Biegam i nie chudnę...

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Hrehor
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 193
Rejestracja: 17 lip 2014, 19:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.
New Balance but biegowy
marcinnek_
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1128
Rejestracja: 22 mar 2013, 09:32
Życiówka na 10k: 38:57
Życiówka w maratonie: 3:04:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Odpal MyFitnessPal'a na tydzień, wrzucaj tam wszystko co jesz i przebyte treningi, a dowiesz się jaki faktycznie masz bilans kaloryczny. Bo jeśli rzeczywiście wsuwasz tylko 2000kcal na dzień i biegasz 70km tygodniowo, to coś się nie zgadza.
Motto: ...by dzisiejszy trening był jutro tylko rozgrzewką.
Wyniki: 5km: 18:47 / 10km: 38:57 /15km: 59:53 / 21km: 1:23:56 / 42km: 3:04:19
Blog: Chodnikiem i szlakiem - biega.marcindabrowski.net
Facebook: Chodnikiem i szlakiem
Hrehor
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 193
Rejestracja: 17 lip 2014, 19:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W podobnym "kalkulatorze" wyszło mi wspomniane 2300
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Spróbuj więc może z mniej przetworzoną żywnością. Mięso zamiast wędliny, ser biały zamiast żółtego. Mniej pieczywa i zdecydowanie więcej warzyw.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pieczywo jest ok, ale razowe, albo wlasne z duza iloscia otrebow. Biale pompowane bułeczki faktycznie lepiej ograniczac.
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Moim zdaniem dieta w miare ok. Natomiast co bym proponował to:
Podbić białko na czas redukcji do 2 g na kg masy ciała. - uzyskasz wtedy dodatkowe kalorie z TEF
Sprawdził ilość błonnika - ma się mieścić pomiędzy 20-40 g - wpływ na apetyt
Dołożył troche treningu siłowego albo treningu typu HIIT - zwiększenie EPOC
Sprawdził trackerem aktywności ile aktywności poza bieganiem wykazujesz. - wykrycie ewentualnego obniżenia aktywności poza sportowej w wyniku zbyt długiej redukcji albo zbyt dużej objętości treningowej.

Do tego badania tarczycy, glukozy i insuliny na czczo.
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja bym jednak uparła się, że dieta bez warzyw nie jest OK. Więcej wartościowego białka. Węgle z warzyw, kasz, produktów pełnoziarnistych (a nie płatków z kasz, zwłaszcza jeśli tzw. błyskawiczne). Przy redukcji makarony z białej mąki i pieczywo z umiarem:)
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dieta bez warzyw nie jest ok chociazby z tego wzgledu, ze warzywami mozna sie napchac od czasu do czasu, a samym miesem, tluszczami i weglowodanami to posilki smierdza...

Malizna...
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

A tak bez filozofii cukier/tluszcz/i inne... na koniec i tak najwazniejsza jest redukcja kalorii.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26187233
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)

Hint: Każdy kilogram mniej to około 40 kcal zapotrzebowania mniej.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Bogil pisze:Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)
Tak... ale sa niekiedy wybierane bardzo skomplikowane drogi. A prosta droga jest czesto zapominana.
zeluzg
Wyga
Wyga
Posty: 108
Rejestracja: 11 kwie 2016, 20:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zrób sobie podstawowe badania zdrowotne. Krew itd. Nie miałeś nigdy problemów z Tarczycą ?
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:
Bogil pisze:Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)
Tak... ale sa niekiedy wybierane bardzo skomplikowane drogi. A prosta droga jest czesto zapominana.
Bo po linii prostej są często gęste krzaki ;)
knyklu
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 24 maja 2015, 21:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hrehor pisze:Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.
Pewnie mięśnie przestałeś palić i juz nie ma z czego lecieć. Przy tylu węglach w diecie i tylko bieganiu nic pewnie nie zrobisz. To chyba się nazywa skinny fat.
Miałem praktycznie tak samo.
Zacząłem ćwiczyć FBW, jedzenie ograniczyłem do 4 posiłków, węglę (inne niż z warzyw) starałem się jeść tylko po treningach. Początkowo waga poleciał w dół, później znowu w górę. Poszła waga, ale obwody nie. Zacząłem się "umięśniać". I tak jakoś szło. Systematykę jedzenia trzymam nadal: 4 posiłki (pierwszy koło 5 rano (tłusto i białka), drugi 10 (warzywa i trochę białka - kielbasa) , obiad (warzywa i jakieś mięcho z tłuszczem, koło 19-20 coś, ale też mało węgli). Nie jem zbóż, trochę kaszy jaglanej i komosy. Nie jem skrobiowych, ani przetworów mlecznych. W sumie około 2000kcal.
Ćwiczę 6 razy w tygodniu. FBW 2 lub 3 razy, HIIT (Hiit takie ciężki, około 35-40 minut z odważnikami ca. 20-30kg), bieganie zawsze z jakimiś akcentami, cięższymi lub lżejszymi, ale praktycznie bez biegania w jednym tempie.

No i co. A no kibel. Po jakimś 3/4 roku z wagą znowu problem. Leci w górę, obwody już tak nie przybierają. Mam wrażenie, że nawet trochę tłuszczu przybyło. Śpię kiepsko, często źle się czuje. Obecnie chce sprawdzić co będzie jeżeli zostawię sposób odżywiania, ale wywalę bieganie. Zastowie FWB, HIIT trochę "zdelikace". Maks, 4-5 ćwiczeń w tygodniu.
Domyślam co się może zaczynać.

Póki co wniosek (na podstawie analizowanych zwierzeń choćby w tym dziale) mam taki: bieganie jest jednym z najgorszym sposobem na zbicie wagi. Na szybko efekty są rewelacyjne, ale w dłużmy rozliczeniu strasznie w dupę dostaje szeroko rozumiane zdrowie. Trzeba chyba albo szybciej wyjąć z mniejszych kalorii dziennych, ale szybciej ukrócić bieganinie kosztem intensywniejszych aktywności. Pisze o sytuacji redukcji, nie robienia formy.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

knyklu pisze:
Hrehor pisze:Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.
Pewnie mięśnie przestałeś palić i juz nie ma z czego lecieć. Przy tylu węglach w diecie i tylko bieganiu nic pewnie nie zrobisz. To chyba się nazywa skinny fat.
Miałem praktycznie tak samo.
Zacząłem ćwiczyć FBW, jedzenie ograniczyłem do 4 posiłków, węglę (inne niż z warzyw) starałem się jeść tylko po treningach. Początkowo waga poleciał w dół, później znowu w górę. Poszła waga, ale obwody nie. Zacząłem się "umięśniać". I tak jakoś szło. Systematykę jedzenia trzymam nadal: 4 posiłki (pierwszy koło 5 rano (tłusto i białka), drugi 10 (warzywa i trochę białka - kielbasa) , obiad (warzywa i jakieś mięcho z tłuszczem, koło 19-20 coś, ale też mało węgli). Nie jem zbóż, trochę kaszy jaglanej i komosy. Nie jem skrobiowych, ani przetworów mlecznych. W sumie około 2000kcal.
Ćwiczę 6 razy w tygodniu. FBW 2 lub 3 razy, HIIT (Hiit takie ciężki, około 35-40 minut z odważnikami ca. 20-30kg), bieganie zawsze z jakimiś akcentami, cięższymi lub lżejszymi, ale praktycznie bez biegania w jednym tempie.

No i co. A no kibel. Po jakimś 3/4 roku z wagą znowu problem. Leci w górę, obwody już tak nie przybierają. Mam wrażenie, że nawet trochę tłuszczu przybyło. Śpię kiepsko, często źle się czuje. Obecnie chce sprawdzić co będzie jeżeli zostawię sposób odżywiania, ale wywalę bieganie. Zastowie FWB, HIIT trochę "zdelikace". Maks, 4-5 ćwiczeń w tygodniu.
Domyślam co się może zaczynać.

Póki co wniosek (na podstawie analizowanych zwierzeń choćby w tym dziale) mam taki: bieganie jest jednym z najgorszym sposobem na zbicie wagi. Na szybko efekty są rewelacyjne, ale w dłużmy rozliczeniu strasznie w dupę dostaje szeroko rozumiane zdrowie. Trzeba chyba albo szybciej wyjąć z mniejszych kalorii dziennych, ale szybciej ukrócić bieganinie kosztem intensywniejszych aktywności. Pisze o sytuacji redukcji, nie robienia formy.
Przy takiel ilosci jedzenia nie trzeba filozofowac. Wszyscy by zaczeli grubnąc.

SMACZNEGO!
ODPOWIEDZ