Hej! Mieszkam na Jurze i dość często tam biegam; znam znaczną część czerwonego szlaku, więc może uda mi się choć trochę pomóc
Na razie w telegraficznym skrócie:
1. Około 25%, może ciut więcej - niestety w ciągu ostatnich 2 lat jurajskie gminy skorzystały z funduszy strukturalnych i niektóre leśne dotąd ścieżki zostały wyasfaltowane; dotyczy to tych, które biegną wspólnie z szlakami rowerowymi. Dochodzą do tego asfaltowe przelotówki prowadzące przez wsie i miasteczka.
2. Owszem - są po drodze sklepy i bary. Trzeba jednak pamiętać, że większość trasy biegnie lasami i łąkami i tylko czasami szlak przecina wsie - niekoniecznie akurat w miejscu, gdzie znajdziesz sklepik. Jak znajdę chwilę - mogę rozpisać Ci, gdzie możesz liczyć na czynny sklep, ale np. w Pilicy obok szlaku jest Biedronka... w Olsztynie szlak przebiega przez rynek na którym jest wszystko co trzeba, w Niegowej jest sklepik czynny 7 dni w tygodniu, w Podzamczu przy ruinach jest sieć barów...
3. Trudność trasy - no nie jest to bieg górski (o ile dobrze pamiętam będzie ok. 2500m+), ale niektóre fragmenty bywają trudne i przy nieuwadze mogą nawet być niebezpieczne (np Grzęda Mirowska zlokalizowana pomiędzy zamkami w Bobolicach i Mirowie). Jura usiana jest wapiennymi skałkami, ostańcami - wilgotne bywają bardzo, bardzo śliskie. Głazy są nieregularne. Najwięcej jest jednak przyjemnych miękkich ścieżek ziemnych, piaszczystych, często pokrytych grubą warstwą liści.
Co do oznakowania - trzeba uważać. Ogólnie jest w porządku - to najpopularniejszy szlak turystyczny na Jurze, jednak zdarzają się miejsca problematyczne - np. na Wielkiej Górze (za Mirowem). Jak dochodzi się do szczytu jest mylny znak prowadzący prosto na szczyt, a trzeba skręcić w niepozorną ścieżkę na prawo
. Ja na Twoim miejscu upewniłabym się, czy dostaniecie mapy, najlepiej laminowane. Jeśli nie - warto taką kupić (osobno Jura Południowa i Jura Północna).
Co jednak najważniejsze - Jura jest naprawdę przepiękna! Biegam tam z nieustającą przyjemnością i w ciągu dnia i w nocy i nigdy się nie nudzi. Dziś właśnie wróciłam z nocnego treningu w jurajskich Sokolich Górach.
Z tego co obserwuję SOG będzie bardzo kameralny - czyli taki jak lubię najbardziej. Gdyby nie to, że tydzień później będę na ŁUT - sama bym się zapisała. Z żalu, że nie dam razy organizuję w listopadzie prywatną całonocną wycieczkę biegową czerwonym szlakiem, tyle że nie całość, a ok. 80-90 km.
To tyle tak na szybko. Mam nadzieję, że się spodoba.