Strona 1 z 3
zmuszałyście sie na początku?
: 19 sty 2012, 21:16
autor: pisii35
Czy to prawda, że na początku trzeba się zmusić do biegania, do systematycznego biegania a z czasem staje się to niewymowną przyjemnością? A może to tylko kolejny mit na temat tej formy aktywności fizycznej?
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 19 sty 2012, 21:48
autor: Kanas78
W moim przypadku tak było, pokochałam to, czego nienawidziłam. Nawet więcej; obecnie obrało to postać uzależnienia a ponieważ mam kontuzję i nie mogę biegać, czuję się jak nałogowiec, któremu zabrano narkotyk...
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 19 sty 2012, 22:36
autor: kachita
Parę razy trzeba się zmusić, owszem, szczególnie jak na kanapie jest mięciusio, w telewizorze leci fajny film, a w ogóle to słaba pogoda jest, coś mięsień łydki ciągnie, chyba ma się katar, spodnie nieuprane, za ciepło na dworze, za zimno, spać się chce i takie tam inne
A potem zanim się człowiek obejrzy, coś się przestawia i nagle myśli: "O, fajny koncert, kiedy? W czwartek? A to nie, w czwartek biegam". <= True story
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 19 sty 2012, 22:40
autor: Dorotka Gonitwa
Myślę, że każdego ogarnia nieraz leniuch.
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 11:26
autor: EyeOfTheTiger
To najczęściej jest tak... wychodzisz
na pierwsze bieganie pełna euforii
i myślisz.. ha! będzie jak w słonecznym patrolu... biegnę, wiatr wieje, włosy mi latają w zwolnionym tempie, nie pocę się i jest szał.
A tak nie jest
na początku jest cierpienie i brak kondycji, spocone gorące plecy(zanim kupisz dobrą koszulkę) i myśl .. boże wyglądam jak spocony sapiący prosiak
, wracasz, mówisz nigdy więcej... ale czujesz się jakoś tak dobrze,że za dwa dni znowu wychodzisz... i znowu i znowu ... .
U mnie z bieganiem jest jak z żeglarstwem, dostanę w dupę i mówię sobie 'dlaczego tu jestem? po co tak marznę/moknę/męczę się?' ale kończy się rejs i po tygodniu zaczynam planować kolejny
.
Najważniejsze- żeby się nie zmuszać tylko złapać bakcyla trzeba się dobrze rozciągać
inaczej zakwasy psują całą zabawę. Sporo moich znajomych rezygnowało bo na drugi dzień nie mogło chodzić
... .
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 13:12
autor: LadyE
ja sie na szczescie nei musialam zmuszac. nikt mnie do tego nie zmuszal, co najwazniejsze sama tego chcialam. z czasem przyjemnosc byla coraz wieksza
teraz nie biegam i ... cierpie
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 13:20
autor: f.lamer
EyeOfTheTiger pisze:Sporo moich znajomych rezygnowało bo na drugi dzień nie mogło chodzić
... .
to kwestia źle dobranych - zbyt dużych obiążeń treningowych
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 13:47
autor: EyeOfTheTiger
Nie no nie da się powiedzieć że program 6tyg. Pumy jest za ciężki w 1 tygodniu ... a ten zawsze polecam znajomym, sama od niego zaczynałam i nic mi nie było.
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 13:57
autor: wolf1971
To jest tak: trochę się zmuszasz, ale wiesz, że musisz się ruszać>> odkrywasz, że możesz biegać coraz dłużej>> biegasz jak szalony(a)>> łapiesz kontuzję>> zaczynasz biegać z głową>> uzależniasz się od biegania (musisz biegać)>> ... dalej nie wiem, bo jestem na ostatnim etapie
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 15:24
autor: f.lamer
EyeOfTheTiger pisze:Nie no nie da się powiedzieć że program 6tyg. Pumy jest za ciężki w 1 tygodniu ...
program nie jest za ciężki i boję się że właśnie z tego powodu mógł być delikatnie tuningowany przez wykonawców.
ja, gdy zaczynałem biegać regularnie, miewałem zakwasy, ale czułem wtedy że ładnie napracowałem się na treningu, a nie że nie mam ochoty na kolejny
problemy z chodzeniem miałem tylko po maratonie
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 17:10
autor: EyeOfTheTiger
wolf1971 pisze:To jest tak: trochę się zmuszasz, ale wiesz, że musisz się ruszać>> odkrywasz, że możesz biegać coraz dłużej>> biegasz jak szalony(a)>> łapiesz kontuzję>> zaczynasz biegać z głową>> uzależniasz się od biegania (musisz biegać)>> ... dalej nie wiem, bo jestem na ostatnim etapie
Święta prawda - ja już jestem po kontuzji i zdecydowanie 'zaczynasz biegać z głową'
. Chociaż kontuzja wynikła niekoniecznie z biegania
.
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 20 sty 2012, 19:55
autor: Anja.
EyeOfTHeTiger, mam tak samo z gorami....za kazdym razem jak wypluwam pluca na podejsciu, przysiegam sobie ze nastepne wakacje spedze nad morzem. Jeszcze mi sie to nie udalo
najwidoczniej biegacze to tez tacy kryptomasochisci
biegam od wakacji I nadal nie moge powiedziec ze bieganie to czysta radosc, raczej wiecej walki z samym soba.ale nagroda jest satysfakcja
dzisiaj np w ramach masochizmu pobieglam doling koscieliska na hale ornak , powrot w mega snieznej zadymce, okulary zaparowane, nic nie widac, Masakra. Ja nie wiem dlaczego to robie
) a od jutra 2 dni mini kursu zimowego, raki czekany, lawiny... A moglam pojechac do egiptu.... :@
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 21 sty 2012, 03:16
autor: DariaB
Wchodzi w krew, w miesnie, w mozg i pozniej inaczej sie nie da. czlowiek zima, w niedziele o 7 rano lezie z grupa takich samych i biegnie w sniegu, mrozie, deszczu, na koniec klnac czasami, albo narzekajac do wspolbiegaczy, ze to podobno wszystko dla przyjemnosci robimy. A za tydzien znowu spotykamy sie na dlugich wybieganiach o 7 w niedziele, a po maratonie kurcze brakuje tych dlugich tras.
Trzeba tez wprowadzic troche urozmaicen, inne trasy, biegi po lesie, po trasach gorskich, albo podgorskich.
Ja juz na automatycznej biezni nie potrafie biegac, albo na zewnatrz, albo wcale
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 21 sty 2012, 18:35
autor: pardita
a ja jak patrze na swoje uda od tylu, to juz sie zmuszac nie musze. one mi sie nie podobaja i tylko bieganie moze sprawe uratowac :P
Re: zmuszałyście sie na początku?
: 22 sty 2012, 19:33
autor: pisii35
no to muszę się jeszcze trochę pozmuszać, choć coraz optymistyczniej patrzę na świat :P radość zapewne przyjdzie z pierwszymi promieniami wiosennego słońca