Wznowienie treningów po przebytym stwierdzonym Covid 19

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:
j.nalew pisze:b@rto, jaki to był ból pleców? Ja i mój partner mieliśmy ból lędźwi. Mnie bolały po raz pierwszy w życiu, ból był tak silny, że z trudem chodziłam. Puściło po trzech dniach. Do tego suchy męczący kaszel dzień i noc. U partnera do tego gorączka, senność. Testu nie było. Postaram się później wpisać jak to odbiło się na treningach, a odbiło mocno. Dodam, że obydwoje praktycznie nie chorujemy. Od 2011 byłam na l4 raptem 4 dni.
Ból pleców jest charakterystyczny, boli w lędźwiach, koło nerek, trochę jakby się człowiek przedźwignął, jak korzonki czy coś takiego, boli jak się leży, jak się siedzi i jak się stoi. Bardzo charakterystyczny objaw i dziwne, ze o tym media i lekarze nie trąbią tylko piszą głównie o utracie smaku i zapachu. Wielu moich znajomych czy ludzi z pracy to przechodziło i dużo więcej chorujących miało temat takiego pleców niż utraty zapachu i smaku.
Nie sa to nerki? To by była reakcja na hypoksje, czyli niski poziom tlenu we krwi.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:Nie sa to nerki? To by była reakcja na hypoksje, czyli niski poziom tlenu we krwi.
A dlaczego nerki bolą jako reakcja na hipoksję? Pytam z ciekawości.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dokładnie tak jak to mihumor opisał.
A prawda - kaszel. Jak odpuściło mi już wszystko, to kaszel jeszcze ze 2 tygodnie został.

@j.nalew - ja lekarzem nie jestem, ale by wychodziło, że przeszłaś koronę :P

Co do nerek i hipoksji - też jestem ciekaw. Aż szkoda, że na czas choroby zdjąłem zegarek i nie pomyślałem żeby skorzystać z pulsoksymetru...
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

To raczej z nerkami nie ma nic wspólnego. Wirus wpływa na układ nerwowy i te wszystkie bóle mają taki niestabilny i elektryczny jakby charakter. Leżąc na wznak czułem mocny ból w łydkach, który nazywam szumem - coś jak po biegu maratońskim gdy czuje się, że w łydkach coś się dzieje. To nie jest ból nie do wytrzymania ale taki mocno irytujący, zmuszający do zmiany pozycji i utrudniający sen. Przerzucam się na bok i po sekundzie czuję się jakbym już z 5 godzin na tym boku leżał i miał odleżyny, łydki przestają a boli udo i kolano, drugi bok i znowu zmiana bo od razu boli drugi bok i coś innego w nogach i plecach, siadam plecy a do tego wszystkiego głowa raz z tyłu, raz z boku i ból głowy jest ostrzejszy niż przy grypie, bardziej punktowy, bardziej upierdliwy. To nie są takie bóle grypowe gdzie ból jest stały i związany z ruchem, tu po prostu ból jest migrujący, zmienny i co pozycja to boli coś innego i inaczej. Tylko te plecy są stałe i mocno charakterystyczne
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:To raczej z nerkami nie ma nic wspólnego.
Nie mam na myśli, że wirus ma coś wspólnego z nerkami, ale Rolli napisał, że hipoksja odbija się na pracy i funkcjonowaniu nerek (tak zrozumiałam), więc mnie to zainteresowało.
co pozycja to boli coś innego i inaczej.
Heh, to ja mam tak i bez Covida ;).

Mam nadzieję, że powoli wracacie wszyscy do normy i formy, trzymajcie się. W sumie dobrze, że to jesień, można spokojnie odpocząć i mniej nosi (też treningowo), niż na wiosnę ...
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

U mnie zasadniczo nic. Trzy tygodnie przerwy; samą chorobę przechodziłem bardzo niskoobjawo, trochę bóli pleców, trochę mrowienia mięśni, ze dwa dni umiarkowanej gorączki. Trochę z obawami wsiadałem na rower, bo bałem się zmian w płucach o których się mówi, ale przy odpowiednich zakresach tętna wyciągałem porównywalne moce z tymi przed chorobą, biorąc poprawkę na przerwę w treningach, więc minęło mi to w zasadzie bez konsekwencji.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Żona jako pielęgniarka spotykała się różnymi zmianami w płucach, ofc po covidzie. Jedna kobita miała całe płuca "białe", tzn. na tomografie (czy rezonansie - nie wiem, trochę ignorant ze mnie) właśnie tak wyglądały że były całe białe, a z kolei jej koleżanka też pozytywna nie miała w płucach nic.
Ogólnie to ja mimo mojego całego negatywnego nastawienia do covida trochę się obawiam o serducho, czy przypadkiem nie padnę gdzieś podczas treningu... Z drugiej strony - po przechodzonej grypie mógłbym paść tak samo a nerwicy żadnej nie było.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

b@rto pisze:Z drugiej strony - po przechodzonej grypie mógłbym paść tak samo a nerwicy żadnej nie było.
Grypy przechodzić byś nie mógł, bo grypa to nie przeziębienie i nie zwykła infekcja, a jednak dosyć ciężka choroba, podczas której raczej nie ma się ochoty na chodzenie, a tym bardziej na bieganie. To, co pospolicie nazywa się grypą, zazwyczaj nią jednak nie jest. Prawdziwą grypę miałam może trzy razy w życiu i miło nie było, ani w trakcie, ani po.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Beata, po odpowiedniej ilości ibupromu i kofeiny wszystko się da przechodzić. Szczególnie jak się ma durne podejście, że się świat zawali jak zwolnienie wezmę. Ze złamanym palcem (w szynie) też się da pracować (a praca manualna). Orderu nie dali jednak...
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8777
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Też tak robiłem aż życie sobie z nawiązką odebrało ;)

Wysłane z mojego Pixel 5 .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

U mnie pierwsze 3 dni umiarkowana gorączka 37.5, lekkie "łamanie w kościach" i niesamowity ból zatok. Nigdy mnie tak łeb/zatoki nie napieprzały. Dwa ibupromy zatoki na raz nie dawały rady, gdzie zwykle biorę jeden i mam spokój na cały dzień. Po 4 dniach utrata węchu, ale już bez gorączki, zatoki bolały już mniej. Utrata węchu około tygodnia, zatoki pobolewały jeszcze też 7-10 dni. Można powiedzieć, że całość trwała 10-14 dni, z czego 3 dni były bardzo niesympatyczne. Treningi wznowiłem w zasadzie od razu po ustaniu objawów. Najpierw lekko, BS. Czułem mały spadek formy. Po tygodniu od pierwszego treningu wszystko wróciło do normy. Zatoki jeszcze od czasu do czasu się odzywają, ale to już raczej mój stały problem.

Co ciekawe nie zaraziłem żony śpiąc z nią w jednym łóżku (miała wymaz tydzień po tym jak skończyłem chorować).
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Rolli pisze:Nie sa to nerki? To by była reakcja na hypoksje, czyli niski poziom tlenu we krwi.
A dlaczego nerki bolą jako reakcja na hipoksję? Pytam z ciekawości.
Dlatego ze hypoksja powoduje aktywacje HIF-1 -> co powoduje wyrzut EPO produkowanego głownie w nerkach. EPO jest hormonem aktywującym i wspomagającym powstanie nowych czerwonych ciałek, które transportują tlen. Po prostu reakcja organizmu na niedobór tlenu spowodowane niewydalnoscia płuc... I jeżeli nerki pracują na bardzo wysokich obrotach, to moga wywołać bóle.

EPO tez jest podawane jako lekarstwo na COVID.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:To raczej z nerkami nie ma nic wspólnego. Wirus wpływa na układ nerwowy i te wszystkie bóle mają taki niestabilny i elektryczny jakby charakter. Leżąc na wznak czułem mocny ból w łydkach, który nazywam szumem - coś jak po biegu maratońskim gdy czuje się, że w łydkach coś się dzieje. To nie jest ból nie do wytrzymania ale taki mocno irytujący, zmuszający do zmiany pozycji i utrudniający sen. Przerzucam się na bok i po sekundzie czuję się jakbym już z 5 godzin na tym boku leżał i miał odleżyny, łydki przestają a boli udo i kolano, drugi bok i znowu zmiana bo od razu boli drugi bok i coś innego w nogach i plecach, siadam plecy a do tego wszystkiego głowa raz z tyłu, raz z boku i ból głowy jest ostrzejszy niż przy grypie, bardziej punktowy, bardziej upierdliwy. To nie są takie bóle grypowe gdzie ból jest stały i związany z ruchem, tu po prostu ból jest migrujący, zmienny i co pozycja to boli coś innego i inaczej. Tylko te plecy są stałe i mocno charakterystyczne
To tez nie musi byc wpływ układu nerwowego tylko właśnie hypoksji, która powoduje ze organizm więcej tlenu przesuwa do najwalniejszych organów.

Co śmiesznego, ze organizm reaguje oddechem na takie braki. Tak, ale organizm tez oddycha głęboko i częściej przeważnie jak jest sygnał hipokapnii (za duzo CO2 we krwi) a nie hypoksji. Ale tu nie ma duzo CO2, wiec oddycha normalnie. Wtedy dostarcza za malo tlenu dla wszystkich komórek... przede wszystkim komórek peryferyjnych. Gdzieś na ten temat czytałem prace naukowa... ale juz nie pamiętam gdzie. I to tylko hipotezy i przede wszystkim ważne w bardzo ostrych stanach chorobowych.

Tez czytałem, ze podawanie dodatkowo tlenu nie poprawia sytuacji, bo dochodzi do paradoksu Bradykardie, gdzie organizm jeszcze mniej oddycha i spowalnia prace serca. Podobne do choroby wysokościowej. Albo niekiedy do hiperwentylacji.

Wszystko nie sprawdzone teorie... Naukowcy nie maja po prostu czasu na głębsze badania, bo wszystko sie sypie.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

b@rto pisze:Beata, po odpowiedniej ilości ibupromu i kofeiny wszystko się da przechodzić. Szczególnie jak się ma durne podejście, że się świat zawali jak zwolnienie wezmę. Ze złamanym palcem (w szynie) też się da pracować (a praca manualna). Orderu nie dali jednak...
Nadal będę się upierała, że nie. Może zatem grypy nie miałeś, bo grypa to nie tylko gorączka, a całokształt fatalnego samopoczucia i straszna słabość, a na to ibuprom nie pomoże. Ale może jesteś mniej wrażliwy na takie objawy, nie wiem.
Ja biegałam i normalnie funkcjonowałam i ze złamanym palcem nogi i z pękniętą rzepką, ale od tego się nie umiera, raczej, więc nie można porównywać do funkcjonowania z grypą.
Ale to w sumie nie na temat.
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:Po prostu reakcja organizmu na niedobór tlenu spowodowane niewydalnoscia płuc... I jeżeli nerki pracują na bardzo wysokich obrotach, to moga wywołać bóle.
Fajne informację. Dzięki. Poczytałem jeszcze o tym. Tylko te bóle nerek. Będąc na wysokości ani osobiście tego nie poczułem, anie nie słyszałem u innych. Może byłem za nisko i za krótko (4tyś). Nie przypominam sobie, że bym też czytał o takich objawach jak ból "pleców", "nerek" w literaturze górskiej (ech Ci alpiniści i himalaiści). Ciekawe jak po przebytej chorobie wygląda poziom erytrocytów.
ODPOWIEDZ