Adamie, w kwesti podstawowej czyli doborze tempa interwałów zgadzam się z Tobą - pomijanie prędkości startowych jest błędem.
Brak teningów na prędkościach startowych (przynajmniej dla moich prędkości na 10 km) jest dla mnie największą wadą Danielsa i powodem dla którego nie korzytsam z jego planów (choć nie ukrywam, że na tabelki od czasu do czasu zerknę).
Nie oznacza to, że w całym okresie przygotowań trzeba szczególnie mocno akcentować dokładnie tą prędkość. Cykle przygotowań trwają często kilanaście tygodni i zbyt szybkie wchodzenie na prędkości startowe (w szczególności na długich odcinkach (relatywnie do dystansu zawodów)) może sowodować, że zbyt szybko osiągniemy szczyt formy.
Brad Hudson (w Run faster from 5k to marathon) sugeruje by na początku cyklu treningowego zacząć od temp odpowiadających granicom przedziału +-10% od docelowej prędkości. Te wolniejsze dla dłuższych odcinków, szybsze dla krótszych. Wraz z zbliżaniem się terminu startu ma dochodzić do zawężania tego zakresu i ma następować dochodzenie z obu stron do prędkości startowych.
Nie jest on bynajmniej odosobniony w USA w takim odejściu,. Chociażby Greg McMillan, który z danielsa czerpie dość mocno, jako
najlepszy wg. niego trening pod 10km podaje 3 x 2 mile w docelowym tempie startowym na 200m przerwy (5 minut przerwy w
innym źródle).
W kwestiach niekoniecznie dotyczących rdzenia tematu raczej się z Tobą nie zgadzam.
Daniels pisze, o tym że dobierał prędkości tak aby w miarę możliwości najlepiej wyodrębnić pewne procesy fizjologiczne i oddzielnie je trenować w różnych rodzajach treningu. O treningu interwałowym pisze, że "zwiększenie maksymalnej wydolności tlenowej, moim zdaniem (Danielsa), jest największą korzyścią płynącą z treningu I". Tu nie chodzi o ćwiczenie żadnych rędkości, a wyłącznie o podniesienie umiejętności do zaabsorbowania większych ilości tlenu. Sądzę, że tak właśnie uważa daniels i że to ma duży sens.
Trening repetitions z jednej, a biegi długie z drugiej strony służą poprawie ekonomiki biegu.
Trening z intesywnościami godzinnymi też niesie bardzo konkretne korzyści - najlepeij uczy walczyć z produktami przemiany materii. Ta 1h to jest tylko przybliżenie, idealnie byłoby sprawdzić ostatnią intesywność przy jakiej stężenie produktów ubocznych przemiany materii w organizmie nie będzie wzrastało (chodzi o tę granicę, którą orientacyjniie wynosi 4 mmole stężenia kwasu mlekowego, choć i to nie jest do końca poprawne, gdyż tych produktów przemiany materii upośledzających wysiłek jest więcej i nie zawsze ich wzrost jest liniowy względem siebie). Poprawa utylizacji sprawia, że jesteśmy w stanie przez dłuższy czas wytrzymać na wyższym procencie naszego V02 max.
Te trzy typy treningu poprawiają trzy najważniejsze aspekty biegaczy, które bada się w labolatorium. ( V02 max, ekonomikę i procesy utylizacji "kwasu mlekowego).
To jest mega prosty schemat trzech cech, które odpowiadają za prawie wszytsko od 1500m (bo wcześniej jeszcze czysta szybkość) do półmaratonu (bo dalej wchodzą jeszcze kwestie energetyczne).
Skoro chwalę sensownośc podejścia Danielsa to czemu chcę stosować prędkości startowe? Wydaje mi się, że to co proponuje Daniels efektywnie (może nawet najefektywniej) poprawia ogólną sprawność, zrównoważoną, stanowiącą świetną bazę. Aby odnieść sukces na konkretnym dystansie trzeba w ostatnich stadiach przygotowań rzucić wszystkie siły na prędkość docelową .Kosztem tej równowagi pchnąć dalszy rozwój w bardzo konkretnym, ograniczonym kierunku. Sądzę, że można wtedy poprawić ekonomikę na konkretnej prędkości, poprawić utulizację na konkretnych intensywnościach.
Piszesz też, że mówienie o V02 max i zaraz o ekonomice biegu jest paradkosem. To jest jak nabardziej sensowne.
Spróbuję to przedstawić przez analogię. Dwóch zawodników - dwa parowozy (dla ułatwienia rozważań o tej samej masie i oporze aerodynmicznym).
Siłą rzeczy będzie to tylko model, więc z założenia spore uproszczenie:
Ekonomika biegu (głównie R, ale też LongRun) - ile energii potrzeba w kotle, aby napędzić lokomotywę do danej prędkości, różnice pomiędzy parowozami np. w oporach toczenia
V02 max (I)- maksymalna ilość węgla jaką palacze są w stanie wrzucić (z uwzglednieniem tego ile piec moze przyjąć) do pieca w ciągu minuty
Utylizacja produktów przemiany materii (T) - tempo (w odniesieniu do tempa maksymalnego) wrzucania węgla, które są w stanie wytrzymać palacze i piec przez dany okres czasu
Jeśli ścigamy się na w miarę krótkim dystansie to w obu lokomotywach tempo wrzucania węgla byłoby maksymalne. Pozostają więc tylko dwie zmienne: ekonomika i VO2 max. Jeśli nie wygrywa lokomotywa (zawodnik) z wyższym V02 max to wyjaśnieniem będzie różnica w ekonomice (lokomotywy są wygodne, bo pomijamy całą strone menalną).
Jeszcze na koniec.
Jeżeli weźmiemy grupę wyrównaną wynikowo, ale o różnym pochodzeniu etnicznym okaże się, że będą spore różnice. Bdania wykaują najwyższą ekonomike biegu u biegaczy z RPA. Mają oni za to bardzo niskie VO2 max. Zdecydowanie wyższe V02 max mają Europejczycy (też nie są w tej kwestii monolitem, ale w uproszczeniu można tak przyjąć), ale relatywnie niską ekonomię biegu. Pod względem V02 max Kenijczycy wypadają słabiej (nieznacznie) od Europeiczyków, ale biją nas za to na głowę jeśli chodzi o ekonomikę (choć i tak są gorsi (nieznacznie) od tych z RPA). Kenijczycy charkteryzują się też lepszymi od tych dwóch grup procesami utylizacji produktów przemiany materii (lub w ogóle mniej ich produkują przy takim samym %V02 max. Nie do końca badania są zgodne, które z tych dwoch).
Wszytkie czynniki są ważne. Do tego dochodzi niepewność co jest wrodzone, a co nabyte, a co nabyte poprzez trening. Dlatego proste bieganie jest tak skomplikowane
