Strona 1 z 3

Pogoda

: 21 mar 2007, 14:45
autor: Blaziu
Witam!

Mam pytanko :)

Biegam od miesiaca, co dwa dni (5km) i mam problem ,bo pogoda nie sprzyja a ja chcialbym dalej kontynulowac trening...Czy sa jakies wskazania do biegania w temp 2-5 C?

Z gory dziekuje za informacje.

POzdrawiam :)

: 21 mar 2007, 15:59
autor: Wojas
Dobrze sie ubrac :). Najlepiej koszulka,bluza, dres

I pij Actimela oraz bierz witaminki :)

: 21 mar 2007, 16:29
autor: MichalJ
A jak cie nie stac na actimela to wystarczy pic maslanke i jesc jogurty. A zamiast witaminek lepiej jesc owoce i warzywa.

: 21 mar 2007, 16:58
autor: Blaziu
Czyli mowicie ze nawet w deszczu mozna biegac :]

Dzieki wielkie za tak szybka odp...lece za 2h biegac :)

Pozdrawiam!

: 21 mar 2007, 17:21
autor: MichalJ
Mozna biegac w sniegu po pas albo jeszcze lepiej ja np lubie biegac w lekkim deszczu

: 21 mar 2007, 20:54
autor: Fist
2-5 to jest dla mnie plazowa pogoda.
Problemy moga sie pojawiac przy +30 lub -15

: 21 mar 2007, 22:35
autor: Blaziu
Bomba...tak dobrze mi sie jeszcze nie biegalo!

Naprawde polecam :]

: 22 mar 2007, 00:04
autor: tomasz
Fist w jakich warunkach już biegałeś?

Ja kiedyś machnąłem 15km w 35st. upale. :bum:
No i raz wybrałem się na trening przy -18st. :bum:

---

Poza tym jeśli chodzi o pogodę to osobiście odpowiada mi godzina od 20 w górę. Nawet o 1 w nocy kiedyś wybrałem się na trening :bum: . Problem jest jednak raczej skomplikowany. Psycho-fizyczny cykl dobowy, zmieny atmosferyczne, dieta, dobowy ziemnny poziom stresu, przystosowanie się do pory zawodów etc.

: 22 mar 2007, 08:32
autor: JarStary
Tomasz to ja Cię chyba zaskoczę we wrześniu 2006 (jak zaczynałem po przerwie biegać), któregoś dnia było 26 st., a ja na sobie miałem 4 T-shirty, 2 dresy, kurtkę zimową, i ortalion. No i pobiegłem nad ten mój zalew z zaplanowanych 8 km, przebiegłem tylko 5. Ale frajada była niesamowita. Nikomu nie polecam takiej extremy ale mnie to pomogło na wagę, znaczy zaczęła mi spadać (tylko żeby się nie zepsuła - upadki są groźne :hahaha: ).





Pozdrawiam odchudzony

: 22 mar 2007, 10:30
autor: MichalJ
To ja was przelicytuje wybrałem sie na 12km w -28 i po 4km zaczely mi smarki w nosie zamarzac i przestalem czuc stopy w moich pierwszych dziurawych butach do bieganie. A jezeli chodzi o ciplo to najelpiej bylo w nowym jorku w zeszle wakacje +35 wilgotnosc 97% wyszedlem z 1,5 litra picia i nie mialm go juz po 30minutach biegu po kolejnych 30min zaczelem odczuwac ze cierpnie mi jezyk, kolejne 15min zastanawialem sie dlaczego przy predkosci 5min na kilometr mam tetno 20 uderzen ponad progiem a kolejne 15min maszerowalem spoglodajac na pobliskie sklepy w ktorych staly chlodne napoje i zaczely odzywac sie we mnie glos ktory mowil "idz popros moze pani ci da jedego a moze ci ktos kupi :) to taka male dygresje z mojej 10 letniej przygody z bieganiem.

: 22 mar 2007, 11:56
autor: Leo
Kurcze - tu sama "ekstrema" biega :hej:
Ja to lubię porządek: biegam do -10C i do +30C, nie zakładam 4 T-shirtów czy kalesonów z flanelki. wstaję o 5:30 do biegania (w soboty lub niedz. jednak trochę później :hej: ). A poza tym to może lać, padać śnieg lub wiać - to mi nie przeszkadza (tylko czasy są trochę gorsze :hej: )
Generalnie nudny i uporządkowany ze mnie gość (ale za to nie mam problemów z systematycznością :-) )

: 22 mar 2007, 12:50
autor: Bartosh
3 lutego tego roku bylo tak (znalazlem fragment z innego watku):

"Skonstatowalem dzis, ze jesli chce pobiec w Green Bay (20 maja), to wypadaloby sie zabrac za jakies dluzsze bieganie. Niezrazony wskazaniem termometru (6F) i informacjami z weather.com (windchill factor -13F, czyli -25C) ubralem sie na cebulke, przywdzialem polarowa czapke-uszatke, nakremowalem twarz i wyruszylem (jakby powiedzial Fredzio - na wlasne ryzyko). Nie zebym narzekal, ale fajnie nie bylo. Nawet w lesie, gdzie zwykle jest dosc zacisznie wialo dosc dotkliwie. W pewnym momencie bieglem nawet z rekami w kieszeniach (tlumaczac sobie, ze po prostu cwicze trudniejsza odmiane rytmow ), bo zaczalem tracic czucie w dloniach po tym jak dogrzewalem twarz. Jakos dalem rade (godzinka i 45 minut), ale jutro wybieram sie do sklepu po czapke-kominiarke w stylu nakrycia glowy Lorda Vadera. Dzisiaj nawet sapalem podobnie jak on w jednej z finalowych scen.
Podgladam stronke dotyczaca pogody i wcale nie jest lepiej - wiatr sie chyba wzmogl jeszcze bardziej (windchill -21F, czyli niemal -30 Celsjusza). Brrr... Moze to dobrze, ze weekendowy LSD juz za mna..."

A ten windchill factor, to wspolczynnik temperatury, wilgotnosci i wiatru. Tak jak napisal Michal - gdy wilgotnosc i temperatura sa ekstremalne to temperatura "odczuwalna" jest inna niz wskazania na skali termometru.

Takie to wspomnienia z pierwszej przebieganej zimy.

: 22 mar 2007, 13:24
autor: MichalJ
Jak to zwykle bywa znowu posiklaem sie w majty po poscie bartosha :hahaha:

FREDZIO MOZE WPROWADZISZ NA STRONKE JAKIES SMIESZNE FELIETONY KTORE BEDZIE PISAL BARTOSH NP. SERIA HISTORI O SLAWNYM KKOOZZIIKUU.JA BYM SOBIE CHETNIE POCZYTAL

: 22 mar 2007, 15:10
autor: tomasz
Ja miałem pdobne objawy co Ty Michale.
W lipcu tego roku wybrałem się na 15km trening po okolicznych pagórkach. Na termomentrze ok 35st. Po 1h biegu poczułem "mrówki" w dłoniach, później to dziwaczne uczucie podobne do cierpnięcia objęło całe ręce. Kolejno barki, klatkę piersową i górną cześć pleców. Język i wargi miałem suche i twarde jak deska. Miałem zamar przejść do marszu bo przy pędkości wybiegania tętno miałem bardzo wysokie, jednak świadomość tego, że maszerując później dojdę do domu... przeraziła mnie. Przyspieszyłem i wskoczyłem do rzeki. Nanurzyłem głowę i zacząłem pić ogromne jej ilości. Głowę wkładałem kilkakrotnie i trzymałem po 20-30s. Zanurzałem również ręce po same ramiona. Dalsza cześć treningu to był marsz w tej rzece (ok.2km)

Zdziwiłem się, ale po 3-4 dniach przyzwyczaiłem się do tej temperatury. Wstawałem rano i wypijałem pół litra wody, później śniadanie. Godzina przerwy, pół litra wody i trening. Było prawie normalnie.

Pamiętam również, że miałem sytuację z myślą o żebraniu wody w sklepie. Wybrałem się kiedyś na 28km po pagórach. Po drodze zaplątało się przewyższenie 400-450m :hej: Oczywiśnie wówczas nie byłem na ten bieg przygotowany. Bo ja lubię tak, biec coś do czego nie jestem przygotowany i nie powinienem biec - później kiedy jednak dokonuję tego co bardzo mnie to cieszy. Takie niemądre szukanie zadowolenia. :bum: Wówczas chciałem nawet pójść do kogoś do domu i porposić o szklankę wody. Jednak dotrwałem do końca. W domu wypiłem na raz litr mleka i zjadłem później 1,5kg truskaweg ze śmietaną. Wszedłem do wanny i lałem sobie na głowę i całe ciało przez 10 minut zimną wodę. Dopiero jak zeczęło mi być zimno to przestałem.

:bum: :bum: :bum:

: 22 mar 2007, 15:38
autor: Leo
Jezu, napiszcie jeszcze, że biegacie na skróty przez malinowe chruśniaki robiąc sobie przy tym dziargi na przedramionach - to padnę w niemym podziwie :-) Czego ci pieprzeni biegacze nie zrobią dla wykonania zaplanowanego treningu :hej:
Jestem za wnioskiem Michala o stworzeniu stronki z artykułami Bartosha!!!
Bartosh :-)