2022
Tętno w kosmos. Ale znowu - biegłem na samopoczucie i nogi i płuca dawały radę, więc się nie hamowałem. Nie wiem, czy takie bieganie ma teraz jakikolwiek sens, ale muszę też trochę odreagować, więc po prostu biegam bez planu.
Obrazek

14.09.2022
Szybciej, szybciej, szybciej.

Obrazek

16.09.2022

Obrazek

18.09.2022
Bieg długi z elementami BNP. Wiem, że to trochę bez sensu na tym etapie, ale czułem, że muszę spróbować pobiec trochę inaczej. Zacząłem po ok. 4:15, kolejne kilometry z lekkim przyspieszeniem. Trochę mimochodem wszedłem na tempo < 4/km i wydało się to dość lekkie, więc kontynuowałem, a nawet lekko przyspieszyłem. Byłem bardzo pozytywnie zakoczony tym, jak, po długiej przerwie, zniosłem kilka kilometrów dość żwawego biegania. Wyszło bardzo dobrze, nawet jeśli wezmę pod uwagę, że tylko 16 km.

Obrazek

Obrazek



Jak widać, biegowo jestem w dupie. Zero szans na ~34'/10 km w listopadzie. Chcę coś pobiec, bo rok bez startu to dużo, więc pewnie i tak zapiszę się na bieg niepodległości, najwyżej spróbuję być zającem na czas ok. 38-40' - może chociaż komuś bym pomógł zrobić życiówkę, skoro nie mam szans na swoją. Jakaś nadzieja jest, że do grudnia jest wystarczająco dużo czasu, żeby spróbować zaatakować życiówkę (bo ta jest beznadziejna) na 5 km, tylko nie wiem, czy będzie gdzie - w grę wchodzi chyba tylko Warszawa i City Trail, a 3 grudnia może mi nie odpowiadać. :(

Jak widać, w tym momencie już nie realizuję żadnego planu. Po prostu wychodzę i biegnę na wyczucie. Pomysł jest taki, że będę podbijał formę mocniejszymi biegami niż BS, dojdą przebieżki, jakieś podbiegi i w połowie października zobaczę jak wygląda sytuacja, czy jest w ogóle sens próbować przygotowywać się na grudzień, czy cały rok spisać na straty i po prostu myśleć o wiośnie 2023?

Postaram się wrzucać aktualizacje bardziej regularnie, ale nie mogę nic obiecać, bo wciąż brakuje mi czasu.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.09.2022
Dobrze mi się biegło. Tętno wciąż wysokie, ale widzę, że tendencja jest taka, że idzie w dół.
Obrazek

21.09.2022
Znowu zbieranie kilometrów.

Obrazek

23.09.2022
A tutaj to dzień wcześniej czułem się fatalnie (chyba się czymś zatrułem). Pobudka ok. 4 i wciąż czułem, że brzuch daje niepokojące sygnały. Trochę walczyłem z sobą, nos w komórkę i po ok. 30 minutach jednak stwierdziłem, że trzeba spróbować, najwyżej zawrócę, jakby miało być źle. Co dziwne, w trakcie biegu nie było źle, był dyskomfort ale znośny, a po biegu było zdecydowanie lepiej. Za to gdzieś koło południa jakby mięśnie zaczęły mi się kurczyć i znowu wrócił ból.

Obrazek

25.09.2022
Bieg długi. Nie chciałem robić dużego skoku dystansu, więc tylko 18 km, choć spokojnie mógłbym pobiec 21-22 km, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Tym razem większość kilometrów ok. 4:10, tylko 17. po 3:40 - byłoby nawet szybciej, ale było kilka ostrych zakrętów, gdzie musiałem zwolnić.

Obrazek


Porównianie zużycia Endorphin Pro (białe, 1030 km) i Saucony Endorphin Speed (1100 km).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podeszwa w Endorphin Speed:
Obrazek

I podeszwa w Endorphin Pro:
Obrazek

Obrazek

Wnioski? Wciąż walę z pięty i nie wierzę ludziom, którzy mówią, że zmienili swoją technikę z dnia na dzień i nagle biegają ze śródstopia. Pierdolenie i myślenie życzeniowe.
Cholewka w Endorphin Speed jest trwalsza, ale dziury w Endorphin Pro praktycznie się nie powiększają od jakichś 150-200 km. Za to w Speedach zaczynają pojawiąć się przetarcia z boku, czego nie zaobserwowałem w Pro. Największa różnica to guma na podeszwie - w Pro jest wyraźnie cieńsza warstwa gumy i są już miejsca, gdzie się zużyła, szczególnie na prawej pięcie.

Pianka w obu butach wciąż wydaje się dobrze pracować, więc wciąż używam obu, choć Pro zostawiam już właściwie tylko na biegi długie. Zaskakująco długo i dobrze się trzymają jak na startówki, które miały być do wyrzucenia po 250-300 milach.



e:
Jeszcze odnośnie ubrań. Craft ma genialny (tak, tak) longsleeve - ADV Essence LS Tee. Co prawda 40 EUR to dużo, ale były promocje (warto obserwować, bo mają promocje regularnie) i ja swoje 2 sztuki kupiłem ok. 20 EUR, co jest już świetną ceną. Te siateczkowane plecy robią robotę w temperaturach kilka stopni powyżej zera. A w niższych temperaturach można kombinować z bielizną termoaktywną, co też bardzo dobrze się sprawdza. Kiedy nie ma wiatru, dużo lepsze niż wiatrówka, bo zapewnia oddychalność.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.09.2022
Bieg długi trochę siedział w nogach, ale właściwie biegło się dobrze.
Obrazek

28.09.2022
Dwa dni przerwy i od razu nieco lżej. Bieg bardzo podobny do tego z poniedziału. Powoli zaczyna mi się nudzić takie klepanie kilometrów ciągle w ten sam sposób.

Obrazek

29.09.2022
A tutaj to się trochę na siłę hamowałem, ale, jak widać, było to trudne.

Obrazek

30.09.2022
Piątek i trzeci dzień biegowy z rzędu. Było dobrze.

Obrazek

2.10.2022
Bieg długi w Lublinie. W piątek i w sobotę dużo kroków zaliczone. Mało snu i to się czuło. Z centrum dobiegłem do Bystrzycy i stwierdziłem, że to bardzo wygodna trasa - cały czas ścieżka (głównie asfaltowa), chyba tylko raz musiałem przebiec przez ulicę na odcinku ok. 5,5 km. Wada? Było ciemno, praktycznie bez oświetlenia (może wyłączone, może po prostu nie ma).

Obrazek

4.10.2022
W poniedziałek wróciliśmy do Białegostoku, ale tego dnia nie chciało mi się biegać. Biegło mi się lepiej niż w Lublinie, ale wciąż coś mi nie grało. Trochę wymęczony bieg.

Obrazek

5.10.2022
W końcu dodałem jakieś przebieżki. Było ich 8. Pierwsze 6 po ok. 13-15 sekund. Później 100 m i w końcu 200 m. Tętno wybyło mocno na przebieżkach, ale mam wrażenie, że pasek zaczyna szwankować, bo później w tym tygodniu było jeszcze ciekawiej.

Obrazek

6.10.2022
Tu było w miarę w porządku. Taki bieg na zaliczenie. Zdałem sobie sprawę, że czujnik się nie połączył z zegarkiem, więc następnego dnia wymieniłem baterię.

Obrazek

7.10.2022
Czwarty dzień biegowy z rzędu, ale to dlatego, że w weekend miałem wyjazdową imprezę integracyjną z nowej pracy i nie chciałem ze sobą zabierać sprzętu biegowego. Wskazania tętna są zupełnie z dupy i niewiarygodne.

Obrazek

Wykres tętna z tego biegu. Zegarek połączył się z czujnikiem prawie od razu po rozpoczęciu aktywności, jak zazwyczaj, ale pomiary od samego początku były idiotyczne:
Obrazek

W momencie, gdy pokazuje ponad 240 bpm miałem pewnie 140-145. Znowu były przebieżki, ale ich śladu na wykresie tętna próżno szukać. Pilnowałem, żeby każde powtórzenie trwało ok. 15 sekund, przerwa ok. 30 sekund, czyli krócej niż zazwyczaj, bo najczęściej biegam przebieżki z przerwą 3 razy dłuższą niż czas trwania odcinka szybkiego.



W tygodniu treningowym zmieściłem 65 km w pięciu treningach.

9.10.2022
Pierwszy raz od dawna (kilku miesięcy) pobiegłem w ciągu dnia (wyszedłem ok. 12, już po powrocie z imprezy). Było nadspodziewanie dobrze. Początek to w ogóle duża lekkość w nogach i tempo samo wskakiwało poniżej 4'/km. Trochę złą trasę wybrałem, bo był zaskakująco duży ruch i dwa razy utknąłem na światłach z debilnym cyklem i straciłem spokojnie ponad minutę na staniu i czekaniu na zielone (o 4 rano przynajmniej prawie nic nie jeździ, część sygnalizacji wyłączona, więc zachowując ostrożność nie traci się czasu w takich miejscach). Było kilka przyspieszeń, chciałem nadgonić ten stracony czas, ale później dochodziłem do wniosku, że to bez sensu.


Obrazek



Chciałbym wystartować chociaż raz w tym roku. Myślę, że w Biegu Niepodlełości mógłbym jakoś powalczyć o złamanie 36 minut, może nieco lepiej, na pewno bez widoków na życiówkę. Jeśli będą szukali zająca, chyba się zgłoszę, chętnie bym poprowadził jakąś grupę na 38', może nieco szybciej. A dla siebie widzę jakąś nadzieję na grudzień i warszawski City Trail. Na ten moment to będzie mój start docelowy. Fajerwerków też nie będzie, bo jedyne co zdążę zrobić, to trochę siły (zacznę pewnie w ostatnim tygodniu października) i może ze 2 razy tempo P uda się dodać. W listopadzie chciałbym dojść do 6 treningów tygodniowo, docelowa objętość 85-100 km/tydzień. W tym roku, jeśli warunki drogowe lub powietrzne będą beznadziejne, spróbuję wykonać część treningów na bieżni mechanicznej, o ile będę w stanie przesunąć start treningów co najmniej na 6 rano. Jeśli nie, zostanie będę musiał zostać na ulicy.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W poprzednią środę byłem, pierwszy raz od kilkunastu lat, na łyżwach. Ogólnie było spoko, choć jeszcze nie wróciła pewność jazdy. Ale i małe straty zaliczyłem. Jedna wywrotka, wydawało się, że bez konsekwencji, ale jednak po niedzieli siniak ładnie zakwitł i mam teraz żółto-siną plamę nieco poniżej lewego biodra. Dwa - chyba przywodziciel uda (lewego) nie do końca lubi mój koślawy krok łyżwowy i coś sygnalizuje, ale na razie można biegać. Mój fizjoterapeuta zmienił pracę i teraz już nie mogę dojść do niego spacerkiem, a musiałbym wsiąść w samochód, żeby dostać się do gabinetu nie tracąc absurdalnej ilości czasu. Ale w końcu muszę się zapisać na wizytę, choćby prewencyjnie. Próba z inną fizjoterapeutką była niezbyt udana. Niby wszystko poprawnie, ale jednak brakuje odpowiedniego podejścia i wyczucia.

11.10.2022
Pojawiła się szansa, żeby kilka razy pobiegać po południu, ale po przemyśleniu stwierdziłem, że nie skorzystam. Przede wszystkim dlatego, że jak się przyzwyczaję do ulubionej pory, to później trudniej będzie mi wrócić do poranków. Pobiegłem bez planu, skręciłem raz, skręciłem drugi inaczej niż zazwyczaj i wylądowałem na skrzyżowaniu z włączonymi światłami - przed piątą rano, przy bardzo małym ruchu, absurd. Akurat czerwone i chamsko radiowóz stoi obok (chyba jedyny pojazd) i trzeba było odczekać swoje.

Obrazek

12.10.2022
Nie chciało się. Po prostu. Najpierw chyba ze 30 minut leżałem po przebudzeniu i bezmyślnie przeglądałem telefon. W końcu decyzja, że trzeba wstać. Zanim się ogarnąłem minęło kolejne 30 minut, a jak stanąłem przed blokiem była już wyraźnie po 5. Tak długo się guzdrałem, a na pogodę nie spojrzałem i w krótkich spodenkach było już chłodno przez cztery pierwsze kilometry. Dobrze, że chociaż koszulka z długim rękawem, rękawiczki i opaska na głowę były. Długo zastanawiałem się, czy przebieżki to dobry pomysł, ale przywodziciel nie wysyłał negatywnych sygnałów, więc w końcówce zrobiłem kilka przyspieszeń. Czułem, że ciężko mi się wkręcić na wyższą prędkość i głównie była to wina temperatury, może trochę człapaków (Saucony Ride) na nogach. Chyba też podświadomie oszczędzałem tego przywodziciela, mając z tyłu głowy, że mogę coś popsuć. A ten rok, jeśli chodzi o kontuzje, był dla mnie wyjątkowo pechowy. Niby nic dużego, ale kilka razy coś było i zawsze w fatalnych momentach, przez co stracone starty. Znowu zaliczone światła i krótki postój. Chyba muszę wrócić do tras, gdzie to mi nie grozi.

Obrazek
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.10.2022
Co tu więcej mówić. Wg prognozy rano było ok. 2 stopni, więc biegałem na długo, ale samopoczucie świetne. Biegło się lekko i przyjemnie. Petarda.

Obrazek

15.10.2022
Niecałe 4 godziny snu i miało to wpływ. Biegło się dobrze, ale jednak czułem, że puls jest przyspieszony, szczególnie względem czwartku. Dzisiaj było ok. 8 stopni, więc powrót do biegania na krótko. Powinny być przebieżki, ale jak kilka razy próbowałem przyspieszyć na kilka sekund, nie podobała mi się sztywność w lewym udzie, więc zrezygnowałem.

Obrazek

Kolejny tydzień z 65 kilometrami.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.10.2022
Bieg długi. Bardzo mało snu, bo mniej niż 4 godziny - wyszedłem biegać przed 5 i było dość ciężko. Przynajmniej nie było zimno. A wczesnym popołudniem oddałem krew (akcja wyjazdowa na rynku), co miało pewien wpływ na kilka kolejnych treningów.

Obrazek

18.10.2022
Teoretycznie chciałem biec w poniedziałek, ale już w niedzielę wieczorem miałem śpiocha, a w poniedziałek rano bardzo nie chciało mi się wychodzić, więc przeniosłem wyjście na wtorek. Tętno wyraźnie wyższe niż wcześniej przy podobnym tempie. No i bez przebieżek.

Obrazek

19.10.2022
Przywodziciel nie ciągnie. Rano bieganie, a pod wieczór krótka wizyta na lodowisku. Wciąż jeszcze nie czuję się do końca pewnie, ale jest już lepiej niż za pierwszym razem.

Obrazek

21.10.2022
W czwartek znowu było mało snu i złapał mnie wielki leń, więc tego dnia jednak odpuściłem bieganie, ale w piątek już wyszedłem (choć snu było niewiele więcej), bo nie chciałem robić 2 dni przerwy pod rząd. No i 5 dni biegowych w tygodniu było w planie, więc nie było już rezerwy na odpuszczanie. A ponieważ z nogą już w porządku, dodałem kilka przebieżek - 12-15 sekund - na dość krótkiej przerwie ok. 30 sekund. Razem 6 powtórzeń w ten sposób, później dodałem jeszcze dwa, przerwa między 6. i 7. była dłuższa, bo po 30 sekundach idealnie wypadało przejście dla pieszych przez szeroką dwujezdniówkę, gdzie nie chciałem przebiegać szybkim tempem.

Obrazek

22.10.2022
Wciąż jeszcze czuję, że donacja ma wpływ na wydajność, a moje obecne bieganie to męczenie buły, żadnych akcentów, gdzie byłoby to jeszcze bardziej odczuwalne. Jakoś kilka lat temu aż tak tego nie czułem, ale, najwidoczniej, to sygnały starzenia się i słabszej regeneracji.

Obrazek


Znowu 65 kilometrów w tygodniu treningowym.

Zgłosiłem się do zającowania na 40' (najszybsza grupa) w biegu niepodległości - jeśli mnie zaakceptują, pobiegnę, jeśli nie - odpuszczę sobie ten start i spróbuję z grudniowym City Trail.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.10.2022
Kolejny bieg długi. Udało się wyjść ok. 7, więc biegane przy naturalnym świetle. Trochę mi się nie chciało robić tego dnia biegu długiego, ale w tygodniu nie byłoby szans, więc przenieść nie było gdzie. Wciąż jeszcze czułem, że organizm nie jest w pełni zregenerowany po donacji. Do tej pory myślałem, że czuję to głównie na akcentach, ale jednak nie.

Obrazek

24.10.2022
Bez historii, byle wyklepać kilometry.

Obrazek

26.10.2022
Tylko przebieżki warte odnotowania. Znowu starałem się robić krótką przerwę, żeby puls nie zdążył zejść za nisko podczas odpoczynku. Pod wieczór znowu udało się wyskoczyć na łyżwy. I tym razem było źle. :hahaha: Moja jazda dużo pewniejsza, ale trafiła się kolizja (moim zdaniem bez mojej winy, bo pani przede mną nagle skręciła i nie miałem szans na uniknięcie zderzenia) i bardzo twarde lądowanie na tyłku. Na szczęście, poza bolącym tyłkiem, bez strat. Biegać mogę, choć dzisiaj wciąż czuję pewien dyskomfort, kiedy wchodząc po schodach próbuję brać 2-3 stopnie na raz. Oznacza to, że na razie nie będę robił podbiegów, które chciałem zacząć w nadchodzącym tygodniu. Trzeba będzie spokojniej budować fundamenty. Może to i lepiej?

Obrazek

27.10.2022
Z lekkim niepokojem wychodziłem na ten bieg, ale przy moich standardowych tempach jest dobrze. W pracy trochę żałowałem, że nie mam stojącego biurka.

Obrazek

28.10.2022
Czuję, że donacja jest już praktycznie zregenerowana. Zbiegi jeszcze trochę czuję w dolnej części pleców, podobnie by było, jakbym próbował mocniejszego tempa, więć bez przebieżek. Może w przyszłym tygodniu dorzucę?

Obrazek


Kolejny tydzień z 65 kilometrami. Garmin pokazuje, że forma systematycznie rośnie, pomimo męczenia buły nudnym bieganiem od kilku tygodni. Wygląda to optymistycznie.
ODPOWIEDZ