Ponad rok biegania, a do 50min ciągle daleko..
: 01 sie 2013, 11:50
Witajcie,
postanowiłem założyć ten temat po lekturze tego wątku http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=35991.
Wszyscy w nim mówią, że aby złamać 50 min wystarczy regularne bieganie i rozciąganie i 50 min samo się szybko złamie.
Wszystko fajnie, ale ja biegam już od maja 2012, a do 50 min ciągle mi daleko.
Biegam w miarę regularnie 3 dni w tygodniu. Tylko czasami miałem przerwy góra 1 tydzień, no i między czerwcem a lipcem trochę dużo dziur.
W listopadzie w biegu na 10km miałem 55 min, potem całą zimę przebiegałem, żeby w marcu mieć 54 min. Potem półmaraton w kwietniu i 2:04.
Tydzień temu 10km trailowe 58min.
Ciągle te same wyniki, a wybiegane już 1200km. Najbardziej się załamałem w marcu, bo myślałem, ze po solidnie wybieganej zimie, w końcu wynik mocno skoczy.. No i skoczył o 1 minutę
Prawie zawsze robiłem przebieżki, od maja interwały z tempem 5:25, przy których męczę się niemiłosiernie.
Wagę mam w porządku - 82 kg przy 189 cm wzrostu. Mięśniowo też ze mną jest w porządku. Śmieciowego jedzenia w ogóle nie ruszam, dbam żeby było jak najlepsze.
Czy jestem wyjątkiem w regule, że 50 min się samo łamie?
Będę bardzo wdzięczny za wszelką Waszą pomoc.
postanowiłem założyć ten temat po lekturze tego wątku http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=35991.
Wszyscy w nim mówią, że aby złamać 50 min wystarczy regularne bieganie i rozciąganie i 50 min samo się szybko złamie.
Wszystko fajnie, ale ja biegam już od maja 2012, a do 50 min ciągle mi daleko.
Biegam w miarę regularnie 3 dni w tygodniu. Tylko czasami miałem przerwy góra 1 tydzień, no i między czerwcem a lipcem trochę dużo dziur.
W listopadzie w biegu na 10km miałem 55 min, potem całą zimę przebiegałem, żeby w marcu mieć 54 min. Potem półmaraton w kwietniu i 2:04.
Tydzień temu 10km trailowe 58min.
Ciągle te same wyniki, a wybiegane już 1200km. Najbardziej się załamałem w marcu, bo myślałem, ze po solidnie wybieganej zimie, w końcu wynik mocno skoczy.. No i skoczył o 1 minutę

Prawie zawsze robiłem przebieżki, od maja interwały z tempem 5:25, przy których męczę się niemiłosiernie.
Wagę mam w porządku - 82 kg przy 189 cm wzrostu. Mięśniowo też ze mną jest w porządku. Śmieciowego jedzenia w ogóle nie ruszam, dbam żeby było jak najlepsze.
Czy jestem wyjątkiem w regule, że 50 min się samo łamie?
