Strona 1 z 4
motywacja
: 29 cze 2009, 23:43
autor: alexel
cześć dziewuchy
Wiele lat pracowałam z kobietami (jestem instruktorką aerobiku) i wiem z doświadczenia , że kobiety to kiepski materiał do pracy ze względu na słabą "silną wolę" oraz krótkotrwała motywację. Jak Wy sobie radzicie z tym , co was motywuje . Też jestem kobietą i moja silna wola jest kiepściutka , motywacja potrafi podupaść z godiny na godzinę. Tak mamy , my dziewczyny że rządzą nami hormony i pewnie to przez nie mamy czasem problemy z dotrzymaniem sobie obietnic. Myslę że to wazny temat bo w sporcie jakim jest bieganie silna wola (zwłaszcza do wyjścia z domu) jest potrzebna.
Podobno motywacja to przestrzeń między uszami
: 30 cze 2009, 01:22
autor: trinity
Moja motywacje bierze się przede wszystkim stąd, że się nie zmuszam do biegania, gdy mi się nie chce. Jeśli nie mam ochoty na bieganie w danym dniu, to nie biegam. Idę na długi spacer, wybieram się na basen, wyciągam zakurzony rower itp. Po dwóch dniach bez biegania przez cały dzień mnie nosi i nie mogę doczekać się godzin wieczornych kiedy będę mogła zrobić parę kilometrów.
Kiedyś próbowałam w drugą stronę i jak mi się nie chciało, to i tak się zmuszałam, ale wtedy efekt był odwrotny i po dwóch dniach wymuszonego biegania na tydzień butki biegowe lądowały w szafie.
Uważam, że 2-3 dni przerwy w biegowym treningu jeśli zastąpi je inna aktywność fizyczna nie powodują spadku formy ( no chyba, że ktoś na ambitne plany startowe ).
Czasem też brak motywacji dopada mnie w trakcie biegania, zrobię 3km i nagle się okazuje, że dalej się nie chce. Wtedy wyobażam sobie maraton, którym mam w planie i próbuję sobie w głowie tworzyć sobie wizję swojej osoby na kolejnych kilometrach, w przyjemnych momentach, gdy przebiegam obok kibiców, lub mijam półmetek, a w końcu gdy docieram do mety. To napełnia mnie taką radością, że od razu chęci do biegania wracają.
: 30 cze 2009, 13:32
autor: Beauty&Beast
Mnie motywuje plan treningowy na lodówce i wyznaczony cel - czasowostartowy (w sensie - jaki czas i w jakim biegu, zwłaszcza jesli chodzi o maraton).
Czasami też motywuje mnie waga.
Oraz ciuchy
No i kolejne starty, jednak. Zwłaszcza starty w cyklach typu Grand Prix czy coś takiego.
Kiedyś znakomitą motywacją bylo to, że umawialam sie z ludźmi, do których nie mialam telefonu. Pomysł narażania ich na bezcelowe czekanie wydawał mi sie bardzo nie fair.
Nie wiem, do dzisiaj nie wiem, co mnie motywowało do wychodzenia na treningi o 5 rano w środku zimy przy -15 st. Ale wychodzilam
: 02 lip 2009, 16:21
autor: ultima-thule
Wydaje mi się, że to nie o słabą wolę chodzi - ale zastrzegam że to tylko moje zdanie. Mam wrażenie, że kobiety są bardziej uległe i szkoda im czasu na tak "egoistyczne" rozrywki, jak bieganie czy inny sport wymagający trochę czasu. Mam na myśle zwłaszcza te "mężate" i "dzieciate". Jest społeczna wyrozumiałość odnośnie mężczyzn spędzających godziny na treningach czy wędkowaniu, jeśli chodzi o kobiety, to widzi się je raczej na spacerach z dziećmi etc.
To tylko moja opinia, powtarzam.
I taka kobieta, słysząc ciągle "po co Ci to?" albo widząc krzywe spojrzenia nieruchawych koleżanek traci zapał.
Co Wy na to?
: 05 lip 2009, 11:26
autor: alexel
hmmm może masz racje trochę.Sama mam rodzine , męża i dziecko , ale całe życie trenowałam , coś robiłam i u mnie jest tak że jak przez tydzień nie iegam albo nie ćwicze to każdy się mnie pyta dlaczgo siedze przed tv a nie w lesie, nawet moja córka która ma 2,5 roku pyta się mnie czy ide biegać....jestem pod ostrzałam i to mnie motywuje.
Ale większośc kobiet , które dopiero zaczyna swoją przygode ze sportem często zadawają sobie pytanie czy to ma jakiś sens, a wiadomo że początki są najtrudniejsze,wystarczy że się przetrwa pierwsze 12 tygodni i potem już jakoś idzie:)
: 05 lip 2009, 18:26
autor: Midi
A mi się wydaje, że trzeba po prostu wybrać taką dyscyplinę sportu (czy inne hobby), którą się lubi.
Z moich obserwacji wynika, że kobiety często traktują treningi jako przykry obowiązek, którego odpracowanie ma im zagwarantować zgrabną sylwetkę. Ponieważ nie lubią tego, co trenują, każdy trening jest walką z samą sobą. Część biegających, trenujących siłowo lub chodzących na aerobik pań nie widzi zadowalających efektów treningu (błędy w planie lub w diecie, często jedno i drugie), więc przezwyciężanie się i wychodzenie na nieprzyjemne (w ich odczuciu) treningi staje się coraz trudniejsze i coraz bardziej bezcelowe.
Druga rzecz: kiepskie planowanie, brak progresji, stawianie sobie mało realistycznych celów itp. To również po jakimś czasie zaczyna zniechęcać, bo nagle okazuje się, że kondycja wcale się nie poprawia albo nie biegamy szybciej / dalej niż 5 lat temu itp.
motywacja??:))
: 05 lip 2009, 19:27
autor: gasia87
jeśli chodzi o motywację, to staram się sama jak najbardziej motywować:) wyobrażam sobie, jak to będzie wystartować w jakimś biegu publicznym, jak to będzie gdy będę już w stanie wystartować w maratonie (moje wielkie marzenie!!;)) motywuję mnie też jak czytam o bieganiu, porady innych biegaczy, ich historie, trochę teorii, zalety biegania... Może to śmieszne, ale motywuję mnie też bardzo jak kupię sobie jakieś fajne ciuchy biegowe;) wtedy mam ochotę biegać w nich po całym mieście:) motywują mnie też pozytywne komentarze mojej rodziny i moich przyjaciół... Kurcze, chyba wszystko mnie motywuję;)
: 08 lip 2009, 09:11
autor: beata
ultima-thule pisze:Wydaje mi się, że to nie o słabą wolę chodzi - ale zastrzegam że to tylko moje zdanie. Mam wrażenie, że kobiety są bardziej uległe i szkoda im czasu na tak "egoistyczne" rozrywki, jak bieganie czy inny sport wymagający trochę czasu. Mam na myśle zwłaszcza te "mężate" i "dzieciate". Jest społeczna wyrozumiałość odnośnie mężczyzn spędzających godziny na treningach czy wędkowaniu, jeśli chodzi o kobiety, to widzi się je raczej na spacerach z dziećmi etc.
Tak, jest w tym sporo racji.
Niejednokrotnie rezygnowałam z treningu, bo mąż, obiad, zakupy czy coś tam jeszcze, i nigdy nie chciałam, aby moje bieganie wyznaczało rytm życia.
Przy czym nie było to dla mnie nigdy wyrzeczeniem - jak widać, wszystko jest zależne od priorytetów.
Natomiast co do samej motywacji ... Inaczej to zagadnienie trzeba rozpatrywać w przypadku całkowitych amatorów, a inaczej w przypadku zawodników. Ja byłam zawodniczką i trening był dla mnie obowiązkiem, ale takim naturalnym - jak mycie zębów. Kiedy z jakichś powodów go nie zrobiłam, czułam się źle. I, choć już dawno wyczynowo nie trenuję, tak zostało mi do dziś. Jest t dla mnie coś naturalnego.
Re: motywacja
: 09 lip 2009, 13:08
autor: Katarina
alexel pisze:
Podobno motywacja to przestrzeń między uszami
jeśli jest to tylko CIENKI sznurek* to nic dziwnego, że często pęka :P
* czyli wymarzona szczupła figura najchętniej osiagnięta jutro, najpóźniej po miesiącu
co mnie motywuje? cele ambitne ale realne, które określam albo w km/min albo w km, tu różnie bywa, jednak skutek podobny: utrzymująca się motywacja przez wiele miesięcy :D
a ponieważ przyjemnie jest pobiec w zaplanowanym czasie albo niespodziewanie szybciej, bądź zaliczyć jakąś trudną imprezę, to też przyjemnie jest trenować pod kolejny cel, tym bardziej jeśli poprzedni został osiągnięty. satysfakcja i perspektywa osiągnięcia kolejnej to wysoce energetyczne paliwko, szczególnie wzbogacona jeszcze o takie bieganie, jakie
lubi się najbardziej :D
: 09 lip 2009, 14:21
autor: piter82
ale się dziewuchy motywujecie, pozwólcie, że trochę zaczerpnę, choć motywacji mi nie brakuje ...
: 20 lip 2009, 10:27
autor: Alexia
A ja straciłam motywację. Biegałam jak było minus 20 stopni. Biegałam w deszcze i wichury. Teraz nie mam siły. Wychodzę około 22. Nadal jest gorąco (29 stopni). Nie ma czym oddychać. Przebiegam 8 km w tempie umierającego żółwia (biegłabym mniej, ale mam ulicę w remoncie i muszę ją ominąć) i ledwie żyję. Jak tylko pomyślę o kolejnym treningu, to słabo mi się robi. A chciałam się przygotować do maratonu na jesieni. Jak wy sobie radzicie z tym upałem?
: 20 lip 2009, 22:44
autor: Midi
Z każdym treningiem jest lżej. Naprawdę. Byłam niedawno w Azji, wilgotność powietrza powyżej 75%, temperatura ok. 27 stopni w nocy. Pierwsze dwa treningi to była totalna porażka, trzeci już dużo lepiej. Widzę teraz tutaj w PL, że mi to coś dało. Biegaj żółwiowym tempem, pij dużo, nie biegaj na słońcu i pewnie za 2-3 tygodnie zauważysz, że jest normalnie. Tylko nie ma się co forsować i zmuszać, organizm musi mieć czas, żeby się przywyczaić do nowych warunków.
: 21 lip 2009, 14:25
autor: Beauty&Beast
Alexia pisze:Jak wy sobie radzicie z tym upałem?
Wychodzę biegać przed 6...
Wtedy jest najchłodniej.
A powaznie - to może być też kwestia zmęczenia, przetrenowania/przebiegania... ja miałam tak przez pol maja i spora czesc czerwca, na sama mysl o treningu robilo mi sie niedobrze. Musialam troche odpuscic...
: 26 lip 2009, 21:43
autor: Fatty
Motywuję się prosto: w przedpokoju mam kalendarz, jeżeli danego dnia biegałam zaznaczam na kalendarzu literkę "B" : dużo literek B na kalendarzu łechce mnie mile
, natomiast ich brak denerwuje, więc staram się aby w tygodniu minimum 4 znaczki postawić.
: 20 sie 2009, 09:28
autor: Alexia
Na czas wakacyjny niestety się poddałam. Nie znoszę upałów. Wolę 20 stopni mrozu
.
A najlepszym dowodem na to, że mój organizm woli chłodek jest to, że podczas I Półmaratonu w Pucku (było naprawdę rześko) poprawiłam swoją życiówkę o 9 minut
Teraz temperatury nieco spadły więc wracam
.