Strona 1 z 1

Jelita biegają razem z tobą

: 07 cze 2019, 09:13
autor: Pixa
Witam,

jelita biegają razem z tobą - artykuł:

http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/7,13747 ... dczas.html

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 07 cze 2019, 11:58
autor: exorcist83
Moim zdaniem, choć fachowcem nie jestem, bardzo wiele zależy od samego odżywiania, rodzaju przyjmowanych pokarmów. Nie pamiętam żebym musiał przerywać jakiś trening i lecieć w krzaki czy też do domu. Na pewno produkty, które zwiększają perystaltykę jelit będą tutaj odgrywały rolę. Duża zawartość błonnika w danych produktach będzie ułatwiać przesuwanie się treści jelit ku wyjściu :jatylko: a każdy nasz krok biegowy, co za tym idzie pewien wstrząs, te ześlizgiwanie się treści ułatwi. Dlatego też lepiej uważać przed każdymi zawodami co się spożywa, a także rozeznać się co nam ogólnie służy, a co nie. Jeść lekko i szybkostrawne produkty. Także czas od ostatniego posiłku będzie ważny. Każdy biegacz zapewne doświadczył zgagi, bo zbyt szybko poszedł na trening po jedzeniu i nie do końca przetrawione jedzenie mu zalegało tu i ówdzie.
Natomiast chciałbym też poruszyć ważny temat stresu przed zawodami. Tutaj, w moim przypadku, bezpośrednio przed zawodami w tym samym dniu, zanim wyjdę z domu, nie obejdzie się bez kilku wizyt w toalecie. Mój organizm tak, a nie inaczej reaguje na stres. Zapewne nie tylko mój. Przydały by się jakieś metody na ograniczenie stresu przedstartowego. W zasadzie dotyczy to nie tylko biegania, ale i innych dziedzin życia, w których pojawia się stres ( np.jakieś egzaminy itp. ).

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 07 cze 2019, 15:11
autor: Sikor
exorcist83 pisze:Natomiast chciałbym też poruszyć ważny temat stresu przed zawodami. Tutaj, w moim przypadku, bezpośrednio przed zawodami w tym samym dniu, zanim wyjdę z domu, nie obejdzie się bez kilku wizyt w toalecie. Mój organizm tak, a nie inaczej reaguje na stres. Zapewne nie tylko mój.
Sie podpisuje :taktak:
Przydały by się jakieś metody na ograniczenie stresu przedstartowego. W zasadzie dotyczy to nie tylko biegania, ale i innych dziedzin życia, w których pojawia się stres ( np.jakieś egzaminy itp. ).
A tu jesli chodzi o bieganie sie nie zgodze :ojnie:
Wlasnie dzieki temu stresowi staje na starcie zawodow z pustymi jelitami i jeszcze na zadnej imprezie biegowej nie musialem korzystac z toalety w trakcie biegu.

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 07 cze 2019, 16:01
autor: exorcist83
Zgodzę się, że dzięki stresowi i reakcji organizmu człowiek jest na starcie pusty jak bębny Rolling Stonesow, tylko problem jest jak już musisz wychodzić z domu np. na bus czy tramwaj, a tu znowu organizm daje znać. Suma sumarum tak źle i tak niedobrze. Pozostaje ogarnąć to wszystko logistycznie i mieć odpowiedni zapas czasu.

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 07 cze 2019, 22:56
autor: Sikor
exorcist83 pisze:Zgodzę się, że dzięki stresowi i reakcji organizmu człowiek jest na starcie pusty jak bębny Rolling Stonesow, tylko problem jest jak już musisz wychodzić z domu np. na bus czy tramwaj, a tu znowu organizm daje znać. Suma sumarum tak źle i tak niedobrze. Pozostaje ogarnąć to wszystko logistycznie i mieć odpowiedni zapas czasu.
Dlatego napisalem, ze jesli chodzi o bieganie, to IMO, to nie przeszkadza.
Oczywiscie w zyciu codziennym jest inaczej, wtedy trzeba by sie nad tym zastanowic co z tym zrobic.
Na szczescie u mnie dotyczy to przede wszystkim biegania, wiec sie nie stresuje stresowaniem :oczko:

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 09 cze 2019, 17:52
autor: keiw
Podrzucę w tym wątku.

"Znamy granicę wytrzymałości ludzkiego organizmu":
https://kopalniawiedzy.pl/metabolizm-ma ... losc,30197

Nie wiem jak to dokładnie rozumieć:
Gdy przekraczamy wspomnianą granicę 2,5-krotności zużycia kalorii w spoczynku, organizm zaczyna rozkładać własne tkanki, by uzupełnić deficyt energii.
Czyli jeśli powiedzmy w spoczynku zużycie kalorii jest 2000, więc nasz dzienny limit to 5000 kalorii?
Jeśli więc wysiłek wymaga od nas 10.000 kalorii, to więcej niż 5.000 i tak organizm nie przyjmie? :lalala:

Re: Jelita biegają razem z tobą

: 10 cze 2019, 10:20
autor: beata
exorcist83 pisze:Nie pamiętam żebym musiał przerywać jakiś trening i lecieć w krzaki czy też do domu.
Mi się zdarza, ale to nie dramat ;). W gruncie rzeczy wolę mieć problem w tą stronę, niż odwrotny, tzn. zaparcia. I podobnie, jak Sikor, lubię czuć, że w jelitach pusto ;). W związku z tym nawet przed zawodami nie ograniczałam nigdy błonnika, warzyw, owoców itp.
keiw pisze:Czyli jeśli powiedzmy w spoczynku zużycie kalorii jest 2000, więc nasz dzienny limit to 5000 kalorii?
Jeśli więc wysiłek wymaga od nas 10.000 kalorii, to więcej niż 5.000 i tak organizm nie przyjmie? :lalala:
Jeśli wysiłek wymaga od nas 10 tys. kcal (kilo kalorii, nie kalorii ;) ), to zgodnie z powyższą teorie zaczyna się proces destrukcji. Ale intensywny wysiłek to zawsze jakaś tam destrukcja. W ogórach podczas wspinania zdarzają mi się wysiłki rzędu 4-6 tys. kcal z samej aktywności, dzień po dniu, jakoś żyję.