Mossar napisał(a):
W sumie pytanie się wzięło stąd, że często w planach treningowych zwraca się uwagę na to, że u amatora powinien być jeden intensywniejszy trening, a reszta na spokojnie ~70% HRmax.
No ale to może i jest intensywny trening, ale nie z założenia, a wymuszony warunkami. Wtedy można go skrócić (ja wczoraj pobiegałm do lasu i zamiast planowanych 15km zrobiłam może 10, bo więcej w tym kopnym śniegu bym nie dała rady ...), biega się wolniej, ale się biega. Kiedyś moja znajoma, początkująca amatorka wyszła biegać w czasie deszczu i później napisała: "ciągle musiałam przeskakiwać przez kałuże i wyszedł mi trzeci zakres!". No nie, tak to nie działa, może to była nieco inna praca mięśniowa wymuszona warunkami, może trzeba było trochę poskakać, ale to nie był żaden trzeci zakres.
Z kolei ja w czasach sportowych jeździłam na dwa obozy zimowe do Szklarskiej Poręby (a czasem trzy, bo na Wielkanoc też zima tam bywała), biegało się w warunkach różnych, często bardzo trudnych, nikt nie patrzył jakie tętno i jaki zakres, po prostu się ładowało.
Cytuj:
Teraz przedzieram się przez zaspy śnieżne, a zupełnie nic mnie nie boli. Myślę, że jak zima minie to już w ogóle będę się dobrze czuł biegowo. Po tych 2-3 tygodniach zimy bieganie po chodniku wydaje się zaskakująco bezproblemowe :D
Dokładnie, tak jest. Mój dawny trener, z którym niedawno był tu podcast, gdy coś zaczynało boleć, mówił, że trzeba pobiegać trochę po nierównym, trudniejszym terenie. I miał rację. A dziś są różne ćwiczenia na piłce czy różnych beretach do ćwiczeń

.
A po takiej śnieżnej zimie, na wiosnę była moc. Może przez chwilę było się nieco zamulonym, ale generalnie w dłuższej perspektywie to tylko na plus.