Aniad1312 Wciąż fun przed records

Moderator: infernal

Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

16 czerwca 2020

Ciężko się wstawało - dzień jak co dzień.

Chwilę przed wyjściem przypomniało mi się, że zegarek rozładowany w 99proc. No, może 98. Te 2 procenty wystarczyły, żeby szukał sygnału przez kilometr od wybiegnięcia z domu, a potem jeszcze na prawie 2km wystarczyło mu energii, po czym padł, biedak.
Prawie jak ja :bum:
Po 1.5km tempo 5:19, co na moje ostatnie problemy z oddychaniem dość szybko. Tempo utrzymywało się mniej więcej do momentu, w którym zegarek skończył żywot, no to solidarnie...wraz z nim... :oczko: Nie, no nie było tak źle. Dobiegłam jeszcze 4-ty km, złapałam oddech, poleciałam 5-ty, na moje biegowe oko gdzieś w okolicach 5/km. Odsapnęłam, do domu miałam niespełna trójkę, poleciałam na przemian, jak nogi pozwalały, a pozwalały różnie.
Dystans 7.7km - tereny znane, to i kilometry odmierzone. Co do tempa, to próbując ocenić czas wyjścia+przyjścia+prób złapania tlenu, mniej więcej wychodzi 5:28.

Mała rzecz, a cieszy.
New Balance but biegowy
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

17 czerwca 2020

Duszno dzisiaj, po 2 km twarz mi pływała.
Plan był na coś szybszego, początkowo zakładałam jakieś pięćsetki, ale pogoda skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodła.

Najpierw 5.3km po 5:36, potem chwilka rozciągania i 5x200m, po 3:36. Pierwsze dwie na zmuleniu, noga nie podawała, ale później jakoś się rozkręciłam. Gdyby nie to, że musiałam wracać do domu strzeliłabym kolejne pięć. Nicto, nadrobię.
Powrót do domu 2.7km po 5:39.
Mimo, że siły były na dalsze dwusetki, wróciłam mega zmęczona.
Chyba muszę zacząć się wysypiać.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

19 czerwca 2020

Rano - mgły cień.
Duszno niemożebnie.
Jedna myśl towarzyszyła mi podczas dzisiejszego biegania. Ta-oto-tu-z-pierwszych-taktów
12.3km w dwóch częściach, pierwsza po 5:46, druga prawie taka sama, po 5:48, tempo bardziej rozłożone, a w pierwszej bardziej skokowe.

Chyba się przerzucę na bieganie pt. Częściej-szybciej-krócej.*
Bo naprawdę mi się nie chce.

* albo i nie
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

21 czerwca 2020

18 km w trzech niemal równych odsłonach.

Początkowe odczucia - kijowo jest. Nogi ciężkie i ogólnie ble.
Zakładana niedzielna piętnastka w myślach zredukowana do dychy. Pomysłu na trasę brak, najchętniej powitałabym wersję, która da mi kilometry i jednocześnie najszybciej poprowadzi do domu, najlepiej już-zaraz-teraz.
Po niemal 4km stwierdziłam, że jednak się przemogę i kopsnę na dawno nieuczęszczane tereny. Dobiegłam (6km po 5:54), a że obok był las, to zrobiłam w nim kolejne, bardziej spokojne i lajtowe 6km (po 6:07) i tą samą trasą wróciłam do domu (ciut szybciej po 5:51). Najprzyjemniejsza część: od 4-tego do 12km. Później zaczęło się już odliczanie pt. "Daleko jeszcze?"

Niby nie było mega duszno, a koszulkę mogłabym wykręcać.
Niecały kilometr od domu mijałam rodzinę na rowerze. Mina pani bezcenna, a wyraz twarzy mówił: "szkoda, że się nie widzisz" :hahaha:

No cóż.
Maki piękne tego roku :spoko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

24 czerwca 2020

Coraz bardziej widzę, że już nie dla mnie wstawanie o 4 rano :usmiech:
Tym bardziej, że od kilku tygodni nie przespałam dobrze chyba ani jednej nocy, zawsze mam kilka pobudek=wybudzeń, czasem co godzinę, dwie.
Tak więc wczoraj rano poległam, choć pogoda była piękna do biegania.
Dzisiaj:
Wte - 5.4km po 5:48.
Później przebieżki - 5x200m po 3:21.
No, to był niezły szok.
Nie dosyć, że pod wiatr, to jeszcze okazało się, że im dalej, tym szybciej. Zaczynałam od śr. 3:40, po 3-cim odcinku było 3:30, no a koniec 3:20.
Nie wiem jak to zrobiłam - wiatr nie ułatwiał, a z reguły tempo na tym odcinku to 3:40-3:50.

Zastanawiałam się nad kolejną partią, coby wyszło 10x200, ale jednak ta piątka to był konkret i dość mocno go odczułam, więc zdecydowałam, że na tym koniec.
Powrót relaksacyjny - 2.7km po 6.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 czerwca 2020

Miałam chęć na dłuższe i szybsze odcinki, ale nogi od początku przypominały o wczorajszym, więc chęć minęła po 2km, żwawych raczej.
Potem zrobiłam 5x150m, w okolicach 3:24/km, z truchtem w tle.
Wracać do domu było szkoda, nabijać km też. Poleciałam 3km w okolicach 6, wróciłam i znów poleciałam 150tki. Plan był 5 sztuk, wpadły 3 (po 3:29) - zmęczyłam się, a i czasu brakło. Bardziej nawet to drugie.
Powrót 2km, wolno.
Razem 9.6km.

Jeśli chodzi o jakikolwiek zamysł treningowy, to dzisiejsze bieganie jakby o kant d.y trzasnął - bez ładu i składu, dwa akcenty pod rząd...
No, ale że nie trenuję, tylko sobie biegam, to...
Taki kaprys, po prostu.
:oczko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

28 czerwca 2020

Gorunc niemożebna.

Ciężko się biegało. Na 3km miałam ochotę wrócić do domu, a postojowe odbierałam niemal co kilometr.
Lato to dla mnie najtrudniejsza pora roku.
Mijałam biegającą parę z wózkiem, słuchali jakiejś muzyki; wybrzmiał fragment jakiegoś utworu: "(...) nie mam siły się uśmiechać".
No, to o mnie było, zdecydowanie... :bum:

13km po 5:55. Na więcej nie miałam ochoty.
Na szczęście wody wystarczyło.

Aha, w Kinvarach biega mi się tępo i opornie. Sikor, nie jesteś sam w tych obuwniczych odczuciach :oczko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

29 czerwca 2020

Chciałam pobiec coś szybszego, choć sama nie wiedziałam co konkretnie.
Najpierw 5km po 5:28, dwa ostatnie ciut poniżej 5:20, potem 300m truchtu. Początkowe założenie 5 dwusetek zamieniłam na 2x500m plus tyle samo w truchcie. Pierwszy odcinek po 4:45, drugi po 4:40. Na trzeci nie miałam już chęci.
Powrót do domu 2.7km, po 5:50. Zaskakujące, że to 700m wyszło po 3:58. Tak przynajmniej zegarek pokazał.
Wracałam cała przemoczona, lekki deszcz zmienił się pod drodze w nie-lekki :usmiech:

Ale skoro zaczęłam biec, to przecież nie przestanę.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

30 czerwca 2020

Założenie z wczoraj zrealizowałam dzisiaj.
Początek okropny, po 200m nogi słabe, płuca słabe, wszystko słabe. Zaczęłam się zastanawiać, czy to rzeczywiście dobry pomysł i może lepiej wrócić do domu...? Po 400m zaczęło być ciut lepiej, po kolejnych 200 spotkałam koleżankę, która wracała z laboratorium i chwilę pogadałyśmy. Potem było już znośnie.

Rozbieganie 6.76 km po 5:47.
5x200m śr po 3:29, pierwszy odcinek o wiele za szybko, 3:23, kolejne już biegane w miarę równo; w przerwie trucht.
Ostatni chyba najtrudniejszy, fizycznie i psychicznie.
Chwila rozciągania i powrót do domu 2.3km po 5:46.

Kiedy się rozciągałam, przemknęły obok mnie dwie nastolatki na rolkach, na oko - 13-latki, zdawało mi się, że rozmawiały właśnie o rolkach.
Jedna z nich rzuciła do drugiej: "A mnie motywuje moja figura na lato, ale chyba mi się nie udaje". Czyt. "wciąż jestem za gruba"
Dziewczę miało udo szerokości mojej łydki, chudzinka.
Straszne, że dziecko ma taki obraz siebie i już teraz żyje wymaganiami świata, który z prawdziwym pięknem mało ma wspólnego :smutek:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

6 lipca 2020

Zapomniałam ostatnio dopisać: czerwiec 154km.

Wczoraj planowałam bieg, ale nie czułam się zbyt dobrze, na dodatek od rana było strasznie parno i duszno. Odpuściłam.
Dzisiaj 10km, najpierw 6km po 5:59, później kolejne 4 po 5:53.
Subiektywne odczucia mówią mi, że tempa były chyba szybsze, sporą część z 6km biegałam w lasku, podłoże powoduje, że automatycznie zwalniam. Niemniej jednak, tempo o 20sek wolniejsze, które pokazywał zegarek nie współgrało z tym, co odczuwałam.
Nie jest to problem mojego życia, ot raczej ciekawostka taka.
:bum:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

7 lipca 2020

Trudno mi dzisiaj było wyjść. Pogoda nie zachęcała, stan wewnętrzny tym bardziej. Mimo tego, jakoś zebrałam się w sobie.
Nogi drewniane, tempo żółwia, na stan wewnętrzny nie wpłynęło to dobrze, a przecież spodziewałam się czegoś zupełnie odwrotnego...
Pokręciłam się trochę po lasku, pobiegłam dalej, sama nie wiedząc co i jak chcę biegać.
Tempo wpadało nawet nawet, z każdym kilometrem ciut szybsze. Po 6.5km chciałam zrobić 5 dwusetek, ale nagle ogarnęło mnie zniechęcenie, stwierdziłam, że może jednak spróbuję pobiec dłużej, a szybciej.
Plan ten uległ zmianie po 200m, kiedy to stwierdziłam, że jednak nie.
Dopadł mnie najgorszy stan, kiedy każda decyzja wydaje się być tą niewłaściwą.
Usiadłam na ławce, popatrzyłam na wodę, pomyślałam o zasadzie, że działaniem (jakimkolwiek) mają kierować rozum i wola, a nie emocje i odczucia, które dziś wybitnie ciągną mnie w dół.
Wstałam, wróciłam na moje ulubione miejsce przebieżek i zrobiłam 4 dwusetki, pod wiatr.
4:40, takie było tempo tej pierwszej, przed-ławeczkowej.
Kolejne 4 wyrównały do śr. 3:49.
Powrót do domu 3km po 5:35, jakoś tak szybko wyszło, pierwszy kilometr 5:56, kolejne dwa 5:25 i 5:24.
A wydawało mi się, że człapię.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

19 lipca 2020

Pierwszy obóz z bieganie.pl - lipiec 2010, od tamtej pory byłam na 10 obozach, częściej letnich niż zimowych.
Ostatni - 4 lata temu.
Na tegoroczny (11-18 lipca w Krościenku) zdecydowałam się w jednej chwili, zupełnie spontanicznie. Zwolniło się miejsce, zarezerwowałam i pojechałam (nie bez rozkmin, typu "czy dam radę" itd itp. Szczerze mówiąc, rozkmin i biadolenia wewnętrznego było sporo :hahaha: )

Przeżyłam, czwórki i łydki solidnie dostały w kość, z trudem schodziłam ze schodów, na zbiegach cierpiałam, ale jestem zadowolona z wypadu, tym bardziej, że załapałam się na tort urodzinowy z okazji 10-lecia :usmiech:
No i zobaczyłam w sobie parę rzeczy, które treningowo+mentalnie wymagają korekty, a łatwo je zobaczyć mi nie przyszło. Tzn bardziej przyznać się do nich przed samą sobą, co wymagało przełamania się :usmiech:
Kilometraż: niecałe 80km, plus jeden dzień samotnie-marszowy ponad 22km.

Dziś w tropikach wlkp 12km, w tym 5x100m.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

23 lipca 2020

Lekko padało, kiedy wychodziłam.
W planie była dyszka i tak też się stało.
Pierwsze 5km po 5:38, druga piątka po 5:40. Mimo wszystko szybsza, cztery kilometry po 5:35, ostatni wolno, na schłodzenie.
Te cztery kaemy udało mi się pobiec bez przerywników, cieszę się, że w końcu się przemogłam.
Po wtorkowym masażu, podczas którego po raz pierwszy ever błagałam fizjo: "Nieee... błagam, już nie wytrzymam!!!" - zdecydowanie lepiej mi się biegło :bum:
Okazało się, że mam mięśnie poprzyczepiane we wszelkich możliwych miejscach, do których nie powinny być przyczepione, a o tym, że są nie porozciągane, nawet nie wspomnę. To już widziałam na obozie (a raczej czułam), nie wspominając o różnych innych formo-niedogodnościach (czyt. słabo, panie, słabo)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 lipca 2020

Dzisiaj kolejna dyszka, bez założeń.
Tempo 5:51. Najpierw 2km (5:58/5:52) + wodopój. Później dookoła zalewu plus dobieg 300m, łącznie 5km (5:47/5:51/5:39/5:44/5:38), bez przystanków - taki pojawił się cel w trakcie biegu. Kurczę, to jest aż niebywałe, żebym musiała się zapierać, coby w trakcie tej piątki nie przystanąć.
Wodopój i powrót 3km ślimaczym tempem.

Na obozie padła sugestia, że może te moje kłopoty z wydolnością oddechową są wynikiem alergii.
Jeśli stan będzie się utrzymywać, trzeba będzie zawitać do jakichś doktorów :spoko:
A jeśli chodzi o sam obóz, to było tak.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

26 kwietnia 2020

Mało spałam, posiedzieliśmy wczoraj ze znajomymi :bum:
Zamierzałam pobiec dzisiaj 15km, wolno i regeneracyjnie.
Wolno dało radę, ale w tej temperaturze trudno o regenerację :hahaha: zwłaszcza po niecałych 5h snu.
Celowałam w tempo nawet 6:15, udało się je osiągnąć na samym końcu
12.36km po 6:09, solidne BMP, później postanowiłam trochę odmulić nogi, więc zrobiłam 4x150m (po 3:48) z truchtem i powrót do domu 1.5km po 6:14.
Ten ostatni odcinek na drewnianych nogach :bum:
Takie niby bieganie bez historii, ale cieszy mnie, bo nie robiłam przerw plus pobiegłam zaplanowaną trasą, nie ulegając lenistwu i kombinowaniu, coby ją zmienić = a może by skrócić dystans.

Ostatnio mocno zastanawiam się nad kwestiami motywacyjnymi, jeśli chodzi o bieganie i prowadzenie tego bloga (ale i nie tylko).
Nie muszę mieć celu w postaci zawodów, bo biegać będę i tak, ale jednocześnie biegać bez celu, jakikolwiek by był, też dobrze nie jest :spoko:
Nicto, coś wymyślę :usmiech:
ODPOWIEDZ