Strona 1 z 1

Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 09:26
autor: MacJan
Lady's and Gentleman's!

Wokół biegania w Polsce trwa (bądź też zostanie zatrzymana na czas zimy?) biegowa mania. Biega już chyba każda "klasa" społeczna. Gdzie nie spojrzysz tam bieganie. Kręci się interes, reklamy itd. I ja też biegam. Ale...

Jestem na ponad połowie planu treningowe przed półmaratonem. Kilometry kompletuję już od kilku lat, choć nigdy nie tak zawzięcie jak teraz. Cel poprawienie życiówki. Problem jeden, przestało mnie to bawić. Zero radości z tego przebierania nogami się zrobił. Nie wiem czy się przejadło, czy jakiś kryzys mnie dopadł niczym na 30 km maratonu? Każdy trening stał się błagalnym patrzeniem na pulsometr w oczekiwaniu na koniec treningu.

Pytanie co dalej? Czy warto dalej się zmuszać, czy tylko doprowadzę do tego, że to znienawidzę i w ogóle przestanę biegać? Może czas wpleść inną dyscyplinę a nie tylko raz po raz pływanie?

A może jest jakiś ochotnik z Poznania/Piątkowa gotowy do podniesienie rękawicy przepracowania ciężko zimy i powalczenie o zajebisty wynik w triathlonie w przyszłym sezonie?

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 09:40
autor: Qba Krause
po pierwsze wypierdziel pulsometr do szafy, po drugie idź pobiegać po lesie, nie po ścieżkach, po lesie, krzaczorach, kałużach, rowach i innych. pobiegnij tak gdzieś gdzie cię jeszcze nie było.

powtarzaj przez dwa tygodnie.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 09:57
autor: Platini76
Różne mogą być przyczyny kryzysu i różne na nie lekarstwa. Napisz coś więcej. Jaki robisz plan, ile kilometrów tygodniowo, w jakim tempie? Męczysz się albo coś Cię boli? Próbowałeś biegać bez pulsometru jeśli on Cię wqrwia?

Generalnie jeśli nic nie pomoże to warto zrobić sobie 1-2 tygodnie przerwy - powinno pomóc fizycznie i psychicznie też. Możesz w tym czasie przerzucić się na inną dyscyplinę, która Ci sprawia frajdę.

W sprawie przepracowania zimy w Poznaniu celem zajebistego :sss: wyniku w tri - wal na priv.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 10:15
autor: MacJan
Trening miałem dotychczas 6 razy w tygodniu. Według tego planu: http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=321. W zależności od dnia trwał on minimum godzinne max. 2,5-3h. W tym dokładałem drążek (kiepski w tym narazie jestem :D) i pływanie (raz w tygodniu). Na basenie pływałem najczęściej 30 min bez przerwy i na 15 do jacuzzi.
Biegałem po lasku (aż mnie dziki nie pogoniły dosłownie ;) ), lub między polami i domami na Morawsku jak ktoś kojarzy. Zawsze pulsometr i zawsze według treningu. Kropka w kropkę.

Spróbuję bez tego pulsometru i tam gdzie mnie jeszcze nie było ;) Obciążenie treningowe trzymać wtedy na oko czy biec sam dla siebie?

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 10:26
autor: Qba Krause
masz dwie opcje: albo obsuniesz się trochę z planem albo polecisz totalnie więc ja bym o planie na jakiś czas w ogóle zapomniał, szczególnie, że sezon się kończy i można to zrobić przy minimalnych konsekwencjach.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 10:29
autor: tatanga
Wydaje mi się że większość osób tak ma że gdy zwykłe czynność wykonywane dla przyjemności zamieniają się w coś ambicjonalnego zaczyna pojawiać się pewnego rodzaju napięcie w wyniku ciągłego porównywania się i chęci realizowania kolejnych celów. Takie napięcie mogą działać zarówno mobilizująco i poprawiamy wtedy swoje wyniki albo zniechęcająco bo zamiast czerpać przyjemność z same czynności biegu zamieniamy to w ciągle zerkanie na pulsometr, oczekiwanie zrobienia dobrego czasu itp.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 10:47
autor: vito
Żeby wróciła radość z biegania potrzeba trochę więcej luzu. Podoba mi się pomysł z bieganiem po lesie poza ścieżkami. Muszę kiedyś spróbować. Poza tym może warto na jakiś czas odpuścić sobie plany treningowe i biegać tak jak się lubi i czuje. Polecam też audiobooki w czasie długiego biegania. Czas umyka znacznie szybciej. Przy szybkich treningach pomaga muzyka w odpowiednim tempie. Dla mnie jest to 180 bpm.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 12:41
autor: Adrian26
A jak jest z Twoją formą fizyczną? Nie czujesz się aby przemęczony? W takim stanie motywacja jest na pewno dużo niższa, bo Twój organizm sam domaga się odpoczynku i na kolejną porcję wysiłku reaguje "protestem" :oczko: Może rzeczywiście tygodniowa przerwa mogłaby pomóc, albo przynajmniej czasowa redukcja liczby treningów do powiedzmy 3 w tygodniu.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 13:40
autor: Mortimer
Trenujesz biegowo 6x w tygodniu + basen i drążek?
A odpoczywasz w ogóle? Masz jakiś dzień, kiedy niczego nie ćwiczysz, nie trenujesz?
Od jak dawna prowadzisz taki wyczerpujący tryb życia?
Jak się odżywiasz? Na pewno dostarczasz sobie wystarczająco wielu wartościowych kalorii?

Wydaje mi się, że Adrian ma dużo racji sugerując przemęczenie. Dobrze byś zrobił ograniczając reżim treningowy choć na ten tydzień czy dwa. Daj sobie trochę luzu, odpocznij, organizm się odwdzięczy.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 13:58
autor: Plague
Taka ciekawostka na temat ode mnie. Był okres, że sporo biegałem 5x/tydzień, niestety kolano zaczęło pobolewać i postanowiłem zrobić przerwę. Po miesiącu wracając do biegania byłem zdziwiony, że tak dobrze mi idzie i lekko się biega. Widać zajeżdżałem się, a nawet sam tego nie odczuwałem. Także może czas na leniwe roztrenowanie i po powrocie zobaczysz czy znowu masz frajdę.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 15:48
autor: Adrian26
Z własnego doświadczenia wiem jak trudno jest funkcjonować (nie mówiąc już o normalnych treningach), kiedy człowiek jest przemęczony czy przetrenowany. Człowiek z uporem maniaka próbuje realizować plan, ale nie zawsze jest to realne, zwłaszcza jak na głowie są inne obowiązki. W moim przypadku sygnały były bardzo wyraźne: krew potrafiła mi lecieć z nosa 3 razy dziennie, nogi mi się uginały przy chodzeniu, nie mówiąc już o ciagłej apatii czy niechęci do wszystkiego. Szkoda, że wczśniej nie zareagowałem, bo straciłem przez to 3 miesiące, zamiast powiedzmy tygodnia czy dwóch.

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 03 paź 2013, 22:44
autor: MacJan
8 tydzień leci tym trybem i niestety rzadko jest dzień, żeby był totalny luz. Nosi mnie wtedy, a tak sobie spokojnie pływałem w niedziele jak miałem wolne od biegania. Może to faktycznie błąd. Nie czułem wielkiego przemęczenia mięśni. Jedynie mentalnie jakoś tak mi się po prostu nie chce tłuc kolejnych kilometrów ;)

Jeżeli chodzi o dietę to realizuję ją w miarę porządnie. Prawie w ogóle nie spożywam glutenu. Jem nie przetworzone produkty, sam gotuje i wpieprz*am ile popadnie :)

Postanowiłem odpuścić już ten reżim biegowy. Zwyczajnie mam go dość. Ostatnią połówkę pobiegnę na luzie, a do tego czasu będę sobie biegał dla przyjemności. Dołożę jakąś inną rozluźniającą aktywność dla urozmaicenia :)
Ruszać się muszę bo w natłoku codziennych zajęć studencko-pracujących bym zwariował.

Jak ktoś jest zainteresowany wspólnym przygotowaniem pod triathlon na przyszył sezon, śmiało pisać na priv!

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 04 paź 2013, 07:53
autor: klancyk3
tak się zastanawiałem kto ułożył taki plan treningowy że nie ma z nim regeneracji?
dalej wystarczyło zobaczyć progresję jego zawodników...
nie polecam takiego katowania - 3-4 biegania wystarczą w tygodniu w pozostałe dni lepiej ćwiczenia uzupełniające zrobić - kilometry to nie wszystko...

Re: Czy to aby na pewno chodzi o motywacje?

: 04 paź 2013, 08:51
autor: Ginger
MacJan pisze:Lady's and Gentleman's!

Wokół biegania w Polsce trwa (bądź też zostanie zatrzymana na czas zimy?) biegowa mania. Biega już chyba każda "klasa" społeczna. Gdzie nie spojrzysz tam bieganie. Kręci się interes, reklamy itd. I ja też biegam. Ale...

Jestem na ponad połowie planu treningowe przed półmaratonem. Kilometry kompletuję już od kilku lat, choć nigdy nie tak zawzięcie jak teraz. Cel poprawienie życiówki. Problem jeden, przestało mnie to bawić. Zero radości z tego przebierania nogami się zrobił. Nie wiem czy się przejadło, czy jakiś kryzys mnie dopadł niczym na 30 km maratonu? Każdy trening stał się błagalnym patrzeniem na pulsometr w oczekiwaniu na koniec treningu.

Pytanie co dalej? Czy warto dalej się zmuszać, czy tylko doprowadzę do tego, że to znienawidzę i w ogóle przestanę biegać? Może czas wpleść inną dyscyplinę a nie tylko raz po raz pływanie?

A może jest jakiś ochotnik z Poznania/Piątkowa gotowy do podniesienie rękawicy przepracowania ciężko zimy i powalczenie o zajebisty wynik w triathlonie w przyszłym sezonie?
Mnie pomogła przerwa. Przez blisko miesiąc nie biegałam w ogóle. Nie miałam wymówek typu - za ciepło, za zimno, deszzcz, serial.. Po prostu powiedziałam sobie, że wrócę do biegania, gdy będę miała potrzebę ruchu. Potrzeba nadeszła, więc apobiegłam. A potem jeszcze raz. Co prawda ciągle mam za mało czasu na wszystko, ale te 2-3 razy w tygodniu staram się wykroić tylko dla siebie. W porównaniu z tobą to na pewno niewiele, ale... ja się swoim bieganiem cieszę.