ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

tego mi własnie brakuje tu nad morzem w lato-ciepła :lalala: dziś leje :wrrwrr:
dobrze, że chociaz przez tydzień wygrzałam kości :hahaha: :bum:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ten wątek na forum to najbardziej kocie miejsce w necie jakie kiedykolwiek świadomie odwiedziłem, więc postanowiłem tutaj się uzewnętrznić. Generalnie nie wrzucam zdjęć kotów do netu. Chyba, że patrolując biegiem okolicę napotkam jakiegoś nieznajomego kota, który zdaje się spiskować przeciwko ludzkości.

Obrazek

To dlatego, że nie mam swojego kota i raczej mieć nie zamierzam. Jednak pewien kot postanowił chyba mieć mnie i moją rodzinę za swoich ludzi. Nie wiem czy robi nam zdjęcia i wrzuca na jakiegoś pyskbuka, ale wiem że zamieszkał w naszym ogródku.

Wspominałem o nim (o niej?) w tym wątku jakiś czas temu, prosząc o radę. Wtedy kot odwiedzał nas regularnie, ale na krótko, traktując nasz ogródek jako toaletę. Zgodnie z przewidywaniami obeznanych z kocimi zwyczajami forumowiczów, kot przestał się załatwiać w tym miejscu, kiedy tylko wyrosła tam trawa. Niestety, trudno to nazwać sukcesem bo z ogródka kot przeniósł swój kibelek na front domu, a konkretnie na donicę tuż przed drzwiami. To dość słabo kiedy wychodząc rano do pracy czy szkoły dom żegna cię zapachem kociej kupy.

Moja lepsza połowa podjęła walkę i kilka razy przearanżowywała zawartość donicy, tak żeby kota zniechęcić. Pomogło dopiero wbicie cytrusowych patyczków zapachowych. Kot już nie paskudzi u nas, ale stało się coś dziwnego. Do tej pory domniemywałem, że jest to kot kogoś z sąsiedztwa i że właściciel musi być z niego (niej?) baardzo dumny bo nie musi nawet po kocie opróżniać kuwety. Kot przecież chodzi za potrzebą do sąsiadów... Jednak kiedy kot zrozumiał, że nasz ogórdek to nie kibelek - uznał, że to... sypialnia, a może nawet B&B.

Obrazek

Na początku kot zmykał na nasz widok. Z czasem jednak przyzwyczaił się do nas i zaczął z coraz większą śmiałością nam się przyglądać. Zdarzało się, że wraz z nami oglądał telewizję, siedząc na parapecie. Mniej więcej tydzień temu odkryłem, że kot śpi u nas w ogródku. Znalazł sobie suche miejsce pod drzewem, gdzie nie dosiągał go kropiący z nieba deszcz. Przestał się przejmowac kiedy się do niego zbliżamy, a w końcu sam zaczął do nas podchodzić, ocierać się i pomiałkiwać.

Obrazek

Raz coś we mnie pękło i choć wiedziałem, że źle robię podzieliłem się z nim śniadaniem... Od tej pory kot zupełnie skrócił dystans. Spod drzewa przniósł się na wycieraczkę. Drzwi do ogrodu nie możemy zostawiać otwartych bo on tylko czeka na takie okazje. Wyproszenie go za drzwi i zamknięcie mu ich przed nosem skutkuje miałczeniem... Robiąc sobie kanapkę w kuchni muszę wytrzymywać ten rodzaj spojrzenia zza okna...

Obrazek

Muszę zebrać się w sobie i zadzwonić po jakiegoś rakarza, ale jak sobie pomyślę, że to wolne zwierze trafi do pudełka to coś się we mnie buntuje. W sumie jakby respektował rozdzielność terytorialną czyli nie wchodził do domu i nie domagał się na głos dokarmiania, to mógłby sobie mieszkać w ogrodzie. Tyle, że nie zawsze będzie lato... Nie ma dobrego rozwiązania.
Ostatnio zmieniony 17 sie 2017, 09:43 przez Marc.Slonik, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Heh, u moich znajomych spod Piaseczna było podobnie. Tyle, że przebieg wydarzeń szybszy ;). W marcu jakiś kot zamieszkał w ich ogródku w opuszczonej budzie dla psa, w nocy zakradał się na taras i dobierał się do śmieci. Chcąc nie chcąc, znajomi zaczęli wystawać mu jedzenie, więc na taras przychodził już także w dzień. Po dwóch tygodniach dał się pogłaskać - a raczej sam się o to poprosił, po trzech zawieźli go do weterynarza i oficjalnie stali się właścicielami kota. Teraz są na etapie montowania siatki w domku, żeby kot nie wchodził przynajmniej do sypialniani, którą mają na poddaszu ;). Cały dół domku już zawłaszczył, ale odrobinę intymności trzeba mieć ;).
Co ciekawe, chociaż w dzień, gdy są w pracy, kot zostawiany jest na razie na terenie posesji, a nie w domu, to nie wychodzi poza posesję i grzecznie wita swych właścicieli przy bramie, gdy wracają ...

Podobno to nie człowiek znajduje kota, tylko kot człowieka, więc może ten Wasz kot znalazł Was i już będziecie chcąc - nie chcąc - razem ;).
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

@Marc.Slonik - nie wiem, jak inni, ale ja nie widzę zdjęć :(

A co do kotki - nie będę namawiać, przekonywać, itd. ale - czasem warto mieć kociego przyjaciela :taktak:

Do teściów się też przybłąkała kotka, potem okazało się, że nim oswoiła się na tyle, żeby się dać pogłaskać doczekała się kociaka, ale za kilka tygodni trafią do weterynarza, i kotka i potomek.. młody śpi w koparce (tam sobie wybrał...), do domu nie wchodzą, bo dostają jedzenie w "odpowiednim" miejscu, czasem tylko jest zabawnie, jak np. trzeba było kocie łapki tuszować na świeżej wylewce itd. ;)

A tak z innej beczki...
Poszłam wczoraj pierwszy raz w życiu na crossfit... kumpela mnie namawiała, że fajnie, super, i w ogóle, więc postanowiłam spróbować... :lalala:
może jeszcze kiedy spróbuję, ale generalnie to nie dla mnie....
Niby ok, aktywnie, zmęczyłam się porządnie, dałam radę zrobić więcej, niż bym pewnie zrobiła ćwicząc sama, pewnie będą niezłe zakwasy, ale - chyba się nie nadaję :lalala: ewentualnie "trener" się nie nadaje, ale ja się nie znam...
Może jeszcze kiedyś spróbuję gdzie indziej, ale na razie mi "przeszło" :hahaha:

Najpierw rozgrzewka - ja pier... :trup: jak chomik, bieganie po sali w kółko, cały czas w tą samą stronę, po 10 minutach miałam dość - może jestem dziwna, ale tak samo jak nienawidzę bieżni elektrycznych, itd. bieganie dla mnie to wolność, droga przed siebie, wiatr we włosach, najlepiej las, pola, łąki, albo jakaś "wiejska" droga, "z braku laku" może być asfalt, miasto, ale nie bieganie w kółko po sali gimnastycznej :|
potem dodatkowe elementy w biegu, czyli już nie aż tak drastycznie nudno, a potem ćwiczenia.. ale nastawienie na czas, szybkość, ilość powtórzeń - może i dobrze z treningowego czy "siłowego" punktu widzenia, ale - ważniejsze było, żeby jak najszybciej zrobić tyle i tyle powtórzeń od poprawności technicznej wykonywanych ćwiczeń...
może za duża grupa była, może to ja mam zbyt wysokie wymagania, albo zupełnie nieodpowiednie oczekiwania, ale - nie było to to, czego oczekiwałabym od takich zajęć.... :lalala:
a może to ja jestem nieprzystosowana? (tak samo jak nie potrafię zdzierżyć aerobiku, czy jakichkolwiek tego typy zajęć...)
Macie jakieś doświadczenia crossfitowe? bo nie wiem, ile w tym kwestii miejsca/trenera, a ile ogólnie specyfiki zajęć...
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Charm, nie trzeba iść na zajęcia crossfit, można ćwiczenia crossfitowe włączać w swój trening i jest ok. Ja tak robię, bo wiele tych ćwiczeń jest naprawdę pomocna. Na żadne zajęcia zorganizowane też się nie nadaję.

A co do biegania w kółko ... to przecież nie chodzi o to bieganie, potraktuj to, jak rozgrzewkę. Ja też wolę powietrze i przestrzeń i uważam, że lepiej nie biegać, niż biegać w pomieszczeniu, ale kiedy trenowałam i miałam trening na hali, biegało się 10 min. po tej hali, tylko wyłącznie po to, żeby się rozgrzać, a nie żeby robić jakieś rozbieganie. To bieganie w kółko w ogóle nie ma wtedy znaczenia, jest elementem całości, treningu i przygotowaniem do niego.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zdjęcia poprawiłem - mam nadzieję, że teraz widać. Kot w domu, nie wchodzi w grę z różnych względów. Od klauzuli w umowie najmu poczynając. Ale to nie jest główny problem. Nie chcę już przywiązywać się do zwierząt domowych... Za dużo mnie to kosztuje emocjonalnie.

Co crossfitu - nie mam doświadczeń, ale czy to nie jest tak, że każdy trening jest inny (workout of the day)? Może daj im jeszcze szanse.
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

@Marc.Slonik - teraz widać :) śliczna jest :taktak:
co do przywiązywania się - rozumiem, wiem jak to jest...
jak już napisałam, nie będę przekonywała, namawiała, itd., bo to zbyt osobista kwestia... jak musieliśmy uśpić naszą sunię to przez wiele lat w domu nie było mowy o żadnym zwierzaku... aczkolwiek - do czasu ;)

@Beata - wiem, że chodziło o rozgrzewkę, tak to też traktowałam, ale dłużyło mi się niesamowicie, i po 10 minutach miałam już dość - chyba faktycznie muszę trenować psychikę :hahaha:
beata pisze:Charm, nie trzeba iść na zajęcia crossfit, można ćwiczenia crossfitowe włączać w swój trening i jest ok. Ja tak robię, bo wiele tych ćwiczeń jest naprawdę pomocna.
no właśnie o to mi chodziło, żeby trochę takich ćwiczeń włączyć, bo brakuje mi siły - to był jeden z powodów, że tam poszłam - żeby się trochę nauczyć, jak poprawnie ćwiczyć - wyszłam z założenia, że jak pójdę na zajęcia, to ktoś zwróci uwagę, czy robię to dobrze technicznie, że się po prostu nauczę, itd. i na tym zawiodłam się najbardziej, tzn. na kompletnym niezwracaniu uwagi na technikę...
beata pisze:Na żadne zajęcia zorganizowane też się nie nadaję.
cieszę się, że nie jestem sama :bum:
Awatar użytkownika
kojer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1757
Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
Życiówka na 10k: 46:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

charm pisze:
beata pisze:Charm, nie trzeba iść na zajęcia crossfit, można ćwiczenia crossfitowe włączać w swój trening i jest ok. Ja tak robię, bo wiele tych ćwiczeń jest naprawdę pomocna.
no właśnie o to mi chodziło, żeby trochę takich ćwiczeń włączyć, bo brakuje mi siły - to był jeden z powodów, że tam poszłam - żeby się trochę nauczyć, jak poprawnie ćwiczyć - wyszłam z założenia, że jak pójdę na zajęcia, to ktoś zwróci uwagę, czy robię to dobrze technicznie, że się po prostu nauczę, itd. i na tym zawiodłam się najbardziej, tzn. na kompletnym niezwracaniu uwagi na technikę...
beata pisze:Na żadne zajęcia zorganizowane też się nie nadaję.
cieszę się, że nie jestem sama :bum:
Patrząc po filmikach co ludzie robią w trakcie (sam nie robiłem) to wygląda to na sport o wysokim ryzyku kontuzji.
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

kojer pisze:Patrząc po filmikach co ludzie robią w trakcie (sam nie robiłem) to wygląda to na sport o wysokim ryzyku kontuzji.
i po tych zajęciach się nie dziwię, że naprawdę tak jest...
Ogólnie uważam, że wiele można się nauczyć regularnie trenując, a na filmikach pokazują zwykle zaawansowanych ;)
No ale spodziewałam się, że dojście do poziomu zaawansowania jest "po kolei", z mniejszymi obciążeniami, albo na mniejsze wysokości, ucząc się, jak to powinno wyglądać, itd. Np. wchodząc / wskakując na skrzynię jak dopiero zaczynasz i skrzynia jest Ci zdecydowanie za wysoka, to zaczynasz na niższej, albo z mniejszą liczbą powtórzeń, a nie "wchodź jakkolwiek, byle na górę i byle było tyle i tyle razy" (a jak ktoś nie potrafi - to przecież zamiast wchodzić prostu może kombinować...)
zdecydowanie kontuzjogenne...
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Charm, uciekać z takich treningów. chcesz się nauczyć jak trenować, weź 1-2 lekcje z trenerem personalnym, kup później ciężarki albo sztangę albo kettelka, za skrzynię może ci robić cokolwiek.

Marc, słodziak kotek. Co za barbarzyńskie zapisy w umowie najmu. Najlepiej utrzymywać status quo, ale nie wiem, jak kot przeżyje zimę na dworze, nie znam się.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Istnieje szansa, że nie byłaby to jego pierwsza zima. Tu temperatury nie spadają poniżej zera co czyni przeżycie łatwiejszym i co zapewne jest jedym z powodów dla których dzikie koty mają w Brukseli status plagi. Jest ich naprawdę dużo co widać na każdym kroku. Satus Quo jest OK, tylko czym bardziej kot się do nas przyzwyczaja tym bardziej chwiejna jest ta równowaga.
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

trochę liznęłam zajęć crossfitowych i ja byłam mega zadowolona :taktak:
może to podejście trenera mnie tak przekonało
Michał wiedział wcześniej, że biegam, pierwsze kilka zajęć to było oswajanie się bardziej ze sprzętem, techniką ćwiczeń, którą miałam tragiczną :bum: ale wszędzie były lustra, Michał miał świra na punkcie prawidłowej postawy, techniki itd. wszystkiego uczyłam się od nowa,a on sprawdzał moje możliwości
łącznie na sali było max 10 dziewczyn, każda była bacznie obserwowana, na bieżąco poprawiane błędy, nic nie umknęło jego uwadze
każde zajęcia były inne, ale generalnie w poniedziałki było bardziej skupienie na ćwiczeniach siłowych, statycznych, z ato w czwartek ćwiczyliśmy dynamicznie, wyskoki, wskoki, sprinty na gumach, itd
potem się Michał przyznał, że całą grupę prowadzi głównie pod moje bieganie :bum: bo ja jedyna miałam jakieś tam cele i naprawdę się przykładałam do treningów, wymagał ode mnie więcej niż od innych ;-) ale mi to akurat pasowało
wychodziłam na miękkich nogach, potem bóle mięśni, ale powoli się przyzwyczaiłam, dało mi to dużą siłę i sprawność ogólną, nie biegałam wtedy dużo, raptem 30-40km max/tydzień a poprawiłam wyniki biegowe, szczególnie w maratonie bez większego wysiłku
konkludując-ja bardzo polecam, tylko z kimś naprawdę mądrym :usmiech:

ps.mój trener przygotowywał swojego teścia do biegania przed i po kontuzji, Janek(jakieś 55 lat) biega teraz poniżej 35 minut na dyszkę :sss: wiec postęp był duży i mocny
no, od września wracam na zajęcia :hej:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

@ASK - na moim "zadupiu" ciężko o jakieś sensowne, dlatego liczyłam, że na tych zajęciach się czegoś nauczę ;)
pozostaje jak widać "fizjoterapia"

@katekate - właśnie na coś takiego liczyłam, żeby ktoś popatrzył, jak ćwiczę, zwracał mi uwagę, że coś robię źle, żebym się nauczyła ćwiczyć, bo tak jak napisała ASK, raczej preferuję ćwiczenia w domu (choćby ze względu na czas, pomijając już moją awersję do "grupówek")
ale to, co piszesz jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że to nie idea zajęć ale trener do d... nas było ok 10, w tym ok 3 początkujących...
może jeszcze kiedyś spróbuję, ale - na pewno gdzie indziej, "z kimś naprawdę mądrym" :bum:
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Marc.Slonik pisze:Istnieje szansa, że nie byłaby to jego pierwsza zima. Tu temperatury nie spadają poniżej zera co czyni przeżycie łatwiejszym i co zapewne jest jedym z powodów dla których dzikie koty mają w Brukseli status plagi.
A może temu kotu postawić jakąś budę lub inne schronienie? Można by ją jakoś tam docieplić, wyłożyć jakimś kocem, niech ma swoje legowisko, skoro i tak uparcie Was się trzyma.
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Marc.Slonik pisze:Istnieje szansa, że nie byłaby to jego pierwsza zima. Tu temperatury nie spadają poniżej zera co czyni przeżycie łatwiejszym i co zapewne jest jedym z powodów dla których dzikie koty mają w Brukseli status plagi. Jest ich naprawdę dużo co widać na każdym kroku. Satus Quo jest OK, tylko czym bardziej kot się do nas przyzwyczaja tym bardziej chwiejna jest ta równowaga.
w takiej sytuacji bardzo ważne jest kastrowanie/sterylizowanie kotów wolnożyjących - nie wiem, czy tam jest taki program? (tutaj można złapać, zawieźć do "zakontraktowanej" lecznicy, i odebrać następnego dnia kota do wypuszczenia) - jeśli kotka nie będzie wysterylizowana, to za jakiś czas zamiast jednego będzie...

koty wolnożyjące też się przyzwyczajają, ale nie wyklucza to status quo... ale przede wszystkim to decyzja Rodziny, czy chcecie ją dokarmiać, chcecie, żeby była "przydomowa", czy nie.. jeśli nie, to może w Brukseli też działają jakieś organizacje prozwierzęce, które powinny pomóc? kompletnie nie znam "tamtejszej" sytuacji :jatylko:
a jeśli chcielibyście, żeby została, to można zorganizować "koci domek" gdzieś w bardziej dogodnym miejscu działki (np. budka styropianowa, miseczka, itd., bardziej szczegółowe rady jeśli byłbyś zainteresowany), to powinno powstrzymać zapędy do wchodzenia do domu i "sępienia" - koty, poza tym, że są cwane, to też szybko się uczą ;)
ODPOWIEDZ