Jestem jedną z osób, które padły ofiarą 6xBabia
Chciałem dołączyć do mojej kolekcji kolejną debiutującą imprezę po Chudym Wawrzyńcu (2012), Biegu Ultra Granią Tatr i BUT 220 km (2013). We wszystkich tych biegach dobrze wypadałem, ukończyłem z dużym zapasem przed limitem i byłem bardzo zadowolony. W momencie zapisów na 6xBabia nie była jeszcze dostępna mapa trasy, więc nie analizowałem przebiegu i przewyższeń, a informacje o odcinkach poza szlakami trochę zignorowałem. Zapisałem się na najdłuższy dystans.
Potem nie miałem czasu na analizowanie trasy i to był mój błąd. Gdybym wiedział co mnie czeka, nie porywałbym się motyką na słońce
Trasa puszczona poza szlakami przez chaszcze, pola wiatrołomów z dziesiątkami pozwalanych drzew do pokonania (naprawdę można było sobie zrobić krzywdę, np. ja prawie nadziałem się na kikut po wystającej gałęzi), niekończące się pola jagód, rowy, strumienie. W połowie drugiego podejścia przez krzaki jagód myślałem o wycofaniu się lub zmianie trasy na 3xB (organizator na odprawie zablokował jednak możliwość takiej zmiany, jeżeli mieściłeś się w limicie 6xB na szczycie). Już na trzecim podejściu widziałem, że tylko Lucek Chorąży i Sebastian Swałdek mają szansę to ukończyć w ustalonym limicie 17 godzin. Po trzecim podejściu na szczyt Babiej poinformowałem sędziów o rezygnacji i zszedłem najkrótszą drogą do mety. To była rozsądna decyzja. Jak się potem okazało, tylko Lucek dobiegł do mety 7 minut po limicie, ale nie został sklasyfikowany.
Myślę, ze 6xBabia byliby w stanie ukończyć tylko najwięksi mocarze, ale nie sądzę, żeby któremuś z nich chciało się przeprawiać przez krzaki, męczyć przez 17 godzin, dobiec w granicach limitu i odebrać za to 1000 PLN nagrody.
Jeżeli chodzi o przebieg trasy, to sugerowałem organizatorom ograniczenie odcinków poza szlakami, rezygnację z podbiegów do połowy Babiej, które nie są zwieńczone zdobyciem szczytu. Przyszłoroczny bieg np. 5xBabia mógłby mieć 70 km i trudność zbliżoną do Biegu Ultra Granią Tatr. Wtedy szansę na ukończenie miałoby 75% uczestników i wyszłaby super impreza.
Niestety, organizatorzy pozostają głusi na komentarze wielu niezadowolonych osób i zamierzają utrzymać podobną formułę w przyszłym roku. Nie potrafili się przyznać do tego, że zorganizowali imprezę, której nikt nie był w stanie ukończyć, nie przemyśleli przebiegu trasy i limitów. Bieg miał kilka dużych plusów (bieganie po parku narodowym, w moim odczuciu dobre oznakowanie trasy i niesamowita praca, która za tym stała, liczni i serdeczni wolontariusze). Jak mówił Ryszard Ochódzki w "Misiu": "Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły Wam minusów"
Jeżeli organizatorzy nie zmienią wiele w przyszłym roku, to nikomu nie polecam 6xBabia. Można się zastanowić nad 3xBabia, ale trzeba lubić poruszanie się (nie bieganie) w bardzo trudnych warunkach terenowych. Ja wolę jednak biegać po górach, a nie brnąć w krzakach i przechodzić przez zwalone drzewa.
Więcej o samym biegu napisałem na naszej stronie klubowej
byledobiec.pl.