Komentarz do artykułu Heniu na ostatniej prostej

czyli o rywalizacji na najwyższym poziomie, zarówno na szosie jak i w gó®ach
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Ryszard N. pisze:
Arti pisze:Ryszardzie tak naprawdę większość naszej czołówki jest bardzo dobrze wykształcona. Większość przynajmniej ma magistra i to wcale nie z AWF a już częściej Politechnika czy Uniwersytet Ekonomiczny. Ba osiągając medale imprez mistrzowskich potrafią robić doktorat. Naprawdę pod tym względem zdecydowanie się poprawiło.
Artur, potwierdzam. Pisałem o części. Znam osoby z świata lekkiej, nie tylko biegaczy i wielu bardzo dobrze sobie radzi po za sportem. Ale znam też takich, którzy z braku zadawalających wyników i kłopotów natury egzystencjonalnie, dali sobie ze sportem spokój. To nie piłka gdzie będzie zawodnik potykał się o własne nogi i nadal żyje na wysokim poziomie.
Zgadza się. Pamiętajmy też ,że kiedyś były tzw. fikcyjne etaty więc trenowało się łatwiej co mogło sprzyjać lepszym wynikom niż obecnie.
Motywacja też była taka jaką mają teraz np. Kenijczycy tj. wyjazd za granicę i zdobycie trochę grosza podczas gdy dzisiaj jest bardziej wygodny tryb życia już od dzieciństwa. Niestety nie zawsze ów postęp technologiczny przekłada się na lepsze wyniki...wtedy właśnie była ogromna determinacja.
Obecnie jednym z rozwiązań jest wstąpienie do policji lub wojska ale i wiążą się z tym większe obowiązki niż kiedyś. Stąd po studiach niewielu zostaje w sporcie.
Heniu trzymamy kciuki!
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12347
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Te wszystkie pola i poziomy sprowadzają się do jednego - zapas prędkości. 2:05 w maratonie to tempo, które nasi zawodnicy są w stanie utrzymać do 15 kilometra. Do połówki już nie dobiegną. Brakuje wytrzymałości. To najczęściej stawiany wniosek. Tyle, że to jest błędny wniosek. Tempo poniżej 3 minut nie staje się niekomfortowe po przekroczeniu 15 kilometra. Ono jest dla naszych niekomfortowe przez cały czas. W tym tkwi problem, że swoboda ruchu pojawia się tylko wtedy, gdy zawodnik jest w stanie swobodnie biegać na treningach w tempach poniżej 2:30. Wtedy tempo poniżej 3:00, to bajka. Musi być zapas prędkości, czyli na dychę trzeba biegać poniżej 28 minut. Nie obejdzie się tego zastępując pracę nad prędkością katorżniczym treningiem do wycieńczenia, jak tu się lansuje.
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Nie wiem kto lansuje ten zastępczy i katorżniczy trening do wycieńczenia ale właśnie wycieńczenie o którym mówiłem można osiągnąć pracą nad prędkością stąd jak pisałem łatwo to zaobserwować u biegaczy na dystansach krótkich i średnich gdzie 6-8 odcinków na danych prędkościach i przerwach i pięknie nam się gościu słania. Ale bez obaw następnym razem organizm już zaadoptowany przejdzie to łagodniej. Zawodnik natomiast psychicznie będzie czuł luz podczas osiągania prędkości bo organizm już swój szok przeszedł.

Jest też aspekt psychiczny gdy zawodnik wierzy,że trener zadał zadanie na które on fizycznie jest przygotowany.
I nie mówię tu o przetrenowaniu , zajeżdżaniu itp. ale o włożeniu dodatkowo w wykonanie treningu serca i zaangażowania. Dojście do sfery bólu w płucach czy mięśniach na chwilę by organizm się zaadoptował. I przede wszystkim nie jest to teoretyzowane co obala osądy o pisaniu bzdetów ;-))))))))))))

Ps. jutro / pojutrze sprawdzamy prognozę, która ma wpływ na wyniki na tak wysokim poziomie choć inny na Europejczyków a inny na elitę z Afryki.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12347
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No i to są właśnie bzdety przeszczepiane ze sprintu do biegów długich. Tu nie o żadne słanianie i ból w płucach chodzi. Prędkości rzędu 6-7m/s można uzyskiwać w jakichś dantejskich scenach jak tu próbujesz odmalować, a im większy dramatyzm tym większe bohaterstwo zawodnika. No bzdury kompletne. Nie ma żadnego przełożenia taki rodzaj uzyskiwania 7m/s na późniejszą ekonomiką ruchu długasa.
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Nie wiem kto przeszczepia ale wszak opisywałem to już trzeci raz ,że piszę o biegach na dystansach krótkich i średnich;)

Zakładanie ,że dramatyzm i dantejskie sceny wiążą się z zepsuta techniką są błędne a wręcz jak to się modnie tutaj zrobiło bzdurne;)

Pisanie typu bzdury kompletne, nie ma przełożenia itp. to tylko teoretyzowanie wobec praktyki i odsłuchiwania hymnu na podium. Oczywiście nie zabraniam teoretyzowania;)
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Długo nie trzeba szukać by przytoczyć wszak katorżniczy trening Juliena Wandersa. A i dantejskie sceny by się znalazły z owym bólem w płucach.
Mamy tu poświęcenie, katorżniczą pracę i przede wszystkim wyniki.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

wiesz co yacool, to poświęcenie to jest jednak coś innego niż sam trening.

chociażby regeneracja. w naszym przebodźcowanym świecie ciężko wyciszyć się na tyle, żeby kłaść się spać o 22, spać 10 h i jeszcze odwalać drzemkę w ciągu dnia. albo zwyczajnie nic nie robić, po prostu nie marnować energii na nowoczesne pierdoły.

dla mnie to marnowanie stanowi jedną z największych radości życia, więc niestety nie mogę zostać wyczynowcem na miarę Kenijczyków. no i pizza...
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12347
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Qba, poświęcenie czasu na myślenie, to najlepsza z form poświęcenia jaką znam. Alternatywą są bezpodstawne mrzonki o Mazurku Dąbrowskiego.
Stereotyp śpiącego kilkanaście godzin dziennie Kenijczyka też legł w gruzach. To tak na marginesie. Jedyne co wciąż się ostaje z powierzchownej wiedzy o Kenijczykach to fakt, że nie jedzą pizzy.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

yacool, ja piszę ogólnie o zawodowcach.

częścią pracy zawodowca jest regeneracja i nicnierobienie. "poświęcenie" oznacza wtedy poświęcenie tego, co ma sąsiad i kumpel - premiery gry o tron na przykład.

a tak na marginesie - naprawdę uważasz, że Kenijczycy nie mają innego trybu życia? innego wychowania, innego usposobienia?
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12347
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Przede wszystkim nie są oderwani od nowoczesności. Obserwuję ich już od kilku dobrych lat. W 2015 mało który miał w Iten smartfona. Dziś ma każdy. Przemiany społeczne i dynamika zmian jest u nich znacznie większa niż u nas. Już dwa lata temu wprowadzili bezwzględny zakaz stosowania jednorazowych toreb foliowych. W tym roku pojawili się opłacani przez lokalny samorząd sprzątacze ulic. Wprowadzono zakazy dotyczące przeładowanych ludźmi matatu. Coraz głośniej i coraz odważniej podnoszone są głosy dotyczące nietrafionych inwestycji jak choćby na Kamariny stadium. To są wręcz rewolucyjne zmiany w społeczeństwie i myśleniu pojedynczych ludzi. Jak to wpłynie na ich bieganie? Nie wiem i chyba nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Niewykluczone, że za kilkanaście lat przestaną biegać, bo będą mieli w zasięgu alternatywy podobne do naszych. Pamiętam jak Kipsang pełen dumy wskazywał mi swoich synów mówiąc, że zapewni im dużo lepszy start niż miał ich ojciec, tak żeby mogli biegać bez problemów materialnych... Tylko uśmiechnąłem się na tę wizję, żeby mu nie popsuć marzeń.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

ok, rozumiem! :) świetne uwagi.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

gasper pisze:
kubawisniewski1 pisze:Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że gdyby determinację zachować na wszystkich poziomach i polach przygotowania (w tym zarówno indywidualne zaangażowanie zawodnika, ale i zaangażowanie zespołu, bez którego dzisiaj trudno o sukces) - to można myśleć o poziomie 2:04:2.05. Dlaczego nie?
tylko do poziomu 2:05 potrzeba biegać 10000m w okolicach 28 minut a połówkę 1:01 - bez zapasu szybkości tego się nie da zrobić - u nas jest parcie na maraton a powyżej 1500 m (za wyjątkiem Krystiana Zalewskiego) nic w wynikach od lat się nie zmienia - wystarczy spojrzeć w tabele wyników all time : 5000m w pierwszej 50 są 3 wyniki z tego stulecia a 10000m żeby mysleć o dobrym maratonie to trzeba zacząć biegać szybciej niż 40letni rekord kraju
Pozdrawiam
Tak... i warto zauważyć, że jak już taki Krystian się pojawił, to w zasadzie bez wybitnego biegania (no bo sorry, ale medali ME, MŚ, IO w seniorach to chyba nie ma) i po (jak się mylę - proszę poprawić) względnie krótkim treningu biega HM 2x na miesiąc szybciej niż PB wielu topowych długasów. Ciekawe, czy gdyby z 3000 przeszedł chociaż rok-dwa przez 5000-10000 to co by biegał na ulicy? A gdyby taki Krystian nie był 1, ale było ich chociaż 4-5?
biegam ultra i w górach :)
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

marek84 pisze: Tak... i warto zauważyć, że jak już taki Krystian się pojawił, to w zasadzie bez wybitnego biegania (no bo sorry, ale medali ME, MŚ, IO w seniorach to chyba nie ma) i po (jak się mylę - proszę poprawić) względnie krótkim treningu biega HM 2x na miesiąc szybciej niż PB wielu topowych długasów.
To znaczy, jako że mianuję się na potrzeby tej dyskusji Zalewologiem - Krystian ma akurat medale MEU23 i jest srebrnym (lub jak uznamy Mekhissiego za niesłusznie zdyskwalifikowanego brązowym) medalistą ME seniorów, jest mistrzem Uniwersjady. Nie przesądzam, by to miało świadczyć o wysokim poziomie wynikowym, ale padło pytanie o medale. I tak podpowiem, że można takie wyniki sprawdzić zawsze szybko np. na IAAF (ja wpisałem IAAF+Krystian Zalewski potem Honours)
Co do treningu - trudno powiedzieć, czy krótki - droga Krystiana wiedzie przez bieżnię, zaczął regularnie startować w 2003-2004 roku, a więc 15-16 lat temu. Pewnie masz na myśli trening pod półmaraton - Szost pod koniec wywiadu się do tego odnosi - wg niego Krystian na treningach już robi odpowiednią pracę pod półmaraton. Ja raczej uważam, że po prostu ma dobrą podbudowę, jest przez cały rok na sporych prędkościach i nie musi aż tak wiele zmieniać w treningu, by w okresie zimowym lekko go zmodyfikować i wyskoczyć na półówkę. W pewnym sensie na poziomie 8:15 na belkach wypada biegać w około 63 minuty półmaraton.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

To, że trzeba biegać najpierw co najmniej 28 z małym na dychę, by pokonać maraton w 2:05-2:06 jest oczywiste. Sorry, ale nikt tutaj nie odkrywa Ameryki.
I nie wmawiajmy naszym maratończykom, że mają małe aspiracje, bo biegają 2:13. Po prostu mają inne cele i nie muszą spełniać pokładanych w nich naszych nadziei - no chyba, że coś deklarują jak medal olimpijski lub bieg poniżej 2:07 - ale ja od nich osobiście tego nie słyszę. I nie mam im kompletnie tego za złe, tym bardziej, że prawie każdy z nich jest realistą, wie, na co go stać. Tak więc nasza dyskusja nie powinna w ogóle diagnozować aktualnych braków polskich maratończyków, bo inaczej ugrzęźnie w jakimś biadoleniu, jak to się mało poświęcają, a przecież mogliby bardziej i czemu nie rzygają na każdym treningu, a w ogóle, to czemu narzekają, skoro mają świetnie w życiu etc.

Proces (bo o czas tu przede wszystkim chodzi) musi skupić się na młodych zawodnikach i powinni zaczynać mimo wszystko od "kariery na bieżni" (wiek 16-19 lat). Nie dlatego, że to takie cudowne panaceum na szybkość, ale to bardzo dobra "kontrolowana" przestrzeń na eksperymenty treningowe, można tam łatwiej kształtować pewne cechy i zdobywać umiejętności. Z tam wyłowionych, z predyspozycjami, może i talentem, młodych ludzi trzeba wybrać grupę zdeterminowanych lub tej determinacji już nauczonych (wiek 19-22), w paru ośrodkach ich skupić i objąć opieką profesjonalistów również zdeterminowanych i wierzących w proces, a nie punkty do klasyfikacji wojewódzkiej czy medale za juniora. Aha, w tej determinacji ma nie być rozpaczy, czy szukanie Świętego Graala tylko motywacja i odporność na odpadanie w procesie produkcyjnym słabych lub nieodpowiednio zdeterminowanych jednostek. Następny etap, (wiek 22-25) to upraszczając projekt, o którym mówił mi jeden z naszych maratończyków - zakup domu/dwóch w średnich górach i łagrowanie przesianych przez sito ludzi na dłuższe okresy, a nie jakieś strzały po 20 dni dwa razy w roku. Oczywiście opieka zespołu trenerskiego/fizjo/dieta/, monitoring, odpowiednia polityka startowa etc, każdy pewnie wpadnie na coś do dodania, co z osobna nie da nic, a odpowiednio poukładane może wyostrzyć ekipę na maratońską brzytwę.

I najśmieszniejsze jest to, że to wcale nie musi się dziać w idealnym świecie. Do tego trzeba determinacji - bardziej niż kasy.

Jak to wszystko napisałem, to widzę, że to banalnie brzmi, ale nie ma co się bać banałów, skoro los lekkiej atletyki jest w naszych spracowanych pisaniem na komputerze dłoniach.

Aha, no i mam postulat, podobny do już podnoszonych, byśmy skończyli z pisaniem jakichś wziętych z Rocky'ego lub socialmediowych postów bajek o tym, że na każdym treningu trzeba rzygać z wycieńczenia albo mieć talent i że to wystarczy. Naprawdę, to tak nie działa (jakby to powiedział jeden z dyskutantów - wiem, bo widziałem dzień po dniu u znajomych olimpijczyków).
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Na każdym treningu nie trzeba haftować ale charczenie czy hafcik zdarza się najlepszym na tempowych.
Nadinterpretacja nie jest wskazana ;)

Cóż teraz pomyśleć o gladiatorach, którzy zostawiają serce i palą płuca a po treningu padają , że nie potrzebnie to robią bo i tak wystartowaliby na IO? Mam zdecydowanie inne obserwacje.

To co kojarzę to dopingowiczów, którzy faktycznie z uśmiechem wyprzedzali innych którzy słaniali się np. Lance Armstrong na jednym z podjazdów.

Są treningi lekkie i ciężkie i to oczywiste,że na niektórych trzeba wznieść się na wyżyny i oddać serce. Jeden potrafi przekroczyć daną granicę inny powie stop. A jeżeli chodzi o poświęcenie to nie dotyczy tylko treningu ale całego stylu życia.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
ODPOWIEDZ