Kamil - kolejny powrót do biegania.

Moderator: infernal

Sparhawk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 02 maja 2018, 12:50
Życiówka na 10k: 41:32
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stargard

Nieprzeczytany post

Cześć wszystkim,

Nazywam się Kamil, mam 27 lat. Wzrost 172cm, waga około 72kg. Od jakiegoś czasu miałem na myśli, żeby założyć tutaj temat, który dodatkowo by mnie mobilizował do działania, no i oto on. A teraz trochę mojej historii biegowej, bo jakąś tam mam. Być może się rozpiszę, za co proszę o wybaczenie i cierpliwość :)

Zacząłem bieganie mniej więcej w połowie szkoły podstawowej uczęszczając na szkolne zajęcia SKS, w międzyczasie dołączając do klubu w moim mieście. Od razu zaznaczę, że nie, nie byłem szałowym zawodnikiem, po prostu polubiłem bieganie i zacząłem regularne treningi. Byłem "przygotowywany" pod dystans 1km, potem po czasach juniora młodszego kilka razy wystartowałem na dystansie 1,5km. Mam z tych czasów nawet nadal konto na stronie domtel-sport :hej: Co do samych wyników, wg domtelu na 1km miałem 3:22, jednak pamiętam jedne zawody, w których zrobiłem wynik 3:07, a na 1,5km pokazują 5:20, jednak nie pamiętam, czy na tym dystansie udało mi się pobiec szybciej. Zero taktyki na 1500m, za szybkie starty i tak się kończyło :) Tak, czasy nie były dobre, ale liczyło się wtedy samo bieganie, jako że byłem średniakiem. W sumie nie pamiętam z jakiego powodu, ale na początku liceum zacząłem opuszczać treningi. Wypalenie, lenistwo, brak motywacji słabymi wynikami? Pewnie wszystko po trochu.

W końcu, po ładnych "paru" latach, postanowiłem wrócić do biegania. Pierwszy zapisany trening mam w aplikacji endomondo z kwietnia 2018 i nawet ładnie regularnie biegałem. Mam zresztą z tego roku życiówki na 10km oraz 21km, które nowymi treningami zamierzam poprawić.

Pierwsza dłuższa przerwa nastąpiła po tym jak w swoim mieście 10 listopada pobiegłem na dystansie 5km, a następnego dnia w biegu niepodległościowym wystartowałem na 10km. Szybki powrót na pociąg, 2h w ścisku, zero rozciągania, potem problemy z kolanem. Po uporaniu się się z problemami z kolanem nie mogłem się zmobilizować do ponownych treningów, wygrywało lenistwo, może też obawy przed kolejnymi problemami z kolanem. Przerwa z bardzo sporadycznym wychodzeniem by troszkę pobiegać trwała aż do kwietnia 2019 roku. W miarę regularnie biegałem do sierpnia. Drugą dłuższą przerwę spowodował urlop - podczas chodzenia po górach, a dokładnie przy schodzeniu znowu sobie coś zrobiłem z kolanem, tak zaczęło mnie boleć, że z trudem chodziłem. Urlop skrócony, wizyta u ortopedy, potem wizyty na fizjoterapii i przerwa się ciągnęła aż do niedawna (znowu od czasu do czasu bardzo sporadycznie biegałem).

Od maja zacząłem biegać z troszkę zwiększoną regularnością, teraz powoli zamierzam wrócić do starej aktywności (minimum 4 treningi w tygodniu), a potem zacząć biegać z jakimś planem treningowym. Kiedyś fajnie sprawdzał się tygodniowy plan do zapętlenia, więc może znowu z nim się zaprzyjaźnię? Także na razie będą to luźne rozbiegania, do których czasem będą dołączane przebieżki czy siła biegowa. No to tyle, mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi kolejnego podejścia do biegania i dobrze przygotuję się do startów w przyszłym sezonie :)

A teraz "pochwalę się" życiówkami z 2018 roku, które zamierzam poprawić:
5km - 10.11.2018 wynik 24:47 (tempo 4:57). Tutaj nie miałem dnia, pamiętam, że ciężko mi się biegało, dlatego nie szalałem, mając w głowie, że dzień później startuję na 10km, na którym zresztą w międzyczasie na 5km miałem wynik 23:25.
10km - 11.11.2018 wynik 47:26 (tempo 4:44). Bieg w Goleniowie, bardzo fajna trasa i przyzwoity wynik jak na ówczesne moje możliwości.
Półmaraton - 26.08.2018 wynik 1:54:05 (tempo 5:24). Był to mój pierwszy półmaraton i niestety póki co jedyny, przebiegnięty dość zachowawczo.

Prócz biegania jeżdżę także rowerem do pracy (6,5km do 7km w jedną stronę, w zależności od trasy) - póki co zawieszone, bo rower uszkodzony, a serwis zawalony, a także korzystam z roweru stacjonarnego. Rower stacjonarny dlatego, że biorę udział w charytatywnej akcji w mojej firmie, gdzie zdobyte kilometry przeliczane są potem na wsparcie finansowe dla fundacji Rak’n’Roll.

Jak wspomniałem powyżej, moje treningi mają doprowadzić mnie do poprawy życiówek na 5km, 10km oraz 21km, co przy tych wynikach jakoś szczególnie trudne być nie powinno. Szczególnie zależy mi na dystansie 10km. Jak to się uda, to będę zastanawiał się nad kolejnymi progami. Moim odległym marzeniem jest złamać 40min na 10km, ale póki co to baaardzo odległe marzenie :)

Aby nie było tylko suchego tekstu na koniec dodam dwa rozbiegania z tego tygodnia:

Obrazek

Wtorek 23.06:
Bardzo przyjemnie mi się biegało tego dnia, planowałem zrobić 6km, a wyszło 7,15km w czasie 38:36 (5:24min/km). Poszczególne km: 4:57, 5:30, 5:17, 5:25, 5:43, 5:37 oraz 5:13. Trochę za szybko, szczególnie na początku, ale miałem dzień konia jak na moje obecne możliwości. Zresztą, mam to do siebie, że za szybko zaczynam.. Średnie tętno 165 (wszystkie odczyty będą z nadgarstka). Mam to do siebie, że tętno zawsze mam dość wysokie. Za czasów sporadycznego biegania w maseczce dochodziło do średniego 181 :szok:

Czwartek 25.06:
I kolejny dzień, w którym bardzo fajnie mi się biegało. Czyżby zalążki powrotu formy? :hej: Planowałem 8km, wyszło 8,5km w czasie 48:17 (5:40min/km). Poszczególne km: 5:21, 5:38, 5:46, 5:43, 5:47, 5:52, 5:44 oraz 5:41. Tutaj, prócz pierwszego kilometra, było to w miarę równo, z czego również jestem zadowolony, bo mam to do siebie, że szarpię tempem.. Średnie tętno: 160.

Wcześniejszych biegów umieszczać nie będę, nie widzę w tym sensu. Za to kolejne będą pojawiały się regularnie, mam nadzieję!

Dziękuję każdemu, który przeczytał ten przydługi post i zechce patrzeć dalej na moje poczynania. Zapraszam też do komentarzy, wszelkie wiadomości, podpowiedzi, konstruktywna krytyka są bardzo mile widziane! Jeśli pojawią się jakieś pytania, również chętnie na nie odpowiem.

I jeszcze link do komentarzy:
https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=61916
Link do bloga treningowego:
Blog

Link do komentarzy:
Komentarze
New Balance but biegowy
Sparhawk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 02 maja 2018, 12:50
Życiówka na 10k: 41:32
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stargard

Nieprzeczytany post

Obrazek

Sobota 27.06.2020:
30minut jazdy na rowerze stacjonarnym - wyszło 19.01km. Bez żadnych opisów, w końcu to jazda w miejscu, do zapomnienia :hej: Będę podawał tylko informacyjnie ile trwa taka aktywność i ile km wychodzi.

Niedziela 28.06.2020:
9.01km w 54:39 (6:03min/km). Poszczególne km: 5:55, 6:09, 6:13, 6:07, 6:06, 6:02, 6:06, 5:50 i 6:03. Średnie tętno... 162.

Dzisiaj znowu biegało mi się bardzo fajnie. Postanowiłem jednak wyjść bez muzyki i od razu łatwiej było kontrolować tempo i biec wolniej, fajniejszy kawałek nie powodował przyspieszenia :hej: Jestem też zadowolony, że od samego początku tempo było zbliżone do zakładanego, w końcu pierwszy kilometr spokojny :) Mniej więcej od piątego kilometra zacząłem czuć pojawiające się pęcherze na stopach, powodowało to mały dyskomfort podczas biegu, trochę inaczej zacząłem stawiać stopy :/

Obrazek

Oj, strasznie ciepło było... Jak we wtorek i czwartek pogoda była przyjemna, tak dzisiaj 25°C, pełne słońce, brak cienia i w zasadzie brak wiatru. Tutaj mam małe wytłumaczenie co do tętna - ja słabo znoszę wysokie temperatury, więc może dlatego było średnie wyższe pomimo sporo wolniejszego tempa niż ostatnio. Po szóstym kilometrze miałem wręcz pustynię w ustach... Zastanawiam się, czy nie zacząć brak trochę wody na rozbiegania powyżej 7km..

We wtorek będzie ostatnie bieganie w tym miesiącu, więc też zrobię małe podsumowanie miesiąca, żeby zobaczyć jak to wychodzi w kilometrażu.
Link do bloga treningowego:
Blog

Link do komentarzy:
Komentarze
Sparhawk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 02 maja 2018, 12:50
Życiówka na 10k: 41:32
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stargard

Nieprzeczytany post

Obrazek

Jak już wspominałem, dopiero pod koniec czerwca ruszyła się u mnie regularność. Wg danych z endomondo, w czerwcu:
- przebiegłem 51,76km, co i tak nie jest jakimś strasznie złym wynikiem,
- na rowerze do pracy pokonałem 65,33km
- w domu na stacjonarnym dołożyłem 102km (wydaje mi się, że nie wszystkie aktywności przeniosły się jeszcze z polara do endomondo, ale w tej chwili nie będę tego sprawdzał).

Póki co wszystko zmierza w dobrym kierunku, zobaczymy jak będzie to wyglądało dalej.

Obrazek

02.07.2020 - 7,2km w 40:14, średnie tempo 5:33min/km, średnie tętno 156.

We wtorek w końcu odebrałem z serwisu swój rower i od 1 lipca znowu zacząłem dojeżdżać na nim do pracy. I muszę przyznać, że nawet w nogach podczas biegania było czuć te dwa dni dojazdów. Były takie ociężałe i na początku trochę bolące, ale im dalej, tym przyjemniej się już biegło. Troszkę szybsze tempo, a tętno jakoś niższe niż zwykle.

05.07.2020 - 9,2km w 52:52 (5:44min/km), średnie tętno 162.

Przez pierwsze 4km biegłem cały czas z mocnym wiatrem w twarz, który w sumie nawet nie pozwalał zbytnio przyspieszać, więc i z trzymaniem tempa nie było problemów (prócz 1. km, gdzie jak zawsze było za szybko :hej: ).
Tak, jak chciało mi się wyklinać na ten strasznie mocny wiatr, tak po zawróceniu na 4km zamiast poczuć wiatr tym razem pomagający, to czułem... nic. Ani jednego podmuchu. A skoro nie chłodził mnie już wiatr, to momentalnie też zrobiło mi się bardzo gorąco i znowu było źle :hej: Plan na dzisiaj to było zrobienie wreszcie 10km, ale stwierdziłem, że dokręcę jedno kółko w pobliskim parku i sobie daruję, jednak ten wiatr trochę się dał we znaki.


W tygodniu zacząłem sobie przeglądać historyczne dane w endomondo, między innymi kilometraż, jaki robiłem od początku powrotu do biegania w 2018. I to, co zobaczyłem, troszkę mnie przeraziło:

Obrazek

No to nie mogło się dobrze skończyć.. Tym bardziej, że wtedy rozciąganie to było coś niezbyt częstego u mnie.
Link do bloga treningowego:
Blog

Link do komentarzy:
Komentarze
Sparhawk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 02 maja 2018, 12:50
Życiówka na 10k: 41:32
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stargard

Nieprzeczytany post

Obrazek

Poniedziałek 06.07.2020:
Ciutkę ponad 1h roweru stacjonarnego, wyszło 36,5km.


Środa 08.07.2020

Wyszedłem z założeniem kolejnego rozbiegania, ruszyłem w tę samą trasę co zwykle i nagle mnie tchnęło, by dziś się trochę pobawić bieganiem. Więc z planów około 9km rozbiegania wyszło coś takiego: 2km żwawiej, 2km wolno, 2km żwawiej i dokręcenie do domu 1km wolno, poszczególne kilometry:
1 - czas 4:57, średnie tętno 125 - polar na starcie znowu coś nie chciał nabić tętna, zaczął pokazywać normalnie dopiero od mniej więcej 1,6km..
2 - czas 4:58, średnie tętno 145
3 - czas 6:15, średnie tętno 165
4 - czas 6:28, średnie tętno 154
5 - czas 5:02, średnie tętno 168
6 - czas 4:44, średnie tętno 180
7 - czas 6:03, średnie tętno 171

Całość: 7,25km w 40:04 (5:31min/km), średnie tętno 159.

Ciekawe, Polar pokazuje, że po tym potrzebny jest krótszy odpoczynek niż po ostatnim rozbieganiu :hej: Na kolejne rozbieganie muszę zmienić trasę, bo tej już troszkę mam dosyć.. Jednak całkiem przyjemnie mi się to biegało taką dziwną zabawę. Pod koniec 5km zastanawiałem się czy dam radę machnąć 6km, bo troszkę się zgrzałem w tym słoneczku, ale finalnie jak widać udało się.
Link do bloga treningowego:
Blog

Link do komentarzy:
Komentarze
Sparhawk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 02 maja 2018, 12:50
Życiówka na 10k: 41:32
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stargard

Nieprzeczytany post

Obrazek


Piątek 10.07.2020

6,70km w 36:56 (5:30min/km), średnie tętno 164.

Dzisiaj szybsze bieganie zafundował mi.. deszcz. Pogoda od rana była brzydka, więc postanowiłem wyjść pobiegać zanim zacznie padać. I udało mi się biegać bez opadów przez mniej więcej.. 3 minuty :D Jednak stwierdziłem, że nie ma sensu kończyć gdy ledwo co zacząłem, a po 2km nawet jakby się uspokajało. Na mniej więcej 3km rozpoczęła się wręcz ulewa, więc postanowiłem już skierować się w stronę domu. Oczywiście, gdy już byłem już coraz bliżej mieszkania to opady malały, a gdy znalazłem się pod klatką to w zasadzie już w ogóle nie padało, pogoda taka lubi być, w momencie pisania tego tekstu już radośnie świeci słońce.. :D Wróciłem zupełnie przemoczony, z pęcherzem na stopie spowodowanym „pływaniem w butach”, ale też bardzo zadowolony po dzisiejszym bieganiu :)


Ta dzisiejsza deszczowa pogoda przypomniała mi jak bardzo lubię biegać w deszczu. Zresztą, jedne z fajniejszych wspomnień biegowych mam właśnie po wysiłku w deszczu: jeszcze w trakcie biegania za „dzieciaka” (gimnazjum), gdy na stadionie miałem jako trening bieg ciągły 6km (albo 5? Ale chyba 6) w jakieś 4:30 (tempa też już dokładnie nie pamiętam). Miałem się trzymać pleców kolegi z klubu, na początku było trudno, było to wtedy bardzo wymagające dla mnie tempo, miałem nawet zamiar jednak odpuścić sobie po pierwszym kilometrze. Osoby rozgrzewające się/trenujące z nami wtedy na stadionie przy każdym mijaniu linii mety nawet mnie „dopingowały” bym nie odpuszczał i trzymał się kolegi, co mnie jeszcze przytrzymywało za nim. Na około 3km właśnie rozpoczęły się opady, które mnie wtedy uratowały. W tym dniu było ciepło, więc nie dosyć, że ochłodziły, to jeszcze i pomogły na suchość w ustach. Dostałem „dodatkowej mocy”, biegłem krok w krok za kolegą, ludzie już sobie nawet odpuścili doping widząc, że nie zamierzam odpuszczać :D Kolega zwiał mi dopiero na ostatnich 300m, bo końcówka miała być najmocniejsza, a ja już nie byłem w stanie tego utrzymać. To był trening, który chyba też jako jedyny tak dobrze zapamiętałem z lat biegania w klubie, ależ byłem po nim usatysfakcjonowany! I jednocześnie zabity :D

Zresztą, mój bieg życiowy na 10km w Goleniowie także odbywał się przy udziale deszczu. Nie była to wtedy jakaś wielka ulewa, ale cały dystans deszcz nam dotrzymywał obecności, co akurat mnie bardzo pomagało. Było też dość chłodnawo. Gdy zobaczyłem, że na 5km mam czas lepszy niż moja „życiówka” (bieg z dnia poprzedniego, gdy mi było ciężko i dla odmiany było dość ciepło) na tym dystansie, a ja czułem się o niebo lepiej niż dzień wcześniej, to wiedziałem już, że będzie dobrze. Wystarczyło już „tylko” utrzymać tempo na pozostałej części dystansu. Na szczęście podczas tego biegu tym samym tempem biegła jakaś kobieta wraz z dwoma jej „zającami”, trzymałem się ich co także bardzo pomogło wtedy podczas tych zawodów.

Ach, tak mi się przy okazji tego deszczowego treningu zebrało na wspominki.. Jeśli są osoby, które czytają moje wpisy, to muszą mi to wybaczyć :) Na niedzielę planuje już zrobić normalne rozbieganie w spokojnym tempie, dość już tych szybszych treningów w tym tygodniu. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Link do bloga treningowego:
Blog

Link do komentarzy:
Komentarze
ODPOWIEDZ