Marek,
bardzo dziękuję, ale nie podkręcaj dramaturgii. Od lat tak rozmawiamy i to jest tu norma.
---------------------------
Zastanawiam się cały czas nad tym, o czym na filmie wspomniała ruda, a także Seba, gdy testowaliśmy alfy i vapory.
"But pomaga" oraz "nogi są w tym bucie lżejsze" czy jakoś tak. Chodzi mi o ich odczucia w alfach. To w jaki sposób but pomaga zostawię sobie na później, ale wrażenie lżejszych nóg może dotyczyć fazy lotu i właśnie wahadeł.
Rolli wrzucił tu wcześniej odnośnik do paradoksu Lombarda. Chodzi w skrócie o to, że odnosi się go do jednoczesnego zadziałania czwórki i dwójki, co teoretycznie nie powinno wywołać ruchu, bo oba mięśnie są względem siebie antagonistami. Oba należą do grupy mięśni dwustawowych, dlatego taki ruch jest możliwy. Czwórka jest silnym prostownikiem, a dwójka słabym zginaczem kolana. Z kolei dwójka jest silnym prostownikiem, a czwórka słabym zginaczem biodra. To czy mięsień jest silny, czy słaby, to nie chodzi tu o jego stopień wytrenowania lecz o odległość jego przyczepu od punktu obrotu w stawie. Przyczep początkowy dwójki jest bardziej oddalony od punktu obrotu stawu niż przyczep początkowy czwórki. Dwójka działa więc na staw biodrowy na większym ramieniu i będzie przezwyciężać opór czwórki. Natomiast przyczep końcowy czwórki jest bardziej oddalony od punktu obrotu stawu niż przyczep końcowy dwójki. Czwórka działa więc na staw kolanowy na większym ramieniu i będzie przezwyciężać opór dwójki. Trochę to zagmatwane, ale tłumaczy paradoks jednoczesnego działania antagonistów różnicami w odległości przyczepów od osi obrotu. To jeszcze nie wszystko, bo dzięki EMG można by ew. podważyć jednoczesność zadziałania antagonistów lub też wykazać różny poziom ich aktywności w czasie z wykazaniem maksymalnych aktywności w rozbieżnym timingu pracy ekscentryczno-koncentrycznej. Zagadnienie dopiero robi się naprawdę złożone, jeżeli nałożymy na to ostatnie koncepcje dotyczące ruchu, które zdecydowanie podważają takie bardzo mechanistyczne podejście do mięśni szkieletowych.
Fragment
wpisu na blogu:
Cytuj:
w prawdziwym ciele ludzkim mięśnie tak naprawdę rzadko przekazują swoją pełną siłę poprzez system ścięgien bezpośrednio na szkielet, tak jak można wywnioskować z rycin zamieszczanych w podręcznikach z anatomii. Okazuje się bowiem, że mięśnie przekazują znaczącą część swoich sił wywołujących skurcz i powodujących powstanie napięć na osłonki powięzione. Osłonki te przekazują z kolei te siły na mięśnie synergistyczne, a także antagonistyczne. Dlatego też dzięki temu mechanizmowi dochodzi do usztywnienia nie tylko danego stawu, lecz także okolic oddalonych o kilka stawów od miejsca ich działania. Pojawiające się często w skryptach z anatomii pytania typu, „które mięśnie” są odpowiedzialne za powstanie danego ruchu, wydają się właściwie nieaktualne i mało trafne. Mięśnie nie są bowiem jednostkami funkcjonalnymi, bez względu na to, jak często można się spotkać z takim podejściem. Okazuje się bowiem, że większość ruchów wywoływanych przez mięśnie jest generowana przez znaczną liczbę indywidualnych jednostek ruchowych, rozmieszczonych w różnych częściach jednego mięśnia, a także przez inne części (odcinki), innych mięśni. Następnie siły napięciowe generowane przez te jednostki ruchowe są przekazywane na kompleks sieci osłonek powięziowych, torebek i systemu ścięgien, które przetwarzają je w końcowy ruch.
Wróćmy do paradoksu Lombarda jako uproszczonej koncepcji funkcjonowania mięśni dwustawowych w układzie antagonistycznym. Jeśli weźmiemy pod uwagę zamiast dwugłowego uda brzuchaty łydki, który także jest mięśniem dwustawowym, to wraz z czwórką też może tworzyć taki paradoksalny układ antagonistów. Brzuchaty łydki działa przede wszystkim na staw skokowy, ale ma też mniej intuicyjną funkcję zginacza kolana dzięki lokalizacji przyczepu początkowego. Brzuchaty może zadziałać jako zginacz kolana w fazie wybicia, gdy jest rozciągnięty i będzie dążył do skrócenia. Moment oderwania stopy od podłoża pozwala na jego zadziałanie wywołując zgięcie w kolanie i zbliżenie stopy do pośladka w wahadle tylnym. Musi mu jednak na to pozwolić czwórka, która jest silnym prostownikiem kolana i dominuje w tym układzie. Jeżeli czwórka jest silnie zaangażowana w odepchnięcie od podłoża, to będzie zakłócać pracę brzuchatego w wahadle tylnym. Efekt jest
taki. Zanik zakresu realizowanego podudziem w wahadle tylnym. Z czysto mechanicznego punktu widzenia ramię wahadła całej nogi jest bardzo długie, a więc trzeba włożyć więcej siły by udo przeszło w fazie lotu od wyprostu do zgięcia biodra. Ma się wrażenie ciężkich nóg, a więc faza lotu, decydująca o długości kroku, jest krótka. Tempo biegu musi być wtedy realizowane kadencją. Z punktu widzenia mechatroniki zawodniczka osiągnęła lokalne minimum lub jest bardzo blisko przy tak zdominowanej przez jeden czynnik relacji krok-kadencja.
Wrażenie lekkich nóg powinno więc stać w geometrycznej kontrze i cechować się dużym zakresem ruchu podudzia, czyli znacznym skróceniem ramienia wahadła. Musi więc zmienić się praca czwórki, bo to od niej głównie to zależy. Co dzieje się z czwórką w alfach, że pozwala na prawdopodobnie większą prędkość kątową podudzia i w rezultacie wyżej unoszone pięty w wahadle tylnym? Tego już chyba nie da się zinterpretować tak po prostu mechanicznie. Proksymalnego napięcia tkankowego nie widać w biegu. Można je interpretować pośrednio obserwując trajektorie części dystalnych. Im są obszerniejsze tym większa sztywność tkankowa w centrum, czyli lepsza dynamiczna stabilizacja.
Nie wiem. Nadążacie?
W każdym razie tu na razie stoję w moich rozważaniach.