Ryszard N. pisze:Po pierwsze, rynek usług trenerskich w Polsce, obejmuje usługi trenerów z kwalifikacjami lub zawodników z długą przeszłością zawodniczą oraz tzw "trenerów", którzy przebiegli maraton poniżej 3h i uznali, że jest to wystarczająca kwalifikacja do tego aby sprzedawać swoje pomysły..
Ja się Ryszard odniose do tylko tej kwestii. Od razu zastrzege, że ja nie "sprzedaje swoich pomysłów" mimo, że uważam, że są one często znacznie lepsze niż trenerów z kwalifikacjami lub przeszłościa zawodniczą.
Są generalnie dwie ścieżki zdobywania tych "wartościowych" wg Ciebie kwalifikacji.
Ścieżka pierwsza: szkolenia.
Szkolenia są w większości bardzo słabe, nie sięgają tam gdzie powinny sięgać.
Śieżka druga: doświadczenie
Znam trenerów rzeźników, którym trafia się regularnie zdolna młodzież i na tym jedzie ich fama.
Oczekujasz Ryszard od środowiska zawodniczego tego, czego nie powinieneś oczekiwać. Środowisko zawodnicze to ludzie, których cechą wspólną jest wysoka sprawność fizyczna. Zazwyczaj ta wysoka sprawność zaprowadziła ich tam gdzie są teraz. Niektórzy są bez grosza, ale niektózy są prezesami, niektórzy trenerami. Nie oznacza to, że są bezmyślni. Ale wcale nie oznacza to, że ich trenerskie umiejętności, szczególnie do prowadzenia amatorów (z amatorami trzeba trochę inaczej, tonie jest spójna fizycznie grupa) są wielkie.
Kilka lat temu mieliśmy ankietę, w której wypowiedziało się około 80 trenerów, także tych z papierami i wykształceniem.
70% odpowiedzi była zła.
Dam Ci typowy przykład błędu:
Pytanie: "Jakie jest średnie tętno zawodnika w biegu na 10000m ?"
Typowa odpowiedź: 90-92% HRmax
Oczywiście jest to odpowiedź błędna, albo poprawna tylko w pewnym wycinku przypadków.
Teraz jest wiele osób trenujących zawodników amatorów. Praktycznie co chwila słuszę, że ktoś kto przed chwilą był trenowany przez kogoś kogo znam sam zostaje trenerem.
Podejrzewam, że w dużej mierze Ci ludzie tez nie mają bardzo dobrych kompetencji ale wg mnie są tak samo słabi jak trenerzy wywodzący się z wyczynu. Róźnica między nimi jest taka, że Ci z wyczynu mają za sobą "wyniki" a Ci z amatorstwa lepsze rozeznanie amatorskiego rynku.
Ale główna różnica pomiędzy tymi grupami jest taka, że cechą wspólną tych wywodzących się z wyczynu - była sprawność fizyczna. A cechą wspólną tych wywodzących się z amatorstwa - jest myślenie (bo są to analitycy, fizycy, bankowcy, chemicy, dziennikarze i inni)
Ale czy amator czy wyczynowiec - może dobrze trenować zawodników, bo:
- jest uczciwy (wkłada tyle pracy ile powinien)
- ma nosa (papierowa wiedza to jedno ale intuicja, czucie co jest teraz potrzebne to drugie)
Reasumując. Gdybym ja, co by nie było biegacz amator, publicznie przepytał dowolnie wybranego przez Ciebie trenera (z wyczynu czy z amatorstwa) z szeroko rozumianej wiedzy trenerskiej (mówię o treningu biegowym) - to obroniłoby sie może 10% (nie wiem jaki byłby efekt, gdyby taki trener przepytał mnie

).
Ale bardzo dobrymi trenerami mogliby być ludzie, którzy się do tych 10% nie załapali.