Początki diety i biegania
: 03 cze 2014, 12:28
Witam
Jako osobą z nadwagą, zerową kondycją, bez doświadczenia w bieganiu, dopiero zaczynająca swoją przygodę z tym sportem tak naprawdę nie wiem jak powinnam postępować i czy robię to dobrze. Na początku moimi "ćwiczeniami" były szybkie, godzinne spacery po okolicy.
Oczywiście wprowadziłam też w życie dietę, która tak naprawdę sprowadza się do ograniczenia jedzenia, zrezygnowania z cukrów i tłustych potraw, wprowadzeniu do menu większej ilości warzyw i zdrowych produktów jak np płatków owsianych - niegdyś znienawidzone, obecnie pokochane, ale tylko w formie omlecików na słodko(z owocami) lub słono (z pomidorkami lub gdy o nich zapomnę - odrobiną keczupu :P ). Dzięki temu już ubyło mi kilka kilogramów (oczywiście wiem, że to w większości woda i chyba zaledwie 15%tłuszczu).
Niecały tydzień temu przeszłam na marszobiegi. Początki są okropne.... Czasem nie jestem wstanie przebiec nawet 2 minut, ale nie poddaję się! Wiele osób na tym forum przekonało mnie że zaczynali podobnie, a jednak obecnie biegają już na dłuższych dystansach!
Biegam co dwa dni na zmianę z długimi spacerkami (jestem po grypie, choć nadal męczy mnie lekki katar, i na razie boję się wsiąść na rower.... zwłaszcza przy tej pogodzie >.< ).
Na chwilę obecną bardziej słucham się mojego ciała i chyba robię to dobrze bo ostatnio nie bolała mnie już kość piszczelowa (tylko następnego dnia nie mogłam kucać - miałam potworne zakwasy w tylnej części łydek, ale zakładam że zakwasy się jeszcze pojawią ^^ )
Dziś czeka mnie 3 marszobieg, mam nadzieję że za 4tym razem bez problemu przebiegnę te dwie minuty, zwłaszcza że kiepsko
u mnie z motywacją, szczególnie gdy nie widzę poprawy w kondycji i bieganiu
Jako osobą z nadwagą, zerową kondycją, bez doświadczenia w bieganiu, dopiero zaczynająca swoją przygodę z tym sportem tak naprawdę nie wiem jak powinnam postępować i czy robię to dobrze. Na początku moimi "ćwiczeniami" były szybkie, godzinne spacery po okolicy.
Oczywiście wprowadziłam też w życie dietę, która tak naprawdę sprowadza się do ograniczenia jedzenia, zrezygnowania z cukrów i tłustych potraw, wprowadzeniu do menu większej ilości warzyw i zdrowych produktów jak np płatków owsianych - niegdyś znienawidzone, obecnie pokochane, ale tylko w formie omlecików na słodko(z owocami) lub słono (z pomidorkami lub gdy o nich zapomnę - odrobiną keczupu :P ). Dzięki temu już ubyło mi kilka kilogramów (oczywiście wiem, że to w większości woda i chyba zaledwie 15%tłuszczu).
Niecały tydzień temu przeszłam na marszobiegi. Początki są okropne.... Czasem nie jestem wstanie przebiec nawet 2 minut, ale nie poddaję się! Wiele osób na tym forum przekonało mnie że zaczynali podobnie, a jednak obecnie biegają już na dłuższych dystansach!
Biegam co dwa dni na zmianę z długimi spacerkami (jestem po grypie, choć nadal męczy mnie lekki katar, i na razie boję się wsiąść na rower.... zwłaszcza przy tej pogodzie >.< ).
Na chwilę obecną bardziej słucham się mojego ciała i chyba robię to dobrze bo ostatnio nie bolała mnie już kość piszczelowa (tylko następnego dnia nie mogłam kucać - miałam potworne zakwasy w tylnej części łydek, ale zakładam że zakwasy się jeszcze pojawią ^^ )
Dziś czeka mnie 3 marszobieg, mam nadzieję że za 4tym razem bez problemu przebiegnę te dwie minuty, zwłaszcza że kiepsko
u mnie z motywacją, szczególnie gdy nie widzę poprawy w kondycji i bieganiu