Strona 1 z 2

apetycik

: 03 cze 2011, 10:01
autor: dont_ask
Tak sobie zaczęłam biegać i trochę schudłam i zaczęło się...

Staram się jeść zdrowo i nie za dużo, wszak po 40 człowiek ma zapotrzebowanie mniejsze.
Bananki, musli, razowy chlebek (sama piekę!), cielęcina, warzywa, soki i takie tam duperele.
No i jakoś to się kręciło.

Jak zaczęłam biegać bilans zrobił się delikatnie ujemny. Ok. BMI mam 20,5 jak ciutkę spadnie, będzie dobrze.

Ale organizm się broni.
Od ponad tygodnia mam wilczy apetyt. I nie tyle o ilość tu chodzi, co o skład.
Tłuste!! Ja chce majonezu! Smalcu! Serka topionego! Pieczone żeberka!
Próbuje z tym walczyć. Ale na razie porażka. Mogę zjeść tonę różnych rzeczy, ale czuje się głodna dopóki nie zjem choćby malutkiej kanapeczki z szyneczką wieprzową z tłuszczykiem.

Natura jest mądra. Może jest jakiś powód, dla którego tak dopomina się smalcu?
Boję się, że jak sobie pofolguje, to mogą być kłopoty.

Czy któraś z Was miała takie zachcianki??

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:13
autor: Qba Krause
Ależ oczywiście, że organizm sie dopomina. Takie małe ustępstwa nie są wcale czymś złym bo koszt zdrowia fizycznego nie równa się zyskowi zdrowia psychicznego.

w dietetyce to tzw. cheat-meale, każdy rosądny dietetyk dopuszcza 1-2 cheat-meale w tygodniu, właśnie dla higieny psychicznej.

organizm może się dopominać na zasadzie glodu wynikającego z nałogu, ale może też dawać znaki, że czegoś mu brakuje do prawidłowego funkcjonowania.
A jesz dobre tłuszcze w odpowiednich ilościach?

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:13
autor: Qba Krause
Ależ oczywiście, że organizm sie dopomina. Takie małe ustępstwa nie są wcale czymś złym bo koszt zdrowia fizycznego nie równa się zyskowi zdrowia psychicznego.

w dietetyce to tzw. cheat-meale, każdy rosądny dietetyk dopuszcza 1-2 cheat-meale w tygodniu, właśnie dla higieny psychicznej.

organizm może się dopominać na zasadzie glodu wynikającego z nałogu, ale może też dawać znaki, że czegoś mu brakuje do prawidłowego funkcjonowania.
A jesz dobre tłuszcze w odpowiednich ilościach?

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:30
autor: dont_ask
Qba Krause pisze:A jesz dobre tłuszcze w odpowiednich ilościach?
Roślinnych jem niewiele. Dobra oliwa droga i ciężko ją znaleźć. Tyle co w orzechach, pestkach i awokado...
Jem natomiast dużo ryb.

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:35
autor: Qba Krause
no to chyba tylko psychiczna kwestia, polecam ustalić sobie zasadę 2 cheat-meale w tygodniu, te dwa celebrować, więcej świństwa nie jeść i przestać się przejmować.

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:38
autor: dont_ask
Właśnie chłop mój wyciąga mnie na weekend w słowackie tatry. Do poniedziałku będę na liofilizatach i batonach energetycznych.
Jak wrócę, to chyba świnie z uszami zjem.
:hej: :hej: :hej:

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:45
autor: Qba Krause
ooo... to życzę pięknego weekendu, nie mówię wypoczynku, bo pewnie go za dużo nie będzie.
co w planach? Rohacze?

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 10:57
autor: dont_ask
Qba, Ty wiedźma jesteś :hej:
No rohacze!
Troche się boje, bo pierwszego dnia ma być 10,5 godziny :( No i pogoda się chyba chrzani... No ale trzeba twardym być ...

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 11:07
autor: Aniad1312
Do dziś z rozrzewnieniem wspominam pewien prawie 20km trening, po którym wsunęłam schabowego na pół patelni :hahaha:
Też mam apetyty :) Ostatnio zawitałam do Maca na hamburgera i lody, ale że dzień dziecka to był, to i kolejka spora - odechciało mi się czekać. Co nie znaczy, że odpuściłam... :hahaha:

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 11:14
autor: Bawareczka
ja tez mam takie napady. Jemy ogolnie malo miesa, czesto na obiad jest cos miesnego tylko raz w miesiacu. Ale ja czasami nie wytrzymuje i kupuje sobie jakas kielbaske albo pasztet. Emek tego nie je, bo mu to raz w miesiacu wystarcza a ja posuwam az mi sie uszy trzesa ;) No i majonez. Konieczne jak jestem w Pl to musze kupic sloik albo dwa dobrego majonezu.

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 11:18
autor: dont_ask
No dziewczyny kochane jesteście! :hej:
Mam rozgrzeszenie :hahaha:

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 11:19
autor: Qba Krause
zazdroszczę tych Rohaczy jak nie wiem co, ale ja bym nie wszedł, mam lęk wysokości.
czekam na relację z wycieczki.

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 12:05
autor: beata
dont_ask pisze:Właśnie chłop mój wyciąga mnie na weekend w słowackie tatry. Do poniedziałku będę na liofilizatach i batonach energetycznych.
Ee, w górskich wypadach na Słowację chyba najbardziej lubiłam zejścia z gór, wprost do baru. A tam - jak to na Słowacji: bryndzowe haluszky, pierogi z bryndzą, i takie tam, a wszystko ze śmietaną i skwarkami :hej: .

Zachcianki miewam dosyć często - po jakimś okresie "chudej" diety (chudej z powodów tzw. życiowych - wyjazdy, stresy, brak czasu, itp.). Ale uważam, że jak raz na jakiś czas sobie pofolguję, to nic mi się nie stanie, zwłaszcza, że jako antidotum mam raz na jakiś czas jakiś hardcor w postaci choćby górskiej wyrypy: tam już pierwszego dnia wszystkie nasze zachcianki wytapiają się pięknie :hej: .
No i zawsze jak wracam z gór, to pierwsze co, to muszę dobrze zjeść.

Rohaczy zazdroszczę. Ale tam pewnie jeszcze śnieżek :lalala: ? Trochę obawiałabym się o warunki. Ale co tam, będzie przygoda :hej: . Powodzenia!
Ja w góry ruszę dopiero może za jakieś dwa tygodnie ... ech.

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 14:16
autor: Kas
a ja słyszałam, że tyje się tylko od tego jedzenia, po którym się ma wyrzuty sumienia ;). czyli trzeba jeść rozsądnie, ale bez spinki i z radością :)

Re: apetycik

: 03 cze 2011, 14:44
autor: Kosteczka
Dont_ask mam od czasu do czasu dokładnie tak samo :-) kawał wiejskiej kiełbasy mniam !!! :hej:
Co do pieczenia chlebka - jak możesz podrzuć przepis albo jakiegoś linka; chciłabym też upiec taki chlebuś, a co sprawdzony przepis to sprawdzony :ble:

Słowacja - zazdroszcze :-) Jak jeszcze w Żywcu mieszkałam to w każdy weekend lądowałam w różnych miejscach na Słowacji - hmm.. wtedy jeszcze korony mieli to np. wyciągi tanie jak barszcz były, piwo też :hej: