wolfdog pisze:No sorry, ale tego typu odkrycia bardzo mnie bawią.
Cudowne techniki i moce oraz tajemna wiedza + Pałersrejd (przypomnę, że nawadnia lepiej niż woda) + pierdy na podbiegu + Ajfon na ramieniu i kompresja na jajach = recepta na sukces.
No to ja pozwolę sobie jednak coś dodać.
Uważam, że Twoja retoryka jest nietrafiona. Porównywanie tego artykułu do biegania z ajfonem jest zupełnie dla mnie niezrozumiałe.
wolfdog pisze:
Myślę, że głupie wspięcia na palce i przysiady będą dla wielu korzystniejsze niż jakieś kombinacje z "techniką".
Nie wiem o co Ci chodzi z cudami itp. Technika to technika, trzeba nad nią pracować i tyle. Generalnie ja się na tym nie znam, za długo nie biegam, wielkich doświadczeń nie mam, ale wiem, że w bieganiu wszytko jest ważne, układ i ruch rąk, praca nóg itp. Technika jest tym ważniejsza im człowiek jest bardziej zmęczony. Ludzie mają różne spostrzeżenia i doświadczenia i warto z nich korzystać. No chyba, że się wie i "umje". Osobiście uważam, że poza zapie...niem góra-dół, warto zastanowić się jak to się robi. Jak się podbiega, jak się zbiega.
A poza tym to wystarczy spróbować i zweryfikować czy gość ma rację. Myślę, że się mocno zdziwisz jak podejdziesz do tematu na poważnie. Biegałem dzisiaj po płaskim i miałem tylko jeden moment lekkiego nachylenia - wydaje mi się, że coś w tym jest.
Adam,
w sobotę poeksperymentuje na górkach falenickiach, a we wtorek na bieżni (będę robił 3x1km z 10 stopniowym nachyleniem). Będę miał jakieś porównanie.