pochwalę się, a co mi tam :)
: 18 lut 2011, 09:38
Zaczęłam biegać w listopadzie.
Dzisiaj przebiegłam swoje pierwsze 10 km bez przerwy na marsz.
Jestem w euforii.
Pierwszy raz poczułam że moje ciało jest jak mały, sprawny, dobrze utrzymany samochodzik (;)). Biegłam równym tempem, serce sobie spokojnie biło, oddech swobodny; tylko zmęczenie w nogach dawało odczuć że biegnę
Stwierdzam że to 10 km było dla mnie łatwiejsze niż nie jedno zwyczajowe 5km.
Eh te hormony :D
Teraz jestem tak naładowana serotoniną, adrenaliną (i jeszcze pewnie całą masą podobnych) że nie mogę się zabrać za pracę. Najchętniej pobiegłabym dalej Zamiast usiąść i uczciwie wykonać swoje obowiązki pracownicze - nie mogę sobie znaleźć miejsca, chodzę, podskakuję, wynoszę, wnoszę, przesuwam... hihi
Pewnie zaraz padnę, hormony szczęścia odpłyną a ja będę zasypiać nad klawiaturą.
A na razie, no mówię Wam, czysta euforia.
Może tak zadzwonić do babci? :D
pozdrawiam serdecznie
Dzisiaj przebiegłam swoje pierwsze 10 km bez przerwy na marsz.
Jestem w euforii.
Pierwszy raz poczułam że moje ciało jest jak mały, sprawny, dobrze utrzymany samochodzik (;)). Biegłam równym tempem, serce sobie spokojnie biło, oddech swobodny; tylko zmęczenie w nogach dawało odczuć że biegnę
Stwierdzam że to 10 km było dla mnie łatwiejsze niż nie jedno zwyczajowe 5km.
Eh te hormony :D
Teraz jestem tak naładowana serotoniną, adrenaliną (i jeszcze pewnie całą masą podobnych) że nie mogę się zabrać za pracę. Najchętniej pobiegłabym dalej Zamiast usiąść i uczciwie wykonać swoje obowiązki pracownicze - nie mogę sobie znaleźć miejsca, chodzę, podskakuję, wynoszę, wnoszę, przesuwam... hihi
Pewnie zaraz padnę, hormony szczęścia odpłyną a ja będę zasypiać nad klawiaturą.
A na razie, no mówię Wam, czysta euforia.
Może tak zadzwonić do babci? :D
pozdrawiam serdecznie