Strona 1 z 2

Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje przygotowania do biegu ultra

: 23 mar 2015, 08:34
autor: bieganie.pl

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 23 mar 2015, 12:39
autor: zoltar7
Wartościowy artykuł, warto przypomnieć osobom, które planują porwanie się na dystanse dłuższe niż maraton (szczególnie w górach), że bez odpowiedniej objętości zrobionej na treningach, nie ma w tym wiele sensu.
Osobiście zainteresował mnie wątek skurczy i ciekawy jestem czy recepta jaką zastosował autor będzie skuteczna :bum: Znane mi są dwie teorie na temat przyczyn powstawania skurczy jedna - bardziej popularna - mówi, że to braki magnezu, i druga, że niektórzy ludzie po prostu już tak mają :) Żadna mnie nie przekonuje ostatecznie.

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 23 mar 2015, 13:44
autor: sprinter400
W magnezie jest oczywiście sporo prawdy. Jego niedobory w codziennej diecie można uzupełniać dodatkowo suplementacją. Jednak mięsień adaptuje się do wysiłku. Na pierwszym Rzeźniczku skurcze łapały znacznie częściej niż na drugim, a wraz ze wzrostem kilometrażu przestały się pojawiać kompletnie. Dodatkowo podczas tak długiego wysiłku pierwiastki trzeba uzupełniać bo i tak wszystko się wypłukuje, pastylki do ssania i fiolki powinny to zminimalizować, aczkolwiek czym słabszy mięsień, tym szybciej skurcze dopadają tak obserwuje po sobie. Słabszy w sensie mniej wybiegany, mniej wytrzymały. Czym silniejszy i szybszy... tym gorzej.

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 23 mar 2015, 22:42
autor: Bill79
Mam prośbę do osób które ukończyły Rzeźnika.
Który z elementów treningu uważacie na kluczowy w przygotowaniach do tego biegu?
Jakie braki w przygotowaniach zauważyliście u siebie?
Generalnie, chciałbym się dowiedzieć co robić, jak trenować by ból był jak najmniejszy :).

Pozdrawiam

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 07:48
autor: Adam Klein
Ech, młodość ;)

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 08:42
autor: tompoz
sprinter400 pisze:W magnezie jest oczywiście sporo prawdy. Jego niedobory w codziennej diecie można uzupełniać dodatkowo suplementacją. Jednak mięsień adaptuje się do wysiłku. Na pierwszym Rzeźniczku skurcze łapały znacznie częściej niż na drugim, a wraz ze wzrostem kilometrażu przestały się pojawiać kompletnie. Dodatkowo podczas tak długiego wysiłku pierwiastki trzeba uzupełniać bo i tak wszystko się wypłukuje, pastylki do ssania i fiolki powinny to zminimalizować, aczkolwiek czym słabszy mięsień, tym szybciej skurcze dopadają tak obserwuje po sobie. Słabszy w sensie mniej wybiegany, mniej wytrzymały. Czym silniejszy i szybszy... tym gorzej.
tu kolega ma rację skurcze bardzo czesto wynikają z tego że miesień pracuje w pozycji niewygodnej , jest nieprzygotowany itd. itd. i pracuje długo. Ze skurczami trza też sie nauczyć walczyć i nauczyć czuć trochę wczesniej że za chwilę się zaczyna coś dziać złego.

Tompoz

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 10:08
autor: Gwynbleidd
Adam Klein pisze:Ech, młodość ;)
Trochę też. Ale napalenie przede wszystkim ;)

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 11:15
autor: sprinter400
No cóż, trudno się z Wami nie zgodzić... Niby młodość a w sporcie 12 lat, niby spokój, ale napinka, niby człowiek wie, ale i tak robi jakieś głupie błędy. Dlatego trzeba się dzielić, bo czym więcej NAS, tym mniej tych głupich błędów, żeby zdrowo i rozsądnie biegać - bo zwyczajnie szkoda prądu na głupotę.

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 16:34
autor: zoltar7
Przemotywowany jesteś ;)

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 16:47
autor: degi
jedyne, do czego mogę się przyczepić to skurcz na ostatnim kilometrze, przez który nie złamałem tych 3:10. Lewa łydka…
Widziałem... nawet zdjęcia są jakby autor chciał mieć bardziej obrazowe wspomnienia ;)

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 19:00
autor: mirooo
Dobrze tak ćwiczyć do biegu na luzie...
Poniżej relacja z 12-godzinnego biegu w Rudzie Śląskiej
http://runnerspower.com/137-xvii-rudzki ... zinny-bieg

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 15 maja 2015, 19:37
autor: nofinishlane
BIEGACZU PAMIĘTAJ – NIGDNY, ALE TO NIGDY NIE GRAJ W PIŁKĘ, zwłaszcza, kiedy poświęcasz mnóstwo czasu, katujesz się, aby przygotować się do wymarzonej imprezy...
Bo grać to trzeba umić :hahaha:

Ja nie gram w tygodniu, w którym mam starować. Taki przesąd.

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 16 maja 2015, 13:12
autor: Sacre
Na surcze może pomóc również witamina B12


Send my Samsung Galaxy S7

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 18 maja 2015, 10:57
autor: Pedro
Maciej, miło czytać jak się przygotowujesz :usmiech:

Moje szybkie przemyślenia/ rady są takie:

1.Skurcze (magnez) - najskuteczniejsza suplementacja magnezem "na co dzień" to kąpiele w soli EPSOM (siarczanie magnezu) względnie chlorek magnezu. Kupować najlepiej produkt czysty , laboratoryjny (tzw. CZDA). Wsypać 2 szklanki do wanny i poleżeć 15-20min.

2.Trening - biegaj jak najwięcej w naturalnym terenie, im bardziej nierówno i niestabilnie tym lepiej, przyzwyczajenie do tego organizmu zaprocentuje. Poćwicz cos tak banalnego jak zwykłe podejścia na jakiejś stromej górce (jeśli zabierasz kije to właśnie z nimi), układ ruchu pracuje przy nich inaczej i dobrze zrobić taką adaptację. Na górskich ultra (im dłuższe tym bardziej) - najwięcej zyskać lub stracić można mając właśnie poprzez wytrenowanie dwóch elementów - zbiegania i podejść.

3. Warto poćwiczyć siłę podbiegu, na równinach jest o to ciężko, gdyż najlepiej jeśli wysiłek będzie ciągły. W tym celu można wykorzystać bieżnię mechaniczną - pochylenie 12-15% (to max), prędkość po uważaniu ale przy 10km/h człowiek już się gotuje. To ciężki trening, 30 min daje w kość ale warto dociągnąć do 40-50min. Można tez podchodzić (ale już bez kijów :oczko: )


4. To już temat osobny, typu rzeka - poprzez odpowiednią dietę zapobiegać nadmiernemu zakwaszaniu organizmu, tak na co dzień, jak i podczas samego biegu. Są na to przeróżne, ciekawe patenty - ale generalnie jak najwięcej warzyw i owoców, mało białka zwierzęcego, bez białego cukru. Na samym biegu pochłaniaj jak są pomarańcze, cytryny, arbuzy, melony... Co do żeli, batonów energetycznych, "przemysłowych" izotoników nie będę obalał ogólnie przyjętych teorii ale ja się z tych specyfików wyleczyłem...


Powodzenia

Re: Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje prz

: 18 maja 2015, 22:49
autor: sprinter400
Pedro pisze:Maciej, miło czytać jak się przygotowujesz :usmiech:

Moje szybkie przemyślenia/ rady są takie:

1.Skurcze (magnez) - najskuteczniejsza suplementacja magnezem "na co dzień" to kąpiele w soli EPSOM (siarczanie magnezu) względnie chlorek magnezu. Kupować najlepiej produkt czysty , laboratoryjny (tzw. CZDA). Wsypać 2 szklanki do wanny i poleżeć 15-20min.

2.Trening - biegaj jak najwięcej w naturalnym terenie, im bardziej nierówno i niestabilnie tym lepiej, przyzwyczajenie do tego organizmu zaprocentuje. Poćwicz cos tak banalnego jak zwykłe podejścia na jakiejś stromej górce (jeśli zabierasz kije to właśnie z nimi), układ ruchu pracuje przy nich inaczej i dobrze zrobić taką adaptację. Na górskich ultra (im dłuższe tym bardziej) - najwięcej zyskać lub stracić można mając właśnie poprzez wytrenowanie dwóch elementów - zbiegania i podejść.

3. Warto poćwiczyć siłę podbiegu, na równinach jest o to ciężko, gdyż najlepiej jeśli wysiłek będzie ciągły. W tym celu można wykorzystać bieżnię mechaniczną - pochylenie 12-15% (to max), prędkość po uważaniu ale przy 10km/h człowiek już się gotuje. To ciężki trening, 30 min daje w kość ale warto dociągnąć do 40-50min. Można tez podchodzić (ale już bez kijów :oczko: )


4. To już temat osobny, typu rzeka - poprzez odpowiednią dietę zapobiegać nadmiernemu zakwaszaniu organizmu, tak na co dzień, jak i podczas samego biegu. Są na to przeróżne, ciekawe patenty - ale generalnie jak najwięcej warzyw i owoców, mało białka zwierzęcego, bez białego cukru. Na samym biegu pochłaniaj jak są pomarańcze, cytryny, arbuzy, melony... Co do żeli, batonów energetycznych, "przemysłowych" izotoników nie będę obalał ogólnie przyjętych teorii ale ja się z tych specyfików wyleczyłem...


Powodzenia
Dzięki Pedro, tylko bieżni nie wplotłem, kiedyś coś próbowałem, ale nie lubię być zamknięty w klubie... podchodzenia i las i zbiegania jeszcze kilka razy zrobię i tak też robiłem. Kąpiel w soli z magnezem to cenna wskazówka! Wchłanianie przez skórę.