Strona 1 z 2

Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 12:28
autor: Maya27
Witam :jatylko:

Jako osobą z nadwagą, zerową kondycją, bez doświadczenia w bieganiu, dopiero zaczynająca swoją przygodę z tym sportem tak naprawdę nie wiem jak powinnam postępować i czy robię to dobrze. Na początku moimi "ćwiczeniami" były szybkie, godzinne spacery po okolicy.

Oczywiście wprowadziłam też w życie dietę, która tak naprawdę sprowadza się do ograniczenia jedzenia, zrezygnowania z cukrów i tłustych potraw, wprowadzeniu do menu większej ilości warzyw i zdrowych produktów jak np płatków owsianych - niegdyś znienawidzone, obecnie pokochane, ale tylko w formie omlecików na słodko(z owocami) lub słono (z pomidorkami lub gdy o nich zapomnę - odrobiną keczupu :P ). Dzięki temu już ubyło mi kilka kilogramów (oczywiście wiem, że to w większości woda i chyba zaledwie 15%tłuszczu).

Niecały tydzień temu przeszłam na marszobiegi. Początki są okropne.... Czasem nie jestem wstanie przebiec nawet 2 minut, ale nie poddaję się! Wiele osób na tym forum przekonało mnie że zaczynali podobnie, a jednak obecnie biegają już na dłuższych dystansach!
Biegam co dwa dni na zmianę z długimi spacerkami (jestem po grypie, choć nadal męczy mnie lekki katar, i na razie boję się wsiąść na rower.... zwłaszcza przy tej pogodzie >.< ).
Na chwilę obecną bardziej słucham się mojego ciała i chyba robię to dobrze bo ostatnio nie bolała mnie już kość piszczelowa (tylko następnego dnia nie mogłam kucać - miałam potworne zakwasy w tylnej części łydek, ale zakładam że zakwasy się jeszcze pojawią ^^ )

Dziś czeka mnie 3 marszobieg, mam nadzieję że za 4tym razem bez problemu przebiegnę te dwie minuty, zwłaszcza że kiepsko
u mnie z motywacją, szczególnie gdy nie widzę poprawy w kondycji i bieganiu :echech:

Re: Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 13:23
autor: cava
Jak to nie widzisz efektów?
Przecież sama piszesz , że parę kilo już zleciało.


Bądźmy szczere.
NIC nie przychodzi od razu, tylko dlatego że się w ogóle zaczęło.
Tak wygląda REALNE życie.

Na wszytko potrzeba czasu, wytrwałości, konsekwencji i jeszcze raz czasu.

Ciesz się tym co już zrobiłaś, bo zrobiłaś już dużo.
Przede wszystkim, w ogóle zaczęłaś.
Robisz coś regularnie, dbasz o siebie, a efekty tego będą przychodzić w swoim tempie.

Naprawdę lepiej jest się motywować pozytywnie i cieszyć swoimi postępami na własna miarę, niż dołować przez porównywanie do kogoś i ubolewać że inni to szybciej, dalej, lepiej.

Inni są inni. Po prostu. :usmiech:

Re: Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 16:03
autor: Maya27
cava pisze:Jak to nie widzisz efektów?
Przecież sama piszesz , że parę kilo już zleciało.
A... Źle to ujęłam >.< Miałam namyśli, że nie widzę efektów w bieganiu... tzn. nadal biega mi się równie ciężko co na początku i to mnie trochę martwi. Plan treningowy zakłada że za 4 dni powinnam przedłużyć ciągły bieg do 3 minut, ale przy dwóch ciągle czuję że jest to moje maksimum.
cava pisze: Bądźmy szczere.
NIC nie przychodzi od razu, tylko dlatego że się w ogóle zaczęło.
Tak wygląda REALNE życie.

Na wszytko potrzeba czasu, wytrwałości, konsekwencji i jeszcze raz czasu.

Ciesz się tym co już zrobiłaś, bo zrobiłaś już dużo.
Przede wszystkim, w ogóle zaczęłaś.
Robisz coś regularnie, dbasz o siebie, a efekty tego będą przychodzić w swoim tempie.

Naprawdę lepiej jest się motywować pozytywnie i cieszyć swoimi postępami na własna miarę, niż dołować przez porównywanie do kogoś i ubolewać że inni to szybciej, dalej, lepiej.

Inni są inni. Po prostu. :usmiech:
Masz rację :taktak: Postaram się nie porównywać za bardzo do innych osób, cieszyć z własnych sukcesów :)
A w chwilach zwątpienia, jeśli takie się pojawią, zgłoszę się na forum po słownego dopalacza i kopa w tyłek ;)

Re: Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 16:29
autor: katekate
Mayu daj sobie spokój z planami, biegaj na samopoczucie, tak długo, jak możesz, i jak zechcesz
odpoczywaj, nie biegaj codziennie
co jakis czas postaraj sie wyjść ze swojej bezpiecznej strefy, spróbuj biec dłużej, biegaj raczej na czas, nie na dystans, czasem przyspiesz, utrzymaj przyspieszenie przez 20-30sekund, później zwolnij, baw się tym, co robisz,a wrezzultaty przyjdą szybciej, niz zakładasz :taktak: tylko bądź systematyczna, pozdrawiam

Re: Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 20:24
autor: Maya27
katekate pisze:Mayu daj sobie spokój z planami, biegaj na samopoczucie, tak długo, jak możesz, i jak zechcesz
odpoczywaj, nie biegaj codziennie
co jakis czas postaraj sie wyjść ze swojej bezpiecznej strefy, spróbuj biec dłużej, biegaj raczej na czas, nie na dystans, czasem przyspiesz, utrzymaj przyspieszenie przez 20-30sekund, później zwolnij, baw się tym, co robisz,a wrezzultaty przyjdą szybciej, niz zakładasz :taktak: tylko bądź systematyczna, pozdrawiam
Dziękuję za rade ! :)
Dziś jeszcze natrafiłam na taki artykuł http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=1791 i teraz już nie wiem jaka metoda jest najskuteczniejsza i daje najszybsze rezultaty, na których najbardziej mi zależy >.<

Tzn.... ja jestem uparciuch i zazwyczaj po poznaniu wszystkich opcji wybieram albo tą najwygodniejszą dla mnie, albo jeśli takiej nie ma miksuję wszystko tak by wyszło dla mnie jak najlepiej xD
...zakładam też, że bez względu na to co wybiorę moja kondycja z czasem będzie się polepszać i koniec końców będę wstanie pokonywać dłuższe dystansy i większym tempem :>
Wciągu ostatniej godziny usłyszałam tyle motywujących historii, że zrobił się ze mnie optymista xD
Obym tylko nie straciła zapału <3
No ale.... teraz już wiem gdzie w razie czego zgłosić się po dobre słowo i kopa w tyłek xD

Re: Początki diety i biegania

: 03 cze 2014, 20:27
autor: katekate
pewnie, wpadaj tu często, czytaj, rozgośc się! ;-)

Re: Początki diety i biegania

: 05 cze 2014, 17:30
autor: Maya27
katekate pisze:pewnie, wpadaj tu często, czytaj, rozgośc się! ;-)
Tak zrobię!! xD
I.... chyba jednak skorzystam z twojej rady!!! xD

...Szczerze mówiąc miałam wczoraj wyjątkowo kiepski wieczór, dziś w ogóle nie miałam ochoty na żadne plany, a tym bardziej nie chciałam sięgać co chwilę po telefon by sprawdzić czas. Wyszłam z domu i wolniutkim truchcikiem skierowałam się na moją trasę i.... w takim tempie przebrnęłam przez niemal 2 piosenki, czyli około 5 minut! xD Byłam z siebie strasznie zadowolona, wiem że to ślimacze tempo, ale jak mi się kondycja poprawi zacznę biegać szybciej ^^
Wcześniej chyba niepotrzebnie przyspieszałam na początku przez co szybko traciłam siły. Tym razem próbowałam przyspieszyć dopiero w drugiej połowie marszobiegu, ale byłam już mocno zmęczona więc ciężko mi powiedzieć czy mi to wyszło ;P

Niemniej jednak przez cały czas uśmiechałam się szeroko xD I teraz już wiem co was tak uzależnia od tego biegania :hejhej:

Re: Początki diety i biegania

: 07 cze 2014, 18:16
autor: mary
Fajnie, że zaczęłaś :) Motywacją to powinna być sama chęć biegania, a nie tylko odchudzanie, bo jak już schudniesz to co :) ?Tak jak napisały dziewczyny: czas, czas, czas. Będą zastoje - i w wadze, i w postępach. I walić plany, ewentualnie robić własne - jak się już człowiek poobserwuje i wie, na co go stać.

Re: Początki diety i biegania

: 09 cze 2014, 08:50
autor: Maya27
mary pisze:Fajnie, że zaczęłaś :) Motywacją to powinna być sama chęć biegania, a nie tylko odchudzanie, bo jak już schudniesz to co :) ?Tak jak napisały dziewczyny: czas, czas, czas. Będą zastoje - i w wadze, i w postępach. I walić plany, ewentualnie robić własne - jak się już człowiek poobserwuje i wie, na co go stać.
Szczerze mówiąc najbardziej zależy mi na poprawie kondycji przed sezonem zimowym - stąd dieta i ruch :)
Myślę jednak, że z biegania nie zrezygnuję. Bardzo dobrze czuję się biegając, poprawia mi się nastrój i to udziela się moim najbliższym. Lubię taką wersję siebie i raczej z niej nie zrezygnuję xD

Co do zastoi to na tym etapie jedyne co przeszkadza mi w rozwoju to ból po wewnętrznej stronie łydek :C
Co prawda zdaję sobie sprawę, że niej moja kondycja jest w okropnym stanie, ale zastanawiam się czy te bóle to tylko etap przejściowy, czy powinnam się martwić.... nie wiem. Staram się rozciągać przed i po treningu, czasem w trakcie (gdy dopadnie mnie ból), biegam co dwa dni by nogi się zregenerowały.... ale nawet dzisiaj (dzień biegania, jeszcze przed treningiem) odczuwam ból łydek gdy kucam.

Hmmm.... Może dzisiaj zrobię, troche spokojniejszy marszobieg....

Re: Początki diety i biegania

: 10 cze 2014, 19:03
autor: Carollina
No początki zawsze są trudne, nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się z początkami mojego odchudzania. mimo, że wiem, że podstawą jest cierpliwość i pewne zasady to jakoś chęć osiągnięcia natychmiastowego efektu jest co najmniej frustrująca! Życzę determinacji!

Re: Początki diety i biegania

: 13 cze 2014, 08:29
autor: Maya27
Carollina pisze:No początki zawsze są trudne, nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się z początkami mojego odchudzania. mimo, że wiem, że podstawą jest cierpliwość i pewne zasady to jakoś chęć osiągnięcia natychmiastowego efektu jest co najmniej frustrująca! Życzę determinacji!
Dziękuję xD Postaram się jej nie zgubić w połowie drogi, a na razie determinacja jest bardzo mocna, więc sie nie martwię xD Zwłaszcza, że widzę postępy :>
Co prawda musiałam skrócić czas biegu do 3 minut (bo przy pięciu za bardzo bolały mnie łydki i nie potrafiłam po marszu powtórzyć tak długiego biegu >.< ) ale zerknęłam dziś na kalendarz i okazało się że tak na prawdę mam za sobą 7 marszobiegów!!! (dziś ósmy)
A to przecież wcale nie jest tak dużo, i wydaje mi się że przejście z "ledwo daję rade biegnąć przez 2 minuty, nie wspominając już o powtórkach" do "biegam przez długość piosenki (czyli ok 3min 30sek)" jest i tak dużym sukcesem jak na dwa tygodnie :>

Niemniej jednak tak jak napisałaś... chciałabym biegać dłużej i szybciej...i jak najszybciej, najlepiej już teraz! xD

Re: Początki diety i biegania

: 15 cze 2014, 21:20
autor: Wojowniczka40
Początki odchudzania są stricte trudniejsze niż bieganie:)

Re: Początki diety i biegania

: 16 cze 2014, 12:26
autor: Maya27
Wojowniczka40 pisze:Początki odchudzania są stricte trudniejsze niż bieganie:)
Ja mam chyba na odwrót xD Jak na razie dieta nie stanowi dla mnie większego problemu, ale może też i dlatego że nie stosuję żadnej lekkomyślnej diety. Kalorie czasem liczę, ale na ogół odżywiam się zdrowo, staram się jeść 5 posiłków na dzień i pić dużo wody. Inwestuję w płatki owsiane, jogurty, żytnie pieczywo, usunęłam z diety cukier, również ten w napojach (choć raz na tydzień/dwa pozwalam sobie na dodatkowe kalorie w postaci słodkości czy dodatkowej porcji karczku z grilla ;) ). Alkoholu nigdy zbyt często nie piłam, więc nie cierpię siedząc na imprezie przy wodzie mineralnej xD

Myślę że na razie chudnę zdrowo - kilogram tygodniowo, dziś też odnotowałam pierwsze ujemne centymetry w pośladkach, więc motywacja jest!!! xD

Dużo ciężej mi się biega, po/ w trakcie treningu dopada mnie czasem ból łydek i tracę przez to całą przyjemność >:
Teraz ominęłam jeden trening bo w weekend szukając gadżetów do stroju latałam po całym mieście... Po trzech godzinach takiego szybkiego spacerku zaatakował mnie potworny ból łydek, w rezultacie czego musiałam zrezygnować z treningu w ten dzień. Dziś powinnam biegać, ale nie potrafię się zabrać za siebie >:

.....Brakuje mi tu kogoś kto popchnął by mnie do przodu, tudzież kopnął w tyłek >.<

Re: Początki diety i biegania

: 16 cze 2014, 15:59
autor: Sammi
Mayu a rozciągasz się po bieganiu ?
Dorzuciłabym też jakieś core stability na wzmocnienie nóg (a w tym łydek) np. to ---> http://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=1069

A może biegasz na palcach ? Jeśli tak, to biegaj padając na całą stopę (albo śródstopie) :oczko:

I pisz jak idzie :usmiech:

Re: Początki diety i biegania

: 17 cze 2014, 08:54
autor: charm
Jeśli chodzi o ból nóg, to mnie na początku też bolało, ale trochę samo przeszło, do tego bardzo ważne jest rozciąganie, mam już "śmieszny" nawyk rozciągania łydek zawsze i wszędzie - jak stoję w kolejce w sklepie itd...
rozciąganie jest bardzo ważne :bum:
poza rozciąganiem pomaga też kąpiel - poleżenie sobie w wannie z ciepłą wodą, przy okazji jakiś delikatny masażyk itd.

Powiem tak - biegam od lutego (właściwie to truchtam, bo początki były ciężkie...), najpierw wszystko mnie bolało, a teraz nawet po kilkunastu km biegu i po kąpieli nie boli nic :)
(i tak btw, spodnie potrafię zdjąć z d.. bez konieczności odpinania... w chwili obecnej jakieś 7-8cm w obwodzie mniej..)