Strona 1 z 4

Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 15 maja 2016, 21:27
autor: lebki
Hej. Piszę, bo ręce mi już opadają a pomóc nie ma kto. Więc ratujcie!

Krótko o mnie.
Biegam od 11.2011 roku.
Życiówki:

10km: 42:50 (2015.04)
21,097: 1:35:40 (2016.03)
41.192: 3:40:06 (2015.04)

I przy tym ostatnim chciałbym się na dłużej zatrzymać. Bo od ostatniej życiówki mija właśnie rok, a ja nie dość, że nie notuję progresu, to biegam w maratonach jakby to powiedzieć, troszeczkę wolniej niż wskazują na to krótsze dystanse.
Więc tak. Po zeszłorocznym Orlenie (3:40:06) (do którego szykowałem się planem na 3:45:00 J. Skarżyńskiego), nabiegałem jeszcze w sierpniu PB w połówce na dość trudnej trasie w Rudzie 1:36:40 i zaatakowałem w październiku Silesię na 3:30. Niestety, sił zabrakło już na 25 km i zszedłem z trasy. To było na tyle 2015r.

Kolejny sezon zacząłem sumiennie planem JS na 3:30. Krosy aktywne, pasywne, siła biegowa, wybiegania 22-30 km, standard.
Problem mam zawsze z WB2 - nigdy nie potrafię nabiegać go zakładanym tempie i zmieścić w 2 zakresie tętna. J.Skarżyński zaleca bieganie WB2 w 4:45, a ja przy takim tempie wchodzę w 3 zakres już po dwóch, trzech kilometrach. Dziwne. Ale ok, próbuję, zmniejszam prędkość, jakoś udaje się przy 4:55 - 5:00 robić te WB2, no ale to za wolno :(.

Jest marzec 2016 - startuję w połówce w Krakowie (Marzanna). Pełen obaw, no bo WB2 "leży i kwiczy. A tu życióweczka 1:35:40. Czyli jak to jest, nie mogę WB2 utrzymać przy 4:55 ale połówkę robię w dobrym zdrowiu tempem 4:30. Wracam do treningów, bo Orlen już za miesiąc, a WB2 dalej "nie wchodzi", przestaję się tym przejmować. W końcu 1:35 daje duże szanse na 3:30 (JS zaleca minimum 1:39).

Jest kwiecień 2016 - startuję w Orlenie. Elegancka pogoda itp, zaczynam jak zawsze na negative split, ale nogi jakieś takie dziwne. po 15 km czuję, że coś jest nie tak, nie ma luzu, który na tym etapie powinien jeszcze być. Po 26 km nie mam już siły biec dalej i do mety wlokę się marszobiegiem. Kończę 3:55 :(

"Dobra, może to tylko zły dzień". Zapisuję się na Kraków, w końcu zima przepracowana, a Orlen biegłem mocno tylko do 26km, powinno się udać zregenerować.

Jest Maj 2016 - startuję w Cracovii. Negative i te sprawy, idzie pięknie, 10, 15, 20, 25 km jest świeżość, balony na 3:30 mam w zasięgu wzroku i nagle po 30 km wytracam prędkość 5:10, 5:15, 5:20, 5:30 na 35 km znowu przechodzę w marsz :(:( Kończę 3:47:40.

Serio pomysły mi się już skończyły co mogę robić źle, albo co zmienić w treningu. Skąd ta dysproporcja między 10km, 21,097 a maratonem. Koledzy z gorszymi życiówkami nabiegali dużo lepsze czasy w maratonie niż ja. Trochę smutno, ale chciałbym to w końcu poprawić. Drugi sezon w pełni przepracowałem JSkarzynskim - może czas na zmiany? Nie odpuszczałem ćwiczeń siłowych itp. Może trochę nabrałem wagi od mojego rekordowego biegu w 2015 roku w Orlenie, ale też bez przesady. 3 razy z rzędu dopadła mnie w maratonie niemoc, brak siły na utrzymanie tempa czy to po 25 czy 30km.

Ktoś coś pomoże? Poradźcie co można zmienić, albo na co zwrócić uwagę, żeby wreszcie wyniki z połówek korespondowały jakoś z maratonem?

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 15 maja 2016, 23:01
autor: Adam Klein
Wg mnie masz jakiś problem energetyczny (żadne rewolucyjne stwierdzenie :) )
Prawdopodobnie:
- za mocno biegasz te drugie zakresy, bazując na Twojej życiówce z dychy, biegałbym to raczej po 5:00, nie przejmowałbym się w tym momencie jakie jest tetno. (że za niskie w stosunku do modelowego WB2)
- spróbuj biegi progresywne (BNP) biegać na większym luzie, bez napinki na przyspieszenie, zaczynaj naprawdę wolno a jeśli będziesz miał wenę to przyspieszaj, jeśli nie to ciągnij do końca spokojnie.

Być może potrzebujesz jakiejś "zmiany". Zmień siłę biegową (odpuść skip A, jesteś na to za słaby), rób marsze z wysoko unoszonymi kolanami. One potrafią nieźle dać w kość a nie uderzają w Twoją wytrzymałość.
I nie traktuj książki Jurka jak biblii, ona jest dobra ale musisz zacząć bazować na tym jak się czujesz.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 15 maja 2016, 23:20
autor: Rolli
4-5x po 35km i sprawa załatwiona.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 08:46
autor: lebki
Rolli pisze:4-5x po 35km i sprawa załatwiona.
Zrobiłem w okresie przygotowawczym 5 biegów po 30km (ale jednostajnym tempem 5:35 - 5:50). I nie pomogło. Wydaje mi się, że bieganie 35 km przy takiej prędkości to trochę za dużo.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 08:53
autor: Skoor
To chyba nie chodzi o to żeby przeczłapać 35km bo to ma się nijak do maratonu. Chodzi chyba raczej o to żeby podczas takiego biegu zahaczyć o TM, albo w formie BNP albo stricte TM w "środku" takiego wybiegania.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 09:04
autor: jarjan
Mierzyłeś tętno podczas tych nieudanych maratonów ? Jeśli tak, to jak ma się to tętno do takiego jak zwykle masz podczas treningów w tempie maratonu ?

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 09:05
autor: adam1adam
Nie kazdemu biegabie dlugich biegow idzie jak po masle (mato sie napewno
z tzw. warunkami brzegowymi , albo poczatkowymi) :grr:
Co robic: Najprostszy sposob to nie doprowadzic do takiej sytuacji
i miec na uwadze , ze czasami 3 miesiace mocnych przygotowan do M .to
zadlugo. Dotego nalozenie w koncowej fazie 35km-owych dlugich biegow po
ktorych trzeba wziasc dluzszy odpoczynek (3dni moga nie wystarczyc)
okazalo sie krytyczne. Ciagla kontrola tetna rano moze byc pomocna, ale
najlepiej by bylo moze mierzyc poziom hormonu stresu (ale kto to robi).

Stalo sie i juz nie rob teraz takiego bledu, aby wkroczyc w okres nastepnych
przygotowan czy startow. Jesli uwazasz , ze troche jestes "podciety" to
jestes zajechany - odpocznij . Powodzenia

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 09:39
autor: Rolli
Skoor pisze:To chyba nie chodzi o to żeby przeczłapać 35km bo to ma się nijak do maratonu. Chodzi chyba raczej o to żeby podczas takiego biegu zahaczyć o TM, albo w formie BNP albo stricte TM w "środku" takiego wybiegania.
Nie o to chodzi. 35km wybiegania w wolnym tempie przygotowuja organizm do dlugotrwalego wysiklu, czego kolega po prostu nie umie. 30km jest za krotkie. Juz po 3 razie biegnie sie te 35km spokojnie i bez potrzeby 2-dniowej regeneracji. Wtedy przystepujemy do walki z dlugimi BNP i TM.

Ja wiem, ze w Polsce jest modne tylko do 2,5h bo Skazynski albo JD tak napisal, ale jak komuś wylacza sie prąd po 35km, to najwyrazniej brakuje dlugich wybiegan. Ja sam nie widze zadnych problemow z wybieganiami powyzej 3h. A to ostrzeganie o kontuzji i o 3-4 dniowych regeneracjach nie pokrywa sie w ogolę z moimi doswiadczeniem (nie tylko u mnie)

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 09:50
autor: Skoor
Ty się Rolli generalnie wyłamujesz z polskich mód ;)

Jest aż taka wielka różnica w zrobieniu 30 a 35km? W tamtym roku 3 dni po zawodach na 10km postanowiłem sobie z nudy poczłapać. Było z 30stopni w cieniu, zabrałem 2 bidony jeden z wodą, drugi z wodą wymieszaną z miodem i cytryną i pobiegłem. Gdy chciałem się napić przechodziłem do marszu, od 23km pogoniłem 5km w zawrotnym tempie 4:45 i i resztę dotruchtałem, Średnia wyszła 5:48 i nie czułem się jakiś wymordowany raczej. Nie sądzę, żebym poczuł wielką różnicę gdybym dołożył te 5km :niewiem:

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 09:59
autor: barcel
Skoor pisze:
Jest aż taka wielka różnica w zrobieniu 30 a 35km?
różnica jest ogromna i nie jest to jakieś odkrycie. Niektórzy zawodnicy w świecie tzw. PRO biegają nawet 45km, około 6 tygodni przed startem. Jest to tempo znacząco wolniejsze od docelowego, ale długość treningu i jego intensywność robi wrażenie np. kobiety biegające 2:22 w maratonie przebiegają 45km tempem na 2:40 w maratonie :-)

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 10:20
autor: Skoor
Pewnie się nie dowiem do momentu aż nie sprawdzę na sobie, a szybko to nie nastąpi ;)

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 10:39
autor: lebki
Rolli pisze:
Skoor pisze:To chyba nie chodzi o to żeby przeczłapać 35km bo to ma się nijak do maratonu. Chodzi chyba raczej o to żeby podczas takiego biegu zahaczyć o TM, albo w formie BNP albo stricte TM w "środku" takiego wybiegania.
Nie o to chodzi. 35km wybiegania w wolnym tempie przygotowuja organizm do dlugotrwalego wysiklu, czego kolega po prostu nie umie. 30km jest za krotkie. Juz po 3 razie biegnie sie te 35km spokojnie i bez potrzeby 2-dniowej regeneracji. Wtedy przystepujemy do walki z dlugimi BNP i TM.

Ja wiem, ze w Polsce jest modne tylko do 2,5h bo Skazynski albo JD tak napisal, ale jak komuś wylacza sie prąd po 35km, to najwyrazniej brakuje dlugich wybiegan. Ja sam nie widze zadnych problemow z wybieganiami powyzej 3h. A to ostrzeganie o kontuzji i o 3-4 dniowych regeneracjach nie pokrywa sie w ogolę z moimi doswiadczeniem (nie tylko u mnie)
To nie tak, że "nie umiem", były już maratony, które przebiegłem założonym tempem od początku do końca, ale zawsze jest to tempo dużo niższe, niż wynikające z połówki. Zawsze próbuję też biegać NS, ale pod koniec i tak nie mam mocy, żeby zebrać się na szybszą końcówkę. Nogi są ciężkie i nie da się walczyć o utrzymanie prędkości.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 10:43
autor: lebki
jarjan pisze:Mierzyłeś tętno podczas tych nieudanych maratonów ? Jeśli tak, to jak ma się to tętno do takiego jak zwykle masz podczas treningów w tempie maratonu ?
Pulsometr ubrałem na maraton tylko raz (potem pod prysznicem bardzo tego żałowałem). Było to 3 lata temu i nie wiem jak mogłoby to wyglądać teraz, ale wtedy praktycznie od 3 km biegłem w drugim zakresie a trzeci zakres zaczął się po 21km i ciągnąłem tak do samego końca. Ogólnie u mnie tętno bardzo szybko pikuje w górę przy wyższych prędkościach i pewnie też tak było wczoraj w Krakowie i 3 tyg temu w Orlenie.

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 10:45
autor: barcel
Po prostu znajdź trenera ;-) będzie lżej

Re: Moje boje z maratonem - gdzie leży problem? Doradźcie coś!

: 16 maja 2016, 10:46
autor: Lisciasty
Może problem leży w odżywianiu i regeneracji?
Spróbuj może obciąć węgle na co dzień i trenować nieco spokojniej, a przed dłuższymi wybieganiami
dopakować węgle dzień przed (jakieś suszi, spagetti czy inne takie). Ja po czymś takim mam
wtedy duży komfort długodystansowy, bo organizm jest przyzwyczajony na ssanie tłuszczu
a dodatkowy zapas węgli pomaga przetrwać te kilka godzin.
Co do treningów to nie pomogę, ja w ogóle nie trenowałem według powszechnych teorii
treningu do maratonu (najdłuższe wybiegania to max. 20 km) a spokojnie maraton dałem radę,
a wzorem sportowca to jestem raczej negatywnym :>