Czy taki trening ma sens? - prośba o ocenę
: 06 sie 2018, 22:15
Cześć
Może najpierw kilka słów wstępu. Mam 35 lat, jestem w miarę aktywną osobą, lubię ruch, ale jakoś nigdy nie przepadałem za bieganiem. Kilka lat temu postanowiłem zacząć biegać (nie to żebym nagle pokochał biegi, ale stwierdziłem, że jest to w miarę prosta czynność nie wymagająca specjalnie dużo czasu i sprzętu). Zarejestrowałem się na forum, założyłem wątek, trochę poczytałem i uzbrojony w wiedzę zrobiłem wszystko po swojemu, trochę "na odwal się".
Nie będę opisywał wszystkich "grzechów" i mankamentów, a wspomnę jedynie o tym co według mnie najbardziej szwankowało w moich wysiłkach biegowych.
Po pierwsze brak regularności, zdarzało mi się biegać 3-4 razy w tygodniu po czym robiłem 3 tygodniową przerwę i wracałem do biegania po dłuższym czasie. Potem znowu kilka solidnych dni z regularnym treningiem i znowu przerwa.
Kolejną rzeczą, która cechowała moje "podrygi biegowe" było całkowite ignorowanie planów treningowych. Nawet nie chciało mi się do nich zaglądać, po prostu wychodziłem z domu i biegłem przed siebie, różne dystanse 3-10 km zawsze w ten sam sposób i w takim samym tempie.
I wreszcie problem numer 3. Nigdy przed/po biegu nie zaprzątałem sobie głowy taką rzeczą jak rozgrzewka czy rozciąganie.
Tak właśnie sobie biegałem około 2 lat. Doszedłem do tego, że byłem w stanie spokojnie przebiec 5 km w czasie poniżej 27 min., a 10 km w jakieś 56 min. Zawsze w tym samym tempie. Miałem wrażenie, że mógłbym wymęczyć i 15 czy 20 km swoim "truchtobiegiem" ale za nic w świecie nie mogłem osiągnąć dobrego rezultatu czasowego. Jedynym plusem mojego "treningu" był fakt, że potrafiłem przebiec coraz większy i większy dystans w bardzo marnym czasie.
Ostatnio w ogóle nie biegałem, ale na szczęście się to zmieniło. Postanowiłem spróbować, ale tym razem trzymać się planu. Planu, który sobie sam wymyśliłem, bazując na informacjach z forum i innych stron "biegowych".
Tutaj prośba. Jeśli to co napisałem w ogóle nie ma racji bytu i trąci z daleka ignorancją i dyletanctwem proszę jednak o łagodne komentarze.
Założenia treningowe są mniej więcej takie:
Bieg 3 razy w tygodniu. Na więcej po prostu nie mam czasu. Poza bieganiem trochę pływam (raz na tydzień) i jeżdżę na rowerze (1-2 dni w tygodniu).
Te trzy dni biegu w założeniu mają wyglądać mniej więcej tak. 1 bieg ciągły 2. trening interwałowy 3. trening powtórzeniowy.
1. Bieg ciągły. Najczęściej po prostu bieg na dystansie od 5 - 7 km, całość poprzedzona i zakończona rozgrzewką/rozciąganiem. Czas ok. 25-40 min. Nawierzchnia: ścieżki leśne.
2. Trening interwałowy na bieżni. Wymyśliłem coś takiego: 500 m w tempie ok. 5:50 min/km (to tempo w którym mogę przebiec dłuższy dystans i czuję się w miarę komfortowo), następnie 500 m w tempie poniżej 5 min/km czyli w takim tempie jakie chcę na razie uzyskać w teoretycznym ciągłym biegu. Tak kilka razy przez ok. 35 min. Oczywiście rozgrzewka przed i po.
3. Wreszcie 3. Trening powtórzeniowy. Tutaj od razu uwaga: czytam forum i nie do końca jestem w stanie załapać różnicę pomiędzy treningiem powtórzeniowym, a przebieżkami. Wydaję mi się to bardzo podobne. W każdym razie u mnie wygląda to tak: solidna rozgrzewka i rozciąganie, potem 12-15 min lekkiego biegu i powtórzenia. Trenuję na bieżni więc po tym biegu rozgrzewkowym biegnę 1 okrążenie (ok. 350m) prawie sprintem (prawie sprintem, wydaję mi się, że mógłbym szybciej, ale nie chcę przeszarżować) w czasie ok. 1 min. Różniej odpoczywam jakieś 3 minuty i znowu bieg. Całość trwa jakieś 20 min, później jeszcze parę minut ćwiczeń ogólnorozwojowych i rozciągania.
Ma to w ogóle sens? Proszę Was o komentarze i jeszcze raz apeluję o łagodne traktowanie.
Może najpierw kilka słów wstępu. Mam 35 lat, jestem w miarę aktywną osobą, lubię ruch, ale jakoś nigdy nie przepadałem za bieganiem. Kilka lat temu postanowiłem zacząć biegać (nie to żebym nagle pokochał biegi, ale stwierdziłem, że jest to w miarę prosta czynność nie wymagająca specjalnie dużo czasu i sprzętu). Zarejestrowałem się na forum, założyłem wątek, trochę poczytałem i uzbrojony w wiedzę zrobiłem wszystko po swojemu, trochę "na odwal się".
Nie będę opisywał wszystkich "grzechów" i mankamentów, a wspomnę jedynie o tym co według mnie najbardziej szwankowało w moich wysiłkach biegowych.
Po pierwsze brak regularności, zdarzało mi się biegać 3-4 razy w tygodniu po czym robiłem 3 tygodniową przerwę i wracałem do biegania po dłuższym czasie. Potem znowu kilka solidnych dni z regularnym treningiem i znowu przerwa.
Kolejną rzeczą, która cechowała moje "podrygi biegowe" było całkowite ignorowanie planów treningowych. Nawet nie chciało mi się do nich zaglądać, po prostu wychodziłem z domu i biegłem przed siebie, różne dystanse 3-10 km zawsze w ten sam sposób i w takim samym tempie.
I wreszcie problem numer 3. Nigdy przed/po biegu nie zaprzątałem sobie głowy taką rzeczą jak rozgrzewka czy rozciąganie.
Tak właśnie sobie biegałem około 2 lat. Doszedłem do tego, że byłem w stanie spokojnie przebiec 5 km w czasie poniżej 27 min., a 10 km w jakieś 56 min. Zawsze w tym samym tempie. Miałem wrażenie, że mógłbym wymęczyć i 15 czy 20 km swoim "truchtobiegiem" ale za nic w świecie nie mogłem osiągnąć dobrego rezultatu czasowego. Jedynym plusem mojego "treningu" był fakt, że potrafiłem przebiec coraz większy i większy dystans w bardzo marnym czasie.
Ostatnio w ogóle nie biegałem, ale na szczęście się to zmieniło. Postanowiłem spróbować, ale tym razem trzymać się planu. Planu, który sobie sam wymyśliłem, bazując na informacjach z forum i innych stron "biegowych".
Tutaj prośba. Jeśli to co napisałem w ogóle nie ma racji bytu i trąci z daleka ignorancją i dyletanctwem proszę jednak o łagodne komentarze.
Założenia treningowe są mniej więcej takie:
Bieg 3 razy w tygodniu. Na więcej po prostu nie mam czasu. Poza bieganiem trochę pływam (raz na tydzień) i jeżdżę na rowerze (1-2 dni w tygodniu).
Te trzy dni biegu w założeniu mają wyglądać mniej więcej tak. 1 bieg ciągły 2. trening interwałowy 3. trening powtórzeniowy.
1. Bieg ciągły. Najczęściej po prostu bieg na dystansie od 5 - 7 km, całość poprzedzona i zakończona rozgrzewką/rozciąganiem. Czas ok. 25-40 min. Nawierzchnia: ścieżki leśne.
2. Trening interwałowy na bieżni. Wymyśliłem coś takiego: 500 m w tempie ok. 5:50 min/km (to tempo w którym mogę przebiec dłuższy dystans i czuję się w miarę komfortowo), następnie 500 m w tempie poniżej 5 min/km czyli w takim tempie jakie chcę na razie uzyskać w teoretycznym ciągłym biegu. Tak kilka razy przez ok. 35 min. Oczywiście rozgrzewka przed i po.
3. Wreszcie 3. Trening powtórzeniowy. Tutaj od razu uwaga: czytam forum i nie do końca jestem w stanie załapać różnicę pomiędzy treningiem powtórzeniowym, a przebieżkami. Wydaję mi się to bardzo podobne. W każdym razie u mnie wygląda to tak: solidna rozgrzewka i rozciąganie, potem 12-15 min lekkiego biegu i powtórzenia. Trenuję na bieżni więc po tym biegu rozgrzewkowym biegnę 1 okrążenie (ok. 350m) prawie sprintem (prawie sprintem, wydaję mi się, że mógłbym szybciej, ale nie chcę przeszarżować) w czasie ok. 1 min. Różniej odpoczywam jakieś 3 minuty i znowu bieg. Całość trwa jakieś 20 min, później jeszcze parę minut ćwiczeń ogólnorozwojowych i rozciągania.
Ma to w ogóle sens? Proszę Was o komentarze i jeszcze raz apeluję o łagodne traktowanie.