Jak zacząć? Proszę o pomoc i cenne porady!
: 29 kwie 2013, 22:39
Witam
Jestem nowa na forum, więc z góry przepraszam jeśli wątek umieściłam w złym dziale. Kiedy tylko zobaczyłam tytuł działu "Strefa kobiet", miejsce wydało mi się najodpowiedniejsze.
Nadszedł w końcu dzień, kiedy to postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Mam dość swojego wyglądu, swojej nadwagi i gadania znajomych o tym, jak bardzo przytyłam.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś do tej pory nie zwracałam na to uwagi, rzadko się ważyłam, nawet jakoś szczególnie nie przeżywałam faktu, że co kilka miesięcy spodnie robiły się ciaśniejsze i to z pewnością nie z powodu prania. Chyba za bardzo usprawiedliwiałam się tym, że jeszcze niespełna kilka lat temu byłam chodzącym pinokiem, zero tyłka, zero piersi = patyk. A kiedy zaczęłam tyć, zaokrąglać się, dostawać kobiecych kształtów, o rany nawet piersi mi urosły! to czułam się z tym dobrze. Tylko niestety nawet nie zauważyłam tego momentu, kiedy moja sylwetka zaczęła przypominać małą świnkę, a nie ładną, szczupłą dziewczynę, jaką podobno kiedyś byłam.
Obecnie mam niecałe 168 cm wzrostu i ważę 71 kg. Największym moim problemem jest brzuch, niedawno ekspedientka w sklepie zapytała się mnie, który to miesiąc. Chyba dopiero wtedy zaczęło docierać do mnie, że coś jest nie tak. Do brzucha dochodzi również tyłek, uda, twarz - mam drugą brodę, niektórzy mówią, że mam buzie jak pyzę.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że mam bardzo słabą wolę. Od kilku lat uzależniona jestem od fast foodów, jem dużo słodyczy, herbatę słodzę minimum dwie łyżeczki, często zajadam się chipsami, uwielbiam domowe jedzenie tzn ziemniaki+mięso, jakiś sos, czasami mam wrażenie, że jem podobnie do mojego staruszka-taty, który również nie należy do najchudszych. Bardzo często jem np. oglądając telewizję, siedząc przed komputerem, a do tego zdaża mi się również jeść późnym wieczorem, nawet grubo po 22. Piję też dużo piwa tzn nie znoszę innego alkoholu tj. wódki, wina, jakichś wymyślnych drinków, a, że mam dość imprezowych znajomych i często jestem gdzieś wyciągana, to sączę piwo, powiedzmy, że co weekend wypijam po dwa piwa, czasami nawet zdaży mi się wypić ich trochę więcej.
Ponadto mam pracę przy komputerze, więc całe dnie spędzam na siedząco. Moja kondycja jest w opłakanym stanie. Mam zadyszkę, jak wejdę po kilkunastu schodkach. Muszę jeszcze napomnieć, że od czterech lat jestem nałogowym palaczem i każde podejście do rzucenia tego okropnego nałogu kończy się fiaskiem. Boże, jak tak teraz czytam to co napisałam powyżej, to dopiero uświadamiam sobie, jak okropny tryb życia prowadzę.
Dlatego też chcę, naprawdę chcę to zmienić. Wydaję mi się, że bieganie byłoby najlepszym wyjściem. Ale też nie chcę od razu tego zaczynać, najpierw chyba przydałoby mi się trochę schudnąć, przynajmniej z 5 kg.
I tu też pytanie do Was. Jaką polecilibyście mi diete? Nie chcę rygorystycznych diet, głodzenia się, bo to nic nie da. Chcę zacząć się zdrowo odżywiać i nie tylko na czas zrzucania kilogramów, a już na całe życie, odzwyczaić kubki smakowe od gówn*a, a przyzwyczaić do zdrowego jedzenia. Tak myślałam, żeby najpierw właśnie trochę schudnąć, pozbawić ciałka kilku kilogramów, a dopiero za jakiś czas zacząć uprawiać sport. Na początek rower, może basen, muszę przywrócić sobie jakąkolwiek kondycję, a dopiero wtedy wziąć się za bieganie, co tym sądzicie?
Z góry dziękuję za pomoc i porady.
Pozdrawiam!
Jestem nowa na forum, więc z góry przepraszam jeśli wątek umieściłam w złym dziale. Kiedy tylko zobaczyłam tytuł działu "Strefa kobiet", miejsce wydało mi się najodpowiedniejsze.
Nadszedł w końcu dzień, kiedy to postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Mam dość swojego wyglądu, swojej nadwagi i gadania znajomych o tym, jak bardzo przytyłam.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś do tej pory nie zwracałam na to uwagi, rzadko się ważyłam, nawet jakoś szczególnie nie przeżywałam faktu, że co kilka miesięcy spodnie robiły się ciaśniejsze i to z pewnością nie z powodu prania. Chyba za bardzo usprawiedliwiałam się tym, że jeszcze niespełna kilka lat temu byłam chodzącym pinokiem, zero tyłka, zero piersi = patyk. A kiedy zaczęłam tyć, zaokrąglać się, dostawać kobiecych kształtów, o rany nawet piersi mi urosły! to czułam się z tym dobrze. Tylko niestety nawet nie zauważyłam tego momentu, kiedy moja sylwetka zaczęła przypominać małą świnkę, a nie ładną, szczupłą dziewczynę, jaką podobno kiedyś byłam.
Obecnie mam niecałe 168 cm wzrostu i ważę 71 kg. Największym moim problemem jest brzuch, niedawno ekspedientka w sklepie zapytała się mnie, który to miesiąc. Chyba dopiero wtedy zaczęło docierać do mnie, że coś jest nie tak. Do brzucha dochodzi również tyłek, uda, twarz - mam drugą brodę, niektórzy mówią, że mam buzie jak pyzę.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że mam bardzo słabą wolę. Od kilku lat uzależniona jestem od fast foodów, jem dużo słodyczy, herbatę słodzę minimum dwie łyżeczki, często zajadam się chipsami, uwielbiam domowe jedzenie tzn ziemniaki+mięso, jakiś sos, czasami mam wrażenie, że jem podobnie do mojego staruszka-taty, który również nie należy do najchudszych. Bardzo często jem np. oglądając telewizję, siedząc przed komputerem, a do tego zdaża mi się również jeść późnym wieczorem, nawet grubo po 22. Piję też dużo piwa tzn nie znoszę innego alkoholu tj. wódki, wina, jakichś wymyślnych drinków, a, że mam dość imprezowych znajomych i często jestem gdzieś wyciągana, to sączę piwo, powiedzmy, że co weekend wypijam po dwa piwa, czasami nawet zdaży mi się wypić ich trochę więcej.
Ponadto mam pracę przy komputerze, więc całe dnie spędzam na siedząco. Moja kondycja jest w opłakanym stanie. Mam zadyszkę, jak wejdę po kilkunastu schodkach. Muszę jeszcze napomnieć, że od czterech lat jestem nałogowym palaczem i każde podejście do rzucenia tego okropnego nałogu kończy się fiaskiem. Boże, jak tak teraz czytam to co napisałam powyżej, to dopiero uświadamiam sobie, jak okropny tryb życia prowadzę.
Dlatego też chcę, naprawdę chcę to zmienić. Wydaję mi się, że bieganie byłoby najlepszym wyjściem. Ale też nie chcę od razu tego zaczynać, najpierw chyba przydałoby mi się trochę schudnąć, przynajmniej z 5 kg.
I tu też pytanie do Was. Jaką polecilibyście mi diete? Nie chcę rygorystycznych diet, głodzenia się, bo to nic nie da. Chcę zacząć się zdrowo odżywiać i nie tylko na czas zrzucania kilogramów, a już na całe życie, odzwyczaić kubki smakowe od gówn*a, a przyzwyczaić do zdrowego jedzenia. Tak myślałam, żeby najpierw właśnie trochę schudnąć, pozbawić ciałka kilku kilogramów, a dopiero za jakiś czas zacząć uprawiać sport. Na początek rower, może basen, muszę przywrócić sobie jakąkolwiek kondycję, a dopiero wtedy wziąć się za bieganie, co tym sądzicie?
Z góry dziękuję za pomoc i porady.
Pozdrawiam!