Startowałem!!! 1500/40k/10k
Woda dwie pętle, start !,~130 osób w wodzie + po 10 minutach start kobiet, zaczynam wolno, nie zdążyłem się rozpływać woda zimna a organizator do hymnu wyrzucił wszystkich z wody i postawił na baczność, w końcu to MP.
Płynę, bojek nie widać, dla smaku płyniemy w żółtych czepkach a i bojki nawrotowe są wielkości głowy koloru żółtego, na pierwszej boji trafiam na gostka, co płynie żabą i kopie tak, że ledwo uchodzę z życiem, odbijam i za nim się spostrzegłem okazuje się, że zwiedzam jezioro, pierwsze kółko zaliczone na drugim postanawiam bardziej się pilnować, ostatnia prosta trwa wieki, tym bardziej, że mijają mnie kobiety, które robią pierwsze pętle, wychodzę na brzeg, z trudem odklejam się od wody 29'50'', RS próbuje mnie podkręcić
(myślałem, że, od kiedy zakochał się w piłce, nie zwróci już uwagi na szarego triathloniste
,
Wskakuje na rower, nie mogę wepchnąć nóg w buty tak się jakoś ułożyły, jadę i próbuje, nogi w butach, na początek od razu podjazd,brakuje przekładni chyba tylko mi, coś pod tę górę za bardzo jestem łykany.
Kręcę, coś po tej wodzie to ja słabiusieńki jestem, dopiero po 10 km odzyskuje władzę nad ciałem, kręcę szybciej, ale i tak mnie łykają, udało się na chwilę złapać grupę, to jest dopiero jazda 40~50 km/h na godzinę, sam rzeźbiłem ~32km/h.
Pod górę odpadam, może to i lepiej w końcu można się spokojnie napić z bidona
.
Na kolejnej pętli RS znów mnie dostrzega i trenerskim okiem widzi, że coś cieniuje i zmów mnie podkręca.
Zbieram się w sobie staje na pedały urywam korby, odrywam się od ogona i na tym odcinku gdzie w grupie pędziłem 50 sam teraz kręcę 45.
Koniec 40km, zapominam o belce przed boksem rowerowym nie zdążyłem wyciągnąć nóg z butów, wypinam buty i pędzę po asfalcie jak podkuty.
Zakładam biegowe i jazda.
W moim wykonaniu okazuje się to mało atrakcyjne po 1,5km dostaje skurczu w splocie, modlitwy nie pomagają, słońce i gorący asfalt robią swoje, rzeźbie przez kolejne kilometry + marsz. Trasa biegowa lekko pofałdowana są podbiegi i zbiegi łagodne i długie, ostatnie dwa kilometry zbieram się w sobie i biegnę, jeżeli tę prędkość można nazwać biegiem.
Meta, żyje, 2:40:33. = 79 w Mistrzostwach Polski w kategorii mężczyzn.
Impreza naprawdę dobrze zorganizowana,
startowałem tu już w zeszłym roku i mogę polecić.
Pozdrawiam Cezariusz.