Bieganie i alergia - da się pogodzić?
: 17 wrz 2016, 18:06
Mam pytanie, może znajdzie się tutaj ktoś, kto będzie w stanie jakoś pomóc?
Otóż od ponad miesiąca mieszka z nami w domu Konura Patagońska (papuga). Z racji tego że jest to ptak oddany do nas do Fundacji to czeka na adopcje, a że nie jest to gatunek popularny w naszym kraju, bardzo hałaśliwy, w dodatku z deformacjami łapek, które wymagają szczególnej terapii i uwagi, domu może szybko nie znaleźć. Możliwe że będzie musiała zostać z nami na stałe. Problemem jest też to, że jest mocno zsocjalizowana z człowiekiem, musi więc przebywać z nami w jednym pokoju (mniej się drze i jest żywsza, optimum byłaby druga papuga tego gatunku i wyjazd do "papuziego pokoju" ale skąd wziać drugie takie cudo?). I tutaj rodzi się główny problem, bo okazało się że mnie strasznie ptaszor uczula. Mam w domu ponad 20 ptaków i to pierwszy taki przypadek. Swędzenie oczu i kompletnie zatkany nos to norma. Natomiast niepokojące jest to, jak to wpłynęło na moje bieganie.
Dzisiejszy trening to tempo 5:40, odcinek 8km. Przy moim poziomie sprzed pojawienia się ptaka - pryszcz, nawet nie powinienem się spocić zbyt mocno. Problemem natomiast jest puls, który przy tym treningu osiągnął średnią wartość 90%HRMax, w szczycie 96%. Czyli tyle, ile powinienem mieć przy dobrych wiatrach podczas biegu tempem w okolicach 4:10 - 4:05. Pominę kwestię zatok, które odtykają się dopiero po jakichś 5 minutach.
Jedyną rzeczą która "pomaga" walczyć z objawami są niestety leki oparte na pseudoefedrynie. Ale one także wpływają na podniesienie pulsu, tak więc i tak jestem w kropce. W dodatku świadomość przyjmowania na stałe leków które są traktowane na badaniach antydopingowych jako koks też mnie nie urządza...
Co robić, jak żyć? Macie może jakieś skuteczne sposoby na "odczulenie" poza powolnym procesem przyswajania organizmu do alergenu? Nie chciałbym odwieszać butów na kołek na kilka miesięcy, zwłaszcza że Bieg 7 Dolin już mi ten problem załatwił, a na wiosnę chciałbym zrobić życiówkę na maratonie. Jednakże bez przygotowań i z takim pulsem nic nie zrobię, co najwyżej się zajadę. Ktoś coś?
Otóż od ponad miesiąca mieszka z nami w domu Konura Patagońska (papuga). Z racji tego że jest to ptak oddany do nas do Fundacji to czeka na adopcje, a że nie jest to gatunek popularny w naszym kraju, bardzo hałaśliwy, w dodatku z deformacjami łapek, które wymagają szczególnej terapii i uwagi, domu może szybko nie znaleźć. Możliwe że będzie musiała zostać z nami na stałe. Problemem jest też to, że jest mocno zsocjalizowana z człowiekiem, musi więc przebywać z nami w jednym pokoju (mniej się drze i jest żywsza, optimum byłaby druga papuga tego gatunku i wyjazd do "papuziego pokoju" ale skąd wziać drugie takie cudo?). I tutaj rodzi się główny problem, bo okazało się że mnie strasznie ptaszor uczula. Mam w domu ponad 20 ptaków i to pierwszy taki przypadek. Swędzenie oczu i kompletnie zatkany nos to norma. Natomiast niepokojące jest to, jak to wpłynęło na moje bieganie.
Dzisiejszy trening to tempo 5:40, odcinek 8km. Przy moim poziomie sprzed pojawienia się ptaka - pryszcz, nawet nie powinienem się spocić zbyt mocno. Problemem natomiast jest puls, który przy tym treningu osiągnął średnią wartość 90%HRMax, w szczycie 96%. Czyli tyle, ile powinienem mieć przy dobrych wiatrach podczas biegu tempem w okolicach 4:10 - 4:05. Pominę kwestię zatok, które odtykają się dopiero po jakichś 5 minutach.
Jedyną rzeczą która "pomaga" walczyć z objawami są niestety leki oparte na pseudoefedrynie. Ale one także wpływają na podniesienie pulsu, tak więc i tak jestem w kropce. W dodatku świadomość przyjmowania na stałe leków które są traktowane na badaniach antydopingowych jako koks też mnie nie urządza...
Co robić, jak żyć? Macie może jakieś skuteczne sposoby na "odczulenie" poza powolnym procesem przyswajania organizmu do alergenu? Nie chciałbym odwieszać butów na kołek na kilka miesięcy, zwłaszcza że Bieg 7 Dolin już mi ten problem załatwił, a na wiosnę chciałbym zrobić życiówkę na maratonie. Jednakże bez przygotowań i z takim pulsem nic nie zrobię, co najwyżej się zajadę. Ktoś coś?