Strona 1 z 1
Refleksje słabiaka
: 18 sie 2003, 18:03
autor: PAwel
Ok, temat może będzie nieco kontrowersyjny, ale spróbujmy.
Czy wielodniowe rajdy typu Adventure Racing to sport? Dla mnie to raczej rodzaj wycieczek krajoznawczych dla ludzi odpornych na brak snu i odciski. Wiem, że to uproszczenie ale do takiego wniosku doszedłem jak niedawno usłyszałem, że zawody X-adventure "są słabe" bo tam są przerwy na odpoczynek, rajd krótki, tempo za mocne, no i w ogóle, "nasi nie odnotowują tam żadnych sukcesów".
Mi się akurat wydaje, że X-Adventure ma znacznie więcej cech sportu niż rajdy wielodniowe. To może moje skrzywienie biegacza, ale jak biegnę godzinę poniżej progu tlenowego, a potem już tylko trzy dni i noce marszem i tętno nie przekracza 120/min. to mi to bardziej przypomina rajd harcerski na azymut niż zawody sportowe.
Od razu dodam, że rajdy są fajne. Gdyby nie rajdy nie poznałbym Kotliny Kłodzkiej, Bieszczadów, Bornego Sulinowa, Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, Wyspy Wolin. To były wspaniałe doświadczenia - poznawanie terenu w tempie błyskawicznym. Ale czy rzeczywiście sport?
Tak naprawdę o barierach wytrzymałości to można mówić w przypadku jednej, może dwóch ekip, a reszta to męczenie kilometrów i próbowanie swojej odporności psychicznej na deszcz i błoto, brak snu. Nie jest to może mało, ale jak myślę o sporcie to myślę o sile mięśni, progu tlenowym lub tolerancji na mleczan, ale nie odporności na ból spowodowany odciskami. Jednodniowe rajdy mają więcej ze sportu, bo tam czołówka biegnie już non-stop na odcinkach pieszych i mocno napiera na pedały na odcinkach rowerowych. Miejmy nadzieję, że z czasem więcej ludzi zacznie poważnie traktować te rajdy i na takich 24 godzinnych rajdach więcej ludzi będzie walczyć o zwycięstwo.
No i na marginesie - Adrenalina. Słowo nieodłącznie związane z Adventure Racing. Wydaje mi się, że nadużywa się tego słowa. Myślę wręcz, że adventure racing akurat nie ma nic wspólnego z adrenaliną. No bo gdzie adrenalina, jak drugiej nocy oczy same się zamykają w czasie marszu. Adrenalina wydziela się przy biegu na 100m i 800m, skokach spadochronowych, bungy jump, ale przy wielodniowym rajdzie?
Ciekaw jestem waszych refleksji?
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 00:21
autor: KshysiekDolegowski
Jezus Maria, ale ty czasem marudzisz. MASZ skrzywienie biegacza.
1. Wlasnie sprowadziles idee sportu do dlugotrwalego machania koncznami. Brawo!
2. Nie wiem w jakiej druzynie harcerskiej byles, ze widziales podobne rzeczy
3. Przy podobnym rozumowaniu maraton to tylko wydluzony poranny bieg do tramwaju a nie zaden sport. Jak zaczynasz grzebac w definicji to pamietaj jeszcze o strzelectwie, łyżwiarstwie figurowym i rugby.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 08:25
autor: kemo
Proponuje wycieczkę krajoznawczą po Beskidzie z zespołem hellmansów. To powinno rozwiać Twoje wątpliwości. Może się wtedy zdarzyć, że jedynym progiem jakiego nie przekroczysz będzie próg tlenowy.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 09:19
autor: WiechoR
Oj Paweł, Paweł!!! Wsadzasz kij w mrowisko!
Ja dam się podpuścić i odpowiem Ci tak jak ja to widzę.
Dla mnie Adventure Racing to nie sport i nie rodzaj wycieczek krajoznawczych. Dla mnie to super przygoda, sposób na stresy, forma sprawdzenia swoich umiejętności, sprawności fizycznej i psychicznej, współpracy w grupie, pokonania własnych słabości.
Nie dyskutuje z Tobą na temat Twoich przemyśleń sportowo-tlenowo-mieśniowych, ponieważ jak napisałem wcześniej dla mnie to nie sport, ja nie walczę o miejsce a jedynie z samym sobą.
Co do adrenaliny to nie zgadzam się z Tobą. Dla mnie zupełnego amatora wspinaczkowego to każdy zjazd czy wejście po linie na wysokość 20 czy więcej metrów to dawka adrenaliny wytaczająca na kilka zimowych wieczorów. Ponadto zjazdy rowerem, jakie np. zafundowano nam na tegorocznym AT przy szybkości 69 km/godz. bo taką zarejestrował mój licznik to dla mnie też spora dawka adrenaliny.
Jednym słowem Adventure Racing dla mnie to, to, co mnie od trzech lat najbardziej fascynuje i jest moim sposobem na życie.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 10:08
autor: krzycho
Tak naprawdę o barierach wytrzymałości to można mówić w przypadku jednej, może dwóch ekip, a reszta to męczenie kilometrów i próbowanie swojej odporności psychicznej na deszcz i błoto, brak snu.
Que? Przeczytałeś to zdanie, zanim napisałeś? Bo chyba sam sobie przeczysz...
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 10:09
autor: PAwel
Podoba mi się twoja filozofia WiechoR.
Przyznam, że ja tylko raz w histori mojego uczestniczenia w rajdach poczułem jak adrenalina rozpływa się po moim ciele. Było to w Kotlinie Klodzkiej na zjeździe ze Szczelińca. to był mój pierwszy w życiu zjazd na linie, może dlatego.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 10:45
autor: go
jakie to ma znaczenie czy to sport czy nie sport? wazne zeby sie dobrze bawic.
moze w x-adventure nie osiagamy wielkich sukcesow ale porownanie x-adventure z na przyklad adrenaline rusch to jak porownanie biegu na 400m z maratonem. nie ma sensu porownywanie... chociaz i tu i tam biegaja.
w polsce rzeczywiscie jest malo ekip powaznie myslacych o startach w duzych zawodach, ale ci ktorzy juz sie zdecyduja - to zazwyczaj dobrze w nich wypadaja.
przypomnijcie sobie starty naszych zawodnikow na eco (AMOK), hellmannsow na ukatak, zespoly na adrenaline rusch, starty w chorwacji... i inne zawody w ktorych polacy dobrze startowali.
satrtowanie w adventureracing wymaga przedewszystkim pancernej psychy i zgrania zespolu, a dopiero potem sa miesnie, pulapy i inne zdolnosci. start w duzych (dlugich) zawodach (takich trzy - cztery dni i wiecej) niesamowicie uczy pokory, pozwala poznac siebie i partnerow z timu. przez te pare dni naprawde jest czas zeby przemyslec pare rzeczy w zyciu.
mysle ze zawodnikom powaznie traktujacych adventure racing jest obojetne czy nazwiemy AR zawodami sportowymi czy rajdem przygodowym.
a adrenalina? kazdy znajdzie dla siebie ekscytujacy kawalek zawodów. dla mnie kajaki narzece i jazda konna wymagaja wiekszej koncentracji niz wspinanie czy zjazdy. to kwestia idywidualna.
zeby zrozumiec adventure racing trzeba wystartowac w duzych zawodach a nie oceniac tego sportu na podstawie przezyc z dwudziestoczterogodzinnej wycieczki po plaskim lub lekko pofaldowanym.
napieracze - napieraja
(Edited by go at 10:47 am on Aug. 19, 2003)
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 14:41
autor: WiechoR
To, co napisała go powinno wystarczyć w tym temacie. Zgadzam się z nią w 100%.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 15:10
autor: PAwel
mówiąc szczerze bardziej spodziewałem się raczej protestów i twierdzeń, że Adventure Racing jest sportem, takim jak większość dyscyplin na olimpiadzie. Większość z nas chyba się zgadza, że tak nie jest. To coś innego. Jak zauważyliście to bardziej sprawdzian odporności psychicznej na uciążliwości kilkudziesięciogodzinnego marszu/jazdy na rowerze, kajakowania. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jak zaczyna padać (Kotlina Kłodzka), albo jak przychodzi nieoczekiwane ochłodzenie (Mini Adventure 2002), zespoły zaczynają szybko padać jak muchy, trochę chyba niezależnie od poziomu wytrzymałości i siły mięśni.
Swoją drogą chciałbym doczekać sytuacji, że dobrych zespołów będzie na tyle dużo, że w rajdzie 3 dniowym, różnica między pierwszym, a 6 zespołem nie przekroczy 3 godzin (w tym roku była doba różnicy), no ale to wymaga po pierwsze promocji, a więc z czasem większej liczby uczestników i, na co liczę, większej specjalizacji i fachowego treningu.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 15:29
autor: krzycho
A czemuż to AR za sport nie uznajesz? Hę? Może Gogo troche niefortunnie napisała, że nie ma znaczenia, czy to sport czy nie sport. Dla mnie - sport jak najbardziej pełną gębą. Bardziej niż tańce towarzyskie, na lodzie, w wodzie i innych nawierzchniach, szachy i curling, żeby tylko kilka przykładów z brzegu.
Jest wyznaczona trasa, są sędziowie, regulamin, mierzą czas, prowadzą klasyfikację, itd. - wszelkie podstawy ku temu istnieją...
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 16:00
autor: go
dla mnie to jest sport i mam nadzieje ze kiedys pojawi sie olimpiadzie, jesli ktos tak nie uwaza - to jego sprawa.
dla mnie wazne jest zeby byly zawody, sponsorzy, dobra atmosfera i jak najwiecej zawodnikow.
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 17:23
autor: PAwel
Go, skoro ostatnio pojawiła się na olimpiadzie siatkówka plażowa, to jest na to jakaś szansa. Ale chyba mała bo relacje na żywo maszerujących czwórek oddalonych od siebie kilka godzin nie są zbyt pasjonujące.
No, rzeczywiście do końca nie potrafię zwerbalizować o co mi chodzi. Może to i sport, ale dla mnie taki trochę dziwny, powiedziałbym, że nieczysty, w porównaniu do czystego sportu jakim jest np. skok w dal (piszę to choć lubię Adventure Racing i startuję czasem). Bo jeśli wygrywa ktoś kto ma większą odporność na brak snu, to co to za czynnik selekcyjny. Jak go wytrenować. Jak wytrenować "odporność na wielogodzinne chodzenie w przemoczonym obuwiu". No to są dla mnie takie czynniki selekcyjne cokolwiek mało sportowe. Bo dla mnie sport to raczej "atletyczny mięśni spiż".
Słyszałem o zawodach w 15 krotnym Ironmanie (57km pływania, 2700km rowerem, 633km biegu - nonstop). Zwycięzcy zajęło to około miesiąca. Sport? Jakoś wolę pooglądać pływanie 100m stylem dowolnym.
Piszę to choć wiem, że ścisła czołówka Polskich rajdów przygodowych to ludzie o szczególnej wydolności, często z czołówki krajowej w swoich oryginalnych dyscyplinach sportowych przez duże "S".
Refleksje słabiaka
: 19 sie 2003, 21:51
autor: hiubi
Każdy sport ma swoja specifikę. W jednym wygrywa ten co ma większą bułę a w innym ten co ma większa psychę. Akurat u nas decuduje odporność na brak snu i ból ale nie tylko. I tak jak w lekkoatletyce jest stumetrówka , rzut młotem i maraton tak my mamy "sprinterskie" zawody jednodniowe i powolne męczenie w AT. Każdy może wybrac co mu pasuje a wygrywają przewaznie i tak ci sami, widocznie najlepiej wytrenowani.
Dla mnie rajdy to jak najbardziej sport ale teżprzygoda i wielka pasja. I każdemu życze żeby mu to sprawialo tyle radochy.
Refleksje słabiaka
: 20 sie 2003, 07:43
autor: artur
oczywiscie ze sport
za duzo czasu poswiecam na treningi, zeby uznac to za wycieczki krazjoznawcze - choc czasami udaje mi sie zobaczyc, poprzez lzy i pot zalewajacy oczy, jakis fajny krajobrazik
a tak naprawde to przygotowania i organizacja timu do rajdu przypomina mi bardzo gorskie ekspedycje..., zas wysilek jest znacznie wiekszy niz podczas himalajskch wspinaczek!
nie kazdy Ironman ukonczyl Rajd bo do tego trza cos wiecej niz tylko trening fizyczny - to jest akurat najlatwiejsze!
Refleksje słabiaka
: 20 sie 2003, 07:48
autor: artur
a juz teraz zapraszam do kibicowania druzynie speleo dec na obczyznie w Californi od 5 wrzesnia do 14 wrzesnia:
740 km - rower, kajak, trekking, orienteering, jaskinie, wspinaczka... 100 zespolow - cala czolowka swiatowa.
www.ecoprimalquest.com