sochers napisał(a):
No widzisz, sęk w tym, że ten trening od mocnego to daleko leżał. Wyjdę nawet w tym tygodniu na 3 x 45 minut w tygodniu na BSa i już jestem mega pospinany. I czuję przeciążenia w miejscach, które pokrywają się z miejscami kontuzji (np. piszczele czy pasmo). Po rolowaniu to znika. Symptomatyczne, że wszystkie 3 kontuzje miałem zanim wprowadziłem rolowanie, czyli pierwsze dwa lata biegania (ok, najpierw weszło rozciąganie, ale dopiero po rolowaniu czuję całkowite rozluźnienie). Od tego czasu układ ruchu milczy. O ile się roluję.
Samo rozciąganie nie dawało równie dobrych rezultatów.
Ludzie wyżej pisali - że się nie rolują i że to kwestia osobnicza. Owszem, mnie spina błyskawicznie, ale też z drugiej strony 5-7 minut rolowania załatwia u mnie sprawę, nogi luźne jak język po półlitrówce i dalej mogę się turlać po wałku ile dusza zapragnie, a jednocześnie jak czytam u niektórych, że 20 minut leżą na super twardym Blackrollu i wciąż są pospinani, to dla mnie szok w drugą stronę.
Ja nie neguję, że to kontuzje układu ruchu. Tylko u mnie ich przyczyną było pospinanie wynikające z braku rolowania/rozciągania. Co nie znaczy, że u innych nie może być odwrotnie.
Rolowanie ma sens, szczególnie zaraz po wysiłku. To taki masaż, usuniesz co zbędne z mięśnia, dostarczysz świerzych substancji odżywczych. Masz w związku z tym szybszą regenerację. Tylko zastanów się z jakiego powodu masz kontuzje? Rolowaniem usuwasz skutki, ja w swoim postępowaniu bardziej skupiam się na szukaniu przyczyn dysfunkcji. Ja proponuje Tobie przeanalizować swój sposób biegania. Moim zdaniem, coś gdzieś lokalnie przeciążasz i to powód dysfunkcji. Yacool organizuje warsztaty, możesz skorzystać, jest też pewnie wieke innych sposobów. Ja się ostatnio rolowałem 1000 km temu. Zmieniając technikę zapomniałem o bólach pasma biodrowo piszczeliwego bez rolowania.