Logadin

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

18.11.2019 - 24.11.2019

Poniedziałek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8x 400m(1:18min)/200m + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'34
4x 100m/100m [całość 3:48min]
8x 400m(1:18min)/200m (100m marsz+100m trucht):
1:15.8/1:45.3
1:16.3/1:45.6
1:16.2/1:44.2
1:15.2/1:44.1
1:14.9/1:45.0
1:16.5/1:45.2
1:15.9/1:45.6
1:16.1/1:44.6
2km@4'36
Odczucia: easy luz i jedno i drugie ale 400-tki praca była, 8,5-9/10 zmęczeniowo, odczuwalne zwłaszcza ostatnie 150m

Wtorek
Plan: 3km easy + 8x 300m/300m podbieg 85% + 3km easy
Wykonanie:
3km@4'44
8x ~310m/310m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]
1:06.0/2:12.6
1:06.7/2:15.8
1:08.1/2:17.7
1:05.0/2:13.8
1:05.1/2:19.4
1:05.1/2:13.3
1:04.1/2:19.8
1:02.9/2:04.7
2km@4'34
Odczucia: od tygodnia biegam na chorobowym, możnaby rzec, katar i kaszel powoli zanika ale jednak podczas easy krew z nosa lekko poleciała przez to ciągłe smarkanie, mimo to, biegło się super i trucht i same podbiegi wchodziły ładnie, zmęczeniowo takie okolice 8,5/10, gitara

Środa
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12.4km@4'47
Odczucia: testowanie i ciuchów i butów pod GUT, bieg w trailówkach 50% asfalt/50% ścieżka piaskowa przy Wiśle, po ciemku z czołówką, lekką ręką -10sek/km przy luźnym biegu w stosunku do asfaltówek, dlatego jak w Gdańsku będzie sucho na 100% lecę w NB Zante to 86km, poza butami reszta 'osprzętu' zdaje egzamin wzorowo

Czwartek
Plan: 2km easy + 12km@4'10 + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'11 [ale na bank było bliżej 4'45, bo gps dowalil prawie 100m extra :)]
12km@4'05
2km@4'39
Odczucia: ogólnie mega fajnie, takie 7-7,5/10, trochę jedynie pogoda się zjebała, bo i deszcz i wiatr ponad 35km/h, a człowiek na krótkie spodenki to pomykał, no i walenie kółek po Agrykoli, czyli 40 okrążeń wlazło

Piątek
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'45
10x 100m/100m [całość 9:11min]
Odczucia: biegłem z obładowanym plecakiem, więc hamulec był plus dodatkowo 90% pod wiatr, bo droga po młodego do szkoły na południe

Sobota
WOLNE

Niedziela
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 20x 200m(37sek)/100m + 2km easy
Wykonanie:
3km@4'44 [ale raczej trochę wolniej, GPS lekko zwariował po ostatnim torze]
4x 100m/100m [całość 3:39min]
4x1200m@3'40/3min [440m]
4:19.5/2:59.9
4:18.2/2:58.5
4:17.1/2:59.5
4:17.2/2:58.4
4x 600m@3'35/2min [200m - 100m marsz+100m trucht]
2:04.8/1:59.6
2:00.4/2:00.2
2:01.1/1:58.4
2:01.1/1:59.7
12km@7'44
Odczucia: zmęczeniowo takie 8/10, no max 8,5/10, 1200m tempo trzymane równe na wszystkich 3 kołach, 600m właściwie wolniej na starcie mocniej pod koniec, byłyby pewnie szybsze ale na szczęście na ostatnich 100m brzuch hamował i wzywał toitoi, więc trzymałem tempo bez przyśpieszania, 1200m kontrolowałem co 400m, 600-tki biegłem na wyczucie bez kontroli tak by jedynie szybciej było niż 1200m, na koniec miało być 3km a zrobiło się z tego 12km, bo się randka tak złożyła z dziewczyną, która chciała dłużej pobiegać
Ostatnio zmieniony 12 lut 2020, 10:37 przez Logadin, łącznie zmieniany 2 razy.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

25.11.2019 - 01.12.2019

Poniedziałek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'45
Odczucia: potworne zmęczenie po dniu wcześniejszym, 2h snu, później praca, więc ciężko było się ruszyć, wydawało mi się, że biegnę szybciej, a tu proszę tylko po 4'45

Wtorek
Plan: 3km easy + 12x 150m/150m podbieg 85% + 3km easy
Wykonanie:
3km@4'39
12x ~160m/160m podbieg 85% [przy parku fontann multimedialnych]:
0:33.0/1:13.9
0:35.3/1:18.1
0:33.5/1:18.8
0:33.5/1:15.6
0:34.1/1:21.4
0:34.6/1:13.8
0:33.0/1:15.6
0:33.1/1:16.8
0:32.6/1:15.3
0:32.9/1:16.2
0:32.1/1:16.9
0:31.6/1:14.7
3km@4'27
Odczucia: tak jak było w zamierzeniach, biegałem na około 80-85%, mógłbym spokojnie mocniej podbiegać, nieźle, dodatkowo wpadły też pierwsze buty Obrazek

Środa
Plan: 10km easy + 8x 100m/100m
Wykonanie:
12.2@4'40
Odczucia: bieg 50% asfalt/50% przełaj, testowałem nowe buty trailowe od Adidasa - Terrex Aggravic BOA, w skrócie super się w nich biega i po tym i po tym, mega wygodne + lubię ten system wiązania - jedyny minus to dołączanie do nich chipa do pomiaru czasu

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8km@3'55 + 4x 100m/100m + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'54
4x 100m/100m [całość 4:04min]
8km@3'54
4x 100m/100m [całość 3:54min]
2km@5'17
Odczucia: biegane na Agrykoli z kumplem, fajnie się klepało kółka, kolegę wiozłem na plecach ale ładnie dokończył ze mną, chociaż mocno nie jego tempo to było na tyle km, u mnie zmęczeniowo gitara takie 7-7,5/10

Piątek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'39
Odczucia: bez historii, z domu na bulwary i powrót tą samą drogą

Sobota
Plan: 8km easy + 8x 100m/100m + SIŁOWNIA
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
8km@4'45
8x 20sek@3'00/40sek@6'00
Odczucia: bieganie pod dachem bo zaczynam podchody do regularnej rozpisywanej siłowni do treningów, to był dopiero dzień testowy, więc jeszcze we wpisach nie ma co za bardzo się na ten temat rozpisywać, jak od trzeciego tyg. grudnia zacznie się regularna to będzie dodatkowy opis samej siłowni - co, jak, ile...

Niedziela
WOLNE
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

02.12.2019 - 08.12.2019

Poniedziałek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'50
Odczucia: tak jak myślałem, testowy dzień siłowni dosłownie zmasakrował nogi, cały tydz. musiałem mieszać z treningami

Wtorek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 12x 1min/1min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
5km@4'45
12x 60sek@3'20/60sek@6'40
2km@4'45
Odczucia: oj nogi dalej masakra, ciężko szło przez to, ostatnie dwa-trzy powtórzenia mocno odczuwałem

Środa
Plan: 2km easy + 6x 500m(1:45)/300m + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
6x 500m@3'30/300m@6'40
2.2km@4'45
Odczucia: dalej czułem nogi, zwłaszcza coś pod lewym udem naciągniętego, zrobiłem co trzeba było i tyle, trochę pracy musiałem wkładać w tempo, dodatkowo niesamowity ukrop na siłowni

Czwartek
Plan: 6km easy + 4x 100m/100m
Wykonanie:
13.5@5'31
Odczucia: biegane po mieście prosto z pracy z plecakiem, dodatkowo na Agrykoli trochę z koleżanką pokręciłem kółka, stąd to wolniejsze tempo i większy dystans

Piątek
WOLNE

Sobota
Garmin Ultra Race 86km
W końcu nadszedł dzień próby :) Właściwie długo nie miałem w planach tego biegu, no ale koleżanka z Gdańska mnie tak jakoś przekonała, a że chciałem się sprawdzić na ultra, które jest względnie płaskie to siedziało idealnie!
Przygotowania przed jeżeli chodzi o lifestyle, wiadomo dno i metr mułu. W czwartek mocna zabawa na mieście, w piątek po 4godz. snu do pracy, by o 16 uciekać na pociąg, w Gdańsku po 19 i pora szybko po pakiet. W mieszkaniu spać o 22, by wstać na sobotni start na 4.
Odziwo jednak jak się obudziłem to i nawet zmęczenia za dużego nie czułem. Ale i tak samo nie czułem apetytu by coś zjeść - stwierdziłem, że co mi tam, mam 4 żele w spodenkach, a zjem coś na pierwszym pkt. odżywczym - o takiej porze jak taka to jadam jedynie kebaba w drodze z miasta do domu, to organizm i tak, by nie wiedział co się dzieje :D
Tak jak pisałem wcześniej postanowiłem to biec na lekko. W skrócie, bez plecaka/nerki. Ciuch z WAA miał w sobie kieszonki na plecach - akurat w jedną wpadł 0,5l bidon, w drugą folia NRC i telefon. Żele za to do kieszonek w spodenkach i byłem ready.
4:40 wpadamy na start, skromnie, mało uczestników, będzie przyjemnie już od początku :) Na parę min. przed wystrzałem miałem w planach w ogóle ruszyć z końca stawki, by się nie napalić za bardzo. Jednak co minutkę robiłem po kroku do przodu, aż dotarłem do 2 linii - tam już nie miałem zamiaru się przemieszczać i tak jestem za daleko w przodzie :D
Od razu idzie wyłapać mocnych zawodników, a to po wadze, a to po sprzęcie, czyli stoję w miarę ok. Pora odliczać od 10 i wio ku przygodzie!
0km - 22,5km => strzał i lecimy, wpierw sporo asfaltem. Nie chcę mocno, myślę by truchtać swoje tak w okolicy 4'40. Pierwszy zawodnik się wysforował na czoło, za nim Magda Pazda-Pozorska, więc już respekt mam i mówię, hola nie wyprzedzamy, za moimi plecami chyba tak się reszta też 'ugaduje' :)
Jednak mimo wszystko, mijam i jadę jako drugi, za mną rusza jeden rywal i tak biegniemy we dwóch, raz jeden prowadzi, raz drugi. Pierwszy zawodnik już znika w tle - nie gonimy. Wbiegamy w gęstrzy las i... I @#$%^ nie ta czołówka na głowie - zachciało mi się mikrusa brać. No gówno widzę. Wchodzę przed tego zawodnika, u niego na głowie światło jak z samochodu :D Więc oświetla mi drogę. Niestety parę razy na zbiegu przejmuje prowadzenie i tracę światło. Lekki strach jest, bo albo przycisnę i nie puszczę albo zwolnię i później już na tym moim gównie to tempo srogo spadnie.
Cały czas jednak się trzymamy razem, aż dobiegamy do pierwszego bardzo solidnego, stromego zbiegu, tutaj puszczam na tyle, że już zanika mi jego światło i dupa. Odskoczył na 200-300m, zdecydowałem, że jednak nie gonię, by się nie zagotować. Zostaję sam ale cały czas z majaczącym światełkiem przede mną.
Tak dojeżdżam do pierwszego puntku na 3 pozycji, czas 1:59:50. Stan bardzo dobry, jeść się nie chce, jedynie uzupełniam bidon, chwila dla 'kamery' i ruszam dalej. Tuż za mną wpada zawodnik z 4 pozycji, czyli będzie partner na kolejny odcinek.
22,5km - 36,5km => razem wyruszamy z punktu odżywczego, fajnie, że jest ktoś obok, dodatkowo zaczyna robić się widniej to i moje chujowe światełko już tak bardzo nie przeszkadza. Czasem trochę ja odchodzę, czasem rywal. W jednym momencie odszedł mocniej, na jakieś 100-200m ale pomylił trasę, krzyknąłem jedynie, że nie w tą stronę i po powrocie na szlak znów się zrównaliśmy.
Cały czas miałem jednak w głowie myśli, by nie szaleć. I jak dociśnie mocniej, nie napalać się i go puścić. Tak też i się stało. Pozwoliłem mu się urwać gdzieś w 2/3 odcinka, trudno i tak dopiero początek zabawy.
Mogłem się pozbyć czołówki i już lecieć na spokojnie z pełną widocznością przed sobą, dodatkowo zaczynałem robić się głodny, więc wyczekiwałem już punktu z jedzeniem.
Na pkt. wpadam na 4 pozycji w czasie 3:20:32 (czas odcinka 1:20:33 - 5 czas odcinka). Szybka zupa, uzupełnienie bidonu i wio, nie ma co siedzieć.
36,5 - 67km => stąd wybiegamy równo z 3 zawodnikiem. Widać na nim zmęczenie, tak czułem, że mógł jednak za mocno ruszyć.
Dalej biegniemy już cały czas ramię w ramię, tak do połowy tego odcinka. Aż tutaj mija nas zawodnik, który ostatecznie wygra :D Dosłownie poszedł jak TGV przy InterRegio. Tylko się za nim kurzyło. Nawet mi do głowy nie przyszło, by się podpiąć. Odpuściłem od razu :) Za to mój partner zaczął słabnąć, zdziwiłem się z jaką łątwością zacząłem się oddalać. Dwa razy odskakiwałem na dobre pół km i... dwa razy na dobre gubiłem trasę, tak, że jak wracałam na szlak to znów byliśmy razem :D Dopiero po trzecim urwaniu już się więcej nie zoabczyliśmy.
Pkt. odżywczy był w lesie. Wpadam na niego w czasie 6:30:35 (aż 9 czas tego odcinka - w czasie 3:10:12). Po cichu liczyłem na zupę, jednak nie mieli, dopiero następny pkt. (swoją drogą to ten sam co wcześniejszy). Trudno, chwila rozmowy na pkt. z obsługą, jak wygląda sytuacja na trasie i wio dalej.
67km - 74km => tutaj już powoli czułem zmęczenie, tempo dalej staram się trzymać, trasa dalej ok ale już organizm się lekko buntuje. Cały czas biegnę sam, nikogo za mną, nikogo przede mną. Myślałem, by włączyć muzykę ale jednak odpuściłem. Ot robić swoje i klepać 'po zupę'! Właściwie nie za wiele pamiętam z tego odcinka. Czasem tylko zerkałem za siebie czy przez to moje zwolnienie zaraz nie dojdą mnie i zaczną mijać kolejni zawodnicy.
Do punktu tak się nie dzieje. Wpadam tam w czasie 7:17:42 (czas odcinka 47:07 był siódmy) cały czas jeszcze na czwartej pozycji. Szybko uzupełneinei bidonu, zupa ale... siadam. Muszę odpocząć, to ten moment, gdy potrzeba tych 4-5min, by się trochę odbudować. Powoli kończę jeść i pytam jeszcze jak daleko są pozostali zawodnicy i Ci przed i Ci za. I właśnie gdy rzucam pytanie, na pkt. wpada dwóch zawodników. Uwijają się szybko. Fakt, ruszam pierwszy, mam te 100-150m przewagi. Ale nie czuję, że się zregenerowałem, brakło paru minut ale jak tylko wpadli zebrałem się i przed siebie. Długo nie byli za mną, po raz kolejny pomyliłem skręty i to oni do mnie krzyczą, że nie w tą stronę. Wbiegają pierwsi pod skrzyżowanie, po schodkach w górę podbiegają, ja jeszcze się zbieram i maszeruję. Trudno niech uciekają. Tutaj siada psychika i to mocno. Nieźle ryje beret, siły opadają. Zwłaszcza jak chłopaki widać, że dociskają tempo, by sprawdzić czy puszczę czy nie. Znikają.
Na szczęście lekka iskierka się pojawia. Łączymy się z zawodnikami z dystansu na 50km. Mam z kim biec. Zwykle gonię to jednego to drugiego. Tempo lekko wzrasta ale i tak w serduchu pusto. Ot jadę przed siebie jakiś taki wyzbyty z uczuć. Byle do następnego punku.
Następny punkt - tego nie było w międzyczasach, dodatkowo był bardzo malutki, nawet się tam nie zatrzymywałem, bo do mey poniżej 10km. Ważne, że tempo było i już myśli o mecie.
META - pozycja utrzymana! Czas na końcu 8:36:47 i szóste miejsce (czas odcinka od 74km to 1:19:05 i był siódmym). Łapię medal, czekam na koleżankę i pora uciekać. Zimno zaczyna doskwierać. Myślę sobie nieźle, szósty open. Średnie tempo na całej trasie 6'00min/km! A jednak i ponad 86km w poziomie i +2000m w pionie. Ba nawet z wliczonymi postojami na pkt. odżywczych. Kurde ładnie! Podoba mi się takie lekko-płaskie ultra, gdzie jednak jest duuuużo więcej biegania i mniej bardzo stromych i długich katujących nogi odcinków. Nice. Rok temu zwycięsca (który w tym był trzeci) w gorszym czasie wygrał cały bieg, czyli i tu nieźle. Zaskoczyłem się też przy sprawdzaniu międzyczasów, że po tym jak mi chłopaki odeszły, to zaczęły zwalniać, a ja przyśpieszać. Gdzieś od 78km zacząłem ich dochodzić - jednak w trasie tego nie wiedziałem, gdybym wiedział możliwe, że bym mocniej docisnął, różnica na mecie między nami to 2min, podjąłbym próbę walki. No ale tak to można sobie jedynie gdybać :)
Ogólnie super bieg, pierwszy któy dał mi i u rachwała i w ITRA +600pkt za wynik. Chyba najlepiej przebiegnięte moje zawody w 2019 roku!
Szkoda, że za rok nie wrócę - maraton w Walencji już opłacony. Ale polecam bieg tym co chcą i ultra i dużo beigania!
Obrazek

Niedziela
WOLNE
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

09.12.2019 - 15.12.2019

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
WOLNE

Środa
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'52
Odczucia: biegane na bulwarach, oddech git, zakwaszone dwójki i w lewej i prawej nodze

Czwartek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'42
Odczucia: powtórka z rozgrywki, nogi jeszcze na zakwasach, ogólnie jednak bez historii

Piątek
WOLNE

Sobota
Plan: 8km easy + 6x 100m/100m
Wykonanie:
11km@4'30
Odczucia: już w Olsztynie i poszły zmiany, tego dnia poleciałem mocny pagórkowaty kross po lesie kortowskim, nieźle to wyglądało, na zbiegach jeszcze delikatnie lewą nogę udczuwałem ale to minimalnie

Niedziela
Plan: Easy + I Bieg Mikołajów 5km + easy
Wykonanie:
5.25km@4'42
3.26km@5'20
5km@3'48 [ zawody ]
6.40km@4'42
Odczucia: bieg pojawił się jakoś tak spontanicznie, byłem ciekaw jak pocierpię po ultra na tydzień przed bieganym mocno, ale nie chciałem robić tylko zawodów, trochę km chciałem poklepać. Wpierw dobieg po pakiet, później jeszcze trucht przed startem i można było lecieć. Jako, że to było wplecione w easy to nawte nei byłem ubrany pod zawody - biegałem w kurtce, z telefonem i muzyką, numer na pasku od ultra bo i nawet koszulki nie było pod agrafki etc.
Mimo to bieg poszedł super jak na założenia. Fajna, bardzo urozmaicona parkowo-staro miastowo trasa. Start ostro mooocno w dół, później troszkę pofałdowania i płaskiego, nawrót i powtórka - podbieg pod metę ostra wyrypa, nachylenie latało i pod 10% w pewnych momentach. Ciekawa walka z jendym z zawodników, a to raz jeden chciał urwać drugiego, a to drugi pierwszego. No niezła zabawa :) Banan na twarzy cały czas.
Meta osiągnięta w 19:03, szybko medal w kieszeni i jedziemy dalsze easy. Tak zamykam całość na 20km.
Obrazek
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

16.12.2019 - 22.12.2019

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 12x 30sek/30sek + 2km easy
Wykonanie:
5.8km@5'08
4x 100m/100m [całość 4:03min]
12x 30sek/30sek [całość 12:01min]
2km@5'08
Odczucia: odcinków 30sek nawet osobno nie mierzyłem, bo nie było sensu. Agrykola tak była oblodzona, że szła walka o życie, lodowisko w @#$%^, wiec biegłem na tyle sprawnie by się nie wyjebać

Środa
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'44 easy
Odczucia: bez historii, latane po bulwarach

Czwartek
Plan: 2km easy + 6km@4'05 + 2km easy
Wykonanie:
2.5km@4'43
6km@4'02
2.5km@4'34
Odczucia: też biegane na bulwarach, szybkie km względnie ok takie 7,5/10, chociaż myślałem, że biegnę szybciej

Piątek
WOLNE

Sobota
Plan: 4km easy + 10x 50m/150m podbieg + 4km easy
Wykonanie:
9km@4'39
10x 150m/150m podbieg [przy parku Fontann Multimedialnych, więc to nachylenie mocniejsze niż na Agrykoli]
0:32.4/1:13.1
0:32.6/1:11.2
0:32.9/1:12.1
0:30.3/1:15.1
0:32.1/1:12.3
0:31.3/1:14.8
0:32.0/1:14.3
0:31.5/1:16.5
0:31.3/1:12.8
0:31.2/1:12.2
4km@4'51
Odczucia: dobieg długi, bo ruszyłem z Gocławia prosto po oddaniu syna, podbiegi dawałem mocno, tak na 85% to bankowo

Niedziela
WOLNE (właściwie przełożone, kac tak zamordował, że nawet o 21 nie byłem w stanie się zmusić biegać)
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

23.12.2019 - 29.12.2019

Poniedziałek
Plan: 14km@4'20
Wykonanie:
14km@4'11
Odczucia: już biegane po pagorkach w Olsztynie, dzisiaj już samopoczucie dobre, trochę za szybko ale chciałem się dotlenić, ogólnie ok

Wtorek
Plan: 3km easy + 12x 100m/100m podbieg + 3km easy
Wykonanie:
4.8km@4'33
12x ~115m/~115m [ miała być środkiem górka Kortowska w Olsztynie ale za bardzo najebane błota, wygrały schody obok ]
0:39.5/0:48.6 -> ten był pod górkę na błocie, nie szło tego biec, łyżwy
0:29.7/0:59.2
0:31.1/0:55.6
0:30.7/0:58.4
0:31.0/1:00.2
0:30.3/0:58.5
0:30.8/0:58.9
0:31.3/0:56.6
0:31.1/0:56.7
0:31.9/0:56.9
0:32.2/0:57.0
0:29.6/0:53.9
4.9km@4'26
Odczucia: ten podbieg dawał mega w kość, fontanny w W-wie mają około 6-7% nachylenia, je biegam po 32sek a tutaj jest o 50m krótszy odc.

Środa
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 10x 30sek/20sek + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'43
4x 100m/100m [całość 3:39min]
10x 30sek/20sek: [tempo dla całego odcinka szybko + wolno]
0:50.7@4'03
0:50.7@3'49
0:50.8@4'34
0:50.9@3'52
0:50.9@4'05
0:50.7@3'48
0:50.7@3'54
0:54.5@4'21
0:49.2@4'29
0:50.1@3'48
2km@4'35
Odczucia: Olsztyn, potężny kac, bałem się czy czegoś nie zwrócę przy rytmach, 30sek biegane mocno, przerwy bardzo wolno, ważne, że trening zaliczony

Czwartek
WOLNE

Piątek
WOLNE

Sobota
WOLNE

Niedziela
WOLNE
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

30.12.2019 - 05.01.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
San Silvestre Sevilla 5km

Jak widać na ostatnim tygodniu wpisów, wskoczyło lekkie rozleniwienie ale to właściwie dlatego, że wyskoczyłem na tydzień do Sewilli i okolic z kumplem tak sobie poszaleć. Tak na prawdę to od 20 grudnia aż po 5 stycznia to była jedna wielka impreza, może z dwiema nocami, które człowiek spędził bez wychodzenia. Dodatkowo w samej Sewilli nawet to narosło. W dzień po 20-30km spacerów z cerveza w łapie, wieczoram balet do 3-5 w klubach. Z takim przygotowaniem stanąłem z ciekawości do biegu na 5km, akurat by w brzuchu zrobić trochę więcje miejsca na zabawy sylwestrowe.
Jednak jako, że bieg startuje o 17:00 to do tego czasu już człowiek zdążył tych 5-6 cervezas wychylić, nie licząć wcześniej wędrówek po mieście i pizzyjki na obiad.
Mimo to, myślę ruszę mocno. Zobaczymy co będzie. Może 19:30? Może 19:15? Chciałem się też z kumplem założyć, że jak będzie sub19 to stawia pierwszą kolejkę wieczorem - nie podjął wyzwania niestety.
Na początku trochę tam zamieszania, nie wiadomo gdzie start, gdzie meta. Czyli albo stoję na szarym ogonie albo na samym początku. Pogoda do biegania idealna, lekkie 20-21stC, wiatru zero, trasa płaska jak stół. Fajnie :)
Na szczęście stoję pod dobrą dmuchaną bramą. 3, 2, 1 ... ruszyli. Pierwsi ostro sieknęli (na mecie kilku zawodników melduje się w czasie sub14, pierwszemu zaś zbrakło dosłownie 3sek do sub14). No ale to Hiszpania, tutaj zwykle jest sporo mocniejszych zawodników.
Grupki się robią, szybko znajduję 'swoje' miejsce. Jakoś idzie, oznaczeń pierwszego km nei zauważyłem, więc biegłem po prostu tak by było mocno ale by jeszcze nei dyszeć w systemie 1:1. Drugi km i mogę zerknąć na czas - 7:08min - fuck mocno. Ale jakoś się nie rozpadam.
Grupka się trochę rozjeżdża. Puszczam, ale mimo to napieram mocno, za mocno. Nie chcę odpaść to i cisnę ale tamci też swoje. Strasznie się tu porwaliśmy.
3km i pyk 10:20min! I tutaj właściwie wiedziałem, czemu tak mocno bolał ten km :D @#$%^ no do tego 3km dałem z siebie co tylko tam było napędzane hiszpańskim browarem. Tutaj powinna być meta XD A dalej trzeba jechać.
Mimo to, cisnę ale zwalniam. Czuję, że te browary się pewnie teraz mszczą, zwłaszcza ten wariacik Cruzcampo, który piłem tuż przed startem.
4km zaliczony, jest wolniej ale dalej ciągnę tą alkoholową furmankę. Ostatnie 400m to już widać prosta i balon z metą. Troszkę dokładam do pieca i staram się przyfinishować. Boję się z siebie dać więcej, by za metą nie skończyć na noszach. Trzymam tak by jakoś to wyglądało (NIE WYGLĄDA :D tak się sypie człowiek, który musi trzymać ledwo co 3'20 na dystansie ~400m https://www.instagram.com/p/B61O3_Yl-P3/).
Mimo to na metę wpadam z czasem 18:16! Nosz @#$%^ nie wierzę. Ostatnie do to imprezowa epopeja, biegania co kot napłakał etc. A tu taki cyrk wyszedł :)
Oficjalnie kończę rok biegowy z bananem na twarzy!
Obrazek
Obrazek

Środa
WOLNE

Czwartek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'25
Odczucia: w ciągłym imprezowym balecie, pierwsze easy w nowym roku po bulwarach, całkiem dynamicznie wlazło, zdecydowanie zadowolony

Piątek
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'34
10x 100m/100m [całość 9:06min]
Odczucia: to samo co wczoraj, tym razem jeszcze doszły rytmy

Sobota
Plan: 2km easy + 8km@4'00 + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'25
8km@3'59
2km@4'36
Odczucia: kac trzymał do wieczoram, ruszyłem dopiero po 19, orałem ale dopiero za nawrotem, to zasługa chujowej pogody, na półmetku było śr .tempo 3'57, później nawrót i wiatr w ryj fest, dodatkowo wiadukt i most to i pod górę, gdzie wcześniej to miałem ładnie wsio w dół, ważne jednak, że zrobione w tempie i to w terenie, na Agrykoli wpadłoby bez problemów

Niedziela
Plan: 14km@4'20
Wykonanie:
14km@4'11
Odczucia: znów kac trzymał i nie było opcji ruszyc się jak jasno i widno, po 19 byłem jednak na trasie na bulwary, biegło się fajnie, nawet bardzo fajnie, byłem w lekki zdumieniu spoglądająć na tempo, a to jednak w terenie, znów zadowolony z siebie
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

06.01.2020 - 12.01.2020

Poniedziałek
Plan: 4km easy + 12x 1min/1min + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'40
13x 1min/1min:
1:00.7@3'21/1:00.7@6'06
1:00.8@3'13/1:00.7@6'35
1:00.7@3'17/1:00.9@7'06
1:01.3@3'11/1:01.4@6'46
1:00.9@3'14/1:00.9@6'31
1:01.2@3'13/1:00.7@6'27
1:01.0@3'10/1:00.6@7'00
1:00.7@3'16/1:00.7@6'49
1:00.9@3'21/1:01.0@6'32
1:00.8@3'21/1:00.6@6'53
1:00.7@3'18/1:00.7@7'32
1:00.9@3'22/1:00.8@6'24
1:00.8@3'11/1:00.6@6'09
2km@4'56
Odczucia: dopiero po treningu dowiedziałem się, że miałem to robić na jakieś 80%, a ja cisnąłem lekko w okolicach 90% całość, ba tak cisnąłęm, że nawet zrobiłem o powtórzenie za dużo, nie dość, że nie lubię minutówek to jeszcze nienawidzę tego biegać po ulicy, raz, że ciężej, dwa, że nigdy nie wiesz jakie to faktycznie tempo, no ale wyplułem się fest spokojnie zmęczeniowo 8,5-9/10, mocne bieganie, do dzienniczka spisuję czasy, jednak wiadomo to ulica + GPS

Wtorek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'41
Odczucia: dzień wcześniej mocno było to i dzisiaj to jakoś odczułem, średnio się biegło, zwłaszcza początek, tak do 1/3 bulwarów, odżyłem dopiero gdzieś za nawrotem jak koło mnie biegał ktoś w okolicy 4'20 i się podpiąłem

Środa
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'38
10x 100m/100m [całość 9:28min]
Odczucia: biegane z plecakiem od domu po Agrykolę, bo później umówiony, całkiem ok to szło, biorąc pod uwagę obciążenie i pogodę, przebieżki na tartanie

Czwartek
Plan: 4km easy + 3x 100m/100m + 6x 300m/300m podbiieg 80% + 6x 50m/50m podbieg max + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'43
3x 120m/120m [całość 3:40min]
6x ~300m/300m podbieg 80% [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]:
1:07.1/2:04.6
1:08.8/2:09.4
1:08.1/2:11.9
1:07.9/2:11.1
1:08.6/2:03.4
1:07.7/1:59.4
6x ~70m/70m podbieg max [przy parku fontann multimedialnych - bruk pod Pomnik Marii S-C]:
0:13.8/0:38.0
0:13.9/0:41.1
0:13.9/0:40.8
0:14.1/0:40.4
0:13.8/0:39.3
0:13.8/0:31.6
2km@4'38
Odczucia: oj pogoda fatalna, lało cały czas, podbieg długi pod Sanguszki jak na biegu PW, trochę mocniej niż 80%, bliżej 85%, w drugiej części już i nawet nogi czułem, krótkie sprinty po bruku, więc mocno ślizgo, bardzo mocno ale nie max, bo jednak bałem się ze względu na tą powierzchnię

Piątek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'45
Odczucia: właściwie ostatnio czysty standard, trasa na bulwary i powrót, bez historii, jedynie to co osntatnio odpierdala pulsometr z nadgarstka woła o pomstę do nieba, tragedia

Sobota
Plan: 12km easy + 8x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'41
8x 100m/100m [całość 7:12min]
Odczucia: powtórka z dnia poprzedniego, bez historii, całkiem dynamiczne rytmy

Niedziela
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'41
Odczucia: musiałem pozamieniać treningi, za duży kac i niechęć, więc w niedz. wypadł trening z pon. w pon z wtorku a we wtorek będzie ten z niedzieli, biegłem byle zaliczyć
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

13.01.2020 - 19.01.2020

Poniedziałek
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'44
10x 100m/100m [całość 9:14min]
Odczucia: zamieniony trening, chciałem ten ciągły pobiec na świeżości bez zmęczenia i kaca, to padło na to easy, ścieżka nad Wisłą do Poniatowskiego i powrót, bez historii, miło się nawet to klepało, odczuciowo bardzo wolny trucht i dynamiczne rytmy

Wtorek
Plan: 16km@4'20
Wykonanie:
16km@4'14
Odczucia: oj coś ciężkawo szło, chociaż fakt wpierw wybór bulwary vs wał na zasadzie wiatr kontra pofałdoway teren, wygrało to drugie, początek ospale, wręcz ciężko, później po paru km jakoś zaczęło ładniej wchodzić, by przy nawrocie znów zrobiło się ciężko jak dołożył się wiatr, ogólnie takie 8/10 zmęczeniowo, liczyłem, że będzie lżej

Środa
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 20x 200m(36)/200m + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
20x 200m@3'00/200m@6'40
2km@4'45
Odczucia: niestety nie było czasu na Agrykolę i tartan, a niestety nei mam w okolicy jakiejś bieżni nawet 200m, by było na tyle blisko, więc padło na siłownię, odczuciowo tempa fajnie, ot takie 7-7,5/10 max, doskwierał upał i duchota, tak dawno człowiek nie biegał pod dachem, że zapomniał o tym jak bardzo to potrafi wkurwiać

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 14km@4'20 + 2km easy
Wykonanie:
2km@5'10
4x 100m/100m [całość 4:10min]
14km@4'15
2km@4'50
Odczucia: plan był, by biegać z chłopakami ode mnie, bo mieli to samo tempo jedynie krótsze dystanse, zatem ruszyłem na Agrykolę, tam jednak po rozgrzewce i pierwszych 4km trzeba było zrezygnować, raz, że oblodzenie straszne i uślizg spory, dwa, że biegała jakaś grupa biegowa i tam się rozpanoszyła na pierwszym torze, że nie chciałem się więcej wkurwiać na maszerujące panny ze słuchawkami w uszach nie zwracające uwagi na kogoś kto biegnie, że odpuściłem i resztę dokręciło się na kanałku, powrót już z plecakiem w kierunku Rozbiegówki :)

Piątek
WOLNE

Sobota
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 10x 2min/1min + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'46
4x 100m/100m [całość 3:36min]
10x 2min/1min:
2min@3'29/1min@6'20
2min@3'29/1min@6'19
2min@3'30/1min@6'42
2min@3'35/1min@6'29
2min@3'32/1min@6'33
2min@3'39/1min@6'11
2min@3'33/1min@6'31
2min@3'41/1min@6'57
2min@3'39/1min@6'35
2min@3'43/1min@6'40
2km@4'52
Odczucia: o ja jebię jaka to była powolna zapaść, częśc odcinków ciśnięta po mieście, część po stadionie na Kortowie (udało się wejść normalnie, wyjść już trzeba było skacząc przez płot, dziady zamykają go po tym generalnym remoncie!), ale ciężko tu szło, fakt nie biegłem tego na maxa ale spokojnie blisko 90%, jednak system mocnego biegu na x2 krótszej przerwie składa jak origami papier, czy już pisałem, że nie lubię minutówek?

Niedziela
Plan: 14km easy
Wykonanie:
14.5km@4'38
Odczucia: właściwie miał być ciągły długi BNP ale do W-wy wróciłem po 21, zanim oddałem syna etc. to w domu po 22, nie chciało się mega cisnąć 20km, więc zamieniłem niedzielę z poniedziałkiem, lekko, klasyczna trasa przy Wiśle, obieg Narodowego i powrót, wyszło o 500m więcej, bo o tyle dalej jest Mak, a jako, że pon - pt znów podła dieta pudełkowa, to ostatnia okazja na najbliższe dni na coś 'normalnego' do jedzenia XD
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

20.01.2020 - 26.01.2020

Poniedziałek
Plan: 20km [4'45 -> 4'00]
Wykonanie:
2.86km@4'44
2.86km@4'37
2.86km@4'26
2.86km@4'21
2.86km@4'14
2.86km@4'06
2.86km@4'00
1km@5'00
Odczucia: pierwsze pięć odcinków to luz totalny, wręcz easy, przedostatni już był lekko pod wiatr i pagórkowato, bo już robiłem na odcinku powrotnym z pętli koło stadionu ot takie 7-7.5/10, za to ostatni to @#$%^ orka fest, wiatr ten najgorszy idealnie czołowy w mordewind i tak mocny, że jednak sylwetka zgjęta ostro, dodatkowo już na początku zagotowałem się, bo zaczął się wbieg na most Gdański, później już tylko walka o utrzymanie tempa, odczuciowo jakbym jechał coś w tempie 3'40-45, a tu ledwo co widnieje to 4'00, na koniec jeszcze 1km easy dobiegu do domu

Wtorek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8km@3'55 + 2km easy
Wykonanie:
2km@4'43
4x 100m/100m [całość 3:25min]
8km@3'53
2km@4'53
Odczucia: ruszyłem biegać z myślą o bulwarach ale wiało tak, że pierwszą część zadania miałbym z wiatrem, a drugą pod, więc wybrałem pętelkę przy Parku Fontann Multimedialnych, już wolałem by wiało naprzemiennie, niż wpierw luz, a na koniec umieralnia, pętelka akurat niecałe 1000m, prawie płasko, nic tylko biec, ale jednak lekko nie było, zaczęło się od razu ze zmęczeniem 8/10 i całkime szybko wskoczyło w 8,5/10, fragmenty z wiatrem lekko odpoczywałem i było bliżej 8-ki, za to fragmenty pod wiatr to orka fest, spokojnie 9/10 było odczuciowo, walka szła, no ale dzień wcześniej też spooooro biegania było + Rozbiegówka wieczorem, więc możliwe, że brak regeneracji się tutaj pokazał

Środa
Plan: 8km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
8km@4'55
10x 100m/100m [całość 9:05min]
Odczucia: biegałem kółeczka na pętli przy Parku Multimedialnych Fontann, właściwie bez historii, przebieżki w drodze powrotej na sam koniec

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8x 1km@3'40-42/1:30min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
8x 1000m@3'40/150m@10'00
2km@4'45
Odczucia: niestety nie miałem czasu robić tego na powietrzu, więc wygrała bieżnia mechaniczna, nachylenie klasycznie 1% i wio, rozgrzewka i schłodzenie klasyk, same interwały takie 7,5 rosnące do 8,5/10, zwłaszcza bliżej tego 8,5 na ostatnich dwóch powtórzeniach, nawet nogi zacząłem czuć

Piątek
WOLNE

Sobota
Plan: 24km [1km easy + 22km@4'15-20 + 1km easy]
Wykonanie:
1km@5'02
22km@4'16
1km@4'48
Odczucia: wjechała większa kobyła, koleżanka syna popilnowała, więc mogłem to w końcu pobiegać o normalnej porze jak jeszcze jest widno, trasa d Siekierkowskiego i powrót Czerniakowską, odczuciowo takie 7-7,5/10, ot lekki dyskomfort przez cały czas trwania szybszego odcinka, jakbym miał dowieźć tego dnia cały Łódzki maraton to bym dowiózł :)

Niedziela
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'45
10x 100m/100m [całość 9:04min]
Odczucia: drugi dzień z rzędu udało się pobiegać jak widno, trasa to bulwarowy klasyk, bez historii, nudne wyklepanie km
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

27.01.2020 - 02.02.2020

Poniedziałek
Plan: 4km easy + 2x 100m/100m + 10x 300m/300m podbieg 80% + 2km easy
Wykonanie:
4km@4'53
2x ~160m/160m [całość 2:32min]
8x ~310m/310m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]
1:07.9/2:13.2
1:07.4/2:18.7
1:06.6/2:22.3
1:07.5/2:16.2
1:06.4/2:19.1
1:06.1/2:21.5
1:06.5/2:18.0
1:06.5/2:17.8
1:04.7/2:23.3
1:02.5/2:14.3
2km@4'47
Odczucia: mimo kaca i zmęczenia bardzo fajnie to wchodziło, luzowałem mocno podbiegi i faktycznie to takie +/-80%, przycisnąłem dopiero ostatnie, fajny trening

Wtorek
Plan: 14km easy
Wykonanie:
14km@4'42
Odczucia: właściwie klasyk i bez historii, ruszyłem późno po 22, pogoda idealna, wiatr nie za duży, nie pada, nawet względnie ciepło, super się to biegło, jakby te odczucia siedziały przez całą niedzielą 30-tkę byłoby rewelacyjnie

Środa
Plan: 3km easy + 2x 100m/100m + 2x 4km@3'45/3min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
1km@4'45 + 1km@5'00 + 1km@4'45 + 1km@5'00
300m@10'00
4km@3'45
300m@10'00
500m@3'45
5,5km@5'00
Odczucia: oj @#$%^ zło straszliwe, masakra, już na rozgrzewce musiałem ZWALNIAĆ, śr. tętno na truchcie przy 4'45 potrafiło wskakiwać i pod 160bpm, na pierwszym odc. 4km umieralnia już po 1000m, śr. puls 175! z całego odcinka, odczucia jakby to był start na 5km, a nie trening, po 500m drugiego powiedziałem pierdolę nie robię, już na dzień dobry zaczęło się od 175, koszmar, dzień wcześniej po mieście 4'42 i śr. puls 151, dodatkowo wiało, jak wczoraj skończyłem bieg trochę po 23 to grzecznie jeszcze jedynie kolacja i 1:30 spać, wstałem po 10, więc i wyspany, nic nie bolało etc. , a tu taka @#$%^ kupa, zaczynam myśleć, że po prostu poskładał ten upał i duchota pod dachem, bo to jest po prostu niemożliwe, niedawno i 8km wpadało po 3'52 i to przy walce z wiatrem i nawet podbiegach, ehhhh, ale pierdolę nei daruję, w piątek miało być wolne ale NIE BĘDZIE, choćby walił grad i wiał huragan, stawiam się na tartanie i cisnę

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 10x 45sek/1min + 2km easy
Wykonanie:
2.1km@4'32
4x 100m/100m [całość 3:26min]
10x 45sek/1min:
45sek@3'08/1min@6'43
45sek@3'03/1min@7'03
45sek@2'58/1min@7'16
45sek@3'04/1min@6'32
45sek@3'07/1min@6'45
45sek@3'06/1min@6'31
45sek@3'03/1min@6'51
45sek@3'05/1min@7'11
45sek@2'59/1min@6'46
45sek@2'59/1min@6'32
2km@4'50
Odczucia: dzisiaj i wiatr i leje ale nie było zmiłuj, polazlem na bulwary biegać, a raczej pętle przy fontannach i od razu inne bieganie, aż człowiek odżył mimo picia wczoraj do 5 rano, a odczuciowo bajka, odcinki tak na 80-85% biegane, trochę zwalniane na obu zakrętach, bo tam nie da się zmieścić na pełnej prędkości i wyrzuca, a że do tego padało i mokro to był strach

Piątek
Plan: 12km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@4'42
10x 100m/100m [całość 9:20min]
Odczucia: a jednak wziąłem na ten dzień trening sobotni, kacowe jakoś nie zachęcało do ostrego poprawiania środy, dodatkowo stwierdziłem, że tak czy siak jednak tamtego treningu nie zrobię biorąc pod uwagę 30-tkę i lekko zmęczoną prawą łydkę i achillesa, bieg bez większej historii, poklepane w deszczu wieczorem i tyle

Sobota
WOLNE

Niedziela
Plan: 30km@4'40
Wykonanie:
30km@4'25
Odczucia: no ewidentnie dzień konia, mimo truchtu tempo po 4'25 to lekki szok na tak długim dystansie, odczuciowo petarda, dodatkowo osattni posiłem miałem w sobotę około 23 (Max Burger jednak zawiódł oczekiwania i nazywać to skandynawskim odpowiednikiem Złotych Arkad to profanacja!) to bieg był w niedzielę o 15 dalej na czczo, ba nawet po biegu dalej nie było głodu i posiłek to tan na prawdę long island po 19, no ale wracając do biegu, SUPER
Ostatnio zmieniony 12 lut 2020, 10:37 przez Logadin, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

03.02.2020 - 09.02.2020

Poniedziałek
Plan: 8km easy + 15x 100m/100m
Wykonanie:
8km@4'44
15x 100m/100m [całość 13:55min]
Odczucia: ruszyłem spokojnie po pracy lekko po 20, standardowo wzdłuż bulwarów i nawrót, na przebieżkach miałem szczęście, że na przejściach dla pieszych było pusto, ogólnie lekko się to truchtało, przebieżki bardziej skupione na tylnym wahadle niż tempie

Wtorek
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'42
Odczucia: klasyka gatunku po bulwarach w tą i na zad, w szoku jedynie byłem jak wielu biegaczy tego dnia o takiej porze tam było, człowiek mógł się poczuć jakby z jakąś grupą trenował, miło, jedynie wiatr denerwował, bo jednak druga połowa w mordęwind, wolałbym w pierwszą

Środa
Plan: 4km easy + 2x 100m/100m + 6km@3'52 + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
4.5km@4'45
6km@3'51
2.5km@4'45
Odczucia: trochę pogoda lewa była i myślałem, że przy okazji zaliczę i fryzjera i opierdolę iSpot i ich serwis, więc ruszyłem pod dach, dodatkowo byłem ciekaw jaka będzie walka po ostatniej wtopie na 2x 4km, poszło całkiem nieźle, zmęczeniowo akcent 8-8,5/10, nie było lekko ale nie było też umieralni jak ostatnio, pulsik tym razem też zadziałał, easy na śr. 149, akcent na śr. 177, czyli taki niby z tempa HM, na ulicy bym sie martwił ale pod dachem to normalne, że jest wyższy

Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 20x 500m@3'30/1:30min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@5'00
20x 500m@3'30/150m@10'00
2km@5'00
Odczucia: miałem już biegać na Agrykoli, jednak jak tylko ruszyłem z pracy to padł zegarek, więc nie byłoby opcji, by to wybiegać na dworzu dlatego wygrało paręnaście min. ładowania zegarka i trening z kumplem na siłowni pod dachem, mega lekko to wskoczyło, aż się zdziwiłem, pierwsze dwa powtórzenia jeszcze ciężej troszkę ale później już ruszyło z kopyta, no mega fajny trening, 7/10 no na ostatnich 100m wskakiwało na takie 7,5/10 ale dalej luźniutko

Piątek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'44
Odczucia: standardowa trasa po bulwarach, wpadło lekko i przyjemnie, bez historii

Sobota
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
12km@5'06
Odczucia: kac morderca po wcozraj, niby biegane po całym dniu spania tak na prawdę ale dalej ledwo co byłem w stanie się poruszać, na przebieżkach byłby paw, więc stwoerdziłem, że jedynie easy zrobię i 100m dodam do kilometrażu, ogólnie zło, zresztą i widać po tempie, a tak po prawdzie to tego dnia miał być Bieg Wedla, no ale do domu wróciłem o 8 rano, jak się położyłem spać to wstałem gdy bieg już się skończył

Niedziela
WOLNE
Ostatnio zmieniony 10 lut 2020, 11:45 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

10.02.2020 - 16.02.2020

Poniedziałek
Plan: 2km easy + 16km@4'10 + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
2km@4'45
16km@4'10
2km@5'00
Odczucia: wiało tak, że urywało głowę, pewnie pogoda od cichego nadleciała, stwierdziłem, że idę pod dach, błąd, ko @#$%^ cierpienia dantejskie, już na 4km akcentu zacząłem liczyć kroki na co drugą nogę (akurat jak doliczyłem do 1756, to dobiłem do półmetka :D), strasznie to ryło beret, puls dryfował do odpowiednika maratonu, a nawet i połówki, nogi ok ale psychicznie to jakby co chwila ktoś po twarzy okładał, dodatkowo przez brak i klimatyzacji na siłowni i brak wiatraczka w bieżni to temp. jakbym juz w Malezji był, a że i wytop srogi i bez choćby krzty wody to ładnie wypłukało pod koniec, zjazd z sił piękny

Wtorek
Plan: 3km easy + 4x 100m/100m + 8x 300m/300m podbieg + 3km easy
Wykonanie:
3km@4'50
4x 100m/100m [całość 3:43min]
8x ~310m/310m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]:
1:05.2/2:14.4
1:05.5/2:14.4
1:04.4/2:14.6
1:03.3/2:17.0
1:03.9/2:12.8
1:03.6/2:19.3
1:02.9/2:15.5
1:01.5/2:08.2
3km@4'48
Odczucia: pogoda nie rozpieszczała, do tego wiatr podczas 2/3 podbiegu cisnął w twarz, tym niemniej sprawnie i całkiem żwawo podbiegi wskoczyły, chyba najszybsza seria z dotychczasowych biegana na Sanguszki

Środa
WOLNE

Czwartek
Plan: 16km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
16km@4'57
Odczucia: pozmieniało się, w środę jakoś przyatakował lekki stan podgorączkowy i zatkany nos, więc odpuściłem easy, za to tego dnia zrobiłem środę, zaś akcent całkowicie wyleciał - nie byłbym w stanie jego zrobić i tak i tak, orałbym niesamowicie przy stanie zdrowotnym, nawet na easy zwolniłem bieżnię

Piątek
Plan: 16km easy
Wykonanie:
16km@4:50
Odczucia: przebrałem się w ciuchy biegowe i prosto z pracy po młodego do szkoły odebrać i w głowie już tylko ferie, zdrowie już lepiej, chociaż pogoda była parszywa, wiało i lało, ale odhaczone

Sobota
WOLNE

Niedziela
Plan: 12km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
12km@4'47
Odczucia: znów zmiany, w sobotę cały dzień w samolotach, dotarliśmy na miejsce w niedzielę po 14, w hotelu po 16, więc trochę popływać w morzu, trochę w basenie, stestować ichniejsze long island i przy okazji sprawdzić jak wygląda siłownia, na szczęście była klima - na zew. temp. 37stC, więc tam bieganie odpadało, nie chciałem nic ciężkiego, zwłaszcza po prawie 20h w podróży, więc machnąłem zwykłe 12km truchtu, na początku było szybciej bez nachylenia ale potem się okazało, że bieżnia coś gubi prędkość jak jest na 0%, więc wbiłem 1% i trochę zwolniłem, średnia wyszła jak wyżej
https://www.instagram.com/p/B8wcJalFPU-/
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

17.02.2020 - 23.02.2020

Poniedziałek
WOLNE

Wtorek
Plan: 3km easy + 8x 100m/100m podbieg + 3km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
8x 125m@3'30[6%]/125m@6'40[1%]
3km@4'45
Odczucia: dzień wcześniej nie było biegania, cały dzień leń, za to poparzenia słoneczne 3 stopnia, całe ciało XD, ten dzień cały spędzony w hotelu pod klimą i cierpieniu, jak zobaczyłem jednak, że są jedynie podbiegi to ruszyłem, udał osię z lekkim bólem nałożyć skarpetki i buty i wio, bieżnia super szybko dostosowywała nachylenie i prędkość, dosłownie 3-4sek i już było, ogólnie spoko wskoczyło, chociaż skóra tragedia, wszędzie bąble z potem, który nie ma ujścia

Środa
Plan: 16km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
1km@3'45
1:15min@10'00
1km@3'45
1:15min@10'00
4.25km@4'45
500m@3'29
Odczucia: oj dziwactwo fest, spalenie dalej boli jak sam skurwysyn ale się ruszyłem, wpierw myślałem by zrealizować czwartego zeszłotygodniowy (czyli 12x1km@3'45/1:15min), ale nie dość, że tego dnia nie działała na siłowni klimatyzacja to jeszcze ta walka ze spaleniem słońcem i dupa, po drugim powtórzeniu orka była niesamowita, zdecydowałem się przejść w easy i jedynie końcówkę sobie mocniej pobiegłem
Obrazek

Czwartek
Plan: 3km easy + 4x 100m/100m + 4x 800m@3'45/200m + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
4km@4'45
4x 800m@3'45/200m@10'00
500m@3'29
Odczucia: tym razem krótko i przyjemnie, klima już działała to i inne odczucia, dodatkowo pieczenie zaczęło przechodzić, jedynie ostatnie easy nie doszło do skutku, bo zamykali mi siłownię, więc zrobiłem po prostu 500m szybciej

Piątek
Plan: 4km easy + 8x 100m/100m + 2km easy
Wykonanie:
12km@4'43
Odczucia: o 3 rano pobudka, o 6 pierwszy samolot, w W-wie o 21 ale zmusiłem się na bieg XD, jako, że wiedziałem, iż odpuszczam Wiązowną to zmieniłem też i trening tego, sobotniego i niedzielnego dnia, ścieżka tradycyjna wzdłuż Wisły i powrót bulwarami, nawet jako tako to szło mimo tylu godzin na nogach, które ładnie opuchnięte były przez te latanie

Sobota
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
10km@4'45
10x 110m@3'00/110m@6'40
Odczucia: młodego oddałem po południu i po drodze od razu wpadłem na siłownię odbębnić i przy okazji zapisać się na treningi personalne, bez historii, przebieżki biegane na dwóch bieżniach, więc nie było zwalniania/przyśpieszania

Niedziela
Plan: 4km easy + 4x 100m/100m + 6km@3'55/4min + 4km@3'50/4min + 2km@3'42-45/4min + 2x 1km@3'35/4min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
5km@5'00
3km@3'55 + 3km@3'55 nachylenie zbite na 0% i tak już zostało do końca
400m@10'00
4km@3'49
400m@10'00
2km@3'42
400m@10'00
1km@3'29
400m@10'00
1km@3'19
400m@10'00
2km@4"29
Odczucia: @#$%^ na 1% orka taka że po 3km puls już wjeżdżał w 176+!, stwierdziłem no, że zesram się ale nie udźwignę tego treningu, zdecydowałem się zrezygnować z nachylenia i zobaczyć jak to dalej będzie szło i ..... easy! wsio wlazło jak topór w masło, nawet ostatni km po 3'19 ładnie wpadł jakbym biegał po 3'40, ten 1% nachylenia to morderstwo jednak, ostatnie 2km easy dałem z ciekawości po 4'29 i szło łatwiej i na takim samym pulsie jak 5'00 z 1% nachyleniem, cały trening zmęczeniowo to raptem 7,5/10 czasem wskakujące na marne 8/10, gdzie pierwsze 3km z nachyleniem to spokojnie 9/10 i mordęga
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3265
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

24.02.2020 - 01.03.2020

Poniedziałek
Plan: 14km easy
Wykonanie:
14km@4'52
Odczucia: dalej spalenie daje o sobie znać ale cisnę, lajtowe 14km standardowo przy Wiśle, Narodowym i bulwarami do domu, bez historii, no może poza tym, że nie polazłem pić i o 21:50 już spałem :D

Wtorek
Plan: 10km easy + 10x 100m/100m
Wykonanie:
10km@4'50
10x 100m/100m [całość 8:48min]
Odczucia: bez historii, jak wczoraj, skóra schodzi intensywnie, przebiezki fajnie wskoczyły, dynamicznie i szybko, a luźno

Środa
Plan: 4km easy + 12x 200m/200m podbieg + 2km easy
Wykonanie:
4.8km@4'57
12x ~205m/205m podbieg [przy parku fontann multimedialnych - Sanguszki]
0:41.9/1:30.7
0:44.5/1:32.8
0:41.3/1:32.1
0:41.1/1:34.3
0:41.4/1:34.5
0:42.3/1:33.5
0:42.4/1:25.3
0:40.9/1:29.7
0:42.4/1:31.6
0:40.6/1:34.4
0:40.5/1:30.5
0:40.1/1:34.0
2.2km@4'47
Odczucia: i się @#$%^ nigdy nie nauczę chyba, na śniadanioobiad wpadł hindus, seczuańska zupa kwaśno-pikantna oraz doprawiony tikka masala z roti i wieczorem dalej byłem jak bela, pełny żarcia, ospały, dodatkowo odbijało się cały czas i jak na złość wzywało do toi-toi, mimo tego, że miało cały dzień na ułożenie się, całe szczęście przy podbiegach na samym dole stoją dwie tojki, więc po 7 powtórzeniu była szybka wizyta, ale ogólnie przez to jedzenie ciężko się biegło, wieczorem musiałem to zalać sorbetem z long island

Czwartek
Plan: 10km easy
Wykonanie:
10km@4'55
Odczucia: zamieniłem czwartek z piątkiem, raz, że kac męczył strasznie, a dwa, że rano miałem trenign na siłowni (wróciłem do trenera personalnego 2-3x na tydz.) i wieczorem jak się nałożyło jedno i drugie to straszny zjazd sił i się po prostu nie chciało, wybrałem piątkowe luźne easy, by jakoś aktywnie odpocząć, sam trucht milutko i mega ślamazarnie, zwłaszcza druga połowa, bo w pierwszej jeszcze czułęm i alko i poranną orkę na siłce

Piątek
Plan: 2km easy + 8km@3'55 + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
2@km@4'45
5km@3'54 + 1km@3'54 nachylenie 0% + 1.4km@3'49 nachylenie 0% + 600m@3'42 nachylenie 0%
2km@4'45
Odczucia: na mechaniku znów tragedia z nachyleniem :D po pierwszych 5km umieralnia, puls pomiędzy THM, a T10, na kolejny 1km zbiłem na 0% zostawiając tempo i puls spadł poniżej TM, na następne 1.4km podnioslem tempo na 3'49, a puls wzrósł pomiędzy TM, a THM, na ostatnie 600m podbiłem do 3'42, puls dalej niższy, bo okolice THM, albo to ja niesamowicie źle znoszę nachylenie albo po prostu biegając bez nachylenia prędkość na odcinkach spokojnie trzeba podbijać o 10-15sek/km (zwłaszcza, że na 3'42 niższy puls i lepsze odczucia, niż na 3'55 z nachyleniem i to mimo, że po ponad 6km ciągłego jechałem to tempo)

Sobota
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 10x 600m@3'30/1:30min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
10x 600m@3'29 1%/200m@7'30
2km@6'00
Odczucia: pogoda w Olsztynie pod psem, dodatkowo nie wiedziałem, czy stadion czynny czy też nie, więc wygrała siłka ale dzisiaj uczciwie i mocno pobiegane z nachyleniem, za to plus taki, że w Olku na siłowni zupełnie inna temp. i dużo mniejsza duchota
Obrazek

Niedziela
WOLNE
Ostatnio zmieniony 02 mar 2020, 13:26 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ