TriSzerpa pisze:Piotr-Fit pisze:ja jestem otwarty, jednocześnie z doświadczenia, napiszę:
warto, przed wybraniem się w górki, pobiegać podbiegi, na tyle ile macie u siebie górek.
Bo tak na sucho przyjechanie na trening w górki może nie być odpowiednio efektywne.
Może nie jestem jakimś dobrym zawodnikiem i nie mam się za bardzo czym pochwalić,żeby mieć jakikolwiek autorytet,
niemniej uważam, że dużym błędem jest sugerowanie komuś, żeby nie jechał w góry bo to jest nieefektywne.
uważam,że efektywność powinna być na drugim miejscu, zaraz za doświadczeniem przyrody, widokami i poczuciem klimatu gór.
Sam mieszkam na co dzień w górach i biegam tylko po górach, zaniedbując interwały i treningi na bieżni, przez co osiągając gorsze wyniki,
bo uważam, że najwazniejsze jest wyciąganie jak najwięcej funu z treningu i bycie w górach. I nie żałuję.
Artur
nie sugeruję, komuś, aby nie jechał w góry. Sugeruję, co jasno wynika z tego zdania, że przy niewłaściwym przygotowaniu może to nie być pożyteczne, na tyle ile mogłoby być. Dlatego użyłem słów "może" i "odpowiednio" i "na sucho". Nie jest zatem to żadne kategoryczne stwierdzenie.
rozwijając swoją wypowiedź:
osoba z płaskich terenów będzie miała trudniej w górach - inne mięśnie pracują, inaczej się biega-
bez zrobienia pewnych fundamentów tj. poćwiczenia siły, podbiegów będzie miała trudniej po prostu (pomijam indywidualne przypadki a mówię ogólnie).
Sam uwielbiam biegać po górach, to nowe dla mnie (o czym wiesz z innego postu) i ... biegam
Czytałem/czytam Twój blog i uważam Cie za dobrego zawodnika. Na pewno o wiele lepszego i doświadczonego niż ja.
Kwestie, w skrócie" duchowości zostawiam, bo to indywidualna sprawa.
I tak, fun dla mnie też jest ważny.
Poza tym, na koniec, to zależy od każdego indywidualnie CZEGO taka oczekuje od treningu w górach.
pozdrawiam serdecznie