według planu czy gdzie nogi poniosą?
: 09 mar 2015, 13:01
Witam
Jestem Martyna, mam 20 lat. Biegam od niedawna, w sumie nie wiem czy tak nawet wypada mi napisać. Może lepiej byłoby: chcę zacząć biegać.
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się w listopadzie. Biegałam sobie troszkę przez miesiąc 2-3 razy w tygodniu, ale przyszła brzydka pogoda i się przestraszyłam. Jestem w klasie maturalnej i każdy dzień nieobecności w szkole to kupa zaległości, a ja bałam się że przez bieganie na mrozie się rozchoruję. Tydzień temu znowu wyszłam sobie potruchtać i stwierdzam, że nie jest ze mną aż tak źle, 6 km zrobiłam w 55 minut. Nie chcę się zniechęcać, dlatego truchtam powoli (gdy wyszłam pierwszy raz po mojej przerwie zimowej przebiegłam ledwo 2,5km bo narzuciłam sobie takie tempo, że masakra...).
No i teraz takie pytanie: biegać z jakimś konkretnym planem, czy gdzie mnie nogi poniosą?
Wolałabym z planem, wtedy wiem, że w ten dzień muszę iść na trening, a nie przekładam go "na jutro" (które zwykle nigdy nie nadchodzi). Jest tylko taki problem, że wszystkie plany dla początkujących może i są zachwalane, ale zaczynają się od marszu przeplatanego z biegiem itp. Nie chcę takich planów, skoro 60 minut biegu to nie jest dla mnie problem.
Czy moglibyście coś poradzić początkującej koleżance?
Jestem Martyna, mam 20 lat. Biegam od niedawna, w sumie nie wiem czy tak nawet wypada mi napisać. Może lepiej byłoby: chcę zacząć biegać.
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się w listopadzie. Biegałam sobie troszkę przez miesiąc 2-3 razy w tygodniu, ale przyszła brzydka pogoda i się przestraszyłam. Jestem w klasie maturalnej i każdy dzień nieobecności w szkole to kupa zaległości, a ja bałam się że przez bieganie na mrozie się rozchoruję. Tydzień temu znowu wyszłam sobie potruchtać i stwierdzam, że nie jest ze mną aż tak źle, 6 km zrobiłam w 55 minut. Nie chcę się zniechęcać, dlatego truchtam powoli (gdy wyszłam pierwszy raz po mojej przerwie zimowej przebiegłam ledwo 2,5km bo narzuciłam sobie takie tempo, że masakra...).
No i teraz takie pytanie: biegać z jakimś konkretnym planem, czy gdzie mnie nogi poniosą?
Wolałabym z planem, wtedy wiem, że w ten dzień muszę iść na trening, a nie przekładam go "na jutro" (które zwykle nigdy nie nadchodzi). Jest tylko taki problem, że wszystkie plany dla początkujących może i są zachwalane, ale zaczynają się od marszu przeplatanego z biegiem itp. Nie chcę takich planów, skoro 60 minut biegu to nie jest dla mnie problem.
Czy moglibyście coś poradzić początkującej koleżance?